Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jeśli był Nim naprawdę - to czemu tak młodo,
tak okropnie bezdzietnie i w połowie drogi:
bez domu, ganku, sadu. Po co były gwoździe,
dlaczego ta korona i gęsta sieć pręgów
oblekająca skórę.
Przecież było można
to rozwiązać inaczej: mieć w kuchni lawendę,
łowić ryby, grać w kości. Patrzeć jak się przędzie
niepewna nitka dziejów. Znać dobrze sąsiadów,
z ich dziećmi dzieci żenić. Synom dom zostawić,
dać przykład jak się godnie i poczciwie starzeć;
uczyć ich reumatyzmu, zasłabnięć i kaszlu.
Inaczej świat ratować: mówić, jaką wartość
ma chleb maczany w winie. Znać jedyność zdarzeń.
Nie umierać przedwcześnie, a raczej pokazać
powagę rzeczy zwykłych.
Zbawić świat po cichu:
w nocy, we własnym łóżku, bez krzyży, bez krzyku.

[III 2006]

Opublikowano

Tekst jest b. dobry.
Odpowiedź na pytanie zawarte w tekście - dlaczego nie tak, jest chyba proste - ponieważ cała pasja nie miała by wtedy sensu. Sam krzyż jest symbolem - bez niego nie było by Niego.
Podobny motyw zawarty był w "Ostatnim kuszeniu Chrystusa" - ale my już historii nie zminimy. Możemy tylko gdybac sobie do woli.
Pozdrawiam.

Opublikowano

No, no.
Nie przepadam za tekstami religijnymi, ale na tym forum to już bodajże drugi wiersz o takiej tematyce, który mi się spodobał (ten pierwszy to "wiersz pobożny" 51fu:) ).
Jestem zauroczona konstrukcją liryczno-filozoficzną, naprawdę. Jedyne, co mnie jakoś odrzuciło to wyeksponowanie "powagi rzeczy zwykłych" - to wyrażenie nie jest zbyt oryginalne, jakoś do mnie nie trafiło.

Reszta - świetnie.

Pozdrawiam, Michale (sic.) ;)

Opublikowano

"Teologia. Krzyż" - ta kropka w tytule sugeruje także inne tematy z zakresu, poruszane przez autora. Czy tak jest w istocie?
Utwór jest świetny, w taki sposób wyrażonych argumentów w tej wielkiej,
ogólnoludzkiej dyskusji jestem gotów słuchać zawsze i w równie dużym skupieniu,
choć sam stoję po drugiej stronie:)

Przepisuję pana do ulubionych. Kłaniam się:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Już wyjaśniam. To jest wiersz z cyklu, który teraz mi się powoli pisze. "Teologia" w tytule sugeruje po prostu, że wiersz w jakiś sposób będzie mówił o Bogu, być może w jakiś oględny sposób, nawet nie pierwszoplanowy - jak w wierszu "Teologia. Kuratela". Zapraszam i tam :)

Pozdrawiam, dziękuję za komentarze :)
Opublikowano

Sporo pan już tu przysłał, dlatego nie zauważyłem tej drugiej "Teologii".
No, no... (to u mnie ostatnio najwyższy komplement:)
Dołączam do chóru adoratorów i cieszę się niezmiernie, że nie skąpił pan
swojej twórczości tutejszym wirtualnym stronicom. Muszę jeszcze
trochę poczytać, ale mam przeczucie, że poznanie pańskiego nazwiska
to moje największe osiągnięcie na tym forum:)
Ale dość kadzenia, oczy mi się zamykają.

Opublikowano

Panie Bartku/Bartku,

szczerze wątpię, czy moje nazwisko (tak naprawdę Krotoszyński, a nie Leszczyc ;) lokowało się chociażby w pierwszej dziesiątce osób, które warto tu poznać. Jest tu chociażby Dotyk (Mirka Szychowiak), która wydaje niedługo swój drugi tomik, joaxii (też ma jakiś na koncie), a sięgając bardziej wgłąb warto dobić do Jacka Piotrowskiego, który to, w czasie kiedy Wyborcza organizowała zabawy poetyckie, zgarniał połowę nagród :) A ja nawet tomiku nei wydałem jeszcze :)

Pozdrawiam, dzięki za komentarze
Michał

Opublikowano

gdyby tę rzecz można rozwiązać inaczej
nie byłoby w zadumie przemyślanych godzin
i na różne sposoby opisanych zdarzeń

bo to co nie nazwane nieoodkryte jeszcze...

Opublikowano

Ja tak króciutko skąd ta we mnie wątpliwość: kto ustale reguły według których zbawia się ludzkość? Jedyną istotą, która takie reguły zbawiania może ustalić jest Bóg. I on sam ustala, że by zbawić ludzkość, jego Syn umrze na krzyżu. Po cóż? Czy nie lepiej było pokazać wartość życia, a nie wartość śmierci? Starzeć się, wychowywać dzieci, chorować? Moim zdaniem tak : )

Opublikowano

Panie Antoni, nie będziemy się tu przecież licytować na nazwiska, ani tym bardziej na liczbę wydanych tomików. Ja ze swojej strony mogę tylko powtórzyć, że pana obydwa nazwiska zapamiętam bardzo dobrze i na bardzo długo:) Co do wydawców, to mogę im tylko współczuć (choć to pan pewnie po prostu jeszcze nie chce wydać tomiku - wydaje mi się nieprawdopodobne, żeby ktoś mógł takie wiersze odrzucić... choć fakt - w tej materii moje doświadczenie = 0).

No i jest jeszcze druga sprawa, którą chciałbym poruszyć. Trochę się wzdragam, ale pana pytania "Czy nie lepiej było pokazać wartość życia, a nie wartość śmierci?" nie mogę ot tak sobie pozostawić.
Otóż to jest właśnie najwyższa, wyrażona po raz pierwszy tak bezkompromisowo i dobitnie wartość życia - do końca poświęcić się w imię miłości do Człowieka i Boga. Poprzez tę miłość,
dla której mamy być gotowi - wzorem Jezusa - oddać wszystko i bezwarunkowo, poprzez tę miłość - również wzorem Jezusa - odzyskamy wszystko, a nawet zdobędziemy jeszcze więcej - życie wieczne w prawdziwej bliskości Boga.

Starzeć się, wychowywać dzieci, chorować? Oczywiście, przecież większość z nas tak właśnie żyje i umiera, i chwała nam za to, jeśli czynimy to tak jak w pana wierszu. Ale samo to nie dałoby nam nigdy zbawienia, a tym bardziej nie dałoby zbawienia całemu światu. Niech pan pomyśli: odkupienie to coś nieporównywalnie trudniejszego niż dobre życie.

Przepraszam za gadulstwo i kaznodziejski ton. Kłaniam się nisko i jeszcze raz dziękuję
za ten i inne wiersze:)

Opublikowano

wraz z Jego śmiercią na krzyżu, Jego świadkowie zanieśli Dekalog Mojżeszowy uzupełniony przez Niego o przykazanie miłości najpierw najbliższemu otoczeniu Judei i Palestyny, czyli Azji Mniejszej, potem do Rzymu i całego imperium cezarów...pytanie peela dotyczy podstaw cywilizacyjnych i kulturowych Europy i świata - jak wyglądałby świat dziś bez o b o w i ą z u j ą c e g o wszędzie gdzie żyje człowiek Dekalogu, zakazującemu zabijać, kraść, nie składać fałszywego świadectwa, nie sięgać po żadną cudzą rzecz, a nakazującemu czcić matkę i ojca /to ich zmartwienie by na tę cześć zasłużyć/; może jednak ten rejwach wokół śmierci jednego za godne życie innych miał jakiś sens? ten kanon etyczny wielu ludzi uznało za swój, i niejednokrotnie oddają swoje życie za życie innych - i wyobraźmy sobie zarzut nad ich grobami, jaki formułuje peel w wierszu - po co było nadstawiać karku, wystawiać się na cierpienie, trzeba było używać życia i starzeć się na własnym dorobku; niezrozumienie istoty rzeczy aż razi, nie każdy urodził się takim egoistą na szczęście;

poza czysto merytorycznymi zarzutami dotyczącymi treści, stwierdzam tu znakomicie literacko zrobiony tekst; jego forma jest godna uwagi;
pozdrawiam - J.S.

Opublikowano

Przepiękny wiersz! Obiema rękami podpisuję się pod wszystkimi pochlebnymi komentarzami. Skłaniający do refleksji - owszem, ale przede wszystkim - pięknie napisany i dostarczający dzięki temu przyjemności natury estetycznej. Pozdrawiam gorąco. L.A.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W tym twoim wywodzie jest jeden zasadniczy błąd. Otóż, śmierć Jezusa na krzyżu nie była ukazaniem wartości śmierci, lecz wartości cierpienia. To wielkość tego cierpienia determinuje wartość życia. Nie była to śmierć zwykła, lecz niezwykła, tak jak niezwykłe było życie i droga na śmierć krzyżową. Przecież skazańcem był człowiek, który niósł miłość i ta miłość została ukrzyżowana. To właśnie jest unikalność i jedyność całego wydarzenia. A w dodatku, że ludzie tak postąpili z Synem Boga samego. A także i to, że o tej Śmierci pisali już prorocy, np. Izajasz, 600 lat przed narodzeniem Chrystusa. I wypełniło się co do joty (czyli ostatniej litery).
I to było pokazanie wartości życia, a nie wartości śmierci. Umierał każdy, ale zmartwychwstał jeden...

A tak naprawdę wiersz odczytałem jako ironię na poglądy ateisty. Ale tak było od zawsze...
Kobieta biblijna wylała drogocenny olejek nardowy na stopy Jezusa i otarła włosami. A stojący obok mówili: czy nie lepiej było sprzedać olejek i wziąć pieniądze...?

Pozdrawiam Piast

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...