Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Całkiem Pierwsza


winna--czerwień

Rekomendowane odpowiedzi

w pozycji embrionalnej
zastygła
na wschód od
trzeciego żebra
pod niepublicznie
cienką skórą

taki duży
a mrużysz oczy
jakbym była
całkiem pierwsza

jak bumerangiem
rzucasz
(nie)
naszą
substancją smolistą
w moją
kobiecość

"zapomniałaś"

przecież
coś cię uwiera
tam
pod
sercem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coz... Dla mnie swietny. Ciaza to wspanaly okres w zyciu kobiety...
Pod warunkiem, ze jest daleko ode mnie :D, nie kaze mi po nic chodzic, przynosic, nie opieprza mnie za wszystko. Niedlugo bede przechodzil ten okres po raz drugi z nastepna z siostr :p.
Gdybym byl kobieta, to po przeczytaniu tego wiersza, zaczalbym o siebie bardziej dbac. Nie wiem nie jestem, ale wydaje mi sie, ze ciezko zapomniec o tej malej istocie, ktora rosnie wewnatrz nas, ze powinna byc dla nas priorytetem, a staje sie czasem udreka... niestety :/ Od tego jaka bedzie ta "calkiem pierwsza" w okresie prenatalnym zalezy czesto dalsze zycie czlowieka.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

--> chmura - kiedy zaczynałam pisać ten wiersz, miotały mną sprzeczne uczucia, więc właściwie nie wiedziałam co powstanie. Ty odnalazłeś w nim wyznanie kobiety w błogosławionym stanie, ja wyspowiadałam się z mojego bólu. i chyba o to w poezji chodzi. dziękuje za przeczytanie

--> atlantyda - masz rację, wiersz ma także drugie dno...
ja absolutnie nie jestem jeszcze gotowa na zaawansowaną poezję. dopiero zaczynam, szukam swojej drogi. jak całkiem nie opierzone pisklę. dzięki za komentarz

pozdrawiam
Evelina

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pierwsza to Twoja odsłona, ale ta podoba mi się najbardziej. Klarowny obraz, choć interpretować go można wieloznacznie.


Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Te fragmenty podobają mi się najbardziej.


Troszkę popracowałabym jednak nad ostatnia strofą, która w zderzeniu z poprzedzającymi ją, metaforycznie przedstawionymi myślami, nieco odstaje od całości przekazu. Ale to drobiazg.

Pozdrawiam
Aneta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziękuję wszystkim za komentarze, jesteście naprawdę kochani :D

--> Anetko, przede wszystkim dzięki to, że zajrzałaś w skromne progi mojego wiersza :) co do poprzednich moich wierszy to pochodziły one z archiwum, pisałam je kiedy miałam lat 14, więc sama rozumiesz ;)
zaczęłam zastanawiać się nad ostatnią strofą. i doszłam do wniosku, że istotnie trochę "psuje" wiersz. pomyślę nad nią bardzo mocno i może uda mi się coś poprawić.
pozdrawiam serdecznie,
Evelina

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Chciałam się niezgodzić z Adamem, ale potem rozpisałam to sobie w dłuższych wersach. Wydaje mi się, że wiersz zyskał na intensywności przez mniejsze rozstrzelenie - mniej zadumy, mniej miejsca na oddech. Sama musisz zobaczyć. Bo być moze dla ciebie oddech tutasj jest równie ważny. Ja sobie zabiorę, jest w twoim pisaniu duzo czaru, masz własną kolorystykę, do której chętnie się wraca.

pozdrawiam :)
m.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • –– Przyznam Barmanko, że i jadło smakowite upichcić potrafisz, oprócz innych zalet, jakimi cię los obdarzył. Jam Dodup, z zacnego rodu Dodupów i w sprawach kiszek żołądkowych, rozeznanie posiadam, od dziada prababki. Dobrą przekąskę uszykowałaś. A i piwo me lico pianką spienia, lecz jam nie wściekły, więc płochą być nie musisz. Rad jestem wielce z tej pożywki, lecz wyznać muszę, że raz po raz różowinka gorzka jak diabli była. Z której to dostawy, że zapytam?   –– Ze słusznej. A co? Coś nie pasi? –– Ze słusznej powiadasz. Wiesz zapewne, iż to mój ulubiony specjał, przeto z kostnej miseczki, wyjadać lubię wielce. Rzekłem ci wtedy przecież. A zatem po próżnicy gadałem? –– Gadałeś, srałeś… jedz co gęby kładziesz i nie stękaj. Jam tylko z tego co było, posiłek dla wszystkich przygotowała. ––Ano. Skoro tak prawisz. A wiesz co… może dostawcy wyjedli?   –– Ha ha ha. Akurat. Gdyby wyjedli, to by mądrzejsi byli. –– Zależy co by wyjedli. Znaczy czy z mądrego czy z głupiego, odcięte łby pochodzą. Tak sobie myślę. –– Myślisz? Sądzę, że to nie oni. Jeden wrzasnął, że mu falującymi cyckami gałki oczne seksualizuje. A on w pracy i nie może. –– Seksu… co? U nas za dnia, tak nie powiadają. My kulturalnością obyczajną spowici. Nie ważne… pokaż który. Podejdę i w mordę przywalę.   –– Nie musisz. Już odcięłam. –– Odcięłaś? To o czym w myśleniu błądzę? –– To. –– Wierzę. Właśnie zauważyć mi przyszło. Mokro tu jakoś i harmider biologiczny, czerwienią zdobiony. Pozwól, że precz pójdę. –– A ja przyrządzę obiad na jutro. Czcigodny Okazały z Okazałym Mieczem przybędzie. –– Naprawdę? To tym bardziej oddalę członki swoje.   ***   Strugi krwawej weny, smagają nielitościwie dach jedynej karczmy na rubieżach czegokolwiek. Wściekłe, skrzepłe w locie krople, stukają zajadle przepowiednią o dachówkowe nosy. Czyżby ktoś szykował niespodziankę?   A w środku harmider jak diabli. Bywalcy nieświadomi tego, co ich czeka, mieszają swoje członki, na różne możliwe sposoby, ku uciesze kamerzystów z przychylnej telewizji→Płynnym Obrazem Po Oczach.   Na stole stoi władczy, Don Seppuku herbu Włochaty Miecz. A zatem mieczem wywija, zaganiając do zabawy, bacząc by głowy nie ściąć i w kłaki swojej spoconej postury nie zaplatać, gdyż podłoga świeżo umyta.   Aż tu nagle słychać grzmot rozległy, aż świece przygasają, zatem pająki pajęczyny pełne much, gubią gdzie popadnie, a kamerzyści uciekają ze sprzętem, nie bacząc na to, że zostaną wywaleni poza film.   Wtem okiennice samoczynnie otwierają szklane podwoje, przeto przeciąg jak jasna cholera, zacnym zgromadzeniem pomiata.   Nagle cisza jak śpiącym makiem zasiał. To ze zgrozy. Drzwi zostają zamaszyście otwarte, by białą postać, słusznej postury, ze srogim błyskiem w słusznym oku, zgromadzonym objawić. Popatruje zjawa jeno na prawo. W żadnym wypadku na lewo. W trwożnej ciszy słychać słowa:   –– Jam Prabida, Prawa Biała Dama. Przybywam, by was postraszyć lub nawet w lewe część dupy przywalić i we wszystkie niewłaściwe części szubrawe, nie pasujące do całości. Za dobry moment, odpowiecie za wasze złe uczynki, lecz najprzód srać w gacie z trwogi, będziecie.   –– Ej Przybladła. Przestań nam banialuki ze skruszałych szczęk, poprzez niewygolone zęby, wypuszczać. Za dobry moment, prawisz? A do tego czasu, to co mamy robić? Nudę niańczyć na braku zajęcia? – pyta odważnie Don Seppuku, herbu Włochaty Miecz.   Nagle cały bar zaczyna drgać w posadach. Wszyscy na podłogę padają jak jeden mąż lub więcej. To zjawie nie bardzo pasuje, gdyż zamiast ją błagać o litość, to pokotem leżą trwogą przyduszeni, a niektórzy nawet dechy wstrzymują. Już chce dalej kontynuować karne straszenie, lecz nagle cała gawiedź spoziera zniesmaczona w kierunku sufitu.   A to Dodup zrozumiał przeciwnie imię swoje. Szybuje pod sklepieniem, niczym dupolot nad wychodkiem. Lecz widocznie zestrachany najbardziej, bo przez porcięta przepuszcza, cosik luźnego, aż głowy w dole przemoczone, skunksem zalatują.   –– Ten popierdoleniec gorszy od zjawy –– wyjawia ktoś opinię swoją. –– Ale chyba nie gorszy nas? – pyta ktoś z matką głupich.   Prabida z radością przytakuje i ucieka w diabły, a reszta za nią, do innych czortow. Karczma pustoszeje, a Dodup spada na struchlałą dupę obolałą. Na dodatek drzazga mu wchodzi, a gryzoń mysiozombia, między zwieńczenie nóg.   Lecz po jakimś czasie goście wracają, a Dodup pełznie, stękając. W pewnym oddaleniu od karczmy, bierze gałązkę i zaczyna nerwowo wyrywać listka. Przebaczą, nie przebaczą, przebaczą, nie przebaczą…   Nagle słyszy głos z wysoka, w jakimś dziwnym stylu: "Ty lepiej w swojej chałupie, spójrz na przestrzeń między tobą a sufitem i jakby co, to wyrównaj."
    • @befana_di_campi   I jeszcze jedno, proszę łaskawej pani, głosowałem przeciwko wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, więc: mam czyste sumienie i nie muszę brać odpowiedzialności za wybory innych osób, więcej informacji pani znajdzie w moim wierszu pod tytułem: "Duch" - nie lubię praktyki błędnego koła, inaczej: śmiertelnej - rutyny, czy naprawdę jest sens to samo w koło wiercić, przecież to nie jest idea twórcza, tylko: wtórność...   Łukasz Jasiński 
    • bułka masło ser w środku i plasterek cienki szynki sos czosnkowy tak po trochu i cebulki odrobinki   teraz wszystko razem podgrzać by przytopić ciutek serek wiersz przepyszny uczta godna choć podtekstów jest niewiele  :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...