Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zabójcza nuda


Gość Franek K

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Nie pił, nie palił Jan z Częstochowy,

nie był za bardzo też rozrywkowy.

Życie prowadził bardzo przykładne,

nie miał na boku kochanki żadnej,

z nudów chłop umarł, chociaż był zdrowy.

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Już Schopenhauer napisał że są dwaj wrogowie ludzi, biednych bieda, a niebiednych - nuda. 

Poza tym utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że w  krótkiej formie można zawrzeć wszystko, jak się jest bardzo zdolnym, jak autor niniejszego. Pozdrawiam

P.S. Mojej też się bardzo podoba:). 

Opublikowano

Mądry limeryk.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Często sobie wyrzucałem, że zamiast się poświęcić w młodym wieku pracy i nauce, uganiałem się za spódniczkami, dopóki nie przyjechałem na spotkanie klasowe: ci co najwięcej zakuwali i nie wychodzili nawet na dwór, niczego nie osiągnęli, dogorywali na marnych posadach, zgorzkniali, że coś ich ominęło.

 

Gdyby każdy żył przykładnie, żaden system długo by nie pociągnął i zbankrutował, bo koniunkturę napędzają ludzkie słabości.

Opublikowano (edytowane)

@Annie

 

To prawda, ale mógł se chłopina po(d)żyć.

 

Dzięki Annie i pozdrawiam. 

 

 

@Marek.zak1

 

No nie przesadzajmy, panie Marku, ale miło mi. Ukłony dla małżonki.

Ten Schopenhauer to był mądry gość. W socjologii istnieje takie pojęcie jak dziedziczenie biedy. Ciekawe, czy nuda też jest dziedziczna. Poza tym w biedzie rodzi się dużo więcej dzieci, więc o nudzie w biedzie chyba nie ma mowy.

 

Pozdrawiam. 

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Kapistrat Niewiadomski

 

Trudno się z tym nie zgodzić. Większość artystów prowadzi zresztą dość rozrywkowe życie, napędzając nie tylko koniunkturę, ale i własne koncepcje. Powszechnie wszak wiadomo, że spiritus movens. Poza tym, jak pisał S. Staszewski: "Padniemy, ale zgódźcie się, że z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle". To "źle" to kwestia interpretacji.

 

Dzięki i pozdrawiam. 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Trzeba jednak mieć balans w życiu a tak z perspektywy znajomych, to nie ma reguł, z tą nauką i dziewczynami. Mnie trochę minęło, ale tylko trochę, z drugiej strony szkoła i klub sportowy nie było lekko, ale  finalnie wyszło dobrze:). Pozdrawiam

Opublikowano

@iwonaroma

 

Chyba pani Celińska tak kiedyś śpiewała: " Chcesz być zdrowy? Starań dołóż, nie pij, nie pal, nie cudzołóż (...), a najlepiej nie żyj wcale".

 

Dziękuję i pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...