Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Cesarz zdobywał obce kraje
A Bóg jakby nie wiedział o tym

Czy czasu nie miał dla nikogo
Czy mówić nie miał o czym
Czy w tekstach za ubogo
Czy czas się kołem toczył

Czy gdzieś na drugim końcu
Nieznany drzemał w słowie
Czy wolą świat myślący
Nikomu nie odpowie

Terwingów
Piechoty osiemset ludzi
Łuczników tysiąc do dwóch tysięcy ludzi
Ciężkiej jazdy około tysiąc ludzi

Greutungów
Łuczników i lekkiej jazdy pięćset do tysiąca ludzi
Ciężkiej jazdy trzy tysiące do czterech tysięcy ludzi
Alanów, Hunów i Tajfalów wszystkich około pięć
Do siedmiu tysięcy

Wieczorem cesarz nie żył
Gdzieś pośród innych ludzi
Nim otoczony spłonął
Sam walką się utrudził

Jak zwykły żołnierz
Był niegdyś dowódcą tarczowników

Nie chodzi o błędy taktyczne
Nie o obecność Boga
Nie o milczenie świata

Chodzi o ciszę. Która zapada
Ciszę jak noc
Ciszę jak ołowiana chmura
Ciszą pokryte wszystko

Życie, pobojowisko
Mentalny obraz Boga
Ten co troska i trwoga
Ubezsprzecznia dla chwili spokoju

Cisza jest bezpieczna
Cisza jest konieczna
W walce nieunikniona

Opublikowano

Jaro Sławie
Trudno mi oceniać Twój wiersz, piszesz oryginalnie,
do Twojego stylu trzeba się przyzwyczaić, a ja chyba
jestem dopiero na tym właśnie etapie. Krytykować
za bardzo nie umiem, więc powiem co podoba mi się
najbardziej, co do mnie przemawia szczególnie:

Nie chodzi o błędy taktyczne
Nie o obecność Boga
Nie o milczenie świata

Chodzi o ciszę. Która zapada
Ciszę jak noc
Ciszę jak ołowiana chmura
Ciszą pokryte wszystko

Życie, pobojowisko
Mentalny obraz Boga
(...)

Cisza jest bezpieczna
Cisza jest konieczna
W walce nieunikniona


Nie wiem czy się mylę, ale wyczytałam tutaj jakiś żal do Boga - pierwsze trzy strofy. Takie
wrażenie jakby nie był Wszechmogący? Może jakaś podpowiedź?
Serdecznie pozdrawiam

Opublikowano

Żal do Boga jest chyba jasny i wyraźny:
"Cesarz zdobywał obce kraje
A Bóg jakby nie wiedział o tym"
- pierwszy dwuwers zapowiada, o czym jest wiersz - właśnie o tym żalu do Boga, według mnie. I o to, że dla tych, co giną na polu walki, nic już nie ma znaczenia - nawet Bóg. Bo dla nich po prostu nie ma nic.
Tak odbieram ten wiersz, choć może nie wszystko z niego wyczytałem.

Opublikowano

Terwingów
Piechoty osiemset ludzi
Łuczników tysiąc do dwóch tysięcy ludzi
Ciężkiej jazdy około tysiąc ludzi

drażni mnie powtórzenie w tych wersach rzeczownika 'ludzi'. Nie mam pojęcia dlaczego, ale jednak. Reszta na duuuuży plus; powiem klasycyzmy i oryginalności :))) Sprawnie napisana historia z Bogiem w tle, tragizmem peel'a, który zmarł pośród zwykłych żołnierzy. Egzystencjalny rozważania wpisane w dzieje Rzymu :) tak bym to ujął :) Naprawdę mi się podoba.
Pancolek

Opublikowano

Ten żal do Boga, to coś dlatego, że Walens (główny pierwowzór) był Arianinem i z racji tego w oczach niektórych historyków (ówczesnych) "należało mu się", jest zresztą przekaz,ze przed bitwą jakiś kapłan wzywa go do nawrócenia.... (dowódcą tarzowników - był Wespazjan, ale nie chodzi tu przecież o konkretną postać)

Poza tym jest to okres sporów teologicznych, wtedy o credo Nicejskie, dalej spory Chrystologiczne i trynitarne...

ale oczywiście nikomu nie odbieram prawa do własnej interpretacji. Kojarzy mi się jeszcze "cienka czerwona linia", gdzie każdy z bohaterów miał jakieś wytłumaczenie tej sytuacji, zresztą zajęcie osobistego stanowiska względem śmierci w obliczu możliwości tejże, jest całkiem naturalne....

:o)

Pozdrawiam

Opublikowano

Jaro Sławie
dzięki za objaśnienia, co to znaczy:
" jest zresztą przekaz,ze przed bitwą jakiś kapłan wzywa go do nawrócenia...."
- nawrócenie na jakiś kościół nie jest nawróceniem, co innego - indywidualny
kontakt z Bogiem, bez względu na wyznanie. A jeśli był arianinem to dla mnie jak
najbardziej byl człowiekiem wielkiego formatu i o Bogu na pewno wiedział więcej
niż niejeden kapłan. Tak myślę, a że akurat wyjeżdżam na dwa dni, to pewnie
nie będę mogła podyskutować - o ile zajdzie taka potrzeba. Ale jak wrócę to
zerknę tutaj, bo jestem ciekawa co Ty na to. Pozdrawiam :)

A osobiste stanowisko wobec śmierci - oczywiście, trzeba jakieś zająć, bo
na każdego to przyjdzie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Biorąc pod uwagę sitz im leiben tamtego okresu to: ...
... przekupki na rynku w Konstantynopolu spierały się wtedy o naturę Ducha Świętego, podobnie stronnictwa powstałe na tle sporów Chrystologicznych walczyły o palmę pierwszeństwa w wyścigach rydwanów (ta tak jakby kluby piłkarskie miały odpowiednie przekonania religijne dziś, albo na odwrót), Jak św. Augustyn, wprowadził do liturgii tekst ze zmienioną przez siebie nazwą jednego krezwu, to całe zgromadzenie zakrzykneło "błąd" (a było tego troche luda), bo dotychczas było inaczej.

Na pewno podejście ludzi do spraw wiary było zupełnie inne niż dzisiaj, natomiast czy bardziej świadome w gruncie rzeczy - nie wiadomo.

Walens był przede wszystkim cesarzem, jak na nasze standardy może nawet nie za czystym moralnie, źle obstawiał stanowiska, zgarniał za nie kasę, można powiedzieć, że w tym okresie organizacja cesarstwa i armii chyli się ku upadkowi (aczkolwiek do upadku jeszcze daleko).

Nie przeceniałbym - z mojego punktu widzenia - neofickiego zapału, jakim charakteryzują się ludzie związanii z jakimś ruchem o charakterze religijnym. To normalne, że jakaś mała grupa, zwłaszcza ogarnięta poczuciem jakiejś misji, wprowadza w życie zasady, które przyjęła za własne, z jakąś gorliwością, nawet sama chęć i świadomość wyróżniania się wprowadza dodatkową motywację.

Dla mnie to sprawa wiedzy i wyważenia (taki Stoik ze mnie). Wiem, że są i niedouczeni i tacy sobie kapłani, ze są i bardzo godni naśladowania zwykli ludzie. Ale recepty na wielki format związanej z "przynależnością" nie ma, na wielki format pracuje się całe życie.

Arianie, nestorianie, monofizyci - takie były czasy, zwykle niejeden urodziwszy się w takim a nie innym środowisku, przyjmował pewną mentalność i ponosił tego - zwykle poplątane, jak to w środowiskach społecznych - konsekwencje.

Co do Walensa - późniejsi chcieli zbudować na tle wydarzeń jakąś budująca opowiastkę, faktem jest, że wyszedł do walki nieprzygotowany, dał się może nawet i Gotom oszukać, koncepcja bitwy była - dziwna, Goci sprawili się lepiej (paradoksalnie nawróceni przez wysłanych przez cesarzy Arian sami stali się Arianami, co miało doatkowe konsekwencje historyczne później).
Jest taki aspekt tej sprawy, pokutujący do dziś w Europejskim światopoglądzie - że rozmowy i umowy są najważniejsze, niestety i Las Teutoburski, i Adrianopol, i wybuch II wojny światowej, wreszcie przykład Srebrenicy temu przeczą, ale Europa jakoś tego nie widzi, jesteśmy w tej mierze spadkobiercami ludzi pokroju Walnesa, może Warusa (tego od lasu Teutoburskiego) też.

:o)
Opublikowano

Proszę Autora,
imponuje Pan wiedzą bardzo, pomysłem na wiersz też. Szkoda, że zabrakło konsekwencji, bo gdyby to doprowadzić do końca w formie "śpiewki dziadowskiej", która ładnie kontrastuje z historycznymi quasicytatami (ileś tysięcy itp.) byłoby pięknie. Szkoda, że wiersz przełamuje się bez uzasadnienia (!) w połowie i staje traktatem quasi filozoficznym(?). Piszę "quasi", bo rozważania o "ciszy" są dla mnie czymś takim właśnie.
Cóż więc to jest w sumie? Niekompletny wiersz czy hybrydyczny esej?

Opublikowano

Jaro Sławie
Dzięki za objaśnienia, nadal podtrzymuję to co napisałam:
"indywidualny
kontakt z Bogiem, bez względu na wyznanie. " - to jest to,
co być powinno i zgadzam sie z Tobą:
"recepty na wielki format związanej z "przynależnością" nie ma".
A może masz w zanadrzu jakiś wiersz o M. Lutrze? ;)
Ja zamyślam, ale Ty pewnie wiesz o nim więcej niż ja? :)
Dzięki za rzeczowe objaśnienia, teraz na pewno lepiej rozumiem Twój
wiersz. Pozdrawiam
P.S. Zawsze lubiłam historię, ale zapamiętać to wszystko... to już gorsza sprawa :(

Opublikowano

Nie wiem ,czy wiem więcej o Lutrze, żeby napisać, to musi mnie coś poruszyć, ale pomysł jest. Coś o Lutrze i coś o Husytach, i o tej całej historycznej zawierusze, z polityką i wojnami w tle...

(Tak na marginesie, to mam w rodzinie luteran, wszyscy ciekawi, taka z nas rodzinka oryginałów, i znamy się parę pokoleń w te i we wte

A może by to mógł być i esej, ale jakoś emocjonalnie mi na tę ciszę zeszło. Zobaczymy, może za jakiś czas przerobię, albo pozostanie.

Moje zainteresowania szermierką i walkami wręcz prowadzą mnie do tej ciszy właśnie, jeżeli w ta refleksja nie znajdzie oddźwięku - tym gorzej dla wiersza. Cóż, jednak to określenie "hybrydyczny esej" zaczyna mi się podobać....

:o)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Napierała, jak syrena,
      śpiewem wabił ich w sen,
      tańczyli w wirze szczęścia,
      w bajkowym świecie, gdzie brakło trosk.

       

      Lecz kątem oka dostrzegli cienie,
      czarne kształty, które psuły ład.
      Zatrzymać chcieli ten taniec,
      lecz ręce Napierały trzymały ich mocno.

       

      Uśmiech zniknął, twarz się zmieniła,
      demon w jego oczach błysnął złośliwie.
      Jego ręce rosną, oplatają,
      ściskają jak pnącza, nie puszczają.

       

      Wirują wciąż, coraz szybciej,
      kręci się świat, a Napierała nie odpuszcza.
      Demoniczny rechot wypełnia przestrzeń,
      przerażeni, rozumieją, że są w pułapce.

      Nie ma ucieczki, nie ma ratunku,


      tańczą dalej, w ciemność wciągani.
      W tym tańcu nie ma już raju,
      tylko cisza i śmiech Napierały.

       

      @CaiusDraxler To wiersz o wpadnięciu w pułapkę propagandy Napierały i tego konsekwencjach. Zamieszczam szkielet wiersza, który wyjaśnia o co  chodzi.

       

      1.Wprowadzenie do świata Napierały

      Napierała jak syrena – uwodzi ludzi swoją propagandą i opowieściami.

      Zaproszenie do tańca w bajkowym świecie, pełnym radości.

      Wirująca, szczęśliwa atmosfera – błogostan, brak trosk.

       

      2.Pierwsze znaki niepokoju. Odkrywanie prawdy zamaskowanej opowieściami o cudownym świecie.

      Dziwne, czarne kształty dostrzegane kątem oka.

      Rzeczy, które nie pasują do idyllicznego świata.

      Próba przyjrzenia się, ale napotykanie oporu.

       

      3.Próba zatrzymania tańca

      Bohaterowie chcą przerwać taniec, uwolnić się z wpływów, ale Napierała nie puszcza.

      Ręce Napierali stają się coraz mocniejsze, nienaturalne, jak pnącza.

      Napierała zmienia się – uśmiech znika, pojawia się zimny grymas.

       

      4.Przemiana Napierały

      Napierała ujawnia swoją prawdziwą twarz ukrywaną pod maską propagandy,

      Staje się potworem z wieloma rękami, który ściska bohaterów.

      Jego uśmiech zmienia się w demoniczny rechot.

      Bohaterowie czują rosnącą panikę, nie mogą się uwolnić.

       

      5.Zrozumienie pułapki

      Bohaterowie zdają sobie sprawę, że są w pułapce, ale nie ma ucieczki.

      Cała ta sytuacja staje się koszmarem, z którego nie ma wyjścia.

      Napierała trzyma ich wciąż mocno, zmieniając taniec w mroczny, nieodwracalny proces.

      Edytowane przez CaiusDraxler (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Dziękuję, bardzo mi miło. :-)
    • @Robert Wochna świetny wiersz, daleki od banałów. Brawo!
    • @Wędrowiec.1984 czytam i czytam... Wspaniale jest się oderwać na chwilę i wyruszyć w ten Twój kosmos. Dziękuję za tę podróż -uruchamia wyobraźnię. 
    • @Sylwester_Lasota W wielu przypadkach, doświadczalne zbadanie danego zjawiska nigdy nie będzie miało miejsca, no bo np. nie da się umieścić jakiegokolwiek przedmiotu pod horyzontem zdarzeń czarnej dziury tak, by mógł wysyłać do nas dane. To jest fizycznie niewykonalne i tutaj właśnie z pomocą przychodzi fizyka teoretyczna.   W skali kwantowej, to samo dotyczy np. mierzenia czegokolwiek mniejszego, niż długość Plancka, gdzie już sama próba dokonania pomiaru powoduje, że mierzony obiekt znajduje się w swoim własnym promieniu Schwarzschilda, tworząc czarną dziurę, z uwagi na ilość enerii, potrzebnej na samo tylko przeprowadzenie pomiaru.    Są dziedziny, w których ludzkość nigdy poza teorię nie wyjdzie, ale nie znaczy to, że owe teorie będą fałszywe, choć wiele z nich zapewne takimi okazać się może. Nie przeczę.   Skala kosmosu jest tak wielka, że poznanie najróżniejszych rzeczy empirycznie jest po prostu niemożliwe.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję. Uwielbiam kosmologię i fizykę kwantową, toteż lubię o nich pisać. :)  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Skąd możemy mieć taką pewność. Wydaje mi się, że odkąd weszliśmy w fazę fizyki teoretycznej, to zdecydowana większość teorii okazała się błędna, tylko nieliczne znalazły potwierdzenie. W zamierzchłych czasach fizyk wykonywał eksperyment (lub serię eksperymentów) wyciągał wnioski i na ich podstawie budował prawo. Prawo, to nie było coś, co zostało przez fizyka stworzone ale coś co istnieje i działa w rzeczywistości. W tym przypadku fizyk odkrywał i opisywał istniejące w naturze prawo. Dzisiejsi fizycy teoretyczni najpierw tworzą teorie, a potem (oni albo inni fizycy) próbują znaleźć sposób na ich udowodnienie. W praktyce zdecydowana większość tych teorii niestety nie działa, a te działające bardzo często pozostają nadal teoriami. Tak, mniej więcej, ten problem ujął jeden z fizyków właśnie. A wiersz dobry. Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...