Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Spotkania, spotkania, spotkania
z ulicami, rzekami, miastami;
ach - te polskie wsie pod górami
- Małe Ciche, Lipnica, Skomielna.

Nowe słowa i twarze nowe,
a przy twarzy imię i światło;
niegasnące światło pamięci
co się pali w gościnnych ścianach.

Krajobrazy na wspólnych drogach,
ten sam wieczór wszystkich nas słucha;
w naszych oczach milcząca pełnia,
w piersiach mocny uparty stukot.

Gdzieś nas kuszą złoto i sława,
a tu skarby nietknięte leżą;
mogą czerpać, garściami czerpać
ci - co w piękno i dobro uwierzą.

A najwięcej jest tego w człowieku -
w dobrych oczach dojrzysz twarz Boga,
w dobrych ustach słowo co cieszy,
w dobrych dłoniach i praca jest dobra.

Ale smutek jak mgła nad łąkami
od tak dawna, od lat nas spowija...
Polski smutek. Mgła co rozmija
dłonie z rzeczą, a słowa z myślami.

Opublikowano

Cudowne antidotum na mój od lat wałkowany temat.
Dziękuję Jacku - masz sporo racji a te wioski pod górami
bardzo mi bliskie zawsze do gór mnie ciągnie tylko nie zawsze jest
taka sposobność.Wiersz mi sie bardzo podoba:)))) pozdrawiam EK

Opublikowano

proszę traktować moje spostrzeżenia jako uwagi dyletanta;
w pierwszej zwrotce skoro wymieniamy polskie wsie
niepotrzebny wyraz "polskie", chyba że z drugiej strony gór też jest Lipnica, Małe Ciche itd.

dalej przepiękny dla mnie wers - "ten sam wieczór wszystkich nas słucha"

z kolei wers - "w dobrych dłoniach i praca jest dobra" - nie podoba mi się ta dobra praca,
choć na pewno jest dobra:)
no i przedostatni wers też zawiera "Polski smutek" który na siłę można gdzieś tam dostrzec,
ale z którym absolutnie się nie zgadzam, bo nawet bałagan polityczny, skorumpowane życie,
nie dają podstaw do kojarzenia naszej pięknej ojczyzny ze smutkiem.

Reasumując - wiersz ładny, mądry i godny pogratulowania

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



są wsie o podobnych brzmieniach! mam na myśli stronę słowacką...a na Słowacji ludzie jednak inaczej SIę zachowują, i mają jakby mniej rozdrapów, są bardziej prostolinijni i nie tak "ideowi"; J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Pas z grubą sprzączką wisiał na drzwiach i tylko pytał się o lanie.
    • Biznesmen Jan Nowak, po powrocie z Kobe, obwieścił, że na gwałt - kowala chce, w dobę! Wieś przybyła z Grania* - po odszkodowania. Dziś, gdy chcesz dać anons zatrudniaj 'o s o b ę'.        * -

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...