Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Na styku roku Starego z Nowym,

Kiedy to wszystko stygnie w przyrodzie,

Zjawił się miesiąc w pełni zimowy,

I wielkie zmiany przyniósł w pogodzie.

 

Wraz z nim nadeszła dumna dziewczyna,

W której zakochał się beznadziejnie.

Miała na imię Prawdziwa Zima

I traktowała wszystkich ozięble.

 

Miłosne dla niej czynił zabiegi,

Do nóg jej padał, prosił o rękę.

Ściskał ją mrozem i sypał śniegi,

Przystrajał w zwiewną, białą sukienkę.

 

Niczym artysta z miłości chory,

Skrzące się płatki zmieniał w kryształy.

Malował śliczne na oknach wzory,

I chciał przyprószyć dla niej świat cały.

 

Szusował z góry szybko na nartach,

Wzbijając dla niej śnieżne tumany.

I ciągle robił z siebie wariata,

Bo z wzajemnością chciał być kochany.

 

Na sankach pędził, jak na wyścigach,

To znów obrzucał dzieci śnieżkami.

Rozwiewał szale pannom w kuligach,

Czasem w odwilży płakał soplami.

 

Wirował zwinnie w śnieżnej zamieci.

Zaspami drogi dla stóp jej mościł.

Cytował wiersze cudne z pamięci,

Zwariował całkiem dla niej z miłości.

 

W jej mroźne oczy spoglądał czule,

Na łyżwach kręcił też piruety.

I toczył dla niej śniegowe kule.

Wszystko na próżno jednak niestety.

 

Rzekła do niego – Ach, proszę pana,

Grzecznie, lecz z chłodnym jednak dystansem

- Niech pan nie robi z siebie bałwana,

Mnie tam nie w głowie zimne romanse.

 

Szkoda pańskiego dla mnie zachodu,

Choć pana lubię, szacunkiem darzę,

Pan nie roztopi w mym sercu lodu,

Już prędzej Luty, a raczej Marzec.

 

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@huzarc

 

Dzięki, choć to raczej maksitura ;)

@Agrafka

 

Dzięki. Ja się wykręcać nie zamierzam, co najwyżej trochę pozmieniam i bedzie. To Zima jest nieczułą, zimną s..., a nie będę kończył ;)

@dot.

 

Może i nie. Jeszcze pomyślę. Zwróć uwagę, że w pierwszej strofie chciałem złożyć wyjaśnienia w sprawie nazwy Styczeń - od stykania starego z nowym rokiem lub z powodu zastygania wszystkiego.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Świetnie. Zimna przenika do głębi, a ta Vivaldiego jeszcze na wskroś.

 

To może teraz za Vivaldim i Muchą Franku - mam nadzieję, że będą następne panny? 

 

Pozdrawiam.

 

źródło strony:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Opublikowano (edytowane)

@iwonaroma

 

Dzięki :)

Ma się ten dyplom (kupiony pokątnie na bazarze) WUG-u (Wyższej Uczelni Gryzmolenia) ;)

@Marek.zak1; @dot.

 

Dzięki Marku.

Ale o to chodzi, że "mi" jest na początku?

Czy Wam się też cały czas zawiesza strona z portalem?

@jan_komułzykant

 

Dzięki Janko :)

Już było o romansie Listopada z Mgiełką. Myślę, że jeszcze coś będzie. Pewnikiem na wiosnę :)

 

 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...