Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Szumowisko


Rekomendowane odpowiedzi

*
Przyszedł na rynek z małym megafonem. Wyglądał bardzo poważnie. Budził zaufanie i szacunek. To go wyróżniało w różnobarwnym, oszalałym tłumie, który przepływał między nim a mną. Kiedy spostrzegł, że na niego patrzę, szybko pomachał mi ręką. Zareagowałem trochę nazbyt mechanicznie, lecz on wziął to za dobrą monetę i aż podskoczył kilka razy, żeby mi się lepiej przyjrzeć. Później ruszył w moim kierunku, ale pędzący na złamanie karku tłum zepchnął go z powrotem pod ścianę. Spróbował jeszcze raz. Bez powodzenia. Przez chwilę kręcił się to w prawo, to w lewo, przygryzając nerwowo paznokieć. Zupełnie nie miałem pojęcia, o co może mu chodzić, stałem jednak nadal w tym samym miejscu, licząc, że w końcu się dowiem.
Po chwili bezradnego kręcenia się na swojej połowie metra kwadratowego przestrzeni, machnął, żebym to ja spróbował. Coś dodatkowo wykrzykiwał przez mały megafonik, ale nie słyszałem, bo wielogłos wydawany przez masy ludzkie całkowicie dominował. Ktoś przeszedł obok mnie z magnetofonem na ramieniu, rozsiewając wokół agresywną muzykę, potem stojący pod murem Cyganie zagrali szybki, gorący kawałek. Dziwnie hałaśliwie zrobiło się wokół mnie, ale być może tak było od dawna, tylko dopiero w tej chwili sobie to uświadomiłem. Wszyscy mieli coś do powiedzenia, wszyscy polecali własne upodobania i recepty, a nikt jakoś nie słuchał.
Facet z megafonem znów zaczął wymachiwać rękami, jakby go osy opadły. Wyobraziłem sobie, że to właśnie on ma do powiedzenia coś naprawdę istotnego. Może szukał ludzi otwartych, wrażliwych, nie zatrutych jeszcze tym, co wokół, by podzielić się z nimi swoimi obserwacjami, pomysłami, wnioskami. Natchniony tą myślą ruszyłem zdecydowanie przed siebie. Wbiłem się między kilka osób i pokonałem dobrych kilka metrów, zanim twardy mur innych ciał osadził mnie gwałtownie w miejscu, a potem dość łatwo zepchnięto mnie na dawną pozycję i nurt ludzkich ciał zamknął się ponownie.
Najgorszy w tym wszystkim był potworny zgiełk, na który zazwyczaj nie zwracałem uwagi. Teraz nie mogłem go ścierpieć. Minorowy pomruk splatał się z okrzykami dzieci i akordami muzycznymi, a do tego coraz lepiej wyłapywałem uchem huk silników samochodowych dobiegający z sąsiedniej ulicy. Ludzie chodzili w zwartych grupach. Dlatego tak trudno było przebić się samemu. W grupach mieli swoje problemy i sprawy do przedyskutowania. Tylko to ich obchodziło.
Odruchowo zerknąłem ku nieznajomemu. Widząc, że znów na niego patrzę, przystawił megafon do ust i coś krzyczał. Musiał strasznie wrzeszczeć, bo jego twarz poczerwieniała gwałtownie, zaś żyły wystąpiły mu na szyi, niby węże zagrzebane w ziemi. Kiedy przestał, spostrzegłem, że ciężko dyszy. Potem zupełnie opadł z sił i został zepchnięty pod mur. Jeszcze dawał mi znaki migowe, lecz ludzka fala znosiła mnie coraz dalej od niego. Nawet już nie walczyłem.
Nadjechał jeep ze znakami firmowymi znanej korporacji na masce. Z tego powodu masa musiała zewrzeć się ciaśniej. Na platformie stał wysoki, opalony macho w ciemnych okularach. W dłoni trzymał wielki megafon. Krzyczał coś, żeby kupować tylko to, a nie co innego i tylko tam, a nie gdzie indziej, lecz wcale go nie słuchałem. Myślałem o tamtym nieszczęśniku, którego straciłem z oczu. Po chwili dryfowania w tłumie, trafiłem w pobliże jakiegoś stolika, gdzie podpisywano deklaracje polityczne czy coś w tym rodzaju. Minąłem stolik i brnąłem ku wylotowi rynku.
Kilku mężczyzn w firmowych strojach zawiesiło na ścianie ogromny ekran i zaczęto coś na nim wyświetlać, hipnotyzując tłum potokiem szybkich obrazów. Nie zdążyłem popatrzeć, bo zauważyłem nieznajomego. Gdzieś tam, pośród morza innych głów, dryfował w przeciwnym kierunku. Starałem się zapamiętać jego wygląd, by go później odnaleźć i porządnie wypytać. Wiedziałem, że będzie mi to spędzać sen z powiek.
Dwie przecznice dalej było już cicho i spokojnie. Przystanąłem obok słupa z ogłoszeniami, żeby pozbierać myśli. Przy kawiarnianym stoliku, wystawionym na chodnik, siedziały przy kawce dwie nobliwe panie.
- A ty, wiesz, że Walicki się rozwiódł? Kto by pomyślał, taki zakochany.
- To tak, jak Safandułowie. Stawialiśmy ich za wzór...
- Nic pewnego nie ma na tym świecie. Na jaki kolor w końcu przemalowaliście łazienkę?
- Na kanarkowy, żeby jaśniej było...
Zaśmiały się chrapliwie i zapaliły po vogue’u. Poszedłem nad Wisłę. Ułożyłem się na wale przeciwpowodziowym, twarzą do słońca. W pobliżu była tylko starsza pani karmiąca kaczki i łabędzie, które dziękowały jej w swoim języku. Poza tym było cicho. Usnąłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy ujrzał, że na niego patrzę = Jacku... no jak tak można? ujrzał? spostrzegł, zauważył, zorientował się....no cokolwiek

masy ludzkie = hmm, a może masę ludzką? bo jakoś to dziwnie brzmi, albo masy ludzi, masę ludzi..

jakby go osy opadły = chyba dopadły :) - poza tym rejestruję skojarzenie, z takimi uroczymi stworzonkami, w jednym teledysku Moby'ego, o tym, jak włąśnie ludzie je mijają i nikt się z maleństwami przywitać nie chce. A mają takie ładne napisy, wielojęzykowe... No i właśnie mi się one przypomniały, jak tak opisujesz tego chłopca z megafonem i tłum niesłuchających a mówiących. Ale to taka dygresyjka :)

Zrobiło mi się go żal, gdyż zdawało mi się, = misie i wiewiórki... :) może da się jednego pominąć?

wiesz, że Karolak się = och..... co Cię podkusiło użyć tego nazwiska?.....brrrr, ale to sprawy osobiste :)
....................................

łueeeeeeeeeeeeeeeeeeee, i co z tym chłopcem z megafonem?!
żadnego super ocalenia, niespodziewanego spotkania, przyśnienia chociażby? no tak nic a nic?
dobrze sie czytało, dialog pań taki, hmm, miał oddać ogólny nastrój panujący w społeczeństwie? może i oddaje... dobrze, że mam jasny pokój :)
ogólnie in plus rzecz jasna, ale ssie z niedożywienia, to jakbyś tylko dał pół kostki czekolady a resztę ostentacyjnie zjadł sam lub zabrał. No, ale z pewnością ciekawe to opowiadanko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie sączą kawkę, co i ja zaraz uczynię, ale opowiadanie Kafkę zasysa z niedożywienia, jak słusznie zauważyła Natalia. Nie powaliło mnie, Jacek - napisanie bez zarzutów, błędów nie wypatrzyłem żadnych, ale nie zaimponowała mi ta odsłona...
Zastanawia mnie dlaczego Natalia uznała, że to chłopiec? tam chyba nie ma żadnej informacji o wieku... chyba, że już stetryczałem do reszty i moje gderanie przesłoniło mi jakiś zaułek tekstu.

Przepraszam, że tak niekonstruktywnie :|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie właśnie ta zagadka najbardziej intryguje. zmusza do refleksji by po głebszym zastanowieniu dojść do wniosku że jesteśmy tylko obserwatorami niezrozumiałego chaosu, w którym przyszlo nam żyć i tylko nie licznym udaje sie stworzyć z tego jakaś sensowną teorię.
Jak każde Twoje opowiadanie uważam je za bardzo dobre a potknieć, ktore wychwyciła Natalia nawet nie zauwazyłem.
Dobrze że jest ktos taki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja chciałem tylko swoją wersję szumu informacyjnego zapodać :(
Fakt, chłopiec to nie jest.

No co Nata z tym megafonem? Ano zniknął w tłumie i go wessało...

Resztę się poprawi...

Freney, nie gniewaj się. To już resztki marne, które wejdą do zbioru albo nie. Jak wrzucałem "Teczkę", "Gadające głowy" i inne lepsze Szorty, jeszcze Cię nie było...

Aniu, Piotrze - dzięki!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masy ludzkie = a ja się będę upierać, moim ( i siostry!) zdaniem, może być masa ludzi, no ewentualnie masa ludzka, skoro ma być to jednolita struktura, ale czemu wciskasz tam liczbę mnogą?

jakby go osy opadły = dopadły może jednak?

innych ciał osadził mnie (...)i nurt ludzkich ciał zamknął = to jest jedno zdanie, i wyszło ciał ciał

że Walicki = ojej, dzięki!

Moja siostra, Ola, uznała dodatkowo, że przyrównywanie tłumu do "wodnych formacji" (rzeki, morza - fale, dryfowanie itp) o ile początkowo jest naturalne i dobrze brzmi, o tyle w kolejnych fragmentach wydaje się być schematyczne i pisane na siłę.

Co do chłopca... No panowie, przecież powszechnie wiadomo, że w każdym z Was siedzi mały chłopiec. I czyż to nie on przypomina o ideałach, wyższości dóbr metafizycznych nad materialnymi i bezinteresowności w kontaktach międzyludzkich? Jeśli nie oczy niewinnego chłopca, to czyje poszukiwały zrozumienia i bratnich dusz wśród egocentrycznego i beznamiętnego tłumu?
Słowem "chłopiec" nie określałam wieku a jedynie wrażliwość i zachowanie bohatera :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

opowiadanie jest relacją uważnego widza, ktory nie wie tak naprawdę po co to wszystko....
lecz moim zdaniem brakuje tu wątku moralnego, dlaczego? z jakiego powodu ? tu poprostu wszystko sie dzieje jednoczesnie a jakby nic sie nie działo naprawdę. tak mozna by opisać zakupy w sklepie, spacer po starowce miasta, bazar. lecz czy warto w tak kunsztowny sposob pisac naprawde o niczym ? pozdrawiam aksja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oceniłem tak sobie, ale że o niczym to bym nie powiedział. Szczytem kunsztu też to nie jest, choćby z tego względu, że Jacek ma inne nawyki pisarskie, za co zresztą chylę czoła - bo pisze znakomicie.

Dołączam się zatem do marazmu nad jednym motywem, bo nie bardzo zrozumiałem poprzedni komentarz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no właśnie takiego końca się spodziewałam,co nie znaczy że mnie zawiódł! podoba mi się że nie ma żadnego moralizatorstwa itd(to bylo by raczej szkolne opowiadanie:/ )a jest bardzo klimatyczne...choć nie wiem czemu wydaje mi się że w opowiadaniu jest wieczór( chyba nie podałeś pory dnia(?) ale tak to czuję:))
pozdrowionka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta cała awantura zaczyna mi się podobać :)))

Wyobraźmy sobie, że przełączamy kolejne kanały w TV (to była alternatywa dla tego pomysłu) i ciągle trafiamy na reklamy, durne seriale, TV Markety, tandetną publicystykę i ciągle przebija się jakiś kanał, który coś ważnego mówi, ale ma za słaby sygnał. No i tyle... Do tego dążyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na mnie, to i megafoniarz chciał coś opchnąć - ale po niezwykle ważnej cenie.

Gdybym miał coś w tekście wynajdywać, to w pierwszym akapicie zmieniłbym "rwącą rzekę" (trochę otrzaskane) i usunąłbym "tego", czyli wyraz w akapicie przedostatni. Ale to już tylko w formie czepiania się.

Pozdrawiam, Antek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...