Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Nikodem Adamski Już mi się gęba otwierała do polemiki...ale w sumie racja. Każdy po śmierci oczekuje czegoś, co w jego mniemaniu będzie happy andem. W moim odczuciu zeżarcie przez robaki to też spoko wizja, nie nastawiam się raczej na nic lepszego ;D

Nie jestem pewien, czy słowo "niewinny" stopniuje się w ten sposób. Lepiej mi brzmi po prostu "najbardziej niewinny". To już tak zupełnie abstrahując od logiki, która podpowiada mi, że nie można być bardziej i najbardziej niewinnym. Albo się jest winnym, albo niewinnym - nie ma stanów pośrednich. Czy są? xD

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 I tu powtórzę jak mantrę - widzę w tym coś metafizycznego.

 

W moim odczuciu wszystkie podobne zapewnienia brzmią trochę (świadomie, nieświadomie?) cynicznie. Długo rozważałem śmierć w rozumieniu ateistycznym i zawsze była ona dla mnie przerażająca. Jeślibym uznał tę filozofię za obowiązującą, nie potrafiłbym nigdy dać ";D" mówiąc o końcu mojego istnienia. Chyba, że stałbym się cyniczny, co byłoby w tym przypadku mechanizmem obronnym przed strachem. Najistotniejszy i najbardziej przerażający akcent w śmierci w rozumieniu ateistycznym to dla mnie anihilacja bytu. Jestem, istnieję, mam swoją historię, osobowość, marzenia, a chwilę później następuje koniec tego wszystkiego. Film się urywa. Nie ma mnie. 

 

 

Sprawdziłem - stopniuje się. ;) Poza tym moja filozofia językowa lekceważy odrobinę wszelkich językoznawców, stawiam przede wszystkim na komunikatywność. Staram się nie poprawiać nikogo włańczającego włańcznikiem, skoro i tak rozumiem, że włącza światło. Zazwyczaj. ;)

 

 

Najniewinniejszy brzmi bardziej emfatycznie.

 

 

Logika się nie myli. Ale poezja i życie bywają nielogiczne. Wyczuwamy, że inaczej niewinny jest pan Kazimierz oskarżony niesłusznie o kradzież batonika w osiedlowym sklepie, a inaczej niewinny jest skatowany Chrystus. 

 

Pozdrowienia!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To Cię tak przeraża? Umierając znikniesz do cna - tak, że nawet nie będziesz miał kiedy i jak nad tym boleć.

 

I tu jestem Twoim całkowitym przeciwieństwem! Tzn. z grzeczności raczej nie poprawiam nikogo, ale denerwuje mnie to.

Ok, kupuję to w całości ;>

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Odpowiedziałeś sam sobie. Zgodnie z tą logiką wszystko, co robię nie ma żadnego sensu. Moja twórczość, miłość, poglądy, twoje "dekadenckie fanaberie" - wszystko to nie ma żadnego znaczenia. Czyli "nic nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy z niego wynieść" - i to w najbardziej nihilistycznym znaczeniu. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Najwyraźniej nie jestem tak uduchowiony jak Ty, dlatego bez problemu przyjmuję, że nie zostanie po mnie absolutnie nic. Poza tym nie mam poczucia, jakobym reprezentował coś, z braku czego świat miałby ucierpieć :P A tak całkiem serio - nie rozumiem, skąd w niektórych ludziach potrzeba wiary, że po śmierci ich jaźń przetrwa w jakiejś formie. Po co komu takie złudzenia? Zdecydowanie liczę na ostateczną śmierć jaźni.

Opublikowano

@error_erros Dobrze się z tobą rozmawia. Dziękuję.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

A może...?

 

 

To dlaczego nie zabijesz się od razu? Osobiście myślę, że dlatego, że żyjesz choćby dla samego siebie. Nie chciałbyś żyć dla samego siebie w nieskończoność? Uważasz, że za kilkadziesiąt lat będziesz już tak zmęczony swoją osobą, że nic, tylko zgodzić się na niebyt?

 

 

A ja nie rozumiem, skąd w niektórych ludziach brak potrzeby posiadania pewności, że po śmierci ich jaźń przetrwa w jakiejś formie. ;) Historia ludzkości pokazuje coś odwrotnego - ludzie, którzy godzą się na niebyt bez mrugnięcia okiem są mniejszością. Pozostali szukają nadziei na inne, nowe życie, w innym miejscu - nie tylko ze strachu przed anihilacją. 

 

 

Nie uznaję osobowej transcendencji tylko na tej podstawie, że bardzo chciałbym, aby tak było. Choć sam fakt, że bardzo bym chciał, już jest dla mnie przesłanką za istnieniem transcendencji. I to dosyć poważną. Pozostałe kilka odkryłem ci, pisząc, że "nie mogę nie widzieć w tym i w tym czegoś metafizycznego". Takich przesłanek trochę jest. Dają one mym zdaniem klarowny obraz, nie zaś mgłę złudzenia. 

 

@error_erros Szkoda mi twojej jaźni. A swoją drogą, są osoby, które posuwają się do tego, że nawet nasza własna jaźń jest iluzją. Chociażby Sam Harris. 

 

@Marek.zak1 Oby jak najlepsza. :) Niech jaźń będzie z tobą. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wzajemnie i do usług! ;>

 

Po prostu nigdy nie budowałem w sobie nadziei na cokolwiek po śmierci. Żyję i umrę - jak wszystko, co żyje dookoła. To, że w moim mózgu prąd hasa żwawiej niż w mózgach zwierząt, nie upoważnia mnie do oczekiwania czegoś więcej po śmierci. Twoje pytanie "dlaczego się nie zabijesz od razu" to typowy sposób myślenia wierzących, którym się wydaje, że stanowi ich oręż przeciwko logice ateistów. Osoba wierząca wierzy po to, by budować w sobie nadzieję na niebo, a więc w tym widzi główny sens życia. Natomiast nie jest w stanie pojąć, jak ateista może funkcjonować bez tego sensu ostatecznego. A wydaje mi się, że kluczem jest odrobina pokory wobec zasad rządzących naturą.

 

Bardzo chciałbym, by w moim miasteczku zbudowali Disneyland i to już jest dla mnie poważną przesłanką, że musi być wybudowany ;D

 

Tutaj odsyłam powyżej, do mojej wypowiedzi o "bezsensie" życia ateistów. To nie działa wcale tak, że osoby niewierzące w "coś po śmierci" trwają w poczuciu bezsensowności swojej egzystencji. To tylko wierzącym tak się wydaje, bo nie potrafią pogodzić się z tym, że można w to "coś po śmierci" nie wierzyć. Mnie osobiście natomiast takie roszczenia wobec praw świata wydają się absurdalne.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Hasający prąd w mózgu to duże uproszczenie. Pod względem biologicznym naprawdę nie różnimy się dużo od zwierząt. Pod względem DNA nawet z warzywami mamy dużo podobieństw. ;) A mimo tego różnica fenomenologiczna pomiędzy najbardziej inteligentnym zwierzęciem, a człowiekiem prymitywnym jest kolosalna. Dla mnie jest to poważna przesłanka, że ewolucyjne procesy to tylko część prawdy o człowieku. 

 

Okropne słowa... ;) Jaki oręż? Może jeszcze młot? Tfu, tfu, tfu. Ja nie chcę z nikim wojować. ;))) Myślę, że pytanie, dlaczego chcesz jeszcze żyć, jest znacznie głębsze i nie pełni tylko roli haczyka dla ateuszy. 

 

 

"Osoba wierząca" to termin bardzo mało precyzyjny, podobnie jak "religijność". Nie nazwałbym się raczej osobą wierzącą, bo to zakłada jakąś niepewność. A ja, cytując Junga, nie potrzebuję wierzyć w Boga. Ja wiem. Greckie "pistis" to nie jest wiara w naszym rozumieniu. Wiara teologiczna a wiara pospolita to są dwie różne rzeczy. Ja nie buduję nadziei na niebo, ja się zastanawiam, skąd we mnie już zbudowana nadzieja na szeroko rozumiane "niebo" (wychowanie religijne nie ma tu wbrew pozorom dużego przełożenia). 

 

Wydaje mi się, może być tu adekwatny termin Victora Frankla "nieświadomość duchowa". Można usunąć w sobie w sposób często półświadomy lub zupełnie nieświadomy seksualność - rozpisywał się o tym Freud. Uważam, że analogicznie jest ze sferą duchową. 

 

 

Jak wyżej. Dla mnie jesteś, tak jak mówiłem, człowiekiem półświadomie duchowym. Dlatego dostrzegasz w świecie Logos, jakąś zasadę, sens, choć rozumowo często temu przeczysz. 

 

Używasz języka, który tak lekko personifikuje ów Świat wydający bytom własne prawa. ;)

 

 

Nie, to wcale nie oznacza, że Disneyland musi być wybudowany tam, gdzie chcesz. Ale to oznacza, że Disneyland JEST. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dla mnie zupełnie wystarczające ;D Kolosalna, z pewnością, ale nadal nie rozumiem, skąd pomysł, że człowiekowi życie wieczne należy się bardziej niż marchewce. Wszak jesteśmy częścią tego samego ekosystemu, dlaczego więc mielibyśmy działać na różnych zasadach?

 

Słowa wzięte wprost z rozmów z ludźmi o światopoglądzie przeciwnym do mojego. Nie zliczę, ile razy musiałem mierzyć się z takim "werdyktem", że jako ateista muszę być nieszczęśliwy, bo nie mam sensu w formie życia wiecznego.

 

Fakt, mogłem doprecyzować, że w tej wypowiedzi osoba "wierząca" to w domyśle "wierząca w życie duszy po śmierci ciała".

 

Nie wydaje mi się, żeby tu zachodziła analogia. Seksualności zapewne można się wyzbyć, ostatecznie do przeżycia nie jest konieczna. Natomiast "duchowość" jakąś tam każdy ma, jakkolwiek miałaby się realizować.

 

Strasznie wszystko komplikujesz ;D Jestem człowiekiem duchowym jak każdy. Jedynie nie upieram się przy nieśmiertelności mojej duchowości.

 

Zaraz mi wmówisz, że ja ze swoim światopoglądem niechcący reprezentuję jakąś religię xD

 

No to zamień sobie w mojej wypowiedzi Disneyland na farmę jednorożców. Tak będzie lepiej? ;D

Cwaniaczku, nie kop pode mną dołków! :P

Opublikowano

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Równie silnym pytaniem będzie: dlaczego więc mielibyśmy działać na tych samych zasadach, skoro tak się różnimy?

Pomysł mógł wziąć się stąd, że marchewka w przeciwieństwie do człowieka nigdy nie ułożyła żadnej modlitwy.

 

 

A dziwią cię takie pytania? Gdyby nie to, że uważam "takich, jak ty" za ludzi nieświadomie przekonanych o "czymś więcej", to też bym się nad tym głowił. Bardzo intensywnie.

 

 

Nie do końca o to mi chodziło. Miałem na myśli to, że mówienie "osoba wierząca" może wskazywać, że ta osoba nie ma dostatecznych podstaw do tego, by wyznawać dany światopogląd, ale ufnie wierzy, że tak jest. Myślę, że lepszym zwrotem byłby "osoba przekonana, że dusza przetrwa śmierć ciała".

 

 

Niczego nie sugeruję, oprócz tego, co powiedziałem wyżej. ;) Na pewno nie religię formalną. Chciałem tylko powiedzieć, że używasz języka, który tak lekko personifikuje ów Świat wydający bytom własne prawa. :) To mnie ciekawi i jest w jakimś stopniu znaczące. 

 

 

To człowiek jest skomplikowany, co ja poradzę. ;)

 

 

Ciekawi mnie bardzo, w czym widzisz źródło swojej duchowości. 

 

 

Hmmm, ale materialne i niematerialne dziedzictwo ludzkości nie wykazuje powszechnego pragnienia ujeżdżenia jednorożca. Chyba, że jednorożec miałby być nieodkrytą jeszcze, jedną z wielu form, w jakich człowiek próbuje wpisać Absolut. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie sądzę, by modlitwa miała tu coś do rzeczy. Tym bardziej modlitwa z tych "ułożonych".

 

Nie dziwią ani trochę. Wszak ich życie, przynajmniej w teorii, podporządkowane jest uzyskaniu jakichś korzyści już po śmierci.

 

Nie bez powodu wiara jest nazywana wiarą. Opiera się na ufności w coś, nie na pewności. Nie ma niezbitych dowodów na istnienie życia po śmierci. NIE MA. I błagam, nie wyskakuj mi tu z odbitą piłeczką pt. "ale nie ma też dowodów na nieistnienie" :P

 

Nie wydaje mi się. Mówiąc o świecie, naturze itd. mam na myśli ni mniej, ni więcej, tylko system, który ukształtował się w drodze ewolucji.

 

W prądzie płynącym w mózgu xD Nie no, serio, wolę "jaźń" albo "świadomość". Duchowością nazywamy to na Twoje potrzeby ;>

 

 

Przyjacielu, powoli tracę wątki już... xD

Opublikowano (edytowane)

@Nikodem Adamski Kiedyś sprokurowałem trochę poprzez przypadek trochę przez prowokację bardzo podobną dyskusję ogólnoportalową też w tym dziale - Krótka rozmowa z ateistą bodajże. 

Bardzo mi się podoba myśl, że nasz koniec żywota wiąże się z całkowitym rozpróżniowaniem się czyli totalną pustką i nic więcej. Jest to a) szalenie pociągające b) szczere i dość pragmatyczne. Dostrzegam w tym nawet wyższą formę człowieczeństwa - wszystko co dam, co wezmę i co osiągnę - zamknie się w ramach jednego życia w jakże mistycznym Tu. Chciałbym poprzestać w tym miejscu i przyznać temu założeniu 100% rację, ale pole dla choć i właśnie ale jest zbyt duże i wszystko przez te osobliwości. Dopóki dopóty nie będziemy w stanie połączyć obu fizyk jednym pomostem, ujarzmić neutrino (obecnie jest już coś mniejszego) znaleźć odpowiedź na znikanie fotonów w fotonowej pułapce, opisać bozon Higgsa, o teorii strun już nie ma co wspominać, zrozumieć co dzieje się z ludzkim mózgiem po chociażby ayahuasce (DMT) wyodrębnić wszystkie stany skupienia - obecnie mamy ich już 5 to będę w dalszym ciągu podążał za tym w co głęboko wierzę jest zapisane w naszym genotypie ba śmiem twierdzić, że mamy nawet gen za to odpowiedzialny, a mianowicie - skłoność do niedowierzania i dociekania, do uczuć wyższych i w końcu do przeskoku w ewolucji i zakrzyku EUREKA :DDD

 

ps Keith Richards wziął riffy do Satisfaction prosto ze snu, a Edison urządzał sobie drzemki z metalową kulką w dłoni na siedząco z kartką papieru i ołówkiem, gdy tylko przysnął upuszczona kulka budziła go, by niezwłocznie kreślić kolejną inwencję na papierze... itd. etc. 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@error_erros Jeszcze wykrzesałbym z siebie siły na kilka odniesień, bo mam "nieznośny" zwyczaj kwestionowania wszystkiego, z czym nie do końca się zgadzam i komplikowania każdej rzeczy do granic możliwości, ale - niech będzie - odpuszczę. I tak jestem już dość usatysfakcjonowany z tej rozmowy. Dziękuję w takim razie i życzę powodzenia we wszystkim, cokolwiek będziesz dzisiaj dobrego robił. :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Fajnie się z Tobą rozmawia. Cenię ludzi, którzy potrafią rozmawiać ze mną tak, bym poczuł, że ich odmienne poglądy to powód do ciekawej rozmowy, a nie do konfliktu.

Trzymaj się, ziomeczku!

Opublikowano

@Pan Ropuch Znalazłem wiersz. ;) I komentarze. Udało mi się dotrzeć do samego końca. Nienajgorsza dyskusja. ;) Jak na standardy internetowych portali - dobra. Poeci mają - jak widzę już od dłuższego czasu - spore skłonności do myślenia i refleksji. Bardzo mnie to cieszy. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zapamiętam to sobie. Arcyistotne. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

chapeau bas! Jak nie patrzeć to jest już wyczyn. Fakt nienajgorsza wyszła aczkolwiek zbyt ogólnikowa i ogólna. U Ciebie dostrzegam stricte podążanie za konkretnymi tezami stawianymi przez filozofów. Nie pomogę w tej kwestii za bardzo gdyż nie mam do nich i serca i cierpliwości, a może tego najważniejszego chłonnego umysłu :) :) :) 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czarne ludy opuszczają Afrykę, mamione dobrobytem sklepów: Kim Kardashian, Lafayette. Zaprogramowane umysły na dobrobyt, poezję nagości i segregację rasową.   Wielkie fatamorgany Zachodu, bujające się na swych łodziach umysłów, rozbujanych, wielkich ego do granic.   Kuszeni przez swych demagogów, zaprogramowani na śmierć, w obscenicznej formie uczuć. W anielskich spojrzeniach, oderwanych laską dynamitu.   Składają się na zwierzęcy lament, psi skowyt rajskich wędrowców. To teraz nas czeka, bo jutro będzie inne. Powtórka miłosnej rewolucji, uniesienia ludzkie po Afganistanie. Teraz mamy śmierć w świetle kamer, odrodzenie w 3D, bez okularów... Na żywo dotyk śmierci i narodzin.   Teraz mamy psychologów traumy. Nasze umysły już nie dostają elektrowstrząsów, podprogowych rozbłysków Coca-Coli, świąt Bożego Narodzenia.   Nareszcie jest błogość, jaką czuł Stachura. Błogość, wieczna błogość. Bez smutku, chorób, Alzheimera. Naturalna, odrodzona i czysta, krystaliczna błogość.  
    • Siadasz przy barze Skracasz papierosa i zamawiasz podwójną czystą na lodzie i cytrynach Barmanka chętnie by cię wysluchała bo nieraz już gdy bar nie był pełen gości rzucałeś jakieś głupoty jak struganie filozofii z tych prostych laickich wręcz pytań a one nie wiedzieć czemu robią wrażenie na niej, na nich i bywasz wysłuchany. Młodzież mówi masz rizz. Przystojny kolega mówi ci, że gdyby połączyć jak w fuzji w bajce o nazwie Dragon Ballem ktorą to moje pokolenie wychowane było na niej i rtl7 o siedemnastej i kasety wideo odcinkami zużte na marne (nigdy nie pooglądane i pochowane najpierw w czarny worek i do garażu wyjebane by skończyć na wysypisku w śmietniku nie wiedząc czemu nie spełniły swojej roli do końca tylko w połowie bo nagrane a nieogladniete to się nie mieści w głowie ale ale dygresja za długa kończę ten nawias i wówczas wracam do Was drodzy czytelnicy tej prozy pisanej rymem,.ktorą to muszę teraz wklikać w biel ekranu albo zgniję jak mówią że zgniłem (słucham ich (oni) (dużo nawiasów do zamkniecia się robi (ciekawe ile?) (a niech będzie że zgadne pięć kliknę i spojrzę gdzie myśl główną przerwałem (w imię Boga w Trójcy Jedynego Amen))))) Dygresja i ucieczka od tematu zaczęła się jeszcze przed nawiasami ale już jestem z Wami Gadający głupoty z cyklu tych prostych myśli i zadając pytania które padały z ust pierwszych ludzi ciekawi ludzi Udaje że nie jest głupi  A tak naprawdę to nosi maskę  Debil jest medycznym hasłem ma definicję w lekarskich księgach  A jego maska to melanż  Na codzień milczy, brak mu myśli grzmi pustką pod kopułą gdzie coś się popsuło gdzie wiercąc i kłując mózg i psychikę urwał klepki które numerami tworzą psychikę i dają piąta z siódmą coś co daje iść przez życie patrząc i widząc słuchając i słysząc  z mądrością i empatią z sercem i duszom gdzie anioł jak stróż on oddycha spokojnie a tu jak na wojnie jak droga przez wyboje jak stopy bose jak sen na jawie jak ran zadawajaciel to jest ten co rany zadaje co nie zna jak być jak przyjaciel jak mówi bracie by go lubić akuratnie a potem wyślizguje mu się z łapek zaufanje otrzymane  jednym gestem jednym słowem  w sekundę można sobie zjebać każdą szansę to wiem jeden wers może spalić wszystkie mosty on człowiek prosty milczy trzeźwości codzienności ale gdy uderzą używki mu do głowy coś się z nim robi i synapsy z wielu popalonych połączeń mózgowych znajdują drogi do jakiś zdań co ma wrażenie że wrażenie na nich robi automatyzm syntetyczny  bezmyślność ubrana w myśli  automatyczny rytm nieraz ubrany w rym tak tu jest pijany najarany trawy i twarde dragi prowadzą drogami z tych nieznanych mu na codzień miejsc do słów z ust które chyba mają sens maska to flaszka  maska to melanżowa głowa z kolejną szklanką wódki coraz bliższa by nie być w ogóle świadoma  wie o blakourach które wycinają wspomnienia poprzedniej nocy  i się ich boi bo okropny mózg gadzi go do strasznych czynów prowadzi nie taki jest w swojej opinii chce by lubili go wszyscy ale gdy przekroczy o jeden dwa kieliszki imprezę  nie wie dnia drugiego że działa wojenne jak agresję jak krzyk i bicie szyb jak  ktoś mu powie co zrobił to jest mu wstyd nienawiść ktorą czują po takich akcjach jest mu zrozumiała  bestia i kawał chama ale to po wódce jest tak przestał do odcinki chlać bo nic nie męczy jak moralny kac choć z czasem przechodzi to życzą mu śmierci i że źle zrobił że się urodził i nie daje spać myślenie o krzyku i agresji wśród tych wspomnień wyciętych gdzie jakoby gadzią miał wrogość i atakował tych blisko  i nie śpi dni tygodnie i jest mu zło blisko które sam sobie wypomina a niektórzy są w takim stanie  jak misie kochane przytulanie i całowanie mową i czynem  budują więzy z innymi mówiąc im rzeczy miłe jak za co ich lubią i za co kochają  ale nie on on jest niby agresywną małpą co uciekła z klatki i rzuca kupami z tych własnych kup cóż  boi się mocnych alkoholi i uważa żeby nie wprowadzić się wstan tej nieświadomości  ale ja o masce i barmance i o aurze ktorą te melanże dają mu poczucie że w tej bani całej pustej na codzień może się coś dziać  i coś w końcu powie rzuci jakąś myśl  pytanie zada jedno krótkie zdanie co rozpocznie dyskutowanie wgronie  (o nie ale stracił grono w międzyczasie  non grata osoba towarzystwo dna to nie wypada inaczej niż się odwracać albo iść na drugą stronę ulicy wyciągnąć telefon udając że się nie widzimy a tak. nA prawdę to już nie chcemy się znać bo dno dna i bagna które to pustyni piachy sam pod nogami stworzył ich łzami (ale to teraz kiedyś było kiedyś i o tym dziś te słowa prozy ubranej w rym i rytm (jak mi się wydaje a jak to jest naprawdę to mogą być różne zdania bo szumi w głowie flacha trawa i takie tam w miksie))) ona barmanka go zna ze słów które wypowiadał nie wie on czemu ale wygląda że za ciekawą osobę go ma jest przychylna ta jego pseudofilozofia albo ten stan gdy w rymy składają mu się słowa  i za granicą mimo nieznajomości języka  gdy siedział w hasz barze przy barze na hookerze wydaje się że tamtejsza barmanka zwróciła uwagę że rytmicznie jakby a ka czterdzieści siedem w aitomacie strzelał słowami a akurat męczył rymami kogoś obok inny język ale koleżance przekazała informację wskazując nań  że gada jak ta ta ta da rym i rytm pod dzointa i colę z nalewaka na syropie  nie byle jaka bogata w smakach na smakach na kubkach holandia piękny kraj  można wziąć ślub z ziomkiem ponoć lepiej niżby za małżonka brać kobietę  niby łatwiej się dogadać ale co ja tam wiem piszę ten wiersz ale wiem że to nie wiersz jest brak tu metafor i drugiego dna tej zasłony mistycyzmu ktorą poety tekst ma rymowanka tekstu ściana  chaos i przeraża  zostają pytania  jak co do chu.. co to za jazda a ja się pytam  jaka jest najjaśniejsza gwiazda i czy księżyc nocą odbijając jej promienie świeci z mocą która sprawia że drzewa i osoby zaczynają cienie rzucać pośród mroku  i pytam księżyca dzisiaj tego naszego co satelituje nad Gają  jak to jest że jest jeden na niebie i czy to ma znaczenie że tylko jeden księżyc potrafi sprawić że serce zaczyna mocniej bić  to dla tych pytanie co interpretują sny  i oby blask gwiazd wiecznie wam lśnił  oby pachniały róże i wśród jabłkowych sadów słodkie jabłka rodziły potrzebę genów gatunków    koniec tego dobrego złego  koniec mówię idę na kieliszka następnego    kliknę wyślij  później przyjdzie wstyd tak już jest chaos a miała być jedna myśl dziś    tl dr to o człowieku uzależnionym nie tylko od petów  i reszta to chaos niedomknieta całość  żałość  dno ot   i rzucam okiem na początek i wiem gdzie zgubiłem wątek  przy dragon ballu a to było o połączeniu urody kolegi z gadką tego któremu gadka się klei ja nie rozumiem ich ja głupi głupia moja myśl  a mówią że to ciekawe że niepozornie całkiem  rzucam słowami co lśnią jak złoto złotym złota blaskiem  to nie przechwałek z mojej strony jestem zdziwiony człowiek prosty głupi  i zły  lepiej trzymaj się zdaleka  bo inaczej cierpienie i ból czeka nie ma tu człowieka  bestia gad bez serca  w oczach belka w uszach miód i mleko słyszy jedynie ósmy cud świata  to ironia ktorej nie wyłapał  no głupek od końca do początku wszechświata  papa Ułamek prędkości mniej i promień słońca nie dotarłby na czas do atmosfery ziemskiej by obudzić poranek, by zacząć dzień.  Wieczna noc i zima Nie było by życia 
    • Pewien poeta i bynajmniej nie tylko z nazwy i kształtu spodni (mimo różnych podejrzeń) postanowił tak dalece uchwycić piękno, że uchwycił je tak mocno, iż wcale nie mógł go oddać. No co za uchwyt, oj co za uchwyt nie budzący wcale nadzwyczajnego zachwytu. A ile w tym było codziennej nieco brzydkiej walki, toż poezja, prawdziwa poezja...   Warszawa – Stegny, 19.09.2025r.  
    • Czas jest wrogiem wszystkich a najbardziej zakochanych rzadko pierwsza miłość jest ostatnią pamięć każdej niewidzialnie zapisana życie kroi na pół a śmierć na ćwierć uczucie umiera w męczarniach miłość to tragikomiczna farsa do której potrzeba dwojga ale śmiech pochodzi z Nieba była kiedyś przestrzeń jak nie kończąca się łąka kochałem byłem motylem i to by było na tyle
    • @Berenika97 Tak to zdaje się może o to właśnie chodzić. O tę właśnie nieco wewnętrzną rozgrywkę między tym co pokazujesz czy podajesz do stołu, a tym jak to jest odbierane, jak smakuje klientom restauracji. Bo gdy tej rozgrywki zupełnie nie ma jest niebezpieczeństwo zupełnie jakiegoś miałkiego i bezsmakowego produktu niestety ://
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...