Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pomyślimy o zmianie imion
kiedy przyjdzie zima
może nas nie znajdzie
bez mocy by nas spętać
będzie wyć za oknem
wściekła lecz odległa

boję się mrozu zakrzepłych obrazów
tak łatwo mnie przenikają
chłodna skostniała głębiej się ranię
głęboko boleśnie bezkrwawo

obiecaj że dotrzymasz obietnic
i Boże niech to coś znaczy
że twoje słowa kanciaste dotkliwe
leczą mój strach i nienawiść

pustką ta nieobecność
którą śmierć mi zostawia
takie żniwo nie bycia
nie-od-wraca-lny wszechobecny bałagan

śmierć w życie przecieka

więc powiedz mi że on wróci
że wszyscy oni wrócą
ci nieobecni - na wiosnę
i w gniazda żywych się zlecą
chmarą srebrną i cichą

podtrzymaj mnie że nie wszystkich
nie wszystek i nie bez sensu
i że jest w śmierci zamysł
nawet w tej
gdzie
nastroszone
kształty
do
dłoni
mi
się
cisną













[sub]Tekst był edytowany przez magda dnia 29-12-2003 22:01.[/sub]

Opublikowano

Nie widzę powodów dla ktorych wiersz "dedykowany" miałby znajdować się poza krytyką. Taka polityka doprowadzi niedługo do stworzenia nowego działu... Ale jeśli to faktycznie przeszkadza to jednym ruchem usuwam przeszkadzajkę :)

pozdrawiam
m.

Opublikowano

A mi się ten wiersz bardzo podoba. Śmierć i życie ludzkie to główny z problemów egzystencjalnych. Z tym, że podmiot liryczny za bardzo opiera się na drugim człowieku. To może całkowicie znisczyć. Poza tym do każdego wersu przenika strach przed śmiercią, lodowatą, straszną i ohydną. Osoba mówiąca w utworze nie bardzo rozumie jej sens, zamysł, a myśl o niej bardzo ją rani. Tylko, że nikt nie pomyslał, że śmierć może być przyjaciółką...

Opublikowano

uciekamy od chłodu rąk, spojrzeń, szronu na rzęsach
nie umiemy tulić się do chłodu, przylgnąć do pustki
i nie można jej wypełnić niczym
od tylu dni w tym wierszu tkwię słów szukając, by litery ożywić i sens w nie tchnąć
dlaczego świat twój tak wiele potrafi powiedzieć, tak wiele nazwać nienazwanie
ogromne dzięki czarodziejko myśli trudnej
pozdrawiam
seweryna


Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czytając Pani komentarz przypominam sobie dlaczego publikujemy. To dobre uczucie. Świetnie jest czasem spojrzeć na swoje twory zupełnie nowym wymiarem interpretacji. Mogłabym powiedzieć, że wiersz był pisany po "częściowym przetrawieniu" nieodwołalnosci czyjejś śmierci, mogłabym powiedzieć, że niewiele bywa osób które czasem nie wolałyby przejść od tak sobie na drugą stronę rzeki. Mogłabym powiedzieć, że jest to wiersz o miłości, choć nie o miłości, a najmniej moze o smierci, choćby nieprzetrawionej. Ale nie powiem :) Niech wiersz gada za siebie. Tylko w jednej interpretacji mogę użyczyć głosu peelowi :))

Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
m.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A czasem nie uciekamy. Czasem zanurzamy się w Solaris.
Seweryno, dziękuję, że wciąż do mnie zaglądasz. I zerkasz za próg, choć za drzwiami - dziewczyna czy tygrys?

pozdrawiam
m.
  • 2 lata później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski Nie my decyujemy. Pewnie będą. Czy ja, chyba także... Pozdrawiam serdecznie.  Tak przy okazji, należysz do tych co punkty stawiają tylko swoim. Są jakby zapłatą za czytanie. Tobie daję gratis.    Pozdrawiam serdecznie 
    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...