Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Strzęp człowieka, upodlony do granic
Strzęp człowieka, sam siebie ma za nic
Strzęp człowieka, technikum, matura
Strzęp człowieka, w żyłach denaturat

A kiedyś rodzina, on pamięta
A kiedyś praca, żona uśmiechnięta
A kiedyś dzieci, dziś patrzą ze strachem
A kiedyś był kimś, dziś nawet nie łachem

W pijanym widzie żal, poczucie winy
W pijanym widzie mijają godziny
W pijanym widzie nie ma gdzie się stoczyć
W pijanym widzie kamień, w wodę skoczyć

My obojętni, nas to nie dotyczy
My obojętni, niech na nas nie liczy
My obojętni, drobne są na tacę
My obojętni, nikt nam nie zapłaci

Puste oczy, lat trzydzieści pięć
Puste oczy, coraz słabsza chęć
Puste oczy, już ręki nie widzi
Puste oczy, zamknięte bo się wstydzi

Ja nie dam, mam przecież rodzinę
Ja nie dam, bo węgiel na zimę
Ja nie dam, zostawiłem w dresach
Ja nie dam, zmieniam mercedesa

Strzęp człowieka, oczy same nie patrzą
Strzęp człowieka, ominąć go łatwo
Strzęp człowieka, cos w Biblii pisali
Strzęp człowieka, czy można ocalić?...

Coś tam było, o głodnych karmieniu
Coś tam było, o jakimś odzieniu
Coś tam było, my prawie sto procent!
Cos tam było, my skorzy do ocen


Już skazany, przez wielki trybunał
Już skazany, przez ludzi w tabunach
Już skazany, on wie, że zasłużył
Już skazany, czy wiesz co cię czeka?
Dzisiaj człowiek, jutro strzęp CZŁOWIEKA...

Opublikowano

Zdecydowanie mi się ten wiersz nie podoba. Wydaje mi się że czytelnik bardziej skupaia sie na tych powtórzeniach niż na zasadniczej treści wiersza. Ale to wcale nie oznacza że uważm iż takie powtórzenia sa złe. Czeasami nawet są bardzo rfne, ale tylko w umiarkowanej ilości.
Pozdrawiam!

Opublikowano

Nie zrozumielismy sie panie Tomaszu."wypic z nim kielicha"pomoze temu drugiemu otworzyc swoje serce,a to wgruncie rzeczy o to chodzi.
Albo z kad pan wiesz czy on ma juz dosc?

z powazaniem...
M+A
[sub]Tekst był edytowany przez Maria Anonym dnia 22-01-2004 16:49.[/sub]

Opublikowano

Witam!
Ktoś kiedyś powiedział
"Nigdy nie mów nigdy"
ten wiersz jest odzwierciedleniem tego.
Gratuluję opisu i trafnych spostrzeżeń.
Czyta się z "zapartym tchem".
W pierwszej chwili byłam zaskoczona
ilością zwrotek i byłam zniechęcona
ale warto było się potrudzić.
Bardz serdecznie pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ano "z tąd" (nie złośliwie), że po pierwsze o tym kamieniu to on sam mówił, a po drugie bo właśnie rozmawiałem, co prawda nie przy kielichu ale przy bułce (on jadł). Więc myślę, że coś niecoś wiem.

Pozdrawiam i zapraszam po dalsze szczegóły na priv

Opublikowano

powtórzenia, raz czytałem raz nie, nie najszczęsliwsze, ale ujdą... natomiast rymy czasami za bardzo na siłę chyba (mam wrażenie że za bardzo momentami podpożądkowany im tekst)
no i jeszcze kwestia przesłania: problem może i poważny ale watpię zeby istniało jego rozwiązanie... a jużna pewno nie znalazłem go w wierszu...
natomiast b.dobra (wg mnie) ostatnia zwrotka

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rymy moze nienajlepsze ale wyszły same.
To nie ma być recepta na problem, bo takiej rzeczywiście nie mam, ale... problem jest i to poważny a jeśli każdy będzie mówił, ze wątpi w rozwiązanie i nic nie robił to sorry ale właśnie o takich też tu jest...

Pozdrawiam
Opublikowano

według mnie sytuacja wygląda tak: gdyby im nikt nie pomagał już dawno poumieraliby z głodu... natomiast prawdziwa pomoc polegałaby na "przywróceniu" ich społeczeństwu...co jest niemożliwe ponieważ oni sami musieliby chcieć... zgadzam się, że to społeczeństwo (czyli my) najczęściej jest odpowiedzialne za tragedię tych ludzi, ale dawanie jałmużny to tylko oczyszczanie własnego sumienia(a najczęściej i tak idzie na wino)... takie jest moje zdanie...
problem jest poważny, ale rozwiązywalny tylko w pojedyńczych przypadkach... jako zjawisko jest nieodłączny z cywilizacją (zawsze będą ci "nieprzystosowani")...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wszystko to prawda, (chociaż jałmużna w postaci chleba na wino jest niezamienialna), ale nawet dla tych pojedynczyvh przypadków warto, warto nawet dla jednej chwili , kiedy są blizej człowieczeństwa, kiedy przez zamroczony umysł przebiegaja jakieś myśli bo : "dawno juz nikt mnie nie potraktował jak człowieka"...

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Urąga swym sąsiadom stary Dzban miedziany: Ty, Rondlu, masz od roku rączkę ułamaną, Ty zaś, mój towarzyszu, polewany Garnku, Więcej plam masz sobie niż kram na jarmarku Miewa rys rozmaitych i plamek i dziurek. I ty, Miso, nie błyszczysz już niby marmurem, Lecz na obłym swym ciele kurzu trzymasz warstwę. A nawet ulubieniec niektórych Naparstek Coraz bardziej sczerniały latami się robi, A podarta Serweta stołu już nie zdobi. Posmutniały naczynia, zmarkotniały sprzęty, Wtem odezwał się Tłuczek, cóż, dyskutant wzięty. I mówi: Niech nam Dzbanek wyrzutów nie czyni, Nikt z nas tu nie jest winny, tylko – Gospodyni…
    • Jestem obcy. Obcym ciałem w obcej rasie. Podróżnikiem w czasie, który jak duch pojawia się w przypadkowych miejscach w czasie zimowych nocy. Pojawiam się przy tych, którzy zdecydowali. Są pewni i zdeterminowani. Dla tych, którym kości losu zawsze wyrzucają, jedynie dwa zera. Pojawiam się w rogach pokojów. Ciemnych, zaniedbanych i zapuszczonych. Tonących w latach, nieleczonych depresji. Czasami podam, wypolerowaną broń, innym razem wyrównam przygotowany sznur. Czasami, proszą mnie bym napisał list w ich imieniu, dla przyjaciół i rodzin. Najczęściej mam lub ojców.  Zanim wezmą tabletki i popiją krystalicznie zimną wodą.  Proszę ich tylko o podpis. Patrzę jak długopisy wypadają im z drżących rąk a łzy zraszają kartki. Wiem, że chociaż tyle mogłem zrobić. Być przy nich do końca. Bywa, że nazywają mnie aniołem stróżem. Dziwna to funkcja dla anioła śmierci. Nie ma tutaj miejsca na litość. Słabość. Sumienie. Na niespodzianki i uczucia. Nic co ziemskie nie może  trwać w tych sercach. Dalej wolne duszę. Idźcie za światłem gwiazd. Wyleje Was na cmentarne aleje poświata pełni. I będziecie mogli ucztować i bawić się aż do brzasku. Tylko życie ogranicza. Śmierć jest wyzwoleniem.     Nie bójcie się wilka, który chyłkiem sunie za wiktoriańskimi nagrobkami i grobowcami. On wie jaki dziś dzień. Najkrótsza noc w roku. Ghoule wyją cichutko, bawiąc się skrzypiącymi krzyżami  i drzwiczkami grobowców. Piękna, dostojna, wysoka postać w gotyckiej sukni jedwabnej o barwie kruczej, brodzi w chłodnej mgle do kostek po funeralnej trawie. Czasami poprawi kapelusz z koronką, która zakrywa jej szczelnie twarz. Innym razem pozbawi się niewygodnych pantofli i jak rusałka boso, bieży pomiędzy  świec ognikami. Zdarza się i tak, że pozdrowi przedziwnym ukłonem wilka, który wyskoczy przed jej oblicze nagle zza grobu. Ma w zębach róże, której nikomu nie odda. Niesie ją na jedną, zapomnianą wydawać by się mogło mogiłę. Tam czeka zawsze tej nocy co rok,  milczący jegomość. Szlachetnie widać urodzony i ubrany zgodnie  z najnowszą modą. Jego postać zawsze jest w półcieniu ukryta więc godności jego odgadnąć nie sposób. Odziany jest w schludny frak i woskowane spodnie. Ma skrojony melonik i laskę ze srebrną główką wilka. Wilk tylko jemu odda kwiat.  A przybysz ułoży go u wezgłowia grobu. Nie modli się ani nie kontempluje. Odchodzi wraz z wilczym towarzyszem w gęstniejącą mgłę. Ku bramie cmentarnej. Czasami jeśli ich drogi są sobie skrzyżne, pozdrowi gotycką piękność w sukni. On znika wraz z wilkiem za bramą. Ona najpewniej szuka schronienia  w swoim grobowcu. Róża na grobie, szybko zamienia się w kałuże ciemnej krwi. A może wina. Dziwny przybysz zawsze gdy się tylko zjawia to wychyla jeden kieliszek. Za spotkanie. Za dawne czasy. Za pamięć. Od przeszło stu lat. Rokrocznie. Kogo to grób spytacie? Poety, odpowiem. Samotnika i samobójcy. A w grobowcu nieopodal, szykujące się już do snu, po przechadzce.  Widmo jego miłości. Jego pragnienia. Jego szaleństwa. Jego wyśnionej kochanki.    
    • 2 uwagi: -powiedzenie: "gdie rabotajesz, nie jebiosz" sprawdza się wszędzie,   -karzesz - od karać, ale każesz od kazać. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Michale, rozpieszczasz mnie, choć dziś przyznaję, potrzebuję rozpieszczenia. Te nocki mnie wykańczają, ale kawa, ciastko i dobre słowo dają siłę na przeżycie... tej ostatniej w tym tygodniu. Pięknie Ci dziękuję, postaram się utrzymać... wróć... nadal pracować nad poziomem :)   Pozdrawiam :))
    • Samotność to nie uśmiech to żal smutek łzy to nie tęcza - to do bólu drzwi   Samotność to nie wygrana to trudny horyzont - to nie droga o której lubimy śnić    Samotność to niepewność boi się ciemnych chwil przegrana nocy i dnia   Samotność to trudna poezja  z człowieka drwi jest grą słów która boli
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...