Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nawet stukot nadjeżdżającego pociągu

Zagłuszyć całkowicie mogą
I szlabanu tudzież jego gongu
Kiedy między tory staję moją nogą...


Dopisuję się, do tragedii wynikających z odcięcia się od świata w w taki sposób.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Jestem fundamentalnie przeciw odcinania się od świata na terenach publicznych. W mojej okolicy kilkoro słuchawkowców, młodych ludzi, zostało przejechanych na ulicach lub na torach, więc szkoda tych żyć. Są już napisy typu: chcesz żyć, zdejmij słuchawki.  Pozdrawiam. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czyż nie na tym to polega, by o nieciekawych rzeczach pisać ciekawie? ;>

Nawet za cenę życia? ;>

Jak umierać, to przynajmniej przy dźwiękach ulubionej piosenki ;D

Dla tych, co jeszcze nie znają mojego poczucia humoru - tak, to jest żart :P

To jasne, że ludzie robią to wyłącznie z głupoty i nie ma na tę głupotę żadnego usprawiedliwienia. Ale w swojej przekorności wyobraziłem sobie podmiot liryczny, który jednak robi to umyślnie - jest na tyle zdeterminowany do przeżycia choć kilku chwil w tej izolacji, nawet za cenę życia.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Za cenę własnego, ok, ale po wypadku to tory są zablokowane przez pare godzin na linii tranzytowej i lokalnej, tysiące ludzi ma z tego powodu problemy, prokuratura bada sprawę, eksperci itp.. Sam przerabiałem dwa razy, raz w Koninie, innym razem bliżej Warszawy, a trauma odgłosu miażdżonych przez pociąg kości niezapomniana. W przypadku kolizji z samochodem podobnie na mniejsza skalę, ale kierowca musi udowodnić, że jest niewinny, więc uważam to za skrajny przypadek egoizmu, sorry. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Każde proszenie się o śmierć i prowokowanie jej jest skrajnym egoizmem. Nie wydaje mi się, by samobójcy dbali jakoś specjalnie o następstwa swojej śmierci. A jednak to robią, wybierają śmierć bez względu na konsekwencje - coś sprawia, że puszczają cugle "zdrowych" priorytetów.

No dobrze, może polega nie tylko na tym, ale zawsze zazdrościłem autorom, którzy potrafili sprawić, że jakiś błahy moment, jakaś zupełnie powszednia czynność stawały się ciekawe i intrygujące :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...