Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Annna2

Refleksja i głęboka zaduma, emocjonalny, szczery i niepokojąco bezpośredni wiersz, który  dotyka spraw fundamentalnych. Mówi o  miłości, cielesności, odpowiedzialności, lęku przed życiem i jego przerwaniem. Widać jego zawieszenie w doświadczeniu bólu i wahania między życiem a śmiercią, między bliskością a odrzuceniem, które stara się zrozumieć.

Opublikowano

@Annna2

 

to jest po prostu wstrząsający i mistrzowsko napisany tekst.

 

ujęłaś w nim cały ogrom bólu, dylematów i społecznego osamotnienia, zderzając romantyzm ulotnej nocy z brutalnym symbolem "wieszaka".

 

niesamowicie doceniam Twoją odwagę twórczą i siłę, z jaką potrafisz te niewypowiedziane łzy zamienić w tak głęboki i poruszający "Pomnik".

 

Aniu.

poruszający bardzo.

pięknie napisany.

 

 

Opublikowano

@Annna2 to będzie straszno głupio ale czy taka gloryfikacja nieszczęścia nie jest przesadna, w sumie to nie wiem czy dokonano aborcji na moim drugim, ale było i jest następne i następne a nawet następnej piszę tak bo za cholerę nie rozumiem przykrości jeśli nie jesteśmy gotowi to tak ale po co tym obdarowywać wszyscy umrzemy i po nas nastepni a jest teraz jakieś 7 miliardów i jeszcze niewinność dzieci - brzydka sprawa jeśli ją wykorzystywać, ale spoko mordercy skazani na śmierć twierdzą o swojej niewinności technicznie w pierwszym wersie nocą noc jeśli nie stanowią w sobie różnicy to przynajmniej oddalonym od siebie o jedno więcej zdanie

Zdjęcie mnie całkowicie powaliło w jednym i drugim sensie

Opublikowano (edytowane)

@obywatel  nie nie głupio, dzięki za komentarz, bo on też sprawia, że Pan się zatrzymał,

przeczytał. Ten wpis że   "zdjęcie mnie powaliło" to dowód

 

To nie jest gloryfikacja- czegóż, co miałabym gloryfikować? Dramat?

Takie dramaty się zdarzają- wybór, i nie wiem jaki, bo tu nie oceniam,

a jeśli już to składam hołd- tym którym nigdy nie dane było, aby żyć.

A kiedy pisać- jak nie dziś? Dzień Wszystkich Zmarłych

 

ps. dopiszę.  

I może ktoś się zastanowi, aby tego nie robić.

 

 

Edytowane przez Annna2 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Annna2

Twój wiersz jest niesamowicie poruszający, surowy i bolesny.

Udało Ci się w kilku krótkich zwrotkach zamknąć całą tragedię – od pięknego, przypadkowego początku, pełnego nadziei ("spacer, bo wiosną nocą jest tak pięknie", "tyle gwiazd"), po zderzenie z brutalną rzeczywistością.

Ten wiersz to krzyk rozpaczy kobiety postawionej przed straszliwym dylematem ("Nie mogę mieć tego dziecka, nie podołam").

Wers"Los jak trzos, lekarz, czy może wieszak?" jest jedną z najmocniejszych i najbardziej wstrząsających metafor, jakie czytałam. W tych kilku słowach zawarłaś cały dramat wyboru podyktowanego desperacją, samotnością i brakiem środków.

A końcowe, surrealistyczne obrazy "snu motyli" odczytuję jako wizję niewypowiedzianej żałoby, duchów tego, co utracone, których "łzy nigdy nie są pieszczone". Niesamowite zdjęcie! 

To, co napisałaś, ma ogromną moc.

ps. też napisałam wiersz na ten temat


 

Opublikowano (edytowane)

@Annna2... dobrze, że o tym napisałaś. Co rok stawiam światełko na takim grobie, nie tylko

utracone, bo ktoś ich nie chciał (truuudny temat), ale i z przyczyn niezależnych od kobiety...

wiele ciąż się po prostu nie kończy, ku rozpaczy rodziców. To także strata, utracenie

kruszynki. Ostatnia strofka porusza... :(

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.

       

      Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać.
      Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych. 
      Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot.
      Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan. 
      Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór. 
      Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii.
      Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami.
      Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania.
      Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa.
      Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech.
      Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości.
      Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie.
      Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców.
      Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.

       

      Styczeń 1977 roku.

       

      KONIEC

       

       

       

       

      ******************************************************

      Edytowane przez Wiechu J. K. (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK część druga - ostatnia.   Pierwsze rzędy zatrzymały się w bezpiecznej odległości. Nastała grobowa cisza. Słychać tylko było szelest liści na pobliskich drzewach poruszanych powiewem. Nawet wiatr nie chciał przeszkadzać. Po prostu zdębiałem, coś takiego zdarza się tylko w opowieściach fantastycznych.  Zdumienie moje było nie do opisania, a moje oczy z niedowierzaniem analizowały ten widok, bo kogo by nie zaskoczyło takie zachowanie małych istot. Dwie duże armie mrówek stają na przeciwko sobie gotowe do okrutnej walki, a polana z zielonego koloru zamieniała się w czerwono czarny dywan.  Przelotna myśl otarła się o mój umysł: Co było powodem tej konfrontacji?! Z ludzkiego punktu widzenia będą toczyć bój o cały pobliski teren, czyli taki mrówkowy terytorialny spór.  Coś zaczęło się dziać i musiałem zaprzestać swoich domysłów o co w tym wszystkim chodzi koncentrując się na działania dwóch armii. Pierwsze szeregi ruszyły na siebie i rozpoczęły się bezlitosne i okrutne działania obu stron. Wszystkie mrówcze żeby, a raczej żuwaczki nie pozostawały bierne. Trupy i ranne mrówki gęsto pokrywały drogę swoimi małymi ciałkami. Musiałem pozostać cichym świadkiem tej masakry, nie w mojej mocy było zakończenie tego konfliktu. Żałowałem tylko, że nie mam że sobą aparatu fotograficznego, a jeszcze lepiej kamery do filmowania. Mrówki bezlitośnie kontynuowały swoje dzieło zniszczenia i trudno było określić na czyją stronę przechyla się szala zwycięstwa. Słońce już zaszło, gdy losy bitwy rozstrzygnęły się na korzyść czarnych mrówek. Niedobitki i resztki czerwonych mrówek uciekały w głąb lasu, lecz nie dane im było przeżyć, czarne mrówki zniszczyły wroga doszczętnie. Polanka należała do niech. Pamięć o tym wydarzeniu pozostała mi głowie na zawsze. Zmęczony, wróciłem późnym wieczorem do domu. Nie mogłem zasnąć, a mój umysł wciąż analizował to coś co było na pograniczu fantastyki naukowej i rzeczywistości. Na drugi dzień poszedłem zobaczyć pobojowisko, a moje zdziwienie znów ogarnęło umysł. Na polance nie było żadnego dowodu stoczonej bitwy. Zauważyłem jednak, że czarne mrówki budują duże mrowisko i zagospodarowują się na zdobytym terenie. Pomyślałem wówczas, że ta bitwa tylko mi się przyśniła, lecz ku mojemu zaskoczeniu odkryłem dowód na potwierdzenie całego wczorajszego zajścia, czyli stos zwłok czerwonych mrówek przygotowanych do konsumpcji i ułożonych w grupie małych kopców. Zawsze podziwiałem pracowitość i mądrość mrówek, ale po tamtym zdarzeniu pozostał mi niesmak ponieważ mrówki jak ludzie są w stanie eksterminować swój własny gatunek.   Styczeń 1977 roku.   KONIEC         ******************************************************
    • @infelia Coś trzeba liniom pokazać, skoro tęsknią za sprawiedliwością.
    • @truesirex   dziękuję truesirex :) a Perfect Blue …uwielbiam :) 
    • @huzarc Zapachniało Norymbergą.
    • @Radosław Krótka forma, ogrom treści.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...