Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

Dobrowolnie poszedłem za nią Anią na randkę

nie myśląc za wiele

nie bacząc na konsekwencje

oczekując setki nieziemskich rozkoszy

takie tam męskie klisze.

 

Chcąc nie chcąc zostałem Ani mężem

a ona Ania jest mi moją żoną

i zrobił się sajgon

sprawstwo sajgonu jest jak dotąd

nie ustalone.

 

Ciągle próbuję wtłoczyć w siebie

całe rozprawy o pozytywnym myśleniu

i pomyślę czasem że średnio mi to idzie.

 

Kłaniam się częściej niż wcześniej

obawiam i obwiniam się straszniej

widzę dziewczyny nie uważniej

i tylko z kumplami rozmawiam rzadziej.

 

 

Warszawa – Stegny, 02.09.2022r.

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Historia od samego początku, aż po dziś, jak wiele innych. Przeważnie przyczyną chaosu jest to, że (1) nie jest ustalone, kto rządzi, więc nikt nie rządzi i jest chaos, lub (2) ten, kto rządzi, tego nie umie i też jest chaos,  lub, że (3) trwa ciągła walka, kto ma to robić i jak poprzednio. Na marginesie, w związkach gdzie się mówi o partnerstwie, ten, kto mówi przeważnie rządzi. 

Są też inne przyczyny, jak brak kasy, czy ogólne rozczarowanie i też pewnie inne, jak tzw niezgodność charakterów,  temperamentów, ale głównie przypisuję to złemu zarządzaniu, może z przyczyn zawodowych:).  Pozdrawiam

 

 

Opublikowano

Nie bardzo rozumiem, co znaczy mieć „sajgon”; domyślam się, że chodzi o konflikt, bez możliwości pokojowego rozwiązania.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Wzruszająca historia (historie szczęśliwych ludzi tak mnie nie poruszają), lecz lepiej pasująca na krótkie opowiadanie, aniżeli wiersz.

 

Pozdrawiam.

Opublikowano

@Waldemar_Talar_Talar No mam nadzieję, że nie przesadziłem z tym smutkiem :)

@Kapistrat Niewiadomski O ile dobrze pamiętam słowa, wśród nas wówczas młodzieży mówiąc o sajgonie miało się na myśli jakiś totalny wszechogarniający zwłaszcza bałagan. Pewnie można byłoby opowiadaniem, ale akurat na taką formę mnie naszło. Cieszę się, że czytasz i komentujesz moje teksty. Słowem jesteś aktywny :))

@Dag A jak brzmiała odpowiedź? :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W poczekalni pachnie lękiem i lawendą, jakby ktoś spryskał powietrze zapachem wszystkich tajemnic, które kiedykolwiek urodziły się w ciele kobiet. Siadam na krześle, które trzeszczy jak archiwum kobiecych wnętrz, jakby jego śrubki znały alfabet ud, miednic i brzuchów, z których powstawały małe światy, wielkie dramaty i czasem tylko zwykłe „wszystko w normie, proszę pani”. Wchodzi on - ginekolog, nawigator po oceanie kobiecego świata, pół‑detektyw, pół‑astronom macicy, który nawet cień owulacji potrafi wyczytać z mapy kosmosu, jakby szukał sygnałów życia w galaktyce, gdzie kosmici zapomnieli wysłać instrukcję obsługi ciała. - Proszę się położyć, mówi, tonem nauczyciela cyrku, który zaraz pokaże sztuczkę, ale z delikatnością kota na rozgrzanej blasze. Rozchylam nogi, odsłaniając wszystko tak dokładnie, że czuję się jak eksponat w świetle reflektorów, a on wchodzi z uśmieszkiem jak ktoś, kto właśnie dostał dostęp do części świata zwykle zamkniętej na trzy zamki, z narzędziem, które wygląda jak miniaturowy teleskop do planet rodzących życie i dramat jednocześnie. Przesuwa się delikatnie, a moje ciało otwiera się jak mapa nieznanych galaktyk. Tam, gdzie światło reflektora pada najczułej, kryje się punkt G - maleńka, pulsująca perła, jakby sam wszechświat zostawił w tym zakątku tajemnicę radości, miniaturową gwiazdę gotową rozbłysnąć. Łechtaczka - subtelna świątynia przyjemności - rozkwita w mikroskopijnym rytmie życia, otwierając się jak kwiat poranka, którego zapach zna tylko kosmos i ja. Ginekolog spogląda z powagą astronoma, który odkrywa nowe planety w galaktyce wnętrza kobiety, z zachwytem notując każdy puls, każdy fałd, każdą drobną tajemnicę, jakby patrzył na arcydzieło, które powstało z najczystszej geometrii życia. - Hm…  mruczy jak stary kocur, który właśnie odkrywa nowe królestwo myszy. - To jest prawdziwa galeria natury! Każda fałdka, każdy zakamarek, każdy sekret - arcydzieło! Czuję, że moje ciało staje się mapą starożytnych labiryntów, a on jest Minotaurem‑przewodnikiem, który wie, gdzie czai się każdy strach i każda nadzieja. - A tutaj…  wskazuje narzędziem - -  kwitnie życie i… ewentualnie mała niespodzianka. Chichotam w duchu, bo w tej ceremonii nie ma miejsca na wstyd, tylko na absurd i kosmiczny zachwyt nad ludzkim wnętrzem. Na koniec odchodzi z miną człowieka, który własnie zgarnął złoty medal w konkursie „Co kryje się w środku?”, odbierając statuetkę z miniaturowym teleskopem i konfetti z hormonów. A ja zostaję tam - pół naga, pół święta - leżąca jak robot na przeglądzie technicznym, bez osłony, gotowa na diagnozę życia, z nogami otwartymi jak szuflada w warsztacie, zastanawiając się, czy życie naprawdę jest tak proste, że wystarczy jeden ginekolog, żeby zrobić mi tylko przegląd okresowy i powiedzieć z entuzjazmem: „Wszystko działa, proszę pani, proszę tylko nie zapominać o smarowaniu.”    
    • @Berenika97

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97 Tak, nabroiłaś ;) 
    • @Berenika97 Bardzo dziękuję. Był taki czas w moim życiu, że nigdy nie zapamiętywałem snów. Był również i taki gdzie śniłem jedynie przerażające koszmary. Lecz ostatnio coraz częściej dane mi jest wreszcie lądować w spokojnej krainie snu.  
    • @Lenore Grey poems   Samotność — to nie kara losu, lecz echo wewnętrznego głosu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...