Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Idę przed siebie, wiedziona tajemniczym aromatem mego pragnienia. Nigdy nie przepadałam za słodyczami, ale teraz mam ochotę na francuskie ciasto. W końcu nie jest aż tak słodkie, lecz tylko słodkawe ze słonym posmakiem. Do tego ta faktura, doskonała swą niedoskonałością, bez lukrowanych ozdobników, niezwykła w swej prostocie, choć tak pracochłonna i trudna w wykonaniu; prawdziwe dzieło sztuki kulinarnej; w tym kruchym i niepozornie wyglądającym cieście kryje się prawdziwa bomba, wielowarstwowa, energetyczna bomba wielowymiarowa.
Głód, a raczej pragnienie tegoż francuskiego specjału odkryłam niedawno, było ukryte głęboko na dnie świadomości, zagrzebane wśród innych marzeń, zaciśnięte szczękami matrycy wychowania, przysłonięte ciężką kurtyną małomiasteczkowej sceny, porośnięte bluszczem innego pragnienia, pragnienia spełniania oczekiwań, zasianym i pielęgnowanym przez domorosłych ogrodników i krewnych domokrążców.
Teraz już wiem czego chcę; i co z tego?! Nie wiem jaką cenę będę musiała zapłacić.
Czy w otwarte karty można zagrać tylko w burdelu, gdzie wykładając pragnienia, jak przysłowiową kawę na ławę -nie zostaniemy poddani ocenie, lecz tylko koszt wykonania usługi.
Idę wąską brukowaną uliczką, dźwięk stawianych kroków niemal stuka w okna, kobiety wylewające się z nich, zaniepokojone zbliżającą się konkurencją żałośnie krzyczą stare piosenki, ściany pochłonięte odwiecznym skowytem, łkają łuszczącym tynkiem, a niewzruszony bruk obojętnie odbija wszystkie dźwięki. Idę dalej, a wąska uliczka wydaje się zwężać w pasmo wężowej skóry, kusząco prowadzącej ku niebu; kamienie uwodzicielsko hipnotyzują spojrzeniem, które nie ocenia, lecz potwierdza moc kobiecości.
Jest gorący sobotni wieczór, takimi wieczorami tajemnicze drogi mogą zwodzić w ciemne zaułki. W końcu trafiam w znajome miejsce –do winiarni. Natychmiast ogarnia mnie winne pragnienie.
Głód francuski przegrywa z pragnieniem wina, no cóż, chyba jestem uzależniona, zresztą wino zaostrza apetyt, może zapragnę innych specjałów.
Wchodzę do środka, wnętrze jest przesycone przyjazną nobliwą atmosferą. Stare prawdy zewsząd wyzierają wybałuszonymi oczyma. Muszę spojrzeć wreszcie w te oczy. Ceglane mury obnażone bezwstydnie ukazują sypiącą się zaprawę, jednak stanowią stylową całość i tworzą pewien swojski klimat. Wilgoć i chłód przenika ciało, jest w tym jakieś znajome ciepło, a może to przyzwyczajenie/?/ Wyblakła posadzka wyraźnie zmęczona, zwłaszcza w niektórych –często uczęszczanych- miejscach, pod orzechowym kredensem spod warstwy kurzu wciąż błyszczy śladem dawnej świeżości. Stoły naznaczone intarsją minionych lat nadal wiernie służą, lepsze to, niż odrzucenie; z wdzięczności przestały już nawet skrzypieć, miast tego łagodnie mruczą, a może to mieszkające w nich korniki, ciągle drążące w starym drewnie.
-Proszę, wino dla pani- niskim głosem rzekł potężny właściciel, podając szklaneczkę wina.
"In vino veritas" –mówi napis wygrawerowany na szklanej powierzchni.
-Dziękuję, prawda cenniejsza niż złoto –odpowiedziałam- szczególnie wytrawna.
Za tę prawdę zapłacę 11.55

Niebo spowiły ciemne chmury, zostanę więc dłużej i będę delektować się smakiem prawdy. Nie jestem somelierem, ale mogę powiedzieć, że w tej winnej czerni wyraźnie wyczułam znajome nuty: długą pieszczotę słonecznego lata, przyprawioną aromatem cedru i korzennych woni; w tej mocnej i ciężkiej niemal -winnej esencji, jak piorun burzowy -zwiastujący jeszcze mocniejsze doznania -pobrzmiewa odrobina świeżości...zmielonego czarnego pieprzu, złagodona subtelną ledwo wyczuwalną słodyczą malin. Kompozycja doskonała, intensywna i długo utrzymująca się w ustach, zaskakująca nagłym cierpkim posmakiem czarnej porzeczki!
-Kto do pokerka?- krzyknął staruszek z sąsiedniego stolika, z wdziękiem tasując talię kart.
To trudna gra, szczególnie dla kogoś, komu trudno powstrzymać gejzer emocji i zapanować nad zmysłową galopadą; to wyższa szkoła jazdy, szkoła powściągliwości i akceptacji, gdzie gramy kartami rozdanymi przez kogoś, starając się zachować spokój.
Uwielbiam szachy, w nich, życie królewskich figur zależne jest od naszych posunięć, a wygrana wydaje się leżeć -nie w sprytnych rękach, a w lotnym umyśle, to wszytko daje poczucie panowania nad sytuacją; jasną i klarowną, jak czarno na białym.
Nagle jeden z pokerzystów wstaje z furią wymachując rękoma.
-Stary, jutro się odegrasz- pociesza go sąsiad. Przegrał zegarek, może wkrótce się okaże, że wygrał. Czas nie odmierzany płynie wolniej i nasiąka beztroską, a czyż to nie jest bardziej cenne.
-Leon zawsze przegrywa, nie ma szczęścia w kartach- rzekł nowy właściciel Patka
-Ale ma szczęście w miłości- odezwał się właściciel –od lat z tą samą kobietą, a jaki szczęśliwy, jacy oni szczęśliwi –powtórzył ciepło z gorzkawą nutką zazdrosci.
Starsi panowie wychodzą razem, pora na kolejny odcinek wenezuelskiego tasiemca, przynajmniej będą mogli pooglądać piękne kobiety, bez wyrzutów swych żon.
W tym momencie weszło czterech młodych mężczyzn. Ja zawsze wygrywam –pomyślałam- a w miłości wciąż szukam odpowiedniej strategii, jednak miłość to bestia nieprzewidywalna, trudno ją okiełznać i z nią pogrywać, jeszcze trudniej nie mieć z nią do czynienia.
Zaprosiłam jednego na partyjkę. Wybrał białe, ale pierwszy ruch należał do mnie...ostatni również
-Szach i mat, po raz drugi- zauważył po długiej chwili
Przegrał dwa razy i dwie kolejne szklaneczki.
-Panowie, może zagramy symultanę, gramy o moje majteczki- odważnie rzucam wyzwanie, ośmielona dużą ilością wina. Wszyscy z ochotą podjęli wyzwanie, widząc małą rozweseloną lalkę w szpileczkach wciśniętą w małą czarną.
Jeśli przegram będzie nadzieja na miłosne zwycięstwo. Mój tata wygrał mamę w partii szachów, może więc ja przegram. Tak to już jest z facetami, lepiej niech myślą, że to oni wygrali. Jeden z nich nie chce ze mną grać. To prawdziwe wyzwanie.
-Nie lubię przegrywać, a słabo znam tę grę- przyznał w końcu
-Więc zagram na ślepo, to znaczy nie patrząc na szachownicę- zaproponowałam szybko
-Ale najpierw skończę symultanę, takiej rozgrywce trzeba poświęcić więcej uwagi- dodałam, myśląc raczej o rywalu, tj. przyszłej wygranej.
-Dobrze, zagramy, ale tylko, jeśli nie przegrasz z nimi- dodał słusznie, w końcu ile par majtek mogłam mieć na sobie.
...
Symultana wygrana –oczywiście, nie wiedzieli, że grają z mistrzynią, a partia grana na ślepo...wygrana, tj. przegrana dla wygranej, tak naprawdę to byłam bez majtek...
-Oj żonko, w końcu przegrasz i będę musiał kupić te gacie, a wiesz, że odsetki będą słone i bolesne- odpowiedział ten, któremu zawsze daję wygrać, po prostu na ślepo mu się oddaję.

Opublikowano

Piękny język- choć trochę denerwują mnie te__ yhm___ szach___mat___. Wiem ,że masz taką manierę, ale chyba to jest jednak zły nawyk.
Czytając ten tekst odniosłem wrażenie, jakbyś skłaniała sie ku poezji. (?)
P.S. Ten facet, chyba rzeczywiście ma anielską cierpliwość... ;-)))

Opublikowano

a wlasciwie, a wlasnie, a jednak, a przeciez, a wlasnie... :(((

Na poczatek wywalilbym a wlasciwie z pierwszego zdania - bedzie mialo sklad i sens.

Dziala na moja wyglodzona strefe seksualna :)

Opublikowano

o tyle mam ciężko coś tu napisać, z tego względu iż jestem półzawodowym szachistą, brydżystą i niestety pokerzystą( ale gram tylko w Holdema na male stawki :) mimo wszystko spróbuję...

Po pierwsze wielkie dzięki. Zrobiłaś mi dobrze tym opowiadaniem. Wiele czasu spędziłem i spędzam przy zielonym stoliku, w papierosowych oparach dymu, przy zapachu wina, wśród pięknych kobiet, z talią kart w kieszeni słysząc brzdęk bilonu. Jeszcze więcej czasu spędziłem przy szachownicy, zagłębiając się w tajniki tej królewskiej gry, najpiękniejszej ze wszystkich.O brydżu nie wspominasz ani slowem, a szkoda :) Mimo to nieumniejsza to artystycznej esencji twojego opowiadanka. Kocham ten klimat. Uwielbiam karty i szachy, nieprzespane noce. Zamyśliłem się czytając ten tekst. Rozmarzyłem się.

Wiem, (domyślam się), że obie gry w twoim lirycznym opowiadaniu są tylko dopełnieniem, motywem przewodnim ale niestety mylisz się. Poker to nie dzieło przypadku, losu czy szczęśliwego trafu. Dużo zależy od umiejętności, analizy, skupienia i opanowania emocji. Poker to konieczność wyboru, podjąć ryzyko czy nie?
Masz rację, że najlepiej być pewnym kto siedzi na przeciwko ciebie, wtedy gra się o wiele spokojniej. Grałem kiedyś z młodą damą kilka lat temu. Wiedziałem, że nie ma szans, dlatego pozwoliłem sobie na nonszalancję i dziesięć posunieć pod rząd wykonałem koniem. Trochę się zarumieniła :)

ale wracając do tekstu...momentami śliczny język, jakbyś malowała słowami. Wolno bez pośpiechu. Wiele pięknych zdań np: "Stoły naznaczone intarsją minionych lat wciąż wiernie służą, lepsze to, niż odrzucenie, z wdzięczności przestały się już nawet skrzypieć, miast tego łagodnie mruczą, a może to mieszkające w nich korniki, ciągle drążące w starym drewnie" albo: "w tej mocnej i ciężkiej niemal winnej esencji, jak piorun burzowy -zwiastujący jeszcze mocniejsze doznania -pobrzmiewa odrobina świeżości...zmielonego czarnego pieprzu, subtelnym ledwo wyczuwalną słodyczą malin złamaną odrobiną goryczy".

Rozpisałem się nieco, ale poprostu pojechałaś mi po emocjach... Wielkie dzięki...szczęściarz z tego gościa..:)

p.s co do win nie jestem wielkim znawcą, ale jako aperitif polecałbym mimo wszystko Vermouthy najlepiej Martini(król win ziołowych) także Campari i zawsze żywe Pernod. Jeśli wina klasyczne to białe mocno wytrawne... Niezły tekst. Pozdrawiam

Opublikowano

Leszku
nie chcę Cię denerwować, więc zmieniłam co nieco
P.S. Tak, ma również coś z anioła...śmierci /.../

Asher
i dzięki Tobie
zmieniłam a little

Piotrze
dziękuję za Twoją uwagę, zrozumienie i tak obszerny komentarz /nie wiem, czy w takiej właśnie kolejności/
no proszę -szachista, ja właśnie zamierzam powrócić do klubu /mam nadzieję, że nadal będą mnie chcieli/
ale najpierw wrócę do tematu.
ponieważ ciągle szukam zmysLOVEj esencji, tj. tego co zapewni miłości ciągłe zmysłów kołysanie; świeżym zapachem, pożądliwym spojrzeniem, niezaspokojonym głodem, smakiem i dotykiem boskości -wciąż odkrywam nowe lądy, miejscowe stany, chwilowe emocje, by przedłużyć życie uczuciu.
w ten sposób w przedostatniej francuskiej wróżbie trafiłam do domu uciech, gdzie karty postawiła tajemnicza Madame de sire, czasem trudno otwarcie mówić czego potrzebujemy, bo nawet sami nie wiemy tego dokładnie.
w każdym razie każda wróżba jest dobra, bo odkrywa przed nami karty...osobiste, jest grą w otwarte karty, zwłaszcza w domu uciech, tam nie bojąc się oceny otwieramy skrywane pragnienia
sądzę, że warto tak właśnie zagrać z partnerem
czarno na białym, czarno z białym, rozpościerać skrzydła, zajmować pozycje i zawsze chronić króla, czasem poświęcić małego piona, a nawet hetmana, ale zawsze w obronie królestwa, albo w celu zwalczenia wroga
jednak muszę przyznać Ci rację
w pokerze tylko początkowo rządzi los
tak samo, jak w związku, potem coś trzeba zainwestować na ślepo, a dalej decyzja należy do ciebie
chyba zmienię fragment o pokerze
wielkie dzięki za wskazanie słusznej drogi
chociaż marzy mi się związek bez gierek
pozdrowionka
najbardziej dziękuję za...chyba Domyślasz się za co /ja też już jestem szczęsliwa, dobrze, że mam krótką pamięć/
uwielbiam Martini, ale nie wiem, czy zasługuję
a opisane przeze mnie wytrawne wino ze szczepu syrah jest trudne do zrobienia, a ja uwielbiam pokonywanie trudności, orzeszki, sery i wytrawne wina
"Syrah jest stosunkowo prosty w uprawie i daje wyższe plony niż Cabernet Sauvignon, dlaczego zatem jest tak mało uprawiany w różnych częściach świata? Jest bowiem o wiele trudniej zrobić dobrej jakości wino z tych gron niż np. z Cabernet Sauvignon. Syrah, podobnie jak dobry Cabernet Sauvignon czy Nebbiolo, potrzebuje czasu aby uwidocznić swój cały potencjał, jednak po jego upływie daje wina potężne i doskonałe"

Opublikowano

...a mi się wydaję, że tak naprawdę w 100% pragnienia możemy zrealizować tylko i wyłącznie w snach...Ktoś mądry powiedział, że sny to odpowiedzi na pytania, których nie potrafimy zadać w rzeczywistości. Dziś naprzykład zostałem we śnie okradziony ze wszystkiego, nawet z tego czego nie posiadam...:( przeraziłem się.... W życiu codziennym pragnienia dryfują na oceanie nadziei, szukają stałego lądu...

a jesli chodzi o Twoją metaforę, to myślę, że owszem, partner powinien jednak zająć miejsce na przeciwko. Stać się na chwilę naszym przeciwnikiem, z którym za wszelką cenę staramy się wygrać a i tak wszystko kończy się remisem...(byle nie patem)...Pytanie tylko czy on jest w stanie zagrać z nami na najwyższym poziomie i czy jest wart usiąść z nami do gry.

ZmysLOVEJ esencji nie ma. Uczucie trwa nie przerwanie między ludźmi do końca pod warunkiem, że są ulepieni z tej samej skóry, są identycznie wrażliwi, emocjonalnie gotowi, pełni nadziei, nieprzerwanie wierni, gotowi na to, by w wieku lat siedemdzięsięciu, usiąść przy kominku, napić się herbaty i patrzeć sobie czule w oczy. Nie ma sposobu na przedłużanie uczuć. Uczucia to my. Wierzę w to.

Pozdrawiam. P.R

Opublikowano

...wyciszam się już (ale pewnie po twoim nastepnym tekscie sie obudzę)...

Jedno jest pewne.

Życie jest nieustannym poszukiwaniem, bo gdyby znaleźć to czego szukaliśmy od momentu narodzin własnej świadomości...po co byłoby żyć?

"miej serce i patrzaj w serce"

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Renato.
Po pierwsze: impresje to wrazenia, odbiór emocjonalny tego, co widzisz. Ty po prostu opowiadasz historię.
Po drugie: nadużywasz pewnych wyświechtanych, banalnych, żeby nie powiedzieć kiczowatych zwrotów. Pierwsze zdanie do kasacji. "Tajemniczy aromat mojego pragnienia" - o mamusiu!...
Dalej również sporo tego typu tekstów.
Do tego niepotrzebny patos (ściana łka itp.). Jeśli dodamy dość łopatologiczne podejście do tematu, i zbyt czytelne metafory - nie jest dobrze.
In plus - pomysł (ale tylko trochę, bo całą sytuacje już widziałąm w filmach, w dodatku hollywoodzkich). Ogólnie - opowiadanie nasuwające skojarzenia co do sposobu narracji z Emmanuelle, a więc literatura popularna, niezbyt wysokich lotów.
Dużo pracy przed Tobą.
Pozdrawiam, j.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

joaxii
Niekiedy emocje i uczucia zaburzają zdolność odbioru rzeczywistości, pozbawiając możliwości dokonania analizy /sytuacji/
Czasem uwagę rozprasza stukot obcasów, wzrok odbiera błyskotka, a pod uliczną latarnią...
Zarówno schematy, jak i rzucanie okiem bardzo zubożają optykę, odciskając ślad na ogólnym wrażeniu

Impresja –to wrażenie, ale jakie
(łc. impressio ‘odcisk, nacisk’) PRZELOTNE, SUBIEKTYWNE wrażenie.
//troszkę głębiej, Joaxii/.../
pozdr

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...