Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marek Hipnotyzer

Użytkownicy
  • Postów

    780
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marek Hipnotyzer

  1. wszystkie te piękne kobiety płatki śniegu nigdy takie same zawsze takie same znikają gdy tylko zwrócisz uwagę rozpuszczone przez czas zimne zachłysnąć się nimi to jakby pochłaniać czystą śniegową kulę
  2. 1. był lepszy niż Bóg sam zdecydował o swojej śmierci więc czemu myślisz że go nie było ? ktoś mówił że kicz zjadł również jego nieprawda zjadła go nicość co stwarza szansę na z martwych wstanie jest jak reklama telewizyjna nowego albo starego auta garbusa beatle’a poza zasięgiem niemniej realna 2. czy czujesz się jednym z wielu tak bardzo że żenująca wydaje się odpowiedź na pytanie Czego pragniesz? kobiety rzeczy uczucia myśli wszystko przemielone i podane raz jeszcze ciągłe deja vu globalnej wioski Why walczyć? Warum? pogarda dla samego siebie jest kluczem otworzysz nim zatrzaśniesz za sobą ostatnie drzwi 3. bo jesteś nikim plamką na oku poety – durnia ta spolegliwość której pragnąłeś poległa sama ciężarem świata nadwyrężona 4. reszta jest skomleniem…
  3. Czekaj, tylko utnę sobie ucho i już dziękuję za komplement :) Jeśli przeczytałeś, to dzieki. Pozdr.
  4. niewątpliwie należy wysłać Dorotę do Częstochowy może choć przestanie smęcić
  5. w moim prywatnym piekle szatan jest rozpaczliwie prawdomówny rozkłada ręce i patrząc na mnie zmęczonymi oczyma mówi Nic nie poradzę Kiedyś też próbowałem są więcej niż przemilczane jest ich wiele nieoswojone tak ciemne że sama nadzieja boli drapie chcąc przebić od środka gdy w czymś niezmiennie obcym znajdujesz element swego nic nie wydaje się pewne wszystko tobie wydarte jak chleb żebrakowi dziecku skrwawiłbyś tym myśli mózg nasiąknięty byłby tylko złotą rybką a twoim jedynym życzeniem by brzuchem pływała do góry jakie to szczęście mówiłbyś jakie to szczęście mówisz że ich nie ma Anioł mieszka nad nami mijam czasem na schodach jego uśmiech brutalny Dzień dobry mi nie mówi codziennie imprezuje wie że kiedyś na pewno wezmę kredyt u niego jestem plemnikiem a TY komórką jajową jestem piłką a TY jesteś bramką jestem strzałą TY jesteś umbo To nie poezja Lecz Kolejne rozdanie kosmicznego pokera nie zmażę tych słów do końca życia tak wielu zdrad nie cofnie celibat zdechnę umrę zły z zestawu słów chciałbym wybrać najlepiej zdusić wykreślić wyciąć brednie z języka usunąć narośl emocji syf tęsknota zamienia się w płomień Nie mogę nadążyć za sobą W popiół zamieniony czułbym się spokojny w Twoich ramionach płonę powoli spalam się szybko słowa to ślina w powietrzu słowa obolała szczęka myśl kuli się ze strachu gnojąc w zarodku płomienie z cienia wiem dokładnie że jeśli właśnie doczytujesz do tego miejsca to znaczy że kolejna noc nie pokonała ciebie i mnie więc może warto grzeszyć nie uciekam od siebie do siebie może nie jest mi ze sobą dobrze ale nie ma żadnego ale gdy gdy jest jakieś lub aż tu nagle skreślam niepotrzebne słowa ujmując z tacy pieczywo które mogę rzucić gołębiom lub krukom i ucztuję wybucham śmiechem to zamach jest na nikogo z wyjątkiem samego siebie i znów wracam do siebie od siebie pisać o mojej pustce nie-godnej współczucia lecz wypełnienia nakreślić mapę krainy nie-odkrytej sezonowej od rozbioru do zaboru coś tu tak pięknie umiera coś wulgarnie zdycha widzę świat cały ślepnę od porno- drzazg w oku skóra opisuje mnie całego dosłownie i wsobnie cokolwiek możesz odczytać jest co najmniej jednoznaczne w swoim bez-byciu i wielo w zakrzepłej na wardze stróżce pre- tensjipełnych słów Co ma na myśli dziewczyna, gdy krzyczy "Sama bym siebie zerżnęła" jej tiszert? (białe litery na czarnym tle) Nawet przypadkowy posiadacz dredów zna chyba angielski na tyle. Czy ten napis mówi tylko o niej czy o wszystkich zdolnych go przeczytać? Może o nikim, może o świecie Takie refleksje są wystarczające dla artykułu w "Wyborczej Gazecie" (zbyt długiego dla mnie). Czerpię inspirację z bardzo głupiej komedii, która w skrócie mówi tyle, że Piekło już dawno jest na Ziemi, tej Ziemi, bo tama zbiorowych wysiłków (wiarą zwana) dawno pękła, a teraz (to naprawdę oczywiste) - Piekła nie ma. Pytam więc swą przeklętą duszę, czy koniecznie teraz muszę - hulać? Grzech słodki, niewinny, ten grzech mój sąsiedzie, jest teraz zwyczajną musztardą po obiedzie. Więc nie zerżnę Cię, mała, zerżnij się sama, skoro lubisz o tym mówić, skoro podskakujesz do rytmu, przekraczając granice, których dawno nie ma To nie moralność, czy ,zapomniane dawno, słowo - przyzwoitość, lecz jakiś taki uśmiech pobłażania dla nieboraczków, wkręconych w tiszertowe wyznania... Wyznania Świętego Kabotyna --- Last Days ‘06
  6. szybko musimy znaleźć kogoś ktoś musi być odpowiedzialny sam się przecież nie związał! na czym właściwie opiera się nasz związek? związaliśmy razem kilka problemów ale nie te więzy wiążą nas samych zwiąż mi ręce zawiąż opaskę na oczach tylko skazaniec co nie zna kata pozwala swojej krwi się rozlać tylko tak tylko krwawo można rozwiązać więzy krwi nie widzę związku nie widzisz związku? w związku z tym trzeba wiązać od nowa przywiążę się do ciebie jak pies martwego pana do budy pełny zaufania koniec z tym koniec to beznadziejne mogę na zawsze przywiązać się do Ciebie albo bez ciebie stać się rozwiązłym
  7. tęcza nad Auschwitz może na pewno czysty przypadek wiara bez skóry już nie rozróżniam jej od niewiary miejsca są różne a Bóg jak mówią jednym był z więźniów czysty rasowo jego przypadek Zbyt wysoki jego Numer
  8. momenty natchnienia besproduktywnego sie puszenia puszczenia puzmienia wyłuzdenia wtłobie mającę cię potkreślić skarpety w wątrobie w moje się podwoje podwijają gorzkim smakiem piwa wślniwa ubywa mnie coraz bardziej aż w muzg sie leje poniefosczasiej nie poczuję szczeliny między zębami lecz niekture głoski jak zzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz można wypowiadać bez utraty smaku w ustach tych samoch wiąże się z kontemplacjom werters oryginaluf hercliś wilkommen pielgrzymen z niemczen znaczy aus dojczen a skoro już o tym mowa był harcerzem małym gdy był mały należam nieświadomie do młodych hitlerków teraz zupełnie normalnie jest człowiekiem w bieli kopią tego naszego wielkiego i niech zestąpi duch twój tak dalej normalny facet lubie go nie ma cosie puszem i nadymen i niech żyjen papieżen
  9. mój język subtelny jak kawał kiełbachy jest armią ruchomą metafor wulgarnych ** życie to słowo wystarczająco ogólne by oznaczać wszystko i nic i nie wchodząc w szczegóły jesteśmy rozciągnięci między w każdej minucie W jesteśmy nic niewartym ścierwem dla tych co zostali przy może boją się osadzają mózg na powierzchni zawiesina rusza się pulsuje coś tam nawet mówi jednak na końcu zostaje tylko głuchy śmiech diabla
  10. kontempluję „Henryka XIII” lub Ryszarda tam któregoś nie wiem kim jest Bela Lugosi ale lubię otworzyć brukowiec na dowolnej stronie i czuć lekkie mdłości mam wysokie standardy moralne można powiedzieć że jestem lśniący dobrem jak lucyfer mimo to uważam że czas powinien rozwiązać aporię istnienia Boga wyglądasz dzisiaj piękniej niż kiedykolwiek co nie sprawia że mam ochotę stworzyć z tobą nowoczesną dwugłową sapiącą rzeźbę do wystawiania w zachęcie wiem dobrze że jestem grafomanem gdybym miał ambicje czułbym teraz frustrację niemniej jednak kilka dni temu napisałem żałosny wiersz lecz wstydziłem się go wkleić bo był niesmaczny oto on: słów kilka słów klika znów zdjęć parę zdjęć mija chęć dźwięk krótki dźwięk głuchy jęk film krótki film konia zbił jadł jadł pił pił Pił Pił Pił świat los sztos noc śnił śnił śnił и так далее i tak dalej a tak dale und so weiter eccetera et cetera and the others et cetera etcetera et cetera and the others и так далее na odczepnego opowiada on być może o międzynarodówce onanistów ależ się rozpisałem znowu utalentowana literacko koleżanka nazwie mnie twórcą wypocin ale tak jak małe dziecko okazujące czułość śliniąc komuś eleganckie ubranie ja okazuję miłość i wdzięczność literaturze pisząc co mi ślina na język przyniesie kocham cię tak, tak, TAAAAKKK!!!
  11. implicytnie cierpiąca eksplicytnie pogardzana gwałcona wielokrotnie i zżerana z talerza na którym złożyła ją jej własna głupota jej własna brzydota to są słowa bez słów niesłowne słowa czytane tylko gdy nie ma nic w telewizji pisane tylko gdy spokojna mowa przechodzi w krzyk. Słyszałem ignorowanych ludzi których całe życie upłynęło wśród wydarzeń a słowa rozbiły się o pięknąmłodąróżowąplastikową obojętność i coś przechodziło w krzyk małych ludzi mijanych przez ruch uliczny wgapiony w znaki które rozumieją tylko nie- wtajemniczeni w bezinteresowność lichwiarze czasu i coś przechodziło w krzyk tylko co? słowa skuliły się w sobie bezsennie niezrozumiałe karłowate i niecne (dziecko boga poezji zawsze rodzi się martwe) zwiastowanie poezji może odbyć się tylko wśród skandowanych szczekanych wierszy które niosą zagładę niosą ją jako ewangelię lepszego jutra lepszego „day after” nadzieja że coś usłyszysz jest płocha i banalna jak porównanie jej z zającem nadzieja że zoba- czysz mnie w tłumie jest krótkotrwała jak te płatki śniegu u ezry pouda więc żryj ją regularnie
  12. on nie chciałby nawet być pisanym wielką literą więc na pewno nie obraziłby się na żadem błąd w druku z innymi bogami miał tyle wspól- nego że tak jak oni czuł się jednym z wielu a krew ze swoich ran trakto- wał jak sok nie jak relikwie bo wiedział że człowieka poznaje się po tym że go boli (to samo wiedział też gombrowicz) ale dzisiaj to przepadło przebrany w szaty modlitwy i rany za karę posadzony na miejscu piłata nie ma nic wspólnego z człowiekiem i szatanem a tylko z Bogiem czyli sterylnie wyglądającym chirurgiem onkologiem naszego życia panem korektorem dokonującym selekcji reorganizacji kadr i w końcu kapła- nem dyskutującym o antykoncepcji kim jesteśmy wszyscy bez tego bólu
  13. przez moment byłaś fioletową mgłą błękitnym duchem drugim sercem widziałem cię przez skórę wiotką jak woalka falująca z wiatrem teraz zamieniasz się w krew i ślady rozbabrane na skórze roztarte na skroniach powoli staję się wampirem a ty zasuszoną myszą lub szczurem ja zła- mane lustro prawdy wpuszczę swoją krew i spermę w tę machinę, zostawiając coś za sobą, znikają- cy punkt umrę znów na chwilę, znów zobaczę poświatę fioletowo jasno trupią
  14. bo ktoś mógłby powiedzieć że to skandal opisywać coś co tak bezwzględnie mija
  15. 1. Tak to bywa z rozpaczą że jak wszystko przecieka przez palce umiera na rękach, niedojrzała znowu życie niezrozumiałe coraz bardziej powróci by męczyć bez końca którym jest Znowu tutaj? Ile razy można się jeszcze obudzić, nie czując pewności? A może o pewność właśnie chodzi? dzień dwa odwrócony plecami od boga dzień dwa na kolana rzuciła mnie trwoga i płonie znów płonie teologii dym czy chodzi o wiarę czy może o rym ale uwierz skocz w to jak w nurt wartkiej rzeki wtedy zacznie się miłość i zacznie się wszystko raczej wszystko się skończy Walka się skończy duma niewolnicza nie będzie już brzmieć jak potężny mosiężny dzwon po nitce do kłębka, wiem że się przekonasz czy na pewno czy na pewno? Czy skonasz? 2. Nic nie jest takie jak się zdaje nie mogę streścić nawet tego dokładnie w minimum słów zawrzeć jeszcze mniejsze Nic nie jest takie jak wam się zdaje nie jest nawet jak mnie się zdaje podobne bo Nic to Noc foc bic i fic Nic to Aaaa a na pewno nie Nic wydłubane wydłużone podzielone przez koronę przytłumione wyrzucone wypocone one tone vone Widziałem je wczoraj jak zjadało krucyfiks kruca fuks jak szamało mówię wam ram tam tam pocą się kolejne obrazy ociekają swoją wodą znaczki-grotołazy przeciążone razy cztery te czarniutkie litery wydumane wypieszczone osmalone Nic i niac ( a tu przestajesz czytać, Waść) tu już gubisz sens i nadzieję że no właśnie Nic
  16. "Boże, mój Boże..." ? A może "Boże" to tylko Aktor co postanawił Zagrać na Giełdzie naszych Umysłów?
  17. Polityk, czyli burackie nasienie chaosu, pyta, jak można zgwałcić prostytutkę, a w tym samym czasie jakiś gigant hip-hopu odkrywa słownik a tergo i staje się w swoim środowisku bossem. Słońce wyławia blok naprzeciwko z mroku, z postkomunistycznej deprechy osiedla, a w tymże momencie jakiś Francuz odcedza ogórki w durszlaku. Czeka na mnie „Lalka” Prusa, Michel oraz Jerzy. Czas powoli zaczyna gęstnieć z tejże przyczyny, że sobota, ta sobota, zaczyna mieć sens, nie przyprawia o ból głowy, a raczej daje jakąś aseksualną ekstazę. Nie zagłębiam się w nic, wrażenia na powierzchni skóry są bardzo łechczące. Człowiek nie ma ego w takiej sytuacji, a równocześnie jest ono mocne jak nigdy. A ty kim, kim dla mnie mogłabyś być? Może czymś, w dotyku miłym tak jak plusz? Życie jak się zmienia, to o 360 stopni od razu, cóż dodać. Zmartwychwstanie jest naszym udziałem jeszcze za życia, więc nie trzeba tu żadnej wiary, tylko otworzyć oczy i tyle. Język pisany, jak język mówiony, traci różne skorupy, błony i osłony i stajemy nadzy w świetle czyichś oczu. Ulica, pusta ulica, pełna mnie. Wokół biegają jakieś psy, słyszę każdy szum opakowania tarmoszonego przez wiatr i jeszcze coś, co można nazwać tylko w nieznanych mi słowach, bo obrazy, wszystkie dostępne mi w wyobraźni obrazy, to skojarzenia filmowe, nic dziwnego. Uciekam w tę pustkę ulicy, cały tam jestem, niezależny od siebie. Może muzyka mogłaby to opisać, może twój mózg podłączony do jakiejś aparatury odczułby coś takiego jak „j a”. Znikam powoli, Twój umysł, zrazu zapchany mną, może teraz swobodnie się wypróżnić.
  18. to we mnie gdzieś jest takie ukryte że nawet nie wyrażę więc czy warto się starać toczący się bój o każde słowo jest nawet mało rytmiczną walką zaczepną z faktycznością śmierci białej przestrzeni dla czarnych robaczków liter nawet bardzo zdolny wojownik nawet zdrowy jak tur dandys nawet atletyczny byczek nie zwycieży z tym czymś to we mnie gdzieś jest takie ukryte że nawet nie wyrażę więc czy warto się starać
  19. Piękno nagiego kobiecego ciała. Nagość. Piękno kobiecego ciała. Przedmiot, któremu nie można się przyglądać przez chwilę dłuższą niż dwie sekundy bez narastającego podniecenia i moralnej łyżki dziegdziu, czyli poczucia winy. Piękno nagiego kobiecego ciała. O czym myślisz? Czy pod Twoimi powiekami wyczarowałem właśnie piękność o której marzysz lub Twoją byłą kochankę? A może – piękno nagiego kobiecego ciała – brzmi Tobie po prostu jak slogan reklamowy kremu na zmarszczki, jakiejś witaminy. Tylko może trochę przerysowany. Nie wiem. Autor tych słów rozpacza, ponieważ czasem cały dzień myślenia ( czy aby na pewno? ) doprowadza go do banalnych, brzmiących właśnie jak slogany reklamowe bądź aforyzmy oazowe, wniosków. Gdy spojrzymy na to wszystko z lotu ptaka. Nasze oczy obejmą to mokre, szare miasto. Jesteśmy teraz w pozycji hipotetycznego Boga. Spogląda na ten cały burdel (który jest w rzeczywistości miliony razy większy, pomnożony, spotęgowany). Czy szuka sprawiedliwych w tych Sodomach i Gomorach? Nie. Życie ludzkie równa się życiu psa z kulawą nogą. Takiego małego pieska, co to kuśtyka i szuka jedzenia. Który to niewiadomo czemu, jedną chudą łapkę podwinął pod siebie, a Ty zastanawiasz się, jakie auto mu po niej przejechało. Nieważne. Nieważny. Podziel się swoją depresją na nowo pomalowanym murze! Ktoś, kto umierał rok temu, multiplikowany, rozmnożony niczym głodny chleb i iluzoryczne wino przez miliony migających odbiorników, podobno nadal żyje. Co ja mówię? Żyje? Prowokuje nas do świętości! Był i jest święty. Ponad dwa tysiące lat wdrażania, praktyk, pieszych wędrówek ( I d ź c i e i głoście!) i jedynego świętego można zobaczyć teraz w telewizji. I podobno nie będzie takiego drugiego! Dzieci, którym umarł ojciec, zwykle spotykają się na pogrzebie w pokoju, z odpowiednią kurtuazją. A zaprawdę duża była to rodzina. Mija rok, następny… i nie ma już wątpliwości, że nie wszystkie dzieci go lubiły. Pornografia. Fotografia. Film. Wróćmy do piękna nagiego kobiecego ciała. Tak, można to przedstawić! Można czuć smak, nawet zaspokoić j a k i ś głód. Co się jednak dzieję, gdy dotkniesz? Obraz, znak, słowo… zamienia się w ciało. Ciało jest inne: uświadamia, że nic nie jest dalej od niego niż obrazy, znaki, słowa. Jeśli twierdzisz, że gdzieś pośród kolorowych plamek telewizora lub w całkiem czarnych barwach portali, gazet i czego tam jeszcze widziałeś piękno, pragnienie, miłość i świętość to… twierdzisz po prostu: „Lepiej widzę!” po wymianie soczewek w swoich okularach na grubsze.
  20. Jeszcze płynę już czuję jak zaciągam hamulec przynosi prawdziwe deszcz bolesne oczyszczenie szeleści w uszach smętnie jakby Bug płakał nagle nad każdym pojedynczym ateistą wpadam w wodę rozbicia świata między nami Tak scalić go niełatwej niż ocalić
  21. Dla Trampa: Dziś, około 17.05 ( a właściwie dokładnie wtedy ) zwróciłem uwagę na pewnego niewysokiego, dość szczupłego i stosunkowo swobodnie ubranego mężczyznę (?). Było to w centrum miasta, a więc miejscu publicznym, wypełnionym ludźmi różnej płci, w różnym wieku. Mężczyzna ów, jego obraz majaczył jakieś dwanaście, może piętnaście metrów ode mnie, wyginał się dziwnie i z łatwością w kształt litery C. Spojrzałem uważnie; spłunął raz, potem drugi - zawiesina gęstniała, a on czuł zbliżającą się ulgę. Przy trzeciej rozkosznej konwulsji, wywołanej przez jakieś przychylne mu siły losu - rzygnął niczym fontanna - co ja mówię?!- był to rzyg-wytrysk, gwałtowny rozprysk zardzewiałej główki prysznica, która nagle zaczyna funkcjonować, z tą jednakowoż różnicą, że eksplodująca ciecz była niezwykłej, toksycznej, różowo-pomarańczowej, intensywnej barwy. Można by ją przyrównać, czy ja wiem, do rozcieńczonego w ciepłej wodzie budyniu - w dużej ilości ciepłej wody! Po tym momencie - trwało to może 15 sekund - wspomniny miłośnik ... zamienił się z litery C w L, a potem od razu w zadowolone z siebie I, które pomaszerowało dziarsko w kierunku dworca. Nie zbadałem konsystencji jego dzieła, które mieszało się właśnie z rozpuszczony, brudnym śniegiem, na szarej ulicy, ale mniemam - po przeczytaniu "Heroiny" Piątka - i wnioskuję - po łatwości i wprawie ( co źródłem było przyjemności!) z jaką rzygął, że był to rzyg heroinowy, rutynowa czynność, jak dla nas poranna toaleta na przykład ( ale to było popołudniu ).
  22. ale nie interpretacja "po teleekspresie" jest conajwyżej humorystyczna :P
  23. dzięki w wierszu pierwotnie miał się znależć fragment o teleekspresie zrezygnowałem w obawie przed kiczowatością. ale takie uczucie też jest mi znane kur...! akurat teleekspres, a ja właśnie teraz stoję w korku! czy naprawdę tak bardzo kocham Orłosia, czy telewizor stał się moim kosmicznym zegarem?
  24. w dużym mieście o siedemnastej piętnaście ludzie są niczym. resztka piasku w klepsydrze małe ziarenko. znieczulenie brakiem snu kofeiną i nie dość grubą protezą oczu widzieć nie można dokładnie czuć realnie ćpuna na rozluźnionych starannie nogach posąg człowieka rzygający wyraźnie na różowo. jak szatan w tandetnych horrorach wracamy do domu o siedemnastej piętnaście wracamy do domu po (?)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...