Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

(Cogito ergo sum)
Kartezjusz
(Sum ergo cogito )
Ja

„Obyś żył w ciekawych czasach.”
Żyję w ciekawych czasach i pytam sam siebie czy to przekleństwo, czy błogosławieństwo?
Gdybym umiał to bym tańczył!
Gdybym umiał to bym śpiewał!
Gdybym umiał to bym malował!

Wstałem dzisiaj bardzo wcześnie. Chcę zapisać myśli, chcę zapamiętać słowa, które przyszły do mnie rano. Jeśli ich nie zapiszę – zginą. Czy warto je zapisywać?

Pamiętam pierwszą lekarską diagnozę – stwardnienie rozsiane! Ci, którzy na to chorują, wiedzą co to znaczy! Moi bliscy – rodzina i przyjaciele – sądzili, że jestem pijany lub biorę narkotyki. To rzeczywiście tak wyglądało. Zataczałem się, ruchy miałem niezborne. Jest na to fachowe, medyczne określenie – ataksja.
Ataksja mnie nie zabiła – ataksja mnie przewróciła.

Teraz, w wieku lat pięćdziesięciu, robię to co robić najbardziej lubię. Czyli nic! Nie potrafię chodzić samodzielnie, ręce mam niewładne. Nie mogę ustać – ogólnie mam kłopoty z zachowaniem równowagi.

Dobrze śpię i nic mnie nie boli. Ale miałem zły sen. Śniło mi się, że Cię nie ma, że odszedłeś wcześniej niż ja. Odszedłeś w niebyt. To każe mi się gniewać. Na Ciebie, że Ciebie nie ma. I na siebie, że w porę Ciebie nie zatrzymałem przy sobie.

Każdy jest samolubny! I nie ma takiej rzeczy czy uczucia, którego nie chciałoby się dla siebie. Pierwej niż dla innych!

Co dla „innych”? Może moja ulubiona piosenkarka? Joan Baez.
Bob Dylan powiedział o niej ”she is greate”!
Posłuchajcie!
Kto to – Bob Dylan? – Dowiedzcie się sami! Powinni o nim pisać w encyklopedii, podobnie jak o Joan Baez.

Jest dwu ludzi, których bardzo nie lubię. Nie lubię jednego z braci Kaczyńskich. Ubrał Tadeusza Mazowieckiego w „grubą kreskę” i zapoczątkował coś, co funkcjonuje do dziś – nie ważne co kto powiedział, ważne to co ja o tym mówię.
Nie lubię Jerzego Urbana bo postawił znak równości między zbirami bijącymi bezbronnego, związanego, wrzuconego do worka obciążonego kamieniami, rzuconego tak w wir wodny, a zastrachanym człowiekiem w zatłoczonym tramwaju lub autobusie, który strzela do milicjanta, w tłoku, z jego własnej broni.
Może i moja uczuciowość jest „płytka„. Ale jest moja i nikt mi jej nie odbierze. Nikt nie zabroni mi wzruszać się na kolejnym finale WOŚP, wzrusza mnie kolejna już piosenka płynąca przez mój kraj, tym razem piosenka nie napisana przez Odrę i Wisłę, lecz przez tsunami. Zadziwiająca jest światowa kariera tego obcego, japońskiego słowa.

„MAZOWIECKI TADEUSZ, ur. 1927, polityk, publicysta; 1946–55 członek Stowarzyszenia „Pax”; współzałożyciel 1957 warszawskiego KIK i 1958 miesięcznika „Więź”, do 1981 jego redaktor naczelny; 1980 przewodniczący komisji ekspertów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej, następnie doradca Lecha Wałęsy; 1981 i 1989 redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”; 1989 współtwórca porozumień Okrągłego Stołu; VIII 1989–XII 1990 premier; współzałożyciel i 1991–95 przewodniczący UD, od 1994 UW; 1991–2001 poseł na sejm; 1992–95 specjalny wysłannik Komisji Praw Człowieka ONZ do byłej Jugosławii; 1995 odznaczony Orderem Orła Białego.”
(za encyklopedią PWN)

Tadeusz Mazowiecki to osobna dla mnie historia. Pierwszy „historyczny” premier niepodległej

Polski, szedł w szeregu ze stoczniowcami. Ale najbardziej to pamiętam jak wędrował po

Bałkanach w kuloodpornej kamizelce. Czy ktoś mu odmówił w tej wędrówce poparcia?

Adam Sosna(2004.12.30) c.d.n

Opublikowano

wogle to przezabawne i prześciema. niby taki z ciebie idealista i że mazowiecki i że mokry styczeń, a to wszystko o kant rozbić. no naprawde mnie rozbawiła ta dyskusja o dwu dwoch, bo to naprawde ma wielkie jak kosmos znaczenie przy w kraju sytuacji, która cie tak bodzie przyjacielu. rzygać mi sie chce, przepraszam, bo wolaubym nie oceniać. chodzi o to, że ci nie wierzę ni ciut.

Opublikowano

dobre.
dystansuje mnie motyw Mazowieckiego. zbyt wielki szacunek do Niego czuję, zbyt dystansuje mnie to, w jaki sposób o Nim piszesz.
a żeby zadośćuczynić czepliwości: usterki interpunkcyjne.
pozdrawiam.

Opublikowano

napisałaś:
"dystansuje mnie motyw Mazowieckiego. zbyt wielki szacunek do Niego czuję, zbyt dystansuje mnie to, w jaki sposób o Nim piszesz."
interesuje mnie - w jaki sposób daję to odczuć!
a dalej?
o mnie koniec

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to moje subiektywne odczucie. i tyle. nazwij je intuicją, nazwij przewrażliwieniem - wszystko jedno. zdanie nie do podparcia konkretnym słowem z Twojego tekstu. jakoś generalnie chodzi mi o klimat. w który to klimat wpisanie Mazowieckiego - razi mnie. może tylko mnie.
pzdr.
Opublikowano

mnie chodzi o całość tekstu
nie znajduję w tekście nic, nic co usprawiedliwiałoby Twoją ocenę
napisałem o Nim z dużej litery
tak jak Polskość piszę uparcie z dużej,
a w słownikach jest z małej!
tak mam i takie jest moje zdanie

Opublikowano

nie musisz usprawiedliwiać mojej oceny. ja nadal czuję to, co czułam. przykro mi. przecież nie każdy ma chyba odczytywać Twój tekst dokładnie w ten sposób, w jaki sobie życzysz? to by było raczej niemożliwe :)
pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • czy zdążymy  się poznać    zabiegani  nie tylko za kasą    rower  kuchnia  fitness  siłownia  tańce  kółko fotograficzne  poezja   i praca praca połyka  ogrom czasu    widzimy się często  ale czy zdążymy  się poznać    jesteś taka... a ja ...   cóż o sobie wiemy... czy to wystarczy  aby RAZEM TRWAĆ WIEKI    12.2025 andrew  Sobota, już weekend   
    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...