Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I
Wtłoczony w ramy jestem nieruchomy, na wpół martwy, lecz nie pozbawiony kształtu. Wydawałoby się, że nie mam oczu, a jednak widzę twarze, którym refleksy światła nadają blask.
Jakiego są koloru? Nieważne. Nikt mi jeszcze nie powiedział, lecz najważniejsze, że widzę. Nie czuję zapachów, ani smaków, nie wiem co to dotyk.
Zawieszony, niezdolny do powzięcia jakiejkolwiek decyzji, nie potrafię wpływać na bieg wydarzeń, to nie jest moim przeznaczeniem. Nocą, w ogarniającej mnie ciemności czasem coś słyszę.
W domu, w którym trwam, dochodzą do mnie dziwne trzaski. Koncentrując uwagę na ciszy otaczającej przestrzeń przede mną, słyszę rozbijające się o podłogę kruche przedmioty. Czasem dochodzi do mnie dziwnie niepokojący ostry kobiecy głos, który z tonu zdecydowanego załamując się, przechodzi w płacz. Przypomniałem sobie, nie raz dochodziły już do mnie krzykiem rozedrgane fale powietrza. Co się tam działo nie wiem.
Lecz dźwięk, zwiastujący coś złego, niepodobny do tych, które do tej pory znałem doszedł do mnie po raz pierwszy w dniu, gdy stanął przede mną zapłakany chłopiec.
Musiało to być późne popołudnie. Zdawało mi się że widzę leniwie oplatające mnie pomarańczowe i z lekka purpurowe promienie słońca. Usłyszałem jakby trzask łamanych suchych gałęzi. Przez chwilę miałem nadzieję, że to tylko hałas wydawany przez poruszone nagle przedmioty. Chciałem skończyć z domysłami Jednocześnie echem w małej przestrzeni pokoju odbijał się błagalny, załamujący się głos chłopca:
- Mamo nie bij mnie!
- Co robić? - Zacząłem niespokojne rozglądać się wokoło. Czyniłem to bardzo powoli ograniczony kształtem, jaki mi nadano. Szukałem na ścianach choćby jakiegoś cienia, bo myśl o chłopcu nie dawała mi spokoju. W swoim odbiciu zobaczyłem cień młodej kobiety, trzymając coś w dłoni, którą zaczęła unosić, to zniżać. Dłonie jej wirowały w powietrzu jak dwa zranione nietoperze. Coraz szybsze razy odbijały się o coś, co przypominało cień skulonego dziecka. - Mamo, nie bij...usłyszałem jak coraz cichszym głosem prosił chłopiec.
Dlaczego zaczynam odczuwać niepokój?
Kobieta zdławionym głosem wyszeptała:
- Poczuj, jak życie boli... Zdaje się, że coś krzyczałem i wołałem. Lecz czy można usłyszeć lustro? Zapłakany chłopiec przybiegł do mnie i zobaczyłem jego smutną, zapłakaną twarz. Ocierając łzy mankietem swojego wypłowiałego sweterka, wyszeptał zdecydowanym, drżącym głosem:
-Mama mnie kocha.
Na jego twarzy pozostały ciemne smugi - ślady beztroskiej zabawy w piaskownicy.
Kiedy spostrzegłem rysy na tafli zwierciadła, nie zdawałem sobie sprawy z mego położenia. Jakieś nowe uczucie zaczęło mnie opanowywać . To niemożliwe abym czuł strach! - Nie umiem nawet powiedzieć, czego się boję. Zaczynam pękać.


II

Jak każde lustro lubię przyglądać się twarzom, odbieram je za każdym razem jako coś niepowtarzalnego, choć czasami pozbawionego wyrazu, pewnie to kwestia ich temperamentu. Ranną porą przyciągam do siebie cieplutkich i na wpół nieobecnych śpiochów. W południe zamyślone twarze zachęcają, aby im bliżej przyjrzeć się i odgadnąć, które myśli niedługo znajdą swoje odbicie w działaniu. Wieczorem, gdy nagle budzi mnie oślepiający błysk światła lubię przyglądać się tym, u których pozostała na twarzy radość, pomimo że najlepsza część dnia minęła. Tak, twarze widzę bardzo wyraźnie pewnie dlatego, że trwam tylko w jednym miejscu a one zjawiają się przede mną. Do tej pory zachwycał mnie trzepot kobiecych rzęs, otoczonych subtelnym łukiem brwiowym, z finezyjnie ułożoną fryzurą z burzy loków, lub z wyrafinowanie ułożonych pasemek. Twarz kobiety, której nie chcę zapomnieć, pojawiła się przede mną niespodziewanie. Wszystko w jej odbiciu sprawiało wrażenie nienaturalności, zbyt wyrazisty makijaż, za bardzo lśniące, starannie ułożone włosy. Zmieniała się, powoli zacierając najatrakcyjniejsze atrybuty kobiecości: ślady narysowanych starannie brwi, zbyt ostro zaznaczonych kresek wokół oczu. Ostrożnie zaczęła zdejmować sztuczne włosy z głowy. I co ujrzałem? Jej piękne złotozielone oczy utkwione we mnie tak intensywnie, jakby mnie dostrzegała. W tym dniu płakała, nie wiem dlaczego, sądzę że nie z powodu swojego wyglądu. Surowością swej urody zachwyciła mnie i nagość jej twarzy nie była dla mnie czymś odrażającym, a wręcz przeciwnie, ujęła mnie swą niepowtarzalnością.

Zaczynam pękać... co stanie się ze mną, wiadomo...

Opublikowano

lustereczka to mój ulubiony temat, w końcu jako kobieta często sprawdzam, czy rzęs trzepot miarowy i wyraźny
tu widzę gładko przetarty makijaż, taki stonowany
pięknie Aksjo

/gdzie wcześniej napisane?/

Opublikowano

oj Leszek - dzięki jestem wręcz stremowana twoją pochwałą ! pozdrawiam

renata - cieszę się ,że jako kobieta uwielbisz swoj trzepot rzęs !i milo mi że zechciałaś przeczytać mój tekst i tak miło dla mnie skomentować ... dla mnie twoja twórczość to majstersztyk ! dzięki i pozdrawiam

Opublikowano

to było moje pierwsze opowiadanko które usunęłam.... nie wierząc do końca w swoj warsztat, sadziłąm że jest to tylko moja radosna twórczość...

Opublikowano

a ja w CIEBIE WIERZĘ
w siebie teeeż, po takich słowach, mrrrrrrrrrrrau, dzięki Aksjo za miłe łechtanie /UPS, dziwnie to zabrzmiało
(a o trzepocie rzęs już dawno coś napisałam, coś na temat wartości i niedowatrościowanych;)
pozdrowionka

Opublikowano

dziekuję Salazar to jakby z waszej strony zachęta do opisywania tego, co się wokoło dzieje, w znany mi tylko sposób. i chyba o to chodzi....Pozdrawiam

Opublikowano

Ech, ech... pomysł jest rzeczywiście oryginalny - bo to już chyba któraś narracja lustra w Twoim wykonaniu? nie śledzę, stąd to głupie pytanie. Natomiast wykonanie jest w moim odczuciu kulejące, chyba że po prostu z góry założyłaś, że to lustro ma osobowość starego człowieka. Takie odnoszę wrażenie z tej lektury: tyle sugeruje język. Jeśli chodzi o kosmetykę:

Dłońmi, słone krople, na twarzy pozostały ciemne smugi łez zmieszanych ze śladami piasku, jego beztroskiej zabawy w piaskownicy - pierwsza część tego zdania nie ma sensu, czegoś gdzieś brakuje.
cieplutkich - dlaczego tak infantylnie? to zdrobnienie jest nieuzasadnione pozostałą częścią tekstu.
łukiem brwiowym - myślę, że wystarczy brew. Nigdy nie spotkałem się z określeniem łuk brwiowy w sytuacji innej niż pojedynek bokserski.
Zaczynam pękać... i nie mam zamiaru pisać co potem stanie się ze mną. Wiadomo... - jak dla mnie jest to błąd logiczny. Z narracją można robić różne eksperymenty: opowieść zza grobu, opowieść przypuszczająca itd., ale jak lustro ma pisać? może wystarczy "opowiadać"?

Tyle. Jak widać z powyższych komentarzy tekst się podoba, więc chyba jest motywacja do pracy. Kłaniam się,
F.

Opublikowano

Freney - dzięki za konstruktywne uwagi!samozachwyt to zdecydowanie najgorsza cecha początkujacych....wiec z dużą uwagą przyjrzę się twoim sugestiom i dzieki za pomoc !! pozdrawiam

Opublikowano

Freney - dzięki za konstruktywne uwagi!samozachwyt to zdecydowanie najgorsza cecha początkujacych....wiec z dużą uwagą przyjrzę się twoim sugestiom i dzieki za pomoc !! pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Sarkastyczny uśmiech głupca, jesteś taki śmiały. Wszystko to iluzja, tarcza, co zatrzymuje strzały, by świat nie wiedział, jak naprawdę jesteś mały. Mur, który chroni to, co tak bardzo chcesz ukryć, łatwo byłoby skruszyć, gdybyś choć na chwilę opuścił wartę, przestał zgrywać bohatera i pozwolił nam zacząć od zera. Wiedziałbyś, że jesteśmy tacy sami — wzbraniamy się przed łzami, chronimy kłamstwami. Choć wiem, że to oznacza serię pocisków w dłonie tak pełne odcisków, wiedz, że jestem obok. Nie musisz być jak posąg. Pozwól mi być bohaterem, twym szczęśliwym zakończeniem
    • Nieskończoność należy pomierzyć, temu cos uszczknąć, bo się nie należy... Pzdr.
    • Umieram - przebita obłokiem Rogatki podświadomości.  Ktoś dostał awizo z moim zniknięciem Uwaga: fatamorgana!  Brak obojętności.  Budzę się we fiolecie Wielu rzeczy nie pamiętam Do kilku - nie można mnie zmusić Knebel ustom nic nie da: wolnością też można dusić Smutne to:  poddajemy się - na mapie każdego świata I nie płacimy pieniędzmi:  spłacą nas dni, miesiące i lata w połowie - zmarnowane: ''Czy znajdę w końcu szczęście?''   przez takie trywialne pytanie ... 
    • Najgorszy architekt - czas. Rzeźbi fundamenty z oszustw i spękanych głazów. Życie to bezustanne umieranie, nawet jeśli się ma własnego "koucza" czy metr kwadratowy w Château d'Armainvilliers. Nawet - jeśli urodziłeś się na przełomie dzisiaj i wczoraj. Życie to rzeka, która prędzej czy później porywa wszystkich. I nagle masz o -dziesiąt lat więcej. I już nie jesteś w "mejnstrimie." Przepiękne akwarele, pastelowe pastisze bezludnych wysp w miejskich dżunglach.  Huśtawka nastrojów - na której człowiek siedzi sam jak ten palec.  W tle - karuzela sklecona z zerwanych mostów. Zrobię im fotkę. Kwiecień przemknął niezauważony,  wiosna po raz kolejny nie złapała bukietu. Piosenki mimo to - piszą się same, piosenki - pełne puchu, piór (wiecznych) i (wiecznych) niedomówień. Balony w kształcie serca w cudzym oknie na świat. Nie wiem, czy dziejemy się naprawdę, ale od tej chwili chyba nawet w nic ...   Zacznę sobie wierzyć.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...