Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

przepowiednia z Lasu Księżnej


Rekomendowane odpowiedzi

a jak pan już siądziesz
okrakiem na emeryturze
to nasz kiosk jeszcze jedną cyckę
nadstawi złociutką

opowiesz pan jak to jest
naprawdę w mieście
albo i jeszcze dalej

będziesz pan orał kosił
a może i zbierał nawet

usłyszysz dzwonki
sosnę i dzikie róże
zobaczysz święte figurki

a my panu jak jest powiemy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, Hospodi, pogratulować formy! ;)
Wszystko lux we własnym stylu i nawet ta emerytura nie za bardzo dołująca.
Ja bym jednego tylko "pana" wyciapał, żeby zwrotka byla liryczna do koniuszka
usłyszysz dzwonki
sosnę i dzikie róże
zobaczysz święte figurki

Ty się tak nie nastawiaj na odpoczynek, masz na głowie organizację (razem z młodymi) następnego nalotu na Sr. G. ;D
pzdr. b

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emerytura - jako wybawienie
renta - jako uwolnienie ( mówię o sobie)
Jakby nie patrzeć trzeba raźno zmierzać tam gdzie wszyscy muszą:)
Pewnie, że można słuchać opowieści, co nie znaczy, że
żwawość już starych roczników nie dotyczy.Zadumałam się troszkę
i dużo tu z życia jak zawsze u Ciebie:)) Pozdrawiam serdecznie:)) EK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki P. Stefanie za nastrój, za nostalgię
dz. i dużo zdrowia


jak już się dowiem Stefanie
to pójdę do lasu
pójdę szukać dalej

a w dożynki w te plony
którymi wciąż szumi
włożę surdut lakierki
i kapelusz

niech płacze
bezdrożami ostępów

gdzie wsłucham się raczej
w dzwonki sosnę i dzikie róże
w szlak bez znaczeń

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...