Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jeśliśmy z siebie wyszli i przed siebie poszli
aby do siebie wrócić i znów gdzieś podążyć
na cóż nam liczyć dziury w butach naszych
piasek przelewać z włosów i sukmanów
po cóż nam mierzyć czas i długość drogi
zachęcać kogoś aby poszedł z nami
jeśliśmy tylko po to poszli w drogę
aby powrócić do nas takich samych

jeśli taką jest przyczyna, którą zwiemy
by nienazwane nie wplątało się w nazwane
ileż dygresji niesie czyn i trud mozolny
kiedy na powrót myśli wciąż te same

jakże utrwala się w nas droga i słowo co z rana
brzeg wyobrażeń podmywa wciąż nadając fale
kiedyśmy z siebie wyszli by badać mielizny
i jedno co rozumiemy to bliżej i dalej

  • Odpowiedzi 40
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

opowiedziałam sobie tym wierszem pewną starą prawdę, być może mylnie odnalazłam intepretację, ale w niej najlepiej odczytuję ten wiersz :)
no i tym samym cały wiersz wydaje mi się świetny, mimo, że jeśliśmy wyszli poszli troszkę się plącze, ale od tego mamy język by go gimnastykować :)

bliżej i dalej, nawet to muszę powiedzieć w niektórych sytuacjach ciężko zrozumieć

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pani Natalio - dziekuję za komentarz - a te "wyszli" i "poszli" to długo myślałem czy tak i siak ale zostało - niech Pani spojrzy na drugą stronę wyszliś-my i poszli-my - jednym ruchem odrąbałem - śmy i nie żałuję - choć pewnie ładniej brzmiało by - a wiersz - no cóż - skoro cięzko Pani zrozumieć - te "coraz bliżej coraz dalej" - to proszę o jakiś skrawek mysli to możemy porozmawiać

pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Interpretacja wiersza wyplywa czesto ze stanu, w jakim sie znajdujemy w danej chwili - skapani w optymizmie, doszukamy sie zupelnie czegos innego niz w stanie jakiegos dolku...moze jutro inaczej go odczytam (zachowam wiec do jutra) a dzis nasuwa mi sie interpretacja bardzo filozoficzna - im wiecej zadajemy pytan, i zblizamy sie do sedna, tym szybciej rodza sie nowe pytania : blizej ale dalej ... takze w stosunku do siebie. A czy dociekanie nie oddala nas od naszej wyobrazni ?
Pozdrawiam

Opublikowano

nie, że ja nierozumiem tego coraz bliżej, dalej tylko mówię, że czasem ciężko to pojąć w różnych sytuacjach i było to tak ot powiedziane :) przepraszam jeśli zrozumiałeś to opatrznie :) bo ja jak najbardziej odczytuję tu dobrze te słowa :)

Pozdrawiam
Natalia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pani Natalio - niech mi Pani wybaczy - za poprzedni komentarz - źle wyraziłem mysli i tak wyszło że te "cięzko" wyszło bardzo ociężale z mojej strony - chciałem tylko wiedzieć - poznać skrawek myśli - interpretacji z Pani strony - tak sobie myslę - że dobrze jest poznać zupełnie dalekie (a może bliskie) odczytywanie tego co napisałem - jeszcze raz proszę o wybaczenie

pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Ogółem wiersz przypadł mi do gustu...
Maluczka sugestia - zamieniłbym "i jedno co rozumiemy..." na "jedynie rozumiemy" - przyjemniej muska ucho. Czy jakiś poważniejszy zarzut? chyba nie... może to, iż temat 'bliżej i dalej' już mocno wyeksploatowany. Tak czy owak gratuluję i pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Michale - dziekuję za komentarz - kolejno kartę Pan odkrył - nie bawię się w zagadki - tak wyszło - że wiersz ten napisałem w 1989 roku - czyli jakieś 15 lat temu -- to odnośnie tej starości i eksploatacji - chciałem Państwu przedstawić i doświadczyć czy jeszcze ktoś wychodzi z siebie aby być sobą - czy ... no właśnie - to już będzie tłumaczenie - zamilknę więc - i będę tak daleko jak można być najbliżej - jeszcze raz dziękuję Panie Michale

pozdrówko W_A_R



Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ewo - dziękuję za wyczerpującą interpretację - w odpowiedzi - najpierw chciałbym CI przedstawić pewien stary wiersz - może z innego roku - z innych czasów:

----------------------------------
było to w raju
chłopiec o imieniu Bóg
ulepił dwoje ludzików,
nazwał je - Adam i Ewa,
a kiedy zabawki znudziły
malca
odrzucił je na ziemię... cdn...
-----------------------------------

nie wiem czy znasz go - gdzieś tam krąży w necie - to ten wiersz właśnie wyszedł na przechadzkę i przed siebie poszedł - i ... wróci? i znów podąży? kto wie ... w owym czasie (tak mi się przypomniało) miałem znajomego - może przyjaciela (też pisał i grał) - prawie 2,5 metra bez centymetra - i wszystkie wiersze, które znałem przedstawiały świat skrzatów - nie dokuczałem mu - ale bardzo tego nie cierpiałem - ja? skrzat? - no tak - jak ktoś w chmurach nosi głowę ... - myślę że wtedy facetowi brakowało tej piaskownicy - było to tak dawno - że chyba już czas na pewne rozliczenie - a patrząc na dzisiejsze czasy - on stał się kimś (bo skrzaty ludziom się podobały) a ja wylądowałem tu - bez reklam i "zazdrośnosci" - bo w tej chwili to jedno co rozumiem z tego to "bliżej i dalej" - a tak wracając do Twoich ludzików - mam wielką ochotę być którąś częśćią Twojej interpretacji - nie wiem - czy którymś ludzikiem czy może myślą - a może przestrzenią po której kołują - coraz bliżej i coraz dalej - jak planety w Ukł.Słon. - jak elektrony w atomie, tylko że tu już zupełnie inaczej - tu istnieje tylko prawdopodobieństwo odnalezienia się w danym punkcie - tu mówi się o chmurze elektronów nawet jeśli jest tylko jeden - elektrony nie krążą po orbitach - nie ma ją dróg wyznaczonych - jedynie tkwią w atomie jak myśl - warta złapania - bo tyle w niej informacji ... Ewo - rozpisałem się "conieco" - chwilkę przerwę - jeszcze do Twojej mysli powrócę ....

pozdrówko W_A_R



Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Weroniko - czy tak jak Twoje poprzedniczki w komentarzach - zawarły jedynie to że też odkryły coś w tym wierszu tak i Ciebie muszę ciągnąć - ejjj dziewczyn się nie ciągnie - przepraszam - poproszę więc szerzej - jeśli oczywiście można - z poszanowaniem
i pozdrówką W_A_R

Opublikowano

Całe szczęście, że moi poprzednicy mieli problem z interpretacją ,bo jako nowa w tym okienku nie chciałabym strzelić jakiejś gafy .To byłoby smutne i beznadziejne ,gdyby człowiek mimo tyśiąca doświadczeń
i kilograma ludzi przerobionych po drodze ,wracał wciąż na to samo miejsce .Wydaje mi się , że oprócz prozaicznej ,biologicznej roli reproduktorów ,to zmiany są jedynym sensem naszego życia.Co prawda ostatnio czytałam ,że genetycznie zaprogramowany człowiek , jak gumka do majtek w swych emocjach nawet ,po wielkich górkach i dołkach ,zawsze wraca do z góry określonej pozycji ,lecz ja mam ogromną wiarę w ludzką wyuczalność .Ostatecznie nie jesteśmy doskonali.Mój mąż zawsze mówił :"albo taki i akceptujesz ,albo cierpisz " -może to męski punkt widzenia .A może w wierszu dużo sarkazmu ?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pani Magdaleno - dziękuję za przemyślenia i interpretację - muszę to przemysleć - cos jeszcze napiszę - bo warte odpowiedzi te Pani Rozumowanie - powrócę jednak na swoje z góry ustalone miejsce i wtedy - jeszcze raz dziekuję i bardzo mi miło że Pani tu zajrzała

pozdrówko W_A_R

Opublikowano

Pani Magdalena podjęła problem powracania na te same miejsce poprzez "prozaiczną biologiczną rolę reproduktorów", zaprzeczyła itemu i stwierdziła, iż w życiu człowieka najważniejsze są zmiany.

Pradopodobnie - gdzieś w "zamierzchłych" czasach, o których mówią "koczownicze" (nazwa i miejsce wcale mi się nie podoba) rolą człowieka było powłóczyć nogą i iść do przodu - iść bo prawdopodobnie miał gdzieś dojść, a gdzie? Pani Magdaleno - chyba zawsze tak będzie, że będziemy wracać choć ktoś ładnie ujął "dwa razy do tej samej rzeki nie wchodź", choć "punktem wyjścia jest punkt zaczepienia" i można byłoby bez końca odnajdywać reguły czy dogmaty naszego zycia - zawsze pokrążymy trochę i wrócimy "do nas takich samych". W tym tkwi nie tylko męska krótka rozprawka ale i dążenie każdego z nas - ejjj ale ze mnie kaznodzieja - Pani Magdaleno i wszyscy, którzy to przeczytają - proszę o wybaczenie i pokazanie mi tych stron, w których nie mam racji - może rzeczywiście brak "mi przede wszystkim" czegoś nowego stĄD TEN WIERSZ SMUTNY I CORAZ BLIŻSZY CORAZ DALSZY ....

POZDRÓWKO w_a_r

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy była przesądna, wierzyła horoskopom i słowom Cyganek? Nie, a jednak pewnego zimowego dnia, w rozpaczliwym poszukiwaniu nadziei, zapukała do drzwi wróżki. Pani wróżącej z kart. Ale ta nie chciała jej wróżyć. Zrobiła coś innego... A na koniec dała jej kartkę ze słowami, które miała przepisać, codziennie rano czytać i zawsze nosić przy sobie. Taki talizman. A więc trzymała swój talizman w domu i zabierała go ze sobą wszędzie tam, gdzie szła.  Tamtego dnia też włożyła kartkę do swojej torebki. Tam gdzie zawsze, do małej, zasuwanej na suwak kieszonki. Oprócz kobiecych, jakże przydatnych drobiazgów miała w torebce też sporą sumę pieniędzy. Ostrożna jak zawsze była pewna, że nikt jej nie okradnie. A jednak stało się inaczej. Kiedy sięgnęła do torebki z przerażeniem odkryła, że schowane tam pieniądze zniknęły! Raz za razem wyjmowała zawartość torebki i sprawdzała każdy jej zakamarek, ale pieniędzy nie było! Zrozpaczona wracała do domu. Co teraz zrobi, jak się wytłumaczy, skąd weźmie taką sumę? W domu raz jeszcze przejrzała zawartość torebki mając nadzieję, że pieniądze się jedynie zawieruszyły i zaraz znajdą. Ale nie, nigdzie ich nie było. Zamiast nich trzymała w rękach kartkę ze słowami, które kazała przepisać jej wróżka. Słowami, które miały ją chronić... Właściwie była to modlitwa do aniołów - prośba o ich wsparcie i ochronę. Rozpłakała się. Mieli ją chronić, a zamiast tego... Nieistniejące anioły i bajki, w które naiwnie uwierzyła.  - Nigdy was nie było i nie ma... - drąc kartkę powtarzała przez łzy - Nie ma was, nie ma... A ja jak głupia w was uwierzyłam, że mnie ochronicie.   Podarta kartka z modlitwą do aniołów wylądowała na podłodze. A kiedy się już nieco uspokoiła, pozbierała kawałki papieru i wyrzuciła je. Umyła zapłakaną twarz i wróciła do pokoju. Pozbierała leżące na łóżku, wysypane z torebki drobiazgi, by znów je tam umieścić. Jakież było jej zdumienie, kiedy na dnie torebki zobaczyła leżące tam, jak gdyby nigdy nic, pieniądze. Wpatrywała się w nie bez słowa. Ale jak...? Skąd się tam wzięły...? Przecież tyle razy szukała ich w torebce, wszystko wysypywała i zaglądała w każdy zakamarek. Nie było ich! Ale teraz... Były. Jak gdyby nigdy nic leżały na dnie torebki. Wyjęła je z niedowierzaniem i ostrożnie położyła przed sobą. W jej oczach znów zamigotały łzy. - A jednak mnie strzegliście...    Historia prawdziwa. 
    • @Bożena De-Tre chciałeł pokazać ostatnie akordy życia. Tuż przed horyzontem zdarzeń. Piękno życia - rozpacz rozstania. Dzięki raz jeszcze. Sercem.
    • @Migrena Znależć odwagę opowiedzieć Światu to już jest dar.Tobie wyszło bez krzyki i pokazałeś”’ból istnienia”….dla mnie życie jest darem i to też między Twoimi wersami odczytałam… @Bożena De-Tre Tyle trudnych tematów przy nas…obok..opisujmy je.Są jak kamień pod stopą….
    • Ma te, i Oli kopa jaj; jaja po kilogramie tam.      
    • A z sadu judasz, a na "nio" był zły, bo i nana z sadu Judasza.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...