Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gdy koń trafia na pastwisko

same się zielenią koniczyny

on patrzy schyla się przegryza

zapominając o wszystkim

świat na dnie żołądka

pielęgnuje do miękkości

aż krągłości go wzdymają


 

mając dużo mając ogrom

podnosi głowę na niebo

bo może gdzieś jest więcej

nie świata ale koniczyny

mógłby tam pogalopować

swoją ścieżką wąską

polem wyraźnego widzenia


 

zanim ktoś podejdzie

z tyłu lub z boku zaskoczy

zanim zadrży powietrze

obce może złowrogie

zanim odsłoni się nagle

jakaś szersza perspektywa

i przestanie patrzeć pod nogi


 

niesiony własnym pędem

nie o słońce się potykając

ale o jabłonkę na horyzoncie

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Natuskaa... w I -szej, może niepotrzebny rym... miękkości - krągłości...

ale poza tym, to wiersz o wolnym, nieskrępowanym biegu, gdzie oczy poniosą.

Mogłabym z tym koniem potknąć się o jabłonkę...  ;)

Pozdrawiam.

 

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oj tam, oj tam...

 

Dzięki i pozdrawiam :)

Lata temu na działce, chociaż w sumie nieużytku zarośniętym, z powyginaną betoniarką w gratisie stał koń. Nie miał żadnej wiaty, ani innego miejsca zadaszonego w swoim ogrodzonym płotem królestwie. Czy deszcz czy upał stał tam, obok betoniarki. Podejrzewam, że cudem uniknął rzeźni, taki był zmordowany z połową ogona i .... no nie ważne.

Jak chodziłam do sklepu, to mijałam go po drodze. Kupowałam jabłka, ale zawsze kiedy go zobaczyłam musiałam się podzielić nigdy nie odmawiał.

Koń chyba powinien mieć więcej ruchu, tak jak piszesz.

 

Dzięki i pozdrawiam :)

Może jest, a może nie jest, kto to wie... 

Za miłe słowo dziękuję :)

 

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Podświadomość chciała, to napisałam, ale ile się musiałam naczytać w internetach o oczach konia, to moje. O tym w jaki sposób widzi i dlaczego się płoszy i nawet jak jego oczy reagują na słońce i noc. No i wyszło mi takie maleństwo.

Cieszy, że się spodobało.

 

Czas, mnie też goni, trzeba ciągle wybierać na co go przeznaczyć, żeby było mądrze.

 

Dziękuję i pozdrawiam :)

 

Ps Zostawmy pytanie z boku.

Ps2 Nat? Ładne :)

Gdyby tak na stałe zamieszkać w spokoju, jak ten koń w koniczynach -  zapomnieć o troskach - byłoby pięknie :)

 

Dziękuję i pozdrawiam.

Bardzo dziękuję i pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nawet nie zauważyłam rymu, niech zostanie, może kiedyś coś zmienię.

 

No widzisz w głowie mi wyrosło gdzieś w tle wiersza samotne drzewo wsród pól. Poza miastem to jest możliwe i nawet mogła to być jabłonka :)

 

Dziękuję i pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Już pierwsza gwiazda wzeszła – zimna i szklana, Jak oko Boga, co patrzy z nicości na pana. Śnieg otulił ten dworek całunem milczenia, Zgasły dawne hałasy, zgasły uniesienia. Stół stoi biały, wielki – jak lodowa kra, A na nim drży płomykiem samotna łza. Obrus lśni krochmalem, sztywny jak sumienie, Pod nim siano nie pachnie – lecz kłuje jak ciernie. Jest talerz dodatkowy... dla wędrowca, mówią? Lecz dzisiaj cienie zmarłych w nim usta swe lubią Zanurzać bezszelestnie. Nikt nie puka w drzwi. Tylko wiatr w kominie swą kolędę brzmi. Biorę w dłoń ten opłatek, kruchy chleb anioła, Lecz komu go połamać? Gdy pustka dookoła! Wyciągam rękę w przestrzeń – dłoń w powietrzu wiśnie, I czuję, jak ten mróz mi serce w kleszcze ściśnie. „Wesołych...” – szepczą usta do ściany, do cienia, I kruszy się ten chleb w pył... w proch zapomnienia. Choinka w kącie stoi, strojna jak na bal, Lecz bombki w niej odbijają tylko wielki żal. Patrzę w nie jak w zwierciadła – widzę twarz starca, Co przegrał życie swoje w te karty u szulera, u marca. Gdzie gwar dziecięcy? Gdzie matki krzątanie? Jest tylko „Bóg się rodzi” – i moje konanie. O, Panie, co tej nocy zstępujesz na ziemię, Czemuś mi włożył na barki to samotne brzmię? W stajence było zimno, lecz byli pasterze, A ja tu, w ciepłej izbie, w swą pustkę nie wierzę. Więc siedzę i czekam, aż świeca dopali, Aż noc mnie tym czarnym płaszczem, jak kir, przywali.
    • @KOBIETA gdyby nie kobiety, nie byłoby świata:)
    • @violetta zobacz Violetta …jednak my dziewczynki ;) o wiele więcej i szybciej rozumiemy:)  Spokojnych Świąt dla Was

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ️  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...