jacek_sojan Opublikowano 27 Marca 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Pod skrzydłem samolotu nieznany kontynent; arktyczny horyzont przykrył Europę. Maj, co się rozognił w Zurichu magnolią wydał się abstrakcją, widzianą w galerii napotkanej przypadkiem w nieznanym zaułku. Zerkałem na chmury, jak je promień pisze wszystkich słońc. Z tej strony był to język martwych - polarne roztocze powietrznej podróży i słona wiedza w ustach, że jest maj - gdzieś - niżej. Ale nie przypadkiem rozmawiałem z księdzem o Mozarcie. Obcy szwajcarskiej ulicy spotkałem znajomych: Bacha, Telemanna i Mozarta nazwiska na jednym plakacie. Wśród tłumów, co do domu wróciły z historii, Polaka z połowy dwudziestego wieku tych trzech do rodzinnej wiodło Europy. Prawda, mówiliśmy jeszcze o Miłoszu. I faktem jest, że Miłosz wciąż pisze o Litwie. Pomiędzy pragnieniami wędrówek - powrotów jakiś cień rosnący, im bliżej do celu. Wszędzie tacy sami, tu - na wysokości, nad Morzem Czerwonym, w Londynie, w Paryżu. Niespokojne pytania: co jest i co będzie. Przyznaję, w Lugano rzucające cień palmy na błękitną wodę, pomiędzy ruchomymi graniami na fali jeziora, które stołem jest Czterech Kantonów, pojawiały się twarze nie w porę, wbrew chęci... Ale Mozart - powrócę do tematu primo, ten miał twarz Francuza, Polaka i Niemca. I te góry, podobne do piersi kobiety wyniosłej, bogatej i nieosiągalnej - ksiądz wybaczy, ja tylko mam na myśli Alpy; ten kamień nieprzekupny w czepku zakonnicy, czy ma na zawsze zostać dla nas ścianą płaczu? Magnolie spod Zurichu rozjaśniają pamięć. Lądujemy. Słychać chopinowski pacierz.
kalina kowalska Opublikowano 27 Marca 2006 Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 podziwiam potrafiących pisać wiersze narracyjne ten czyta się bardzo płynnie, jakby wciąż czekając na wynik tej rozmowy, jakąś konkluzję, której w zasadzie nie ma, bo jak chyba każda rozmowa i ta musi być niedokończona. Ładnie zapisane wspomnienie przemyśleń, widoków, osób w tamtej sytuacji, tylko coś niejasnego jest w drugiej zwrotce: Ale nie przypadkiem rozmawiałem z księdzem o Mozarcie. --------------------- czy po tym zaczyna się treść rozmowy, czy też inne wspomnienia? Obcy szwajcarskiej ulicy spotkałem znajomych: Bacha, Telemanna i Mozarta nazwisko na jednym plakacie. --- czyje nazwisko? a może jednak nazwiska? Wśród tłumów, co wróciły z historii do domów, Polaka z połowy dwudziestego wiekutych troje przywróciło rodzinnej Europie. ---- których? gdzie jest mowa o jakiejś kobiecie lub o dzieciach, co sugerowałaby forma 'troje'? i co przywróciło Europie? to tyle patrz zdanie pierwsze :) pozdrawiam
M._Krzywak Opublikowano 27 Marca 2006 Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Ja bym to określił potężnym ładunkiem - mnie zassał. Uwagi podała pani Kalina, ja tylko pzreczytam raz jeszcze Czyli zadowolony estetycznie
Eugen De Opublikowano 27 Marca 2006 Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Pod skrzydłem samolotu nieznany kontynent; arktyczny horyzont przykrył Europę. Maj, co się rozognił w Zurichu magnolią wydał się abstrakcją, widzianą w galerii napotkanej przypadkiem w nieznanym zaułku. Tak ujrzałem chmury, jak je promień pisze------czy potrzebne "tak"? wszystkich słońc. Z tej strony był to język martwych - polarne roztocze powietrznej podróży i słona wiedza w ustach, że jest maj - gdzieś - niżej. Ale nie przypadkiem rozmawiałem z księdzem o Mozarcie. Obcy szwajcarskiej ulicy spotkałem znajomych: Bacha, Telemanna i Mozarta nazwisko na jednym plakacie. Wśród tłumów, co wróciły z historii do domów, Polaka z połowy dwudziestego wieku tych troje przywróciło rodzinnej Europie.---jeśli odniesienie do Bacha, Telemana i Mozarta - to tych trzech Prawda, mówiliśmy jeszcze o Miłoszu.---------prawda I prawdą jest, że Miłosz wciąż pisze o Litwie.----- i prawdą Pomiędzy pragnieniami wędrówek - powrotów jakiś cień rosnący, im bliżej do celu. Wszędzie tacy sami, tu - na wysokości, nad Morzem Czerwonym, w Londynie, w Paryżu. Niespokojne pytania: co jest i co będzie. Przyznaję, w Lugano rzucającym cień palmy na błękitną----tym palmom, tym cieniom pojawiały się twarze???? coś...? wodę, pomiędzy ruchomymi graniami na fali jeziora, które stołem jest Czterech Kantonów, pojawiały się twarze nie w porę, wbrew chęci... Ale Mozart - powrócę do tematu primo, ten miał twarz Francuza, Polaka i Niemca. I te góry, podobne do piersi kobiety wyniosłej, bogatej i nieosiągalnej - ksiądz wybaczy, ja tylko mam na myśli Alpy; ten kamień nieprzekupny w czepku zakonnicy, czy ma na zawsze już zostać dla nas ścianą płaczu?----gubi się rytm! czy "już" potrzebne? Magnolie spod Zurichu rozjaśniają pamięć. Lądujemy. Warszawa. Słychać mozartowski pacierz. Pozdrawiam Panie JAcku! Trudno było przebić się przez te Alpy.
Roman Bezet Opublikowano 27 Marca 2006 Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Bardzo ładnie, przerzutnie w tym opowiadanku niezwykle nowe dla twej poetyki, szczegóły wiążą całość, muszę tylko przemyśleć finał (czy czegoś tam nie brakuje? - nie wiem ;) pzdr. b
Stefan_Rewiński Opublikowano 27 Marca 2006 Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Byłem w Europie tym weirszem. A finał-szczęśliwe ladowanie, to się liczy, no, może "chopinowski nokturn" by mi lepiej pasował. Ukłony. Stefan.
jacek_sojan Opublikowano 27 Marca 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 M.Krzywak.; uważaj pan na lotniskach, bo turbozassanie zawsze jest jednorazowe i ostateczne! :)) J.S. Tramp.;dzielę się szacunkiem i dziękuję! J.S.
M._Krzywak Opublikowano 27 Marca 2006 Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Toż to publiczna groźba !!! Ja protestuję, będę sie bał iśc na lotnisko teraz :)
jacek_sojan Opublikowano 27 Marca 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 kalina kowalska.; gramatyczne racje są bezdyskusyjne, na swoje usprawiedliwienie mam czas wklejenia tego tekstu po "imprezowej" nocy /czwarta rano!/, samokontrola miała swoje ograniczenia; a co do wątku "mozartowskiego" - to on jest jakby /domyślnie/ kontynuacją prowadzonej w samolocie rozmowy, stąd wrażenie wtrącenia, przeskoku narra- cyjnego; podziwiam jasność umysłu przy tak sążnistej lekturze, wielkie dzięki za uwagi, a blask Twojej przychylności dla tego utworu ozłocił mi trudy jego rodzenia się; :) J.S.
jacek_sojan Opublikowano 27 Marca 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Eugen De.; wielka Miotła w waści garści wymiotła stąd grzechy autora, a Grzebień utrefił co było jeszcze zapoznane; jaka z panem wygoda! wielkie dzięki za poprawki, bo wszystkie bez wyjątku były słuszne! zamiatam przed Korektorem czapką /zimową jeszcze!/; :) J.S.
jacek_sojan Opublikowano 27 Marca 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Roman Bezet.; Twoja aprobata jest tu u mnie jak otrzymanie doktoratu! serdeczne dzięki! J.S.
jacek_sojan Opublikowano 27 Marca 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Stefan Rewiński.; toś mi przyjacielu spadł z nieba! posłuchałem się Ciebie, i skłoniłem ku Twej sugestii - oczywiście - że szopenowski! i jak mi to rozszerzyło kontekst Europy! dzięki! dzięki! masz u mnie Burgunda jak kukniesz pod Wawel! J.S.
Dariusz Sokołowski Opublikowano 27 Marca 2006 Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Witam Pana Sojana. Czy zmieniło by to coś w Pana zamiarze, gdyby słówko "ujrzałem" zniknęło z pierwszej zwrotki? Czy się zamierzenie ona puszy, tak jak stychy naszego drogiego narodnego Mickie`go? Ogólnie się bardzo. "Wśród tłumów, co do domu wróciły z historii"- przepraszam, że narzucam, ale inwersja zaserwowała niepotrzebnie rym wewnętrzny. Proponuje złagodzić niedokładnym, będzie mniej widoczne. Ale to tylko takie czepianie się.
jacek_sojan Opublikowano 27 Marca 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Dariusz Sokołowski.; uwagi zostały docenione wprowadzeniem poprawek ze skutkiem natychmia- stowym; dziękuję! J.S
Michał_Zawadowski Opublikowano 27 Marca 2006 Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 o tak, to jest to. Zbyt często na tym forum widzę ubóstwo leksykalne albo odwrotnie - przekombinowanie słów. Tu, pomimo sporej objętości, poszczególne słowa, wersy, układają się w całość, która działa na percepcję. To niby-drobiazgi świadczą o dobrej jakości w tym przypadku (vide maj rozogniony magnolią, pierś kobiety, ruchome granie na fali jeziora). Dobrze się czyta i pozostaje uczucie pewengo zadowolenia. Pozdrawiam MZ
jacek_sojan Opublikowano 27 Marca 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Marca 2006 Michał Zawadowski.; po zapoznaniu się z takim komentarzem, muszę przyznać - "pozostaje uczucie pewnego zadowolenia"; :) pozdrawiam! J.S.
Stefan_Rewiński Opublikowano 28 Marca 2006 Zgłoś Opublikowano 28 Marca 2006 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Po Burgunda się zamelduję, tylko, żeby Bezet sie nie dowiedział, bo z torbami pójdziesz. Pozdrawiam. Stefan.
jacek_sojan Opublikowano 28 Marca 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 28 Marca 2006 Stefanie.; Bezet ma się właśnie dowiedzieć! , wtedy on postawi drugiego, a jak on Postawi, to my razem "obalimy", choć byśmy mieli się sami potem obalić; :) J.S.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się