Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

do Wesołego Miasteczka

szeroka wije się ścieżka

gdzieś przy jej krętych zakrętach

diabeł i anioł zamieszkał

 

już trudno zgadnąć  po której

stronie znajduje się który

odkąd przewrócił pan Człowiek

wszystko nogami do góry

 

do Wesołego Miasteczka

zawsze otwarte są bramy

biletów zwykle nie trzeba

lub nadzwyczajnie są tanie

 

natomiast potem za wszystko

trzeba bezwzględnie zapłacić

jeśli ktoś chciałby korzystać

nie tylko stać i się gapić

 

czasem w Wesołym Miasteczku

śpiewają małe diabełki

znają o niebie i raju

całkiem wesołe piosenki

 

przy karuzeli ze światła

kociak w pudełku zmartwiony

a czym się bardziej zamartwia

tym bardziej jest ożywiony

 

poprzez Wesołe Miasteczko

czasu przepływa też rzeka

niejeden w wieczność popłynął

lub w niej utonął i przepadł

 

są tutaj młyny diabelskie

i rollercoaster bez końca

lecz nie dla chorych na serce

i tych co pragną się rozstać

 

w centrum jest zamek tajemnic

w nim aula wielka choć ciemna

a w niej wykłada bez przerwy

szatan że wcale go nie ma

 

wszystko od wieków otacza

las w którym trafia się drzewo

rodzące rajskie owoce

wiedzy dobrego i złego

 

w lesie nie ujrzysz człowieka

nie ma tu żadnej zagadki

wszyscy zamknięci w miasteczkach

do kociej wciąga ich klatki

 

 

 

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Gość Franek K
Opublikowano

Najbardziej rozwaliłeś mnie tym panem Człowiekiem. Świetny tekst.

Opublikowano

 

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak, tak to działa. Nie wiem czy znasz taki dowcip:

 

Zmarło się jakiemuś celebrycie, ale że chociaż miał swoje grzechy na sumieniu, to nie sprzeniewierzył się zupełnie ludzkiej godności. Mając to na uwadze, Najwyższa Instancja zezwoliła mu wybrać sobie miejsce gdzie spędzi wieczność. Pierwsze postanowił zwiedzić Piekło. Wchodzi, a tam impreza. Gra muzyka, alkohol leje się strumieniami, wokół suto zastawionych stołów kręcą się roznegliżowane panienki, wszyscy wokół uchachani, grają, śpiewają, tańczą... Potem poszedł zwiedzić Niebo. A tam ciiisza, a tam spoookój, raczej czysto i pusto, tylko od czasu do czasu aniołki zawodzą jakieś smętne melodie. Ogólnie raczej nic się nie dzieje. No to mówi: "Wolę piekło, tam weselej, tutaj będę się całą wieczność nudził". Wraca do Piekła, a tam diabły podsycają ogień piekielny pod kotłami ze smołą, w których smażą się potępieńcy, wszędzie słychać krzyki, lament i zgrzytanie zębów, przeplatane diabelskim chichotem. "A gdzie impreza???", pyta bardzo zdziwiony naczelnego diabła. "Jak impreza???", dziwi się diabeł. "Nooo, muzyka, tańce, dziewczyny...." "A nieeee, to tylko marketing..." odpowiada diabeł :)))))

 

Pozdrawiam :)

 

 

 

Dzięki. Nie tak świetny jak chciałbym, ale dzięki :)

Pozdrawiam

:)

Opublikowano

Tak na marginesie, wesołe miasteczko jako alegoria życia, lecz bilety kupujesz nań od diabła lub anioła, taka skrzydlata spółka upadłego czarta i  uniesionego cherubina, no i potem bawić się można w wesołym miasteczku i korzystać z jego atrakcji. Pozdrawiam bywalców wesołego miasteczka. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...