Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dzwoni komórka. Odbieram. Pomyłka. Odkładam telefon na biurko. Patrzę na niego. Biorę i wsuwam do prawej, wewnętrznej kieszeni marynarki. Wpada głęboko. Zbyt głęboko. Nie czuję go. Dotykam prawą ręką klatki piersiowej. Tam gdzie jest kieszeń. Nie wyczuwam aparatu. Przesuwam dłonią w dół. Nic. Nie ma. Wkładam lewą rękę do kieszeni. Wsuwam głęboko. Bardzo głęboko. Coraz głębiej i głębiej. Za ręką wsuwam bark, za barkiem głowę, za głową plecy, za plecami tyłek, za tyłkiem nogi i stopy w czarnych półbutach. Wchodzę cały. Chłodno. Nic nie widać. Obijam się o coś. Idę przed siebie. Wpadam na jakiś pręt. Wbija mi się w żebra. Ktoś krzyczy. („Chcesz mi złamać nos, niezdaro?!”). Odsuwam się. Znam ten głos. Dawno go nie słyszałem, ale znam ten głos. („Pinokio, przyjacielu! To Ty”???). Coś się rusza, podnosi, ociera o mnie. Zbliża głowę do mojej twarzy. Wącha. Nosem dotyka mojej twarzy. Sprawdza rysy. („Jaś i Małgosia”!!, „Jaś i Malgosia!!!!!!!!). („Tylko Jaś. Małgosia rzuciła mnie dla Królowej Śniegu. Zaczęły sprzedawać zapałki na sztuki i teraz mają 67% udział w rynku polskim i 45% udział w rynku USA. A w przyszłym tygodniu otwierają kolejną fabrykę żebraków w Chinach”). („Taaak”... „Idziemy”. „Musimy się stąd wydostać”. „Daj rękę”). Trzymam jego drewnianą rękę i idziemy. Czuję pulsujące słoje i sękate dłonie. Brak mu połowy kciuka. Ściska mi coraz bardziej dłoń, drży. Zbliżamy się do wyjścia. Jest coraz jaśniej i widzę już go całkiem dobrze. Ubrany w biały podkoszulek, czerwone stringi i buty na wysokim obcasie. Na głowie ma wielką blond perukę. Długie loki spływają mu po plecach. („Pinokio! Jesteś transwestytą?!) Nie odpowiada tylko szarpie moją rękę i przyśpiesza. Dochodzimy do drzwi. Zamknięte. Przez szpary sączy się ostre światło. („Pinokio! Jesteś transwestytą?!!!!) („Później Ci wyjaśnię. Musimy wejść”). Zaczyna uważnie oglądać framugę i ścianę wokół drzwi. Nosem zagląda do każdej szpary. („Jest!”). W najciemniejszym kącie znajduje zapisany kod dostępu. („Chrząszcz brzmi w czcinie w Szczebrzeszynie”). Pinokio próbuje to wymówić, ale widać, że to nie polski stolarz go wystrugał. („Jasiu, Ty powiedz”). Mówię. Drzwi się nie otwierają. („Biada nam”. „Jesteśmy zgubieni!” „Jasiu jesteśmy w brzuchu dżdżownicy i zaraz Gniewko syn Rybaka założy ją tzn. nas na haczyk”. „I znowu połknie mnie wieloryb”. „Nie wytrzymam tego”. „Nieeeeeee”!!!). Pinokio rozpacza i powoli dokonuje samo-destrukcji. Drzazga po drzazdze. Patrzę jeszcze raz na kod dostępu. („Pinokio tu jest błąd” „Powinno być w trzcinie a nie w czcinie”). Mówię jeszcze raz i drzwi się ciężko otwierają. Pinokio zbiera drzazgi, chowa do kieszeni i wybiega przez drzwi. Idę powoli za nim. Widzę jak rzuca się komuś na szyję. („Już Cię nigdy nie opuszczę”. „Patrz ile przyniosłem drzazg”. „Możemy założyć fabrykę wykałaczek”). Śmieje się. Tańczy dookoła siedzącego i uśmiechniętego siwego mężczyzny. Powoli ściąga podkoszulek. Drzwi ciężko się zamykają. Wzdrygam się. Zostaję w ciemnościach. Dzwoni komórka. Leży tuż przy moich stopach. Podnoszę. Odbieram. („To był dobry uczynek”).

Opublikowano

Bardzo mi się podoba twój tekst, a juz najbardziej to włażenie do kieszeni marynarki, rewelacja po prostu!
Ale nie inspirowałeś się przypadkiem Shrekiem 2 (te stringi...)? :-)
Ciekawy sposób wprowadzenia dialogów, i w ogóle stylistyka. Mnie krótkie zdania wcale nie przeszkadzają, ale może dlatego, że to krótkie, całą powieść czytać w ten sposób, to jednak chyba byłaby męka:)
Ostatniego zdania nie kumam („To był dobry uczynek”), ale poza tym masz ode mnie WIELKIEGO PLUSA:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




"To był dobry uczynek" - kwintesencja/ szereg interpretacji/
np. peel zasnął z poświęcenia kosztem (wlasnie czego?)
  • 8 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dla niego te chwile zapewne w przelocie rzucił buziaki na miłą twarz i poszedł gdzieś sobie zapomniał już o tym ty przeżywasz wciąż nadzieję masz   :)
    • podarowałeś mi kilka chwil zaznaczonych wilgotnymi miejscami na twarzy   wspomnienia zabierają odwagę do zostawienia cię w tyle   to nic że przeszłość rozgościła się w moim domu zasłaniając okna z widokiem na nadzieję   przyzwyczaiłam się do samotności która rozpycha serce zagarniając dla siebie coraz więcej miejsca   nic nie ma znaczenia gdy oczy widzą pustkę bo brakuje   twojego spojrzenia
    • chyba napisałeś szmonces a tu znany szmonces :    
    • Obudziłem się rankiem, który miał imię , ciepło i zapach kobiety. Obudziłem się, bo słońce o kolorze gorącego srebra przebijało poranne mgły  i wpadało do naszego pokoju. Wstałem w poczuciu fizycznego spełnienia. Ale zanim wstałem, długo jeszcze rozbudzony leżałem, szukając w jej twarzy szczęścia, Czułem je w każdej chwili, kiedyśmy się poprzedniego wieczora kochali, czułem drżenie przechodzące od jej wnętrza do samej głowy. Pamiętam, że w błękicie nocy wpadającym wielkimi oknami, rozjaśnionym różowymi płomykami świec, oczy jej skrzyły się jak tafla roztopionego w słońcu morza. Było coś nierzeczywistego w jej temperamencie z fantazjami i kaprysami czystego szaleństwa. Wznosiłem się i opadałem w tę najpiękniejszą noc życia. Jej ciało o kolorze brązowego marmuru Iśniło pożądaniem. Ciemne, długie lekko kręcone włosy, w które zatopiłem usta, napełniały mnie zapachem słońca. Ciepłego, lipowego, namiętnego. Byliśmy tylko sami w tym wielkim domu jej rodziców. Piliśmy  słodki armaniak gdzieś spod Pirenejów przy dyskretnych dźwiękach muzyki Jamesa Lasta. Kiedy nadeszła ta pora, w której spojrzenia zakochanych mówią wszystko, wstała i pociągnęła mnie do sypialni. Poczułem dreszcz, gdy położyłem się na chłodnym, jedwabnym prześcieradle. Ale ten dreszcz przeszedł szybko w coś innego,  zniewalającego mnie całego, gdy zagubiona gdzieś z głową na dole mojego brzucha chrapliwie dyszała. Trzymałem dłonie w jej włosach. Kiedy przestała, byłem już w najczystszym niebie pożądania. Kochaliśmy się do północy bez słów, bez jednego słowa. Zatopiliśmy się w sobie z ufnością dzieci tulących się do piersi mamy. Miłość mnie całkowicie przepełniła, byłem nią zniewolony do końca. W przerwach patrzałem na jej twarz i widziałem na jej bladych dziewczęcych wargach uśmiech, nieśmiały i bardzo łagodny. Było w nim onieśmielenie, zagubienie, jakby nagle przestraszyła się tego co robimy. Ale ten lęk nieokreślony znikał natychmiast, kiedy tylko przytułałem ją do siebie. Czasami tylko zasłaniała sobie oczy szczupłymi,  dziewczęcymi, o długich palcach, dłońmi. Przeczuwałem, że chciała, aby to co robiliśmy trwało wiecznie. Ale nawet najłagodniejsze pieszczoty przeplatane czerwonymi strumieniami pożądania i namiętności powodujące zamęt świata realnego, kiedyś się kończą. Zasnęliśmy bez słów, wtuleni w siebie gorącem naszych ciał. Jeszcze tylko pamiętam jej spokojny oddech i odpłynąłem w mroki nocy. Zginęła 11 dni później w katastrofie lotniczej pod Mogadiszem. Jej ciała nigdy nie odnaleziono.           @jaś  
    • Zjawy teleportują się. Kobieta między własnym życiem a moim.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...