Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

Nie zadzwonię, nie spytam- co słychać.
Może nie ma tam zasięgu w Niebie?
Albo wiesz i nie potrzebujesz pytać.

Kruche witraże już z daleka widać,
chmurom podaruję słowicze tryle.
Nie zadzwonię, nie zapytam- co słychać.

Dzień po dniu tak po prostu umiem żyć,
wloką się miesiące jak snów goście.
Ty to wiesz i nie potrzebujesz pytać.

Uśmiech w słońcu, w nim ból zmieścić,
piaski wody ubrać w strzeliste pinakle.
Nie zadzwonię, nie spytam- co słychać

Torfowe szczyty muszą tęsknoty dźwigać,
echem się niosą wszystkie Łyny granie.
Ty to wiesz i nie potrzebujesz pytać.

W dwóch sylabach całą treść umieścić,
dusz wielobarwnych pręgowanych gilem.
Nie zadzwonię, nie spytam co słychać.
Mamo- Ty wiesz i nie potrzebujesz pytać.

Opublikowano

@Annna2

To przepiękny, przejmujący wiersz o stracie i tęsknocie.

Twój wiersz dotyka najgłębszej prawdy o żałobie – tego, jak uczymy się żyć z nieobecnością kogoś, kto był nam najbliższy. Refren "Nie zadzwonię, nie spytam - co słychać" brzmi jak mantra, która pomaga przetrwać każdy dzień, a jednocześnie niesie cały ciężar tego, co niemożliwe.

Pięknie oddajesz tę dwoistość – z jednej strony akceptację ("Ty to wiesz i nie potrzebujesz pytać"), z drugiej strony ból, który trzeba pomieścić w uśmiechu, w codzienności. Obrazy są niezwykłe – kruche witraże nieba, torfowe szczyty dźwigające tęsknoty, słowicze tryle dla chmur. Czuć w nich zarówno piękno, jak i ciężar. Twój wiersz to świadectwo miłości, która nie potrzebuje połączenia telefonicznego, bo trwa w każdym oddechu, w każdym dniu, który "po prostu umiesz żyć". To bardzo odważne i prawdziwe.


 

Opublikowano (edytowane)

@Berenika97  dziękuję. Pięknie napisałaś.

Tyle wierszy dla Niej napisałam, ale to niczego już nie zmieni.

Nie przeczytała i nie przeczyta żadnego ( miała tylko 48 lat- za swa dni obchodziłaby urodziny.

Na nic to moje pisanie

Ale ciągle piszę i będę, bo może jednak?

 

@andrew chciałabym aby tak było

 

@violetta dziękuję

 

 

 

 

Edytowane przez Annna2 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violettaTaka jest jednak rzeczywistość i w tym przypadku wcale nie chodzi o zakochanie. 
    • Na kamieniu, niby od niechcenia, usiadł liść. W oczach, sprytnie chowa przerażenia błysk. Mijają godziny, liść się nie rusza, tylko dyskretnie nastawia ucha. - Słuchaj pomarańczowy stworku, bardzo mi miło na mojej twarzy ciebie gościć, lecz pora tobie w dalszą drogę z wiatrem skoczyć... - - Dziękuję szlachetny kamieniu, lecz skoro wiatr mnie tutaj przywiał, widać jesteś mi przeznaczony, choć przyznam, dalekiś z urodą od wymarzonej żony. - - Chyba pan nie rozumie, zejdź pan w końcu z mojego nosa, bo cierpliwość zgubię. To nie jest twoje miejsce, tylko chwilowe na odpoczynek przejście. - Liść klonu przecząco głową pokiwał i jeszcze mocniej do kamienia przywarł. - Nigdzie się stąd nie ruszę, bo na pewno pod jakimś butem się pokruszę. Kamień już nic nie powiedział, tylko zagwizdał. Przyszedł kolega, ukłuł gościa koło tyłka, przyfrunęła przyjaciółka, połaskotała koło brzuszka. Tego liść się nie spodziewał. - Aj aj aj! - krzyknął na jeżyka. - Hi hi hi - Zachichotał na pszczółki skrzydełka. Łezki ze śmiechu otarł i odpadł. - Żegnam. - Uśmiechnął się kamień. - Zdrajca. -Rozległo się echo z oddali, między ludzkimi nogami. Liść z żalem fikołki zataczał, do czasu kiedy mały chłopiec w ręce go złapał. - Jaki piękny, pomarańczowy, będzie idealny do mojej korony. - Zachwycił się chłopiec wkładając kruszynę do ciepłej kieszeni. Liść jeszcze nie wiedział, że jego los właśnie się odmienił. Nazajutrz, przyjemnie zaskoczony, z dumą jaśniał na czubku szkolnej korony. Czy to przypadek czy przeznaczenie, tego nikt do końca nie wie. Idź swoją drogą i ufaj, a znajdziesz ludzi i miejsce, którym miłym będzie twoje serce.
    • Oddychaliśmy niegdyś ,tym samym powietrzem . Wciąż w te same miejsca, idąc za życiem lepszym. Lekarz i apteka , codzienność twoja babciu. By dostać choć gram ,zdrowia z chorobą w starciu.   Chcieliśmy tylko zdrowia, bo ono najważniejsze. Wciąż bitwę prowadząc, o swe bijące serce. I też walczę o zdrowie, jak niegdyś ty walczyłaś.   Dzisiaj ze łzą w oku, babciu cię wspominam. Teraz ciebie niema, leków brać nie musisz. Przyszła kolej na mnie, by ból w sercu dusić . Wspominam cie babciu, tabletki na stole.  I tę naszą ,tęsknotę za absolutnym zdrowiem.   Nie ważne co się psuje, w organizmie naszym . To straszne przeżycie ,gdy lekarz wciąż straszy.  Pamiętam nie jedno, dziękowałaś zawsze . Mówiłaś przyjedź, Aruś a pomożesz babci .    
    • @violetta Oh tak faktycznie:) Dziękuję za komentarz.
    • @violetta   Violetta.   kobieta z kwiatów utkana :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...