Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Odwiedziny


HAYQ

Rekomendowane odpowiedzi

Cieszę się, że jesteś
Cieszę się, że czujesz,
Że Cię dotknąć mogę,
Że mnie pocałujesz,
Że będziemy razem,
Że Cię znów przytulę,
Że Cię mam - po prostu.
No i tak … w ogóle …
Że się śmiać znów będziesz,
Jak Ty tylko umiesz.
A w chwilach najgorszych
Pomożesz , zrozumiesz...

Tak bardzo się cieszę
I zarazem smucę
Bo już odejść muszę
Ale jutro...
Wrócę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałem co zobaczę,
Kiedy tam wchodziłem...
- Jest przytomna
Usłyszałem
Oczy... zobaczyłem
Zimne ręce
Reszta w gipsie
Oczy...
Oczy żyły
I mówiła nimi
Do mnie
Oczy
Mi mówiły...

Że na pasach,
Że przeprasza,
Że to nie jej wina...

Wiem kochanie,
Śpij...
Jak wstaniesz
Pójdziemy...
Do kina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w rymy włożyć boleści
w rytmy radość o świcie
lub na kraj świata poleźć
i zabrać z sobą życie

zostawić by dwa wierszyki
dla potomnych ku pamięci
mogą to być limeryki
wszystko zależy od chęci

i nie ważne że nikt nie czyta
lub naśmiewają się dookoła
ważne to że za serce chwyta
pieśń wyśpiewana wpół słowa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdyby o mnie chodziło
to nadałbym nowe brzmienie
pozostawiając ci wszystko,
ból serca, rozpacz, cierpienie.


Do rymów powplatać boleść,
a w rytmy radość o świcie
lub na kraj świata gdzieś poleźć
i zabrać ze sobą życie.

Zostawić ze dwa wierszyki
potomnym, tak ku pamięci
chociażby i limeryki,
wszystko zależy od chęci.

Nie ważne, że nikt nie czyta,
że śmieją się dookoła,
lecz ważne, że serce chwyta
pieśń wyśpiewaną w pół słowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś super, jesteś miła
boś za wtręty nie zganiła
więc dla ciebie dziś dziewczyno
słowa tego wiersza płyną.


Mojej dziewczynie, mojej kochanej
moje życzenia miłością tkane.


Miłosny krąg
Gdy przyjaźń się ściera z czułością,
a czułość obdarza ufnością,
gdy ufność do serca przenika
to krąg się miłością zamyka.


Tej, którą kocham, kocham nad życie,
chwilami jawnie, chwilami skrycie
daję te słowa sercem pisane
za ścianą ciszy, za parawanem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma ciebie. Nas. Choć słońce świeci w oczy. .. Co to. Co to? Coś tu leży napisane na pożółkłej ze starości kartce… Jakiś początek do czegoś. Prolog? Albo zakończenie... Taak. Pisarz nie musi się wszystkim podobać, albowiem nie musi. Ale, gdzie tu pisarz? A, leży pijany pod stołem. Nie! To sterta zapleśniałych gazet, tobół z przemoczonych, podartych łachmanów. Dziurawych szmat...   Przesyca mnie jakieś wirowisko planet, nasyca. Wiruje wszytko. Wiruje. I nie może przestać, choć staram się to zatrzymać. Uchwycić… Lecz wiruje to coraz szybciej. Zdaje się, że z prędkością światła. Więc i ja lecę z prędkością światła rzucony w przestwór wszechświata. Spadam gdzieś po spirali aż do zapadnięcia się w sobie. Do całkowitego zmiażdżenia. Unicestwienia. A gwiazdy, a gwiazdy… Te wielkie kule wodoru. Te kule miażdżone przez grawitację przy jednoczesnej nukleosyntezie... Kiedy leżę, gdy leżę w stosie papierów, fruwających na wietrze szeleszczących gazet, które przyklejają się do mojej twarzy. Do nagiego ciała. Omiatających mnie liter pachnących drukarską farbą i kurzem. Zdania, zdania… Cała plejada zdań. Ciągnących się znikąd donikąd bezsensownych treści. Cała litania nie wiadomo czego. Kiedy leżę. Kiedy czołgam się do światła. Do tej odrobiny blasku. Do tej iskry. Do tego płomienia. Do tej drgającej poświaty miotającej się w podmuchach wiatru. W podmuchach oddechu… Czyjegoś. Bliskiego zwymiotowania…   Chyba umarłem albo umieram, ponieważ widzę we wszystkich płaszczyznach, mimo że są mikroskopijnej wielkości. Widzę jakieś tunele, czarne dziury, zderzenia subatomowych cząstek, kłębowisko strun w tym nadmiarze wymiarów… Ale to tylko część rzeczywistości. Jednak część. Fragment jedynie. Albowiem reszta jest ukryta pod nieodgadnionym całunem milczenia. Matka przychodzi. Przybywa. Ale o jedną noc za daleko. O jeden dzień. Aby powiedzieć. Coś powiedzieć. Coś… Lecz nic. Odchodzi. Przechodzi… Porusza się pomiędzy warstwami czasu i przestrzeni w formie wolnej od siły ciążenia. Przenika ściany tym swoim dziwnym przechodzeniem. Ojciec idzie za nią krok w krok. Idą oboje. Przechodzą, zostawiając po sobie piskliwy szum gorączki, który nie zmienia natężenia. Który trwa wciąż na tym samym poziomie głośności. Jak szumiący szmer radiowego głośnika, co jest ustawiony pomiędzy kanałami. Choć czasami wydaje się, że pulsuje jakiś stukot w odmętach sennej maligny. Że coś się kolebie za ścianą. Za ścianami. Wszędzie… Ze włącza się i wyłącza jakaś maszyna w nikłej woni fabrycznych smarów.   Dotykam palcami podłogi. Gładzę jej powierzchnię, wyczuwając najmniejszą nierówność, okruch. Jakąś najmniejszą rzecz… Pełno tu tego. Lśnią rozsypane wokół opiłki żelaza. Lśnią wśród migoczących płomieni świec. Wśród drżących motyli na suficie i ścianach. Wśród zrywających się do lotu puszystych ciem… Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Ach, znowu to pytanie rzucone w przestwór nicości. W nic… Idę ogrodem, którym szliśmy. Idziemy… To ja mówię ustami ojca. I mówię słowami ojca. I mówię to, co on mówi do matki, żony swojej… I mówię wszytko, co i on mówi tym mówieniem niewyraźnym i cichym. Takim jakim można mówić jedynie we śnie. Nasłuchuję odpowiedzi. Ciii… Nicość rozsadza czaszkę nawałą pulsującego szumu. Ciii…Wytężam zmysły… W żeliwnych rurach jęki i zgrzyty. Jakieś bulgotania. W rozgałęzieniach rur. W tej całej plątaninie hydraulicznego krwiobiegu jakieś przymilania i szepty. Czyje? Niczyje. To tylko żeliwne synapsy, aksony, włókna… Wszystko to nieskończone i wieczne… Żywe to? Martwe? Nie wiadomo co tu umarło. Wydaje się, że wszystko stało się już tylko symbolem. Niczym więcej.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-06)    
    • @aff @affkobiety puch marny- no cóż - pozdrawiam ślicznie i dziękuję z uśmiechem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Jacek_SuchowiczSą Poeci wrażliwi i są tacy jak łza....pomyślałam czytają odpowiedz jakkolwiek  po szkolnemu zbyt wybrzmiała teraz moja myśl.No i  Ładnie  tylko ''ja ten poeta''  co reaguje na Małpy.....i uczymy się choć różnie to wychodzi...potykając się o siebie.Czasami właśnie to dziecka słowo uświadamia nam że ''jak to tak; to na prawdę ma miejsce......i wtedy piszemy z dziecinną łatwością bawiąc się słowami.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @FaLcorN , ależ więziennictwo jest częścią naszej rzeczywistości i tak jest od dawien dawna. Tylko dlatego, że ja ten temat poruszyłem w kilku moich wierszach w dosyć delikatny sposób, to ty już zadajesz dramatyzujące pytanie zaczynające się od słów "jeżeli więzienie to nasza przyszłość..."? Ale widocznie taka twoja wrażliwość...
    • @yfgfd123 Nie płacz bo rzeki wyleją..
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...