Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

No to jest dopiero temat wszechczasów.. Jak na mentora przystało ;)

Ja sciągam muzykę z oszczędności i dlatego, że sama tworzę sobie często swój repertuar ( składający się tylko z tych piosenek, których naprawdę chcę słuchać).

Legale kupuję tylko wtedy kiedy jestem kogoś wielką fanką i chcę mieć jego wszystkie płyty..


Wystarczy:)?

Opublikowano

Mam w domu ponad tysiąc płyt. Same piraty. Kocham muzykę i uwielbiam poznawać nowe dźwięki. Nie stać mnie na kupno oryginalnych. Od początku mojego życia ledwo wiążemy koniec z końcem. Mam świadomość że to kradzież, ale nie widzę innego rozwiązania. Temat zamknięty.

Opublikowano

jak tak bardziej odpowiem pod względem poezja.org ;-)
czasem widzę kawałek poezji i żal z zazdrością z miejsca ściska że to nie moje,
tak sedno wiersza chciałoby się wyrwać ozdobić w piórka własna i pewnie nawet nikt by nie poznał, że ów Koń popełnił plagiat, ale ja bym wiedział. Nigdy nikogo nie "skopiowałem" bo wiem jak bym się z tym czuł, chociaż jak będę stary brzydki uzależniony od kokainy i wódki a wydawnictwo będzie naciskało z terminami to kto wie czy na małe łupiestwo na ten org nie wpadnę ;-)

pozdrawiam

Opublikowano

ale co innego popełnić plagiat - ukraść sztukę i podpisać jaką własną Marianie - bo chyba o tym mówisz?

płyty oryginalne sa po prostu za drogie, wolę ściagnąć je z internetu. poza tym uwazam, ze to nie jest taka kradziez bardzo szkodliwa... jak np to, ze ktos sie wlamuje do domu, zabiera sobie kino domowe... na ktore ktos długo pracował... przez to ze sciągam coś z neta raczej nikt nie zbiednieje...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


zbiednieje artysta, firma fonograficzna, producenci, sklepikarze itp. :)
nad nagraniem płyty pracują muzycy, też długo- kradniemy ich dzieło, nic im nie płacąc

a ceny są chore jak na polskie realia... wszyscy o tym wiedzą, ale nikt nic w tym kierunku nie robi, no- może paru świadomych artystów gdzieś kiedyś

pozdr! frr ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dotyk

szmer dłoni

zieleń kłosów mieni się
w twych oczach

deliryczny taniec mych powiek

przeczesujesz niedbale
cień biegnących chmur

czekam

zbliżasz bukiet nadziei
do moich skroni jedwabnie

jestem w niebie



marian koń


kto tak naprawdę jak nie masz ugruntowanego nazwiska poszuka pierwowzoru ?? kto wpadnie na to że ja "kradnę" ?? zrobisz dym no co do sądu pójdziesz ?? najwyżej ze znajomymi będziesz lamentowała jaki ze mnie wój,
a ja sobie myślę czy robię komuś krzywdę, przykrość, oprócz jednej jakiejś tam dziewczyny ?? Julio kradzież to kradzież i trzeba mieć tego świadomość,
nie mówię, że nigdy niczego nie "zassałem" filmu czy mp3, ale twoje podejście do tematu jest trochę niefajne ...

pozdrawiam
Opublikowano

nie mówię, że piractwo to nie kradzież - uważam że to kradzież - ale kradzież innego rodzaju niż ta, gdy ktoś pod czyimś dziełem sztuki (jakimkolwiek) podpisuje się swoim nazwskiem...
piractwo to kradziez na tyle inna, że nie potrafię jej porównywać z plagiatem. dla mnie to dwa osobne przypadki.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ale zbiednieje. przemysl fonograficzny stracil w tym roku o ile sie nie myle 3 mln zl przez piratow. tak wynika z ich watpliwych kalkulacji. oni to licza w ten sposob, ze licza kase za muze ktora my sciagelismy. ale to przeciez bzdura. mam jakis kwartal muzyki non-stop na dvd i chocbym sie posral, nie zarobilbym na 1/100 tego w oryginale.

wydaje mi sie ze jedno okradac wybijajacego sie dopiero, niezbyt bogatego artyste, a co innego fundowac wokaliscie metaliki kolejny kilogram koksu:)
Opublikowano

Jest jeszcze inny wątek ściągania z netu muzyki, której nie można dostać w Polsce, albo jest bardzo trudno ją dostać w polskich sklepach. Ja tak miałam wiele razy z uwagi, że ściągam zazwyczaj czarną muzykę o którą ciężko w Polsce

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ale zbiednieje. przemysl fonograficzny stracil w tym roku o ile sie nie myle 3 mln zl przez piratow. tak wynika z ich watpliwych kalkulacji. oni to licza w ten sposob, ze licza kase za muze ktora my sciagelismy. ale to przeciez bzdura. mam jakis kwartal muzyki non-stop na dvd i chocbym sie posral, nie zarobilbym na 1/100 tego w oryginale.

wydaje mi sie ze jedno okradac wybijajacego sie dopiero, niezbyt bogatego artyste, a co innego fundowac wokaliscie metaliki kolejny kilogram koksu:)

ale z ciebie Robin Hood;p
kradzież to kradzież i nie ma co się usprawiedliwiać, jesteś złodziejem, ja też

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Klip Świetny!!!  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • Powitajmy naszego gościa gromkimi brawami! Jest inny. Może zbyt inny. Odróżniający się zbytnio od swoich sióstr i braci. Od wszystkiego, co wokół się śmieje i drwi, i kąsa...   Panie i panowie! Przed państwem: 3I/Atlas! Kometa wielka jak wyspa Manhattan. Jak rąbnie, będzie po nas. Zostanie co najwyżej trochę kurzu.   Kurtyna!   Ustają szurania krzeseł, pokasływania, chrząknięcia w kłębach papierosowego dymu, w odorze alkoholu, rozpuszczalników...   W zdumionych szeptach rozsuwają się zatłuszczone poły szarej marynarki… Ekshibicjonista! - krzyczą ochrypłe głosy.   Po chwili wahania…   Po chwilowym, jakby potknięciu… Nie! To tylko iluzja. To tylko taki efekt, który aż nadto zdaje się złudny.   Klaun to jakiś? Pokraka? Wymachuje laską w bufiastych spodniach i przydużych butach.   Nie. Zaraz! To nie tak! Zaciskam powieki. Otwieram...   I już wkracza na scenę tryumfalnie, cała w pozłocie, jakby w aureoli świętego widziadła. W mieniącej się zielenią, purpurą, czerwienią osadzonej mocno na skroniach koronie. Roztrząsa swój warkocz, rozpościera. W jakiejś optycznej aberracji, imaginacji, eskalacji…   Powiedz, czemu ma służyć ta manifestacja, ten świetlisty kamuflaż, niemalże boski? Nasłuchuję odpowiedzi, lecz tylko cisza i szum narasta w uszach. Szmer promieniowania.   Jarzy się kosmiczna pustka zamknięta w krysztale. W tej absolutnej otchłani mrozu. W tej straszliwej samotni przemijania.   Materializują się dziwne omamy poprzez wizualizację, która przybliża do celu. Co się ma takiego wydarzyć? Coś przepięknego albo innego. Albo jeszcze innego…   Mario, Maryjo, jakaż ty piękna! I tu jest haczyk. Albowiem jesteś zbyt pociągająca jak na tę świętość zstępującą z niebiesiech.   To niemożliwe!   Mój ojciec wołał cię w trakcie alkoholowej maligny. Wołał: „Mario, Mario!”, tak właśnie wołał, leżąc pijany, zapluty, zmoczony skwaśniałym moczem, zanim skonał w błysku nuklearnego oświecenia. Na szarym stepie, deszczowym, gdzieś na stepie nieskończonego czasu.   W domu drewnianym. Samotnym. Jedynym…   Nie ma już i domu, i cienia, który pozostał po ojcu. Wyparował jak tylko może wyparować ostatnie tchnienie.   A teraz zbliża się mozolnie w jaskrawym świetle, kołysząc biodrami. Maria. Ta Maria jego jedyna... I w tym świetle nad głową skojarzonym z kołem, ze skrzydłem, narzędziem, wiórem, bądź iskrą. Bądź odpryskiem jakiejś odległej gwiazdy. Bądź gwiazdy...   Dlaczego to takie wszystko pogmatwane? Korektura zdarzeń widziana przez ojca. Tuż przed zamknięciem na zawsze zamglonych oczu.   A może to właśnie forma ataku obcego umysłu, jakieś oddziaływania nieznane?   Ach, gość nasz promieniuje tajemniczym blaskiem i coraz bardziej lśniącym. Płynie. Nadlatuje. Jest już blisko…   (Szanowni Państwo, prosimy o oklaski!)   A on, a ono, a ona… -- roztrąca atomy wszechświata swoim niebiańskim pługiem. I odkłada na boki, jakby lemieszem.   Przestrzeń będzie żyzna.   Wyrosną w niej całe roje, gęstwiny… Zakorzenią się kłębowiska splątań dziwnych i nieokiełznanych rodników zgrzybiałej pleśni, szemrzących od nieskończonego wzrostu.   Pojawi się czerń. I czerń za nią kolejna. I znowu…   O, już widać ogrom przestrzeni pozostawionej w tyle. A w niej pajęczyna. Utkana. Połyskliwa i drżąca… Sperlona gwiazdami jak kroplami rosy.   Ale to nie koniec. To dopiero początek przedstawienia!   Lecz tutaj gwiazda jest o dziwo czarna. Obraca się i wpatruje swoim hipnotycznym, jednym okiem. Na kogo? Na co? Na mnie. Bo na mnie tylko jedynie. I ta gwiazda, ta grawitacyjna czeluść nieskończenia jak czarna dziura...   Chodź tu do mnie, moja ty tajemnico! Chodź… Prosto w moje w ramiona.   Dotknij mnie i olśnij w swojej potędze wniebowzięcia! Albowiem doznałem wniebowstąpienia. Raz jeszcze wznoszę się wysoko. I raz jeszcze przenikam ściany.   Ściana lśni w promieniach słońca. Na razie nie widzę szczegółów i muskam palcami wyżłobienia karafki. Patrzę przez płyn przezroczysty. Patrzę pod światło. I słyszę tak jakby wołanie z daleka. Na jawie to wszystko? We śnie? Wszystko się kołysze…   Lecz cóż to za statek, co rdza go zżera? Cóż to za wrakowisko? Cóż za wielkie zwątpienie?! To jest przejmująco kruche i wątłe. Przesypuje się przez palce proch brunatny.   A tam widzę. A tam wysoko. Przybywa z oddali zbyt wielkiej, by moc to pojąć rozumem.   I jednocześnie mam to w dłoniach i ściskam. Jądro wyłuszczone. Jądro moje jedyne, spalone i sine… tego ciała jedynego, wniebowziętego. Jądro niklowo-węglowe, żelazne...   Jest to tutaj i jednocześnie tego nie ma. Jądro masywne jarzy się w popiele...   Zbyt dużo tego wszystkiego. Za dużo naraz jeden. Nie wiem. Nic nie wiem. Odchyleń w pionie odczuwam zbyt wiele.   Za dużo. Więcej już nie mogę. Butelka ląduje w kącie pokoju z trzaskiem i brzękiem. Z rozprysłymi kroplami wokół cienistych twarzy, wokół wystających zewsząd dłoni, rozczapierzonych palców.   Kołysze się wszystko. Kołysze. Jak na okręcie w czasie sztormu. Szklanki, talerze sypią się ze stołu. Spadają na podłogę z hałasem ostrym jak igła.   Lecz może to moje tylko drżą źrenice? Może to od tego? Ale światło jest majestatyczne i piękne. I równe. I proste. I pędzące na wprost. Na zderzenie ze mną…   A jeśli mnie dotknie – zniknę.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-21)      
    • Ty tutaj jesteś aż człowiekiem masz wolny wybór oraz wolę nie pozwól na to by być echem myśl samodzielnie - to Twój oręż :))
    • @Bożena De-Tre Wzajemnie, dobrego tygodnia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...