Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jaką w tym świecie zagrają rolę

w świecie gdzie wszystko transparentne

gdzie przestrzegamy prawa kobiet

a gej to człowiek nie diabeł wstrętny

gdzie każdy już od urodzenia

ma w końcu prawo

do samostanowienia

 

brzmi to wspaniale

jesteśmy w raju

 

fabryki nowych osobowości

pracują dla nas pełną parą

behawioralną listę potrzeb

już prawie dla każdego mają

wystarczy tylko brać

jak dają

 

brzmi to wspaniale

spełnienie marzeń

 

 

odwieczne hasło

„Kto nie jest z nami

będzie produktem

wybrakowanym”

 

nie zauważają

 

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To chyba nie ma znaczenia.

Są a promocji aplikacje najmądrzejszy, najsilniejszy, najpiękniejszy ....

Wystarczy kliknąć.

nie trzeba myśleć.

 

Dzięki. Pozdrawiam

 

PS.

Jest nadzieja.

produkt wybrakowany

jest niezniszczalny.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

A co na to Allah?

Do Mekki bliżej z Pakistanu.

 

Pozdrawiam

@Jacek_K

 

Asymilacja - to integracja, symbioza czy jakoś tak, natomiast to co się ostatni dzieje to chyba inwazja.

Mam w szeroko pojętej przestrzeni rodzinnej praktycznie wyznawców wszystkich  głównych Bogów i  nie bogów   ( może poza buddyzmem), ale jest więź. 

Tu coś mi nie gra.

 

Pozdrawiam

Opublikowano

W temat nie będę wchodził, bo jest bardzo pretensjonalny i zbyt ogólnikowo podjęty. Spodobała mi się klamra zamykająca i jednocześnie spajająca tytuł i tekst - ostatnie zdanie dobrze skraca treść utworu, dodatkowo dopowiada dalszy ciąg tytułu, pozdrawiam!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • rozpisać ciszę by wybrzmiała na dwa głosy potrzeba pary w płucach zaledwie kropla i to znajome rzężenie   drzemiesz   dzień i tak wisi na włosku —  po włosku tylko kawa   ty stawiasz   a ściany rosną —  bezszelestnie i stajesz się wiatrem w kominie głosem na dwa świerszcze   jesteś między ustami a brzegiem ciszy   słyszysz    
    • Pionki w grze  Ciało wrze    A miasto  Usycha w mroku    Odchodząc  Od swoich ideałów    Twierdzy niezdobytej  Przez obce głosy    Gdzie rozum myśli  Mechanicznie a nie fizycznie 
    • @tie-break fajnie, wodopój na kryształowej  pustyni
    • Każdy płaci, czym chce, gotówką lub cierpieniem za to, co zwykł ktoś zwać  swoich win odkupieniem. Zwój Mamony I   Do wirującej w próżni czarności chwiejnym krokiem wszedł przysadzisty różowy słoń, Balgo.“Oj, cóż to było za niezdarne stworzenie!” – każdy by o nim tak powiedział. I słusznie, bo słoń ten, ledwo co drzwi do nicości przekroczył, a już zdążył zahaczyć trąbą o niebyt i potknąć się o nieistniejący próg. I potknąwszy się już o próg, spadł z niewidzialnych schodów na samo dno, które, ku niezadowoleniu Balgo, było także górą. – Nie cierpię tej roboty! – zatrąbił żałośnie, wymachując trzymanym w kopycie papirusem. Przysunął papirus bliżej oczu.  – Wilhelm Greateman, spadkobierca GoodLove’a, dowódca w bitwie nad Odettą – przeczytał. – Szukam Wilhelma Greatemana! Balgo podreptał nieco w prawo, i prosto, rozejrzał się po otaczających go korowodach zapadłych we śnie gwiazd.  – Szukam Wilhelma Greatemana! – powtórzył. –  Herbu Ostrokrzew, z domu Lwów Nadmorskich.  Cisza. – Niech to! – przeklął pod trąbą Balgo. – Nie udawajcie, że nie widzicie słonia w pokoju. Powtarzam jeszcze raz: szukam Wilhelma Greatemana, duszy czystej jak intencje szczeniaczka, duszy odważnej niczym szczekający szczeniak, duszy niepoległej w sposób inny niż śmierć.  A w tle rozchodziły się jedynie jęki leżących w stercie, jedno na drugim, dogorywających ego.  Balgo rozejrzał się to w jedną nieskończoność, później w drugą nieskończoność, i jeszcze raz w tę pierwszą. Podrapał się trąbą po głowie.  – A niech to! No trudno, ty też się nadasz. – Balgo wyciągnął z próżni kawałek koloru czarnego i odłożył do wiklinowego koszyka. Koszyk miał na plecach, przywiązany fioletowymi wstęgami do brzucha. Pod opinającą tors wstęgą nosił jeszcze nerkę, do której włożył zgnieciony papirus.   Nieszczęsny Balgo musiał wspinać się z powrotem po nieistniejących schodach, zatrzymując się co dwa piętra, by złapać oddech.  – Ty to masz pecha – powiedział do czarnego obłoku wyrwanego z przestrzeni. – Mogłem wybrać nieskończenie wiele różnych od ciebie, a trafiłeś się właśnie ty. To ci nieszczęście!   – Nieszczęścia chodzą parami – westchnęła otchłań.  Balgo otworzył drzwi do kosmosu, przeszedł przez nie trwożliwie nim zatrzasnął je za sobą.  Praca w zaświatach nie jest pracą łatwą ani przyjemną, w szczególności dla słonia, który odpracowuje grzech lenistwa.
    • @huzarcDziękuję :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...