Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

a kiedy spojrzysz dokoła gra świateł
nawija przestrzeń w tryby galaktyki
ciągnąc spiralę niosąc pieśń pochwalną
rwie próżnowładztwo ruchami precesji

jest szczegół w formie układ bezkrytyczny
fałda na krańcu nieznacząca wiele
gwiazda planety kilka muśnięć komet
przeszłość i przyszłość zliczona do setnej

tam białkorodni o cienie tykając
w pył odrastają dualizmem pojęć
wzór genotypu fenotyp korozja
lodowce wiatry efekt cieplarniany

byle do jutra pod osłoną nocy
słońca utratą gwiazd siewem rozdartym
klapki na oczach w lunety okular
miłości szukać i siebie nawzajem

lecz kiedy spojrzysz dokoła gra świateł
nawija przestrzeń w tryby galaktyki
pasma i widma wytartych dystansów
dopóki płomień na igrzysku słońca

Opublikowano

Dyć to o życiu, Droga Nataszko, dyć ;) tylko trochę z innej perspektywy.
Do tego com Ci pisał onegdaj, Messa, dodam na plus, że odszedłeś od punktacji rymów, a i jeszcze możn rozluźnić strofę, choć wiem, że nie brzmiałoby wtedy, jak lubisz.
Jeszcze za mało widzę :) i moje lenistwo etc.
pzdr. b

Opublikowano

miałem już niczego nie pisać - niczego nie komentować aleć skoro tacy dostojni nad moim pisaniem się zatrzymali - dyć dziękuję Nataszo o Bezecie - nie będę się kłócił o siebie i swoje pisanie - wszystko mi jedno - boć to jedyny chyba port gdzie człek zawija i kłotni widzi miarą galaktyki - a struny brzmią na każdą Nataszo prośbę, ech co za przystań

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Messa, Messa ... "kłótnia" - złe słowo
Prośba - możesz jej nie spełnić.
Mój komentarz do wiersza - dobra rada starego przyjaciela.
Korzystajmy czasem z rad innych, gdy sami nie widzimy dalej niż nasz kawałek kartki.

tak - masz rację - podziękowałem - a kartkę mam przed oczami bo cóż więcej ...
Nataszo - dziekuję za szybką odpowiedź - pomyślę o tej radzie
MN
Opublikowano

tak - masz rację - podziękowałem - a kartkę mam przed oczami bo cóż więcej ...

Messa , tylko nie próbój zatracić Siebie , przyjacielowi (przyjaciółce) nie znudzi się nigdy ten jeden specyficzny styl .

To tylko TY tak potrafisz pisać i czy w niebie czy piekle , zawsze gdy przeczytam będę wiedziała że to TY ...

A skoro "przyjaciel" podaje Ci nową kartkę , odpowiedz :) ....... NIC pod publikę , wszystko z duszy ....

Pozdrawiam choć marna ze mnie poetka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Messa, Messa ... "kłótnia" - złe słowo
Prośba - możesz jej nie spełnić.
Mój komentarz do wiersza - dobra rada starego przyjaciela.
Korzystajmy czasem z rad innych, gdy sami nie widzimy dalej niż nasz kawałek kartki.

tak - masz rację - podziękowałem - a kartkę mam przed oczami bo cóż więcej ...
Nataszo - dziekuję za szybką odpowiedź - pomyślę o tej radzie
MN

Nataszo - przepraszam bo za ostro napisałem - dzięki za wskazanie - masz całkowitą rację - przyjaciołom należy wierzyć
MN
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Wiersz zrozumieć nie zdołam, ale jest w nim coś co mnie do niego przyciąga.
Fenomenalne pierwsze dwa wersy. Dla mnie one są po prostu świetne i ze względu na to , że reszty nie zdołam pojąc, wiersz ten dla mnie składa się jedynie z tych dwóch wersów.
Bardzo ciekawe a ich interpretacji jest mnóstwo :) .

Pozdrawiam.

Opublikowano

"a kiedy spojrzysz dokoła gra świateł
nawija przestrzeń w tryby galaktyki"

Głupota, ale nie mogęsiępowstrzymać aby zapytać. Czy te galaktyki są spiralne? :) Bo tylko do takich mi pasują te wersy.

  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1 @Berenika97 @Berenika97 @piąteprzezdziesiąte @jan_komułzykant @Nata_Kruk Dziękuję uprzejmie za serduszka i bardzo pochlebne komentarze. Pozdrawiam Was i wszystkich czytelników.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      K.
    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...