Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie, to nie ja płakałam,
to moja furia
kiedy powiedziałeś
że mnie zostawiasz.
Na szczęście zostało jutro.
Zobaczysz, poczekasz,
pożałujesz.
Ale wtedy to ja już będę na Bahamas
pod parasolką Malibu Drink
rzucać jednoznaczne spojrzenia
prostym i rozbuchanym
tubylcom.
Poczujesz w uchu
głuchy pisk
nieodebranego sygnału
za to, że ten raz
pchnąłeś mnie w kłótni na ścianę.

Opublikowano

wiersz, jedyne co przedstawia to zwierzęcą chęć zemsty...
nie widać ani żadnego konkretnego kierunku artystycznego, ani poetyckiego...

bardzo dosłowny, jasny i zrozumiały...
minimum środków stylistycznych...
co ciekawsze, to ten :

"głuchy pisk
nieodebranego sygnału"

ale tez nic nadzwyczajnego...

chyba że, za wzór uznałaś powojenną obojętność na świat, albo przynajmniej coś w tym rodzaju...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



może raczej zrozumienia dla tematu...

ale w sumie masz racje... odebrałem wiersz nazbyt dosłownie...

wiersz jest całkiem dobry, i zostawił bym go w takiej postaci jakiej jest,
ale jak bym miał wybierać to nie wybrał bym takiej twórczości za wzór...
dlatego miej swój własny styl... jeśli chcesz
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Warsztat jest miejscem pracy dla szewca lub kowala. Jeżeli chcesz, to wykuwaj w pocie czoła, ale poezja nie jest działką dla ordynarnego rzemieślnika.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zakład? ;D Nie czytałaś komentów pod Twoim ostatnim utworem?

Dla mnie wyłącznie
"Ale wtedy to ja już będę na Bahamas
pod parasolką Malibu Drink"
ale tu tez zmieniłabym "Bahamas" na "Bahamach". Poza tym zgadzam się z pierwszym komentem stehra, Tali Maciejem i Oxyvią.
Nie podoba mi się i dla mnie to proza. W dodatku nie najwyższych lotów.

Pozdrawiam, R.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zakład? ;D Nie czytałaś komentów pod Twoim ostatnim utworem?

Dla mnie wyłącznie
"Ale wtedy to ja już będę na Bahamas
pod parasolką Malibu Drink"
ale tu tez zmieniłabym "Bahamas" na "Bahamach". Poza tym zgadzam się z pierwszym komentem stehra, Tali Maciejem i Oxyvią.
Nie podoba mi się i dla mnie to proza. W dodatku nie najwyższych lotów.

Pozdrawiam, R.

Wpadłeś w formę. I to nie wymaga komentarza.
Opublikowano

Przepraszam, sądziłam że Twój nick jest rodzaju męskiego.
A dodam jeszcze, że śmieszą mnie wasze wywody ( tych na "nie") oraz podejście do poezji. Okropna egzaltacja. Fe, nie można tak.

Opublikowano

Nie jestem egzaltowana. Jeśli ktoś jest - to Ty. Wpadasz w egzaltację, gdy mówisz o formach i rzemieślniczym kuciu wierszy.
Żeby już nie mówić, że przez dłuuuuugie lata poeta był rzemieślnikiem i tak go postrzegano. Zarabiał na swym pisarstwie i umiejętności zaciekawienia dworu i szlachty. Musiał mieć dobry warsztat. Właśnie warsztat. Inaczej zdechłby z głodu albo musiał zająć się czymś innym.

Gdzie wpadłam w formę? I jaką? Bo ja nie widzę... I pytam serio - naprawde mnie to ciekawi, bo być może masz rację. Rada bym się więc owej formy pozbyć.

Pozdrawiam, R.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Proszę o uzasadnienie tego poglądu: skąd go czerpiesz?, kto z historyków literatury go wyznaje?, jakie efekty przyniosło takie postrzeganie poezji oraz którym sławnym poetom?
Proszę o dowody nie do zbicia.Inaczej - będziemy Cię nadal lekceważyć, i to coraz bardziej.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Proszę Szanownej Autorki,
to nie jest forum blogowe.
Różnica polega na tym, że wiersz jest świadomym i przemyślanym środkiem wypowiedzi artystycznej, natomiast blog bardzo często zamienia się w skowyt tzw. duszy.
To, co pani tu napisała, ociera się o do-słowny kicz, określenia "prostym i rozbuchanym tubylcom" nie dość, że niewiele znaczą, to jeszcze bazują na schematycznych wyobrażeniach.
Dramaturgia tej wypowiedzi, mająca prawdopodobnie oddać obraz tragedii miłosnej, jest tak prosta, jak cep: płakałam - NO to masz (pisk); w środku jest coś na kształt projekcji osoby w wierszu mówiącej, a raczej: żalącej się.
Co z tego wszystkiego wynika? Mamy się wzruszyć? Przeżywać?
A niby dlaczego?
Mamy wyciągnąc z tego jakieś nauki dla siebie? A jakie.
Odkryć prawdę o Życiu?
Zachwycić siĘ niepowtarzalnością poetyckiego widzenia?
Wolne żarty.
pzdr. b
PS. czasem trochę skromności dodaje człowiekowi powagi i nie widać na pierwszy rzut oka ewidentnej niedojrzałości ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Proszę o uzasadnienie tego poglądu: skąd go czerpiesz?, kto z historyków literatury go wyznaje?, jakie efekty przyniosło takie postrzeganie poezji oraz którym sławnym poetom?
Proszę o dowody nie do zbicia.Inaczej - będziemy Cię nadal lekceważyć, i to coraz bardziej.
Pozdrawiam.
ć
Wasze kolejne wypowiedzi świadczą o tym, że nie jesteście mnie zlekceważyć. Przykro mi.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Proszę o uzasadnienie tego poglądu: skąd go czerpiesz?, kto z historyków literatury go wyznaje?, jakie efekty przyniosło takie postrzeganie poezji oraz którym sławnym poetom?
Proszę o dowody nie do zbicia.Inaczej - będziemy Cię nadal lekceważyć, i to coraz bardziej.
Pozdrawiam.

Z resztą skąd ta złośliwość w tak wiotkiej i eterycznej poetyckiej duszy? A może to nie jest wcale poetycka dusza? Może ktoś bezmyślnie się podszywa? Widzę tu sporo wilków w owczych skórkach.
Brak konstruktywnych komentarzy i opinii jest zatrważający... Jak na forum poetyckie...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...