Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jestem obcy.

Obcym ciałem w obcej rasie.

Podróżnikiem w czasie,

który jak duch pojawia się

w przypadkowych miejscach

w czasie zimowych nocy.

Pojawiam się przy tych,

którzy zdecydowali.

Są pewni i zdeterminowani.

Dla tych,

którym kości losu zawsze wyrzucają,

jedynie dwa zera.

Pojawiam się w rogach pokojów.

Ciemnych, zaniedbanych

i zapuszczonych.

Tonących w latach,

nieleczonych depresji.

Czasami podam, wypolerowaną broń,

innym razem wyrównam

przygotowany sznur.

Czasami, proszą mnie bym napisał list w ich imieniu, dla przyjaciół i rodzin.

Najczęściej mam lub ojców. 

Zanim wezmą tabletki i popiją krystalicznie zimną wodą. 

Proszę ich tylko o podpis.

Patrzę jak długopisy wypadają im z drżących rąk a łzy zraszają kartki.

Wiem, że chociaż tyle mogłem zrobić.

Być przy nich do końca.

Bywa, że

nazywają mnie aniołem stróżem.

Dziwna to funkcja dla anioła śmierci.

Nie ma tutaj miejsca na litość.

Słabość.

Sumienie.

Na niespodzianki i uczucia.

Nic co ziemskie nie może 

trwać w tych sercach.

Dalej wolne duszę.

Idźcie za światłem gwiazd.

Wyleje Was na cmentarne aleje

poświata pełni.

I będziecie mogli ucztować

i bawić się aż do brzasku.

Tylko życie ogranicza.

Śmierć jest wyzwoleniem.

 

 

Nie bójcie się wilka, który chyłkiem sunie za wiktoriańskimi

nagrobkami i grobowcami.

On wie jaki dziś dzień.

Najkrótsza noc w roku.

Ghoule wyją cichutko, bawiąc się skrzypiącymi krzyżami 

i drzwiczkami grobowców.

Piękna, dostojna, wysoka postać

w gotyckiej sukni jedwabnej

o barwie kruczej,

brodzi w chłodnej mgle do kostek

po funeralnej trawie.

Czasami poprawi kapelusz z koronką, która zakrywa jej szczelnie twarz.

Innym razem pozbawi się niewygodnych pantofli

i jak rusałka boso, bieży pomiędzy 

świec ognikami.

Zdarza się i tak, że pozdrowi przedziwnym ukłonem wilka, który wyskoczy przed jej oblicze

nagle zza grobu.

Ma w zębach róże,

której nikomu nie odda.

Niesie ją na jedną, zapomnianą wydawać by się mogło mogiłę.

Tam czeka zawsze tej nocy co rok, 

milczący jegomość.

Szlachetnie widać urodzony

i ubrany zgodnie 

z najnowszą modą.

Jego postać zawsze jest

w półcieniu ukryta

więc godności jego odgadnąć

nie sposób.

Odziany jest w schludny frak i woskowane spodnie.

Ma skrojony melonik

i laskę ze srebrną główką wilka.

Wilk tylko jemu odda kwiat. 

A przybysz ułoży go

u wezgłowia grobu.

Nie modli się ani nie kontempluje.

Odchodzi wraz z wilczym towarzyszem w gęstniejącą mgłę.

Ku bramie cmentarnej.

Czasami

jeśli ich drogi są sobie skrzyżne,

pozdrowi gotycką piękność w sukni.

On znika wraz z wilkiem za bramą.

Ona najpewniej szuka schronienia 

w swoim grobowcu.

Róża na grobie, szybko zamienia się

w kałuże ciemnej krwi.

A może wina.

Dziwny przybysz zawsze gdy się tylko zjawia to wychyla jeden kieliszek.

Za spotkanie.

Za dawne czasy.

Za pamięć.

Od przeszło stu lat. Rokrocznie.

Kogo to grób spytacie?

Poety, odpowiem.

Samotnika i samobójcy.

A w grobowcu nieopodal,

szykujące się już do snu,

po przechadzce. 

Widmo jego miłości.

Jego pragnienia.

Jego szaleństwa.

Jego wyśnionej kochanki.

 

 

Opublikowano

@Simon Tracy Rozumiem” mieć cały świat na głowie i tego chorego psa”…pomyślałam że właśnie wtedy rodzą się wiersze..inne formy przekazów emocje nie lubią ciszy?! A bez emocji nie ma wyrazu…Pisz…może kiedyś? Gdzieś? Ktoś napisze-powie?! tak to jest to…a teraz pisz wszak nie każdy Poeta to Wieszcz.Pozdrowienia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • serce pękło nie hukiem lecz szeptem odłamki naszych rozmów już leżą na trawniku   twoje imię kiedyś najbystrzejszy promień słońca dziś jedynie uczucie wypuszczone z dłoni które nie wróci tą samą drogą   każde wspólne wspomnienie jest porcelaną rozsypaną na podłodze a ja bezbronnie chodzę po niej każdej nocy   iskierka nadziei z każdym dniem maleje ledwie się tli w popiołach niedomówień boję się ją zgasić bo nie wiem co zostanie   tylko cisza zna wszystkie odpowiedzi które bałem się tobie powiedzieć i choć czas zabrał nasze rozmowy pozostawił nas w tej ciszy   gdyby powrót do przeszłości nie był tylko filmem zatrzymałbym słowa i przytuliłbym cię wtedy  gdy jeszcze nie wiedziałem że tracę ciebie na zawsze   teraz zaś wpadłem w ciemną studnię gdzie światło nie sięga dna każdy dzień to walka a serce już odmawia walczyć   już nie będę tym samym którego pamiętasz w sercu mam szkło z każdym oddechem czuję ból  czy kiedyś jeszcze będę potrafił dotknąć miłości
    • Stoję przed oknem z brudną szybą, świat wydaje się zniekształcony, przykryty ciężką, matową zasłoną. Światło latarni delikatnie muska korę drzewa, tworząc jasne smugi.   Promień odbija się na swój sposób, tworząc tysiące drobnych punktów, rozbłysków, które układają się w nieprzerwany, niemy dialog z nocą. Drzewo rzuca cień, długi i niewyraźny, jakby kształt nie mógł się zdecydować, czy istnieć w pełni może zniknąć w mroku.   Noc żyje, pulsuje, zmienia się. Wydaje się rozszerzać, pochłaniając kolejne fragmenty krajobrazu, ale jednocześnie odkrywając swoje nowe twarze. Każdy ruch wiatru, każdy cień zdaje się zmieniać wyraz tej chwili. Stoję w milczeniu, próbując zrozumieć, czy to świat na zewnątrz zmienia się, czy może to ja widzę w nim coś, czego wcześniej nie dostrzegałem.   Ciemność nie jest już jednolita – ma swoje odcienie, głębie, a w niej ukryte jest coś nieuchwytnego, tajemnica, którą trudno rozwikłać.
    • w słodkiej sukience ręcznie piorę   pełna ekscytacji robię się gorąca  idę sobie ulicą i wącham kwiaty  wieje wiatr rozkładam ramiona        
    • "Abulia, a ból i ja"   odkrywam cię nim się przebudzisz oceniam gdzie i czym   rozpoznając zapiekłość   na dotyk, na szerokości blizn  żałuję, że nie mogę nic więcej   bo w szacunku do każdej  milknę przed spektrum krzywd   gdy widzę bólem leczony ból udrękę ocieram krew i łzy - za wszystkie wybaczam   wypłukuję sól    podążam śladami żądliwych zadrapań  mówili: aby - do - serca!   03:00. - zatrzymanie  z precyzją ciszy - zaciskam co pod język napływa, język wykręca   myślompodobne - przydługie   przyczyny? 03:03. sprawdzam skoro ujęłam _ od waga nie kłamie wskazując ciężar  za conajmniej dwie dusze     ***     na pewno stać się kolejną  nie dążę   04:04. dałam ile mogłam co muszę zabieram   wiem i tak nie uwierzysz nawet kiedy dopowiem że żadna z godzin nie była przypadkowa   wychodzę   07.07. wciąż czeka m.
    • @Natuskaa    Napisałem prawdę

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      . Już jest weekend; rozumiem, że w przyszłym tygodniu będziesz miała pierwszą zmianę.     Pozdrawiam Cię "górsko" ze Szklarskiej Poręby.           
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...