Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Temat wątku niemal jak na wypracowanie zadane przez przygrubą panią od polskiego o przetłuszczonych włosach i mózgu przesiąkniętym balladami mickiewicza.
tymczasem zastanawia mnie, po co wy piszecie. 90% wierszy na forum sprawia wrażenie czegoś, co wcale nie jest przeznaczone dla czytelnika. ich interpretacja nie jest ciężka, jest po prostu niemożliwa. każdy kreuje oddzielny świat, który jednak nie wciąga czytelnika. z czysto technicznego punktu widzenia jeszcze część osób sobi radzi, ale co z tego, skoro układanka słów brzmi jak moneta zrzucona do bezdennej studni.

pytam więc, po co piszecie. czy tylko dla siebie, dla zaspokojenia własnych ambicji, że "coś tam się pisze", a dla tych, którzy wydadzą własnym nakładem tomik (swoją drogą jest to dzisiaj proste, wystarczy stosunkowo nieduży kapitał), dla realizacji marzeń o byciu pseudo-"poetą".

czy poezja dzisiaj powinna mieć sens, czy tylko jest zabawą słowną - co cieszy się ogromnym zresztą powodzeniem.

hę?

Opublikowano

pewnie to nie reguła, ale myślę że 99% przpadków z dokładnie tych samych powodów dla których wysyła się sms'na powodzian w azji, przyjmuje się biedne dzieci z kazachstanu i bierze udział w marszach załobnych po papieżu czu arku gołasiu

Opublikowano

Poezja była zawsze tym, czym jest tutaj.

Ja piszę z czysto anarchistycznych powodów. Poezję należy dobić. Chętnie służę moim antytalentem, złą wolą, brakiem komunikatywności i oczywiście brakiem chęci pracy nad sobą. Mówię to poważnie, przeczytajcie moje wiersze.

Nie ma innego ludzkiego pola popisu, gdzie brak komunikatywności byłby taki przydatny.
Zabawa słowami ? Nie o to chodzi...
Chodzi o zadumę nad słowami. Jeśli ktoś już albo nadal nie potrafi słuchać, to mówi albo pisze. Niektórzy wolą to od wyśpiewywania bzdur w piosenkach.

Coś jeszcze?

Tak. Poeta to trup. Poetów nie ma... Nie istnieją... Różewicz zabił ich za młodu - I dobrze!
Nie potrzeba nam bandy bezproduktywnie żyjących kretynów, zachwycających się żałośnie nad tym co napiszą. Na świecie nie ma już misji do wypełnienia. Poezja umarła z religijnością, sztuką wygłaszania kazań, zmarła wraz ze sloganem politycznym, który przecież niesie głębsze prawdy i głebsze kłamstwa.

Mowy wiązanej nam nie trzeba. Trzeba jej pozorów, artefaktów. Co to za poeta, co wpierdala BigMaca, głosuje w wyborach, dokręca śrubkę, wysyła esemesa?

Pieprzenie. Pieprzenie.

Ktoś sobie idzie w marszu po papieżu. Czy to nie jest poezja sama w sobie? Po co tu jeszcze słowa. Przyłącz się do marszu, lub patrz z boku, to jest poezja właśnie. Poezja dzisiejszych czasów, a nie wypisywanie bzdur w jakichś tomikach, których nikt, nikt naprawde nie czyta...
Więcej ludzi czytało program Ligi Polskich Rodzin. Więcej ludzi wie jak ma na imię córka Donalda Tuska :P

Opublikowano

szukanie sensu, i to jeszcze, jak mniemam, wyższego
a to paradne
to mi przypomina zadawane mi wciąż pytanie: człowieku, dlaczego ty palisz? odpowiedź jest prosta: bo muszę
pisanie ma dokładnie taki sam sens jak życie
celowo — żaden, chyba że śmierć traktować w kategorii celu, co w naszej kulturze byłoby raczej sprzeczne
ludzie piszą, bo sprawia im to przyjemność, część poprzestaje na tym, część nie
wydaje mi się, że kolega Zawadowski chce koniecznie chyba jakiegoś potępienia dla tych, którzy w jego widzeniu dopuszczają się swoistego bluźnierstwa poprzez dotknięcie się do pióra/klawiatury
jest to dość wiarygodna przesłanka ku temu, że autor posta widzi pisanie również w sferze sacrum, co mnie również śmieszy
kolego, obudź się — ludzie, którzy tutaj publikują, mają swoje życia, których ten portal stanowi jakąś drobną część i odgrywa rolę jedną z wielu tych mniej ważnych
poeci, którzy publikują „na poważnie” również mają swoje życia i również poezja nie odgrywa w nich tak znaczącej roli
jest to po prostu zajęcie poboczne, hobby, mniej lub bardziej udatnie wykonywane
nawet jeśli utrzymują się z pisania, to nie jest to pisanie twórcze, przypadki, kiedy jest inaczej, można policzyć na palcach jednej ręki
pojawia się następne pytanie: po co publikują? czy po to, aby dręczyć biednego pana Zawadowskiego? nie! bo mogą, a jeśli mogą, to czemu nie?
ja nawet podziwiam tych, którzy publikują własnym nakładem — mogą potem powiedzieć, że czegoś dokonali, że nie tylko np siedzą dzień w dzień godzinami za biurkiem, ale zrobili coś, co mogłoby mieć jakiś sens, może go nie ma, ale mogłoby mieć
pozdr

Opublikowano

Ja raczej zaliczam sie do tej grupy 90% ludzi, których tkz "poezja" jest nierozumiana, "ciężka", wrecz czasami niemozliwa (nistety)do odboru. Ale mimo to pisze, pisze i nie przesataje... czemu? Nie wiem, może dlatego że gdy zaczełam pisac, a było to stosunkowo dawno, jak na mój wiek, tez byłam nierozumiana. I tez pisałam. Może sie przyzwyczaiłam... Poezja mnie nie zawiedzie, na pewno nie tym że ktoś powie mi że to bez sensu, bo ja widzę w tym coś co stworzyłam, zapis jakiejś chwili, uczycia, marzenia, wszystkiego. Pragnę, nie zaprzeczę, zrozumienia, ale gdy go nie dostaje, no cóż... takie zycie. Czemu poezje maja rozumieć inni kiedy zwykłych słów czasem nie pojmują.

"Ktoś sobie idzie w marszu po papieżu. Czy to nie jest poezja sama w sobie? Po co tu jeszcze słowa. Przyłącz się do marszu, lub patrz z boku, to jest poezja właśnie. Poezja dzisiejszych czasów, a nie wypisywanie bzdur w jakichś tomikach, których nikt, nikt naprawde nie czyta..."

To jest poezja, poezja najpiękniejsza, poezja, ale czynów. Rzeczywiście lepiej robić niż pleść trzy po trzynie wiadomo dla kogo. Chyba, że dala siebie...

Opublikowano

poezja w XXI wieku jest nędzna ponieważ ci którzy ją tworzą są na nikczemnie niskim poziomie
poziom wiedzy wynoszony ze szkoły jest katastrofalny
poziom wiedzy na temat poezji jest rozpaczliwie katastrofalny
łaciny uczą tylko na prawie i polonistyce i to w jakichś szczątkowych ilościach
wiec niby na jakiej podstawie ludzie maja miec pojęcie o poezji
śmiech mnie zbiera bo przypomniałem sobie jak w średniej szkole pani polonistka jako głowny problem Romantyzmu stawiała romans Adama z Marylą , swoja drogą to inetersujące czy czytając o poczynaniach Telimeny nie mamy czasem przed oczyma cienia ognistych uniesień - ale to nie jest istotne
istotne jest to że Mickiewicz był geniuszem ponieważ łączył w sobie wiedze , olbrzymi talent i mocne przeswiadczenie o słuszności swojej misji
ja aby się o tym przekonać musiałem spotkac na swojej drodze człowieka który mi otworzył oczy ( tu wielki szacunek dla pana Bogusława Doparta )

a czego wymagać od ludzi dzisiaj , kiedy w nic sie nie wierzy a jeśli nawet to tak ostrożnie , przecież trzeba być tolerancyjnym , swoje przekonania owszem wypowiedzieć ale od razu zastrzec co by sie ktoś przypadkiem nie poczuł urażony , broń Boże zwracać komuś uwagę że nie ma racji ( oczywiście wtedy jeśli jej nie ma ) , tego nie wolno bo przecież wszystko jest względne
no to jak w takie breii może powstać coś z pasją z ogniem coś co wzbudza jakiekolwiek EMOCJE !!!!

mamy za to łzawe obłoki , milczenie słów , ciemne przestrzenie , robaki na ulicach , migotliwe poświaty , falkony zapachów ble ble ble , kotlet z psa pomielony z budą dodam jeszcze że przeżuty i wypluty

tak więc odpowiadając na posta - poezja musi mieć sens , musi być tworzona przez ludzi którzy mają wiedze , talent i głębokie przekonanie o słuszności tego co robia
reszta to nie poezja tylko garfomaństwo


kop

Opublikowano

Najpewniej nikt z Was nie jest bez choćby odrobiny racji.

Pierwsza dekada dwudziestego pierwszego wieku jeszcze nie minęła swej połówki, więc to chyba troszkę ryzykowne uogólnienia. Sprawa druga: wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma. Wszędzie dookoła tylko syf, sodoma i gomora, najlepiej załozyć sektę poetycką i strzelić sobie zbioro w łeb, a wcześniej dla przykładu podtruć parę osób. Nie, psze państwa, tak nie można. O poezji pierwszej dekady XXI wieku porozmawiajmy sobie za lat x, kiedy już nabierze toto chociaż zębów mlecznych, wyłonią się jacyś przedstawiciele itd. Polecam otworzyć chociaż jakieś rozpaczliwie klasyczne pismo, niech będą nawet te nieszczęsne "Zeszyty Literackie" - tam też publikują młodzi, tam też dzieje się sporo dobrego. Ale - odeszliśmy od tematu.

Michał, Ty też pisujesz, Ty też zamieszczasz - choćby tu, na forum. Interesuje mnie Twój pogląd na sprawę: po co?

Opublikowano

Groteskowy obrazek.

„poezja w XXI wieku jest nędzna ponieważ ci którzy ją tworzą są na nikczemnie niskim poziomie”

Pomijam już całą „ideę prowokacji” (którą autor tego wątku i zacytowana wyżej osoba miłują ponad wszystko), bo ogólny wydźwięk tej dyskusji jest porażający. Bardzo wygodnie jest krytykować wszystkich (lub te 90% społeczeństwa orgowego) samemu przy tym nie starać się niczego zmienić, pisać o „myślach powszednich”, a za chwilę krytykować innych za brak nowatorstwa w poezji. Zaczynając ten wątek nie zwróciłeś chyba uwagi na miejsce, o którym wyrażasz swoją opinię- otóż jednym z głównych dobrodziejstw Internetu (i paradoksalnie- jego największą wadą) jest ogólny do niego dostęp. Na forum publikować może każdy, każdy, kto nie boi się krytyki, bądź właśnie na nią czeka. Publikuje osoba, która chce się rozwijać, a nie popisać swoim warsztatem i „Prawdziwą Poezją XXI Wieku”.
O tym, co jest poezją XXI wieku, a co nią nie jest, zadecyduje czas, a ocenianie jej dorobku artystycznego na podstawie doświadczeń z forum internetowego mi osobiście wydaje się bardzo komiczne.
Swoją drogą ciekaw jestem, czy w ogóle jesteś zainteresowany tym, co dzieję się w „światku” współczesnej poezji…
A może w następnym poście podyktujesz nam definicję poezji XXI-wiecznej? powiesz jak mamy pisać, żeby było „dobrze”?

Pytanie jest o sens poezji.
Ktoś wyżej napisał, że ten sens to bezsens (lub coś w ten deseń). Hasło to iście dekadenckie, ale co ważniejsze- wcale nie nowe. Jakiś wiek temu ludzie mieli dokładnie to samo pojęcie na temat świata i co z tego mamy? Kawał bardzo dobrej i zróżnicowanej poezji. Myślę, że pod tym względem poezja współczesna (ta, która się wybije do podręczników) będzie jeszcze bardziej zróżnicowana.
Brak ram, szerokie pole do popisu grą słowną i co najważniejsze- pisanie o czym chcemy i jak chcemy- sprawia, że poezja współczesna wciąż może być nowatorska i błyskotliwa.

Ale to już zależy tylko od nas. Jedno jest pewne- p*******niem o pseudo-poezji z całą pewnością niczego nie zmienimy. Co najwyżej rzucimy się w oczy i zdenerwujemy parę osób.

Mimo wszystko serdecznie

Fei

Opublikowano

orrrretyrety, jacy My, Poeci (czy raczej Grafomani?) XXI wieku jesteśmy biedni
niezrozumiali, bełkotliwi i do tego bezgranicznie nieomal tępi
w dodatku Nasza Poezja nie niesie w sobie żadnego sensu - wysilamy nasze mikromóżdżki na próżno
jakie to cholernie przygnębiające!
już się popłakałam, zasmarkałam i obiecuję więcej nie pisać

;P

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


już sięmiałem podpisać obiema rękami, kiedy przypomniałem sobie, że mickiewicz pisał o patriotyźmie a na powstanie nie dojechał, tym samym cała teza bierze w łeb...
ale mimo wszystko chyba masz rację - prawdziwa poezja może powstać tylko w "taki" sposób, jednak w wielu przypadkac owe "przekonanie o słuszności tego co ię robi" prowadzi do megalomanii i właśnie grafomanii... wyrazistość, zdecydowanie i ostrość poglądów to cechy wymagane, ale sukces będzie tylko wtedy, kiedy te poglądy są słuszne (albo przynajmnie powszechnie akceptowane jak w przypadku świra mickiewicza)
Opublikowano

porozpisywali się ludzie, w różnym tonie, a żaden nie spróbował odpowiedzieć na pytanie w poście: po co?
„poezja musi mieć sens” — piękne słowa, ale jaki sens? tego już komentator nie napisał — szkoda, bo zwykle raczy nas mnóstwem prawd życiowych
to tak jak z hasłem: „Polska musi być silna” — ja pytam tak samo — po co? bo mamuś tak powiedziała
mam pytanie do pana kopa — ciekawe czy uważa pan również, że tacy ludzie jak Lipszyc, bądź Cecko, to ludzie bez wiedzy i talentu? bo chyba pan nie czytał nic ich autorstwa — choćby fakt, że w swojej twórczości używają prawidłowo słownictwa, które dla 95% społeczeństwa pozostanie niedostępne przez całe życie, daje jakieś pojęcie o wiedzy autorów
chyba że ta dyskusja toczy się na temat forum poezja.org — w takim razie przepraszam i wycofuję się ze wszelkich argumentów
nie można budować obrazu poezji współczesnej na podstawie forów poetyckich, które są de facto jedynie odmianą bloga, gdzie każdy może opublikować i nikły procent jeśli nie promil legitymuje się jakąkolwiek wartością literacką — tak jak w rzeczywistości
pisać każdy może i to nie powinno być miernikiem stanu poezji współczesnej

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Prawdopodobnie dlatego, że jak wszystkie z pozoru proste pytania - odpowiedź jest niełatwa i albo zatrąci banałem albo zabrzmi patetycznie albo zgrzytnie cuś. Nie wiem co mam odpowiedzieć, pewnie dlatego że nie mam specjalnej podbudowy ideologicznej dla swoich rzadkich przygód z papierem; potrzeba piękna? - ktoś mi odpowie natychmiast, że to przecież wstrętne ;) podejrzewam jednakże, że potrzeba estetycznej wyżywki byłaby gdzieś w okolicach - jak mawiają przybysze zza Kanału - pole position ;)

a misji nie mam :) choć może to i źle ;)

f.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to też jest dobre pytanie.
chyba głównie po to, żeby podzielić się własnymi myślami, spostrzeżeniami, w oczekiwaniu, że ktoś może myśleć/czuć podobnie. tak naprawdę chyba nie chodzi mi o pisanie wierszy, raczej o idee jakie mnie czasem nurtują.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
    • @Wędrowiec.1984 Jakoś je starałem posegregować, ale istnieje wiele innych. W Polsce mamy ok. 10 milionów singli i ta liczba rośnie, więc uznałem, że poezja powinna też się tym zająć. Pozdrawiam
    • Ból zaciska na skroni palce  cienkie, twarde, szklane, jakby ktoś ulepił je z odłamków reflektora, który pękł od zbyt głośnego światła. Wpycha mi w czaszkę powietrze ostre jak tłuczona szyba, jakby każdy oddech był drzazgą rozjarzonego żaru, w którym ktoś spalił swój ostatni obraz.   Czuję, jak myśl tłucze się o moją kość czołową, jakby chciała wybić sobie ucieczkę, zanim skurczy się do rozżarzonej kuli.   Oddycham sykiem. Oddychawłamóknieniem. Oddycham światłem, które nie oświetla – tylko wypala świat kawałek po kawałku, systematycznie, metodycznie, jak kwas, który zna mój wzór chemiczny, mój rytm, moje wszystkie uniki. Ona prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błysku widzi we mnie nerwy, zanim ja je poczuję.   Dźwięki stoją jak martwe ryby w słojach formaliny: oblepione szumem, przykryte bębenkowym całunem, wypatrują mojej uwagi – rozproszonej, popękanej, jakby każda synapsa pisała zaklęcia przeciwko ciszy, jakby mózg uczył się alfabetu tego pierdolonego bólu poprzez puls.   Nacisk wcina się we mnie głębiej niż sen, głębiej niż jawa, głębiej niż wszystkie myśli: jest czysty, nieubłagany, bezczelnie precyzyjny. Nic nie udaje. Ona nie kłamie – uderza prosto, uderza w punkt, jak neurolog-sadysta, który nie używa eufemizmów, bo ma twoją mapę nerwów zaśmieconą swoimi flagami. Nudności oplatają mnie jak zwierzę zrobione z wilgoci i ołowiu, jak drapieżnik, który zna mój żołądek lepiej niż ja.   Próbują mnie wypchnąć z mojego ciała, a potem wciągają z powrotem – jakby chciały mnie mieć w sobie na stałe, jako tę cholerną świadomość, którą trzeba strawić.   Rozkłada mnie na części jak fizyk, który bada materię od środka na zewnątrz, fala po fali, wibracja po wibracji. Światło patrzy na mnie jak ślepe bóstwo zrobione z igieł; niczego nie żąda, ale wszystko przeszywa.   Tętni za powieką, tętni tak, jakby za gałką poruszał się oddzielny, wściekły organizm – szary impuls, skurcz za skurczem, jak sejsmograf zawieszony wewnątrz czaszki, który odbiera tylko trzęsienia ziemi.   Skroń parzy, szczęka drewnieje, oczy szczypią, jakby słońce przykładało mi do źrenic swoje gorące monety, żądając zapłaty za każdy gram ciemności, który we mnie gasi.   Przedmioty stoją nieruchome i przejrzyste, płoną odwrotnym blaskiem,  blaskiem, który nie daje ciepła, tylko wiedzę. Do dupy wiedzę. Cienie dymią bólem.   Słyszę głowę dzwoniącą ciszą  jakby wielki mosiężny dzwon właśnie bił wewnątrz moich zatok. Wchodzę w ten atak jak w obrzęd przejścia, w równanie, które można rozwiązać tylko własnym, przeklętym pulsem. Ona jest nauczycielką, puls jest kapłanem, mrok jest księgą, a ja jestem zdaniem, które zamiera w połowie, niezdolne do postawienia kropki. Tabletka, pogryziona przez nadzieję, leży jak relikwia niezawierzonego planu – świadectwo ulgi, która nigdy nie miała okazji nadejść.   Uśmiecham się pod nosem: nie trzeba leku, żeby się poddać tej szmacie. Wystarczy zgodzić się, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie dzienne pewniki, aż zostanie tylko cienki szlak – migoczący ślad na rozpalonym ekranie świadomości. Jestem przejrzysty. Nie winem, nie uniesieniem, nie letnim rozproszeniem – tylko szarym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów czaszki, wyskrobuje z niego zamiary, a na koniec zostawia w środku iskrę: zimną, krystaliczną, prawdziwą. Jedyną prawdziwą rzecz w tym całym burdelu. Mrok migocze, jakby ktoś zmielił tysiąc płatków ołowiu i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim utonąć. Ona potrafi kochać okrutnie. Ale kocha, do cholery, uczciwie  pali od środka, wypala skupieniem, aż leżę w jej uścisku niby bezwładny, a jednak w środku czuwam czystym, ostrym płomieniem, którego żaden zdrowy dzień, choćby promieniał pewnością, nie potrafi zrozumieć. I niech się jebie.            
    • @jeremy uważaj, żeby ci ktoś nie ogołocił :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...