Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

 

I. WEJŚCIE

Najpierw pachnie smarem.
To jest zapach chrztu,
w którym topisz ręce,
zanim jeszcze poznasz imię nowego Boga.

Drzwi zamykają się jak powieki,
świat zostaje na zewnątrz -
przepalony neonem,
niepotrzebny jak jezyk w ustach automatu.

Patrzysz na linię -
jest prosta, bez końca,
jak zdanie, którego nigdy nie dokonczysz.
Za chwilę sama nauczy cię alfabetu:
klak-klak-klak -
to „A”,
klik-klik -
to „B”.
Po roku będziesz znał tylko te dwie litery:
AB - jak ABRAKADABRA,
zaklęcie, które zamienia ludzi w śruby.

Kiedyś miałeś w sobie światło,
teraz trzymasz w dłoniach cień,
wypolerowany tak długo,
że odbija tylko profil brygadzisty.



II. TRANS

Słyszysz muzykę maszyn,
jej refren to ból w nadgarstkach,
jej zwrotki - szum wentylatorów,
które kręcą się szybciej niż twoje serce.

Wchodzisz w rytm jak w narkotyk,
a on rośnie w tobie jak nowy organ.
Taśma to żyła,
a ty - strzykawka.
Pompujesz w system to,
co zostało z człowieka.

Myśli zaczynają migotać jak świetlówki,
jedna gaśnie, druga się tli.
W pewnym momencie zapominasz swojego imienia,
bo nie jest w normie ISO,
nie ma go w tabeli,
więc nie istnieje.

Nad tobą, zamiast nieba - sufit,
pełen oczu kamer.
Mrugają czerwienią,
jakby chciały powiedzieć:
„Twoje marzenia zostały nagrane.
Zostaną zutylizowane.”

Śmiejesz się bezgłośnie.
Nawet twoje usta
działają na prąd stały.



III. ROZPAD

Po latach nie odróżniasz snu od zmiany.
Noc to dzień,
dzień to noc,
a w środku - czarna dziura halogenów,
która wysysa z ciebie resztki kolorów.

W głowie rosną cięte w kawałki godziny.
Słyszysz je w uszach:
klik, klik, klik.
To nie jest dźwięk maszyn.
To twoj mózg się zwija w spirale,
jak wąż, który gryzie własny ogon.

Taśma wślizguje się w twoje żyły.
Czujesz, jak przesuwa się w krwiobiegu,
delikatna, jak stalowy wąż,
który liże twoje serce.
Teraz ono bije w rytmie normy.
Teraz jesteś idealny.

Na końcu snu stoisz przed lustrem.
Patrzysz - nie ma twarzy.
Tylko gładka powierzchnia,
doskonała jak produkt po kontroli jakości.

A ktoś z głośnika powtarza:
„Dziękujemy za współpracę.
Twój czas został w pełni wykorzystany.”

Potem cisza.
I to jest najgłośniejszy dzwięk,
jaki kiedykolwiek usłyszysz.

 

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

W komentarzu do wiersza o korporacjach napisałeś, że ludzie na taśmach maja znacznie gorzej i to jest rozwinięcie tej myśli, z którą zresztą sią zgadzam. Przed wejściem do świata korpo (o którym napisałem zresztą książkę "Korpomisie")  pracowałem w fabryce w produkcji w systemie czterobrygadowym, więc mogę porównać. Taśma jest gorsza, a dziewczyny, schodzące z nocnej zmiany wyglądały jak własne matki. 

Pozdrawiam

Opublikowano

@Migrena Stworzyłeś tekst bardzo mocny, zimny, bezlitosny i mechaniczny, tak jak świat, który opisuje. Już na początku jest ogromna siła rażenia (połączenie sacrum, techniki i cielesności), odczłowieczający system. Wiersz "uderza" , nie daje przejść obojętnie

Opublikowano

@Migrena ciekawi mnie czy czegoś słuchałeś pisząc wiersz czy była cisza. Dla mnie to obraz XX wiecznej fabryki. Nie wiem dlaczego widziałem obraz fabryki z czasów Art Deco; marmur, stal nierdzewna, szkło, a w otoczeniu zniewoleni ludzie miarowo coś tłuką na taśmie. Jak w starych niemych filmach. I płyną twoje słowa nieubłaganie przedzierają się przez ciszę by wraz z ostatnią kropką ucichnąć na zawsze - jest moc!

Opublikowano

@Migrena Ciarki mnie przeszły. Wiersz tak idealnie odzwierciedla to co widzę w tym momencie. Przed chwilą będąc na nocnej zmianie napisałam wiersz. Trochę bardziej delikatny... I nagle znajduję Twój wiersz. Jest bardzo mocny i tak bardzo prawdziwy. Pozdrawiam serdecznie!

Opublikowano (edytowane)

 

@Marek.zak1

Super spostrzeżenia !

Dziękuję bardzo :)

Pozdrawiam :)

 

 

@Berenika97

Tak bardzo smutne jest życie niektórych ludzi.

Czarna rozpacz.

Niewolnicy życia.

Czasem nie zdążą się nawet uśmiechnąć przed śmiercią.

Dziękuję pięknie Bereniko :)

 

 

@Robert Witold Gorzkowski

Robercie.

Twoje słowa są zawsze dla mnie natchnieniem.

Rozwijają we mnie nowe myśli.

Intrygujace i inspirujące.

Dziękuję serdecznie !

 

 

@Kwiatuszek

Nie doświadczyłem nigdy pracy w fabryce. Ale literatura i filmy przynosza mi obrazy które i we mnie wywołuja ciarki.

Niech to diabli wezmą!

A gdzie radość, uśmiech, marzenia ?

I ten cholerny brak wspomnień.

 

Pięknie dziękuję :)

 

 

@Annna2

Tak jest Anno.

Bardzo trafnie.

Zinowiew (?) swietnie pisał.

Prawdziwie jak nóż przystawiony do gardła.

Dziękuję Aniu.

 

 

@Waldemar_Talar_Talar

Dziękuję Waldemarze :)

 

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Migrena ale też masz rację- bo mówisz o książce  Aleksandra Zinowiewa.

Heller i Zinowiew różnili się trochę. Zinowiew pisał o emigrantach rosyjskich skażonych komunizmem,

a Heller tak jak w Twoim wierszu- jak taśma- jak robot( w ZSRR) Tak mi się skojarzyło właśnie z Hellerem

Edytowane przez Annna2 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Annna2

Jak to pięknie, że jest tutaj ktos z taką wiedzą jak Ty.

Mnie już się mylą cytaty z autorami....

Dawniej całe fragmenty powieści na pamięć....

A teraz tylko fragmenciki.

 

Za dużo tego wszystkiego.

Mózg się zapycha.

 

Dziękuję Aniu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy wspomniana w tytule łączy się z czasem? Odpowiedź wydaje się być oczywistą. Popatrzmy zatem razem, Czytelniku. Najpierw w przeszłość, a kto wie - może zarazem do innego wymiaru? Tak czy inaczej: spójrzmy do świata istniejącego "Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... " George Lucas najprawdopodobniej celowo pominął innowymiarowe odniesienie, chociaż Gwiezdna Trylogia jest cyklem filmów, stworzonych przede wszystkim z myślą o Przebudzonych. Co oczywiście nie przeczy prawdzie, że i Nieprzebudzeni mogą je oglądać.     Popatrzywszy, przenieśliśmy się zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Moc samoukryta istotowo tak w jednym, jak w drugiej, skierowała nas na Courusant, stolicę Republiki, gdzie Zakon Jedi miał swoją Świątynię, a Galaktyczny Senat swoją siedzibę. Jesteśmy na jednej z ulic miasta, zajmującego - czy też obejmującego - je całe. Zgodnie ze słowami Mistrza Jedi Qui-Gon Jinna, skierowanych w jednej ze scen "Mrocznego widma" do Anakina Skywalkera: "Cała planeta to jedno wielkie miasto". Rozglądamy się,  widząc...      Widząc wspomniane miasto, złożone przecież nie z czego innego, jak z przejawów kultury architektonicznej właśnie. Wieżowców, które nawet przy wysokim poziomie technologii budowlanej uznalibyśmy za niesamowite. Jesteś, Czytelniku, pod sporym wrażeniem. Może dlatego, że to Twoja pierwsza tutaj wizyta? Ja jestem pod trochę mniejszym; wędrowałem już z Przewodnikiem po światach-planetach jego galaktyki.    Gdziekolwiek sięgnąć spojrzeniem, wokół czy do  góry po ścianach budynków, jest bardzo czysto. Na wysokości piętnastego piętra znajduje się pierwszy - najniższy - poziom ruchu pojazdów powietrznych. Przesuwają się powoli, niemalże dostojnie, jeden za drugim w tę samą stronę w zbliżonych odstępach. Przeciwny kierunek ruchu urzeczywiatniany jest pięć pięter wyżej, na wysokości dwudziestego. Jeszcze wyższy, biegnący ukośnie do wymienionych, to już dwudzieste piąte piętro. Dźwięki emitowane przez ich napędy są tu, na ulicy, prawie nie słyszalne. Idąc  kilkadziesiąt kroków w prawo od miejsca, w którym znaleźliśmy się, a przyłączywszy się jakby pochodu wytwornie ubranych ludzi, docieramy do imponującego gmachu jednego ze stołecznych teatrów. Najwidoczniej trafiliśmy do świata kultury wysokiej, chociaż - co jest nie tylko możliwe, ale wręcz prawdopodobne - są tu też sfery (przestrzenie? dzielnice?) zamieszkałe przez osoby kultury niższej. Nadchodząca z przeciwnego kierunku postać o charakterystycznie zielonej skórze wydaje się być Mistrzem Yodą. Zatrzymuje się przy nas.     - Udajecie się na przedstawienie? - pyta głosem, brzmiącym dokładnie tak, jak we każdym z epizodów. Gdy tylko odpowiedzieliśmy, Moc - najpewniej według sobie tylko znanego powodu - przenosi nas bądź przemieszcza na Endor. Do porastającej całą jego powierzchnię puszczy, zamieszkałą z dawien dawna przez Ewoków. Których kulturę trudno, z racji etapu ich cywilizacyjnego rozwoju, zaliczyć do wyższej. Wygląda na to, że w naszej podróży mamy więcej szczęścia niż swego czasu Luke ze Hanem i Leią: napotkany tubylec okazuje się należeć do starszyzny miejscowego plemienia. Rozmowa przy ognisku, po wzajemnych prezentacjach, opowiedzeniu skąd pochodzimy i po ich, hałaśliwych co prawda, relacjach z niedawno stoczonej bitwy ze imperialnymi  szturmowcami, przechodzi do tematu kultury zwierząt.    - Zwróćcie uwagę na przykład na ptaki - zagaja jeden ze Starszych. - Trudno odmówić im pewnych zwyczajów, a nawet rytuałów, prawda? Taniec godowy... sposób budowy gniazd przez określone gatunki... ozdabianie tych pierwszych według osobistych pomysłów - których pojawianie się oznaczać może albo wyobraźnię, albo impulsy Mocy... wspólne dbanie o pisklęta..  wreszcie szacunek samców do samic - czy nie stanowią one przejawów kultury?                       *     *    *      Teraz spójrzmy w przyszłość. Odległą z naszego - obecnego punktu widzenia - bowiem rok dwa tysiące trzysta pięćdziesiąty minął sto dwadzieścia trzy lata temu, mamy więc dwa tysiące czterysta siedemdziesiąty trzeci. Śmierć jako jednostka chorobowa przestała istnieć,  a wraz z nią - czy też raczej przed nią - wyeliminowano starzenie się organizmu. Ludzie żyją jako wiecznie młodzi. I nieśmiertelni. Wizja z filmu "Seksmisja" została daleko w tyle. Setki, jeśli nie tysiące godzin badań i technologie medyczne doprowadziły do  przełomu, umożliwiając zaistnienie takiego właśnie świata. Bez względu jednak na to, czy jest to utopia, której istnienia pilnują członkowie specjalnie wyszkolonych oddziałów, czy taki świat może rzeczywiście zaistnieć - a może już zaistniał - w jednym z askończonej ilości wymiarów, kultura tamtejsza wyrasta wprost z ówczesnej - naszej. Wyrasta jako przejaw części ludzkiej natury, azależnej od czasu i przestrzeni. Od planety.  A nawet od wymiaru, o ile kultura stanowi cząstkę także ludzkiego - umysłu, ale i duszy. Azależnej od jakiegokolwiek organizmu, mało tego: wpływającej nań energią przeżytych doświadczeń.    Minął świat - a może jednak trwa? - przedstawiony w gwiezdnowojennych Trylogiach. To samo pytanie można postawić, albo żywić wątpliwość, odnośnie do starożytnych światów: chińskiego, hinduskiego, grecko-rzymskiego, lechickiego czy też słowiańskiego wreszcie. A może nie tylko ich?     Jakkolwiek jest, kultura płynąca z tego samego źródła, od którego pochodzą czas i przestrzeń, zdaje się mieć metafizyczny - w dosłownym znaczeniu tego wyrazu - charakter. Dlatego łączy z istoty swojej natury. I dlatego dzieli; tak samo jak prawda, z tego samego powodu. Światy duchowe, materialne i te funkcjonujące na przenikalnej przecież granicy. Świat ludzi i świat tych zwierząt, których poziom świadomości kieruje do tworzenia i utrzymywania zorganizowanych społeczności, jak na przykład pszczoły, bądź czy też oraz do zakładania rodzin.     Bowiem czy łączenie i dzielenie nie stanowią dwóch stron tej samej całości?      Kartuzy, 25. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Smutek  Otwiera każde drzwi    A miłość  Ukrywa się    W leśnej gęstwinie    Co jest między nami  A co przeminie    Nigdy nie poznasz prawdy    Bo już nie otworzysz Żadnych drzwi   
    • jak to jest nikt nie wie do jednych kobiet stoi kolejka a innych nikt nie zauważa i mężczyzn powie pan tak to racja i mężczyzn   one takie zwykłe nijakie krzątają się w kuchni teatrze oni zwyczajnie przeciętni kran wymienią coś dokręcą cóż w nich jest takiego   inne na rzęsach stają tak długich że oczy zakrywają inni wciąż na siłowni twardzi prawie że ze stali mimo to kolejki nie ma   tylko ciągłe przyjęcie towaru
    • mam cię wszędzie, blisko, pewno, światłem, w mięśniach, dziś bez jutra. gdy bujamy się do techno, gdy szukamy czegoś w chmurach.   mam nadgarstki dogmatami rozświetlone słono, lepko. kogoś mamię? ktoś się mami, ktoś zlizuje z nich twą rześkość.   mam modlitwę rozpieszczoną pod językiem, a w niej ciebie. bliskość, pewność moją chłoną. zanim świt - pobędą w niebie.
    • @violetta czasami. Niektórzy. Dzięki za zajrzenie :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...