Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nasza muza org.fm


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Dzisiaj mega ważna noc w Dublinie.

Akt solidarności z bezdomnymi.

Śpimy z nimi. Dużo kasy zebraliśmy i to mnie bardzo cieszy. Będę tu w nocy zaglądać....po muzę,. Bez bohaterstwa. Mam dobry sprzęt na mróz. W Polsce też ta akcja chyba będzie. Zachęcam Was, tylko tak można poczuć namiastkę ich kwadratowego świata.

 

Even Flow- Pearl Jam, mądry song w temacie.

 

This 1991 rock song is sung from the perspective of a homeless man who is illiterate and mentally ill, as his thoughts "arrive like butterflies" and he chases them away. With concrete as his pillow, the man drifts off after praying to a higher power that hasn't seemed to have helped him much so far. 

źródło: strona internetowa Pearl Jam

 

 

 

 

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@valeria a to jakaś nowa piosenkarka?

Sorry, tv nie oglądam, tylko Netflix i z trójki czerpię wiedzę o polskich artystach. Pozdrawiam

 

Opublikowano (edytowane)

Danny że Script nasz rozgrzewal.Znacie?

Mój wrazliwiec kochany.

Teraz w workach leżymy bo deszcz daje od 4 godzin

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dublin nie zawiódł

 

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@light główny zaangażowany wczorajszej akcji dla bezdomnych na całym świecie. Ciekawie się wypowiada w filmiku promujacym tę akcję. 

Chodzi mi o Chris Martin of course

 

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@light sorry, po prostu myślałam, że to tylko nasze lokalne chłopaki

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@valeria Pierwsza piosenka jest niesamowita. Dziękuję Valeria.

Wrzuć coś o Warszawie, proszę. Wybieram się do stolicy niedługo, także chętnie posłucham. Pozdrawiam

 

I teraz się zacznie...jestem psychofanka Korteza. 

 

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tyle złamań to rzadkość. Ja po czołowo - bocznym zderzeniu z ciągnikiem miałem tylko 4, a samochód był do kasacji:). Pozdrawiam. 
    • Wieczór kawalerski, czyli jak wędzenie zamieniło się w ortopedię   Nic nie jest trwałe. Na pewno nie żebra, nie obojczyk i - jak pokazuje życie - nie małżeństwo. Moja przyjaciółka Hania może to potwierdzić. Miała męża, Jana. Już go nie ma. Jak śpiewają Rosjanie: „paszoł k drugoj”. Jego strata. Próżnia długo nie trwała - pojawił się Marcin. Gość w porządku, choć formalista.  A jak formalista, to wiadomo - ślub. A jak ślub, to i wieczór kawalerski.  A jak wieczór kawalerski, to... ortopedia. Ten wieczór zapamiętam na długo. I nie tylko dlatego, że karkówka była tak dobra, że można było ją opatentować jako broń masowego rażenia. Ale też dlatego, że od tamtej pory moje żebra grają na zmianę z obojczykiem koncert bólu, który zna tylko ten, kto próbował zasnąć z klatką piersiową w wersji origami. Wieczór był połączony z wędzeniem - taki kulinarny multitasking. Produkty miały trafić na stół weselny. Trafiły. Ja natomiast trafiłem na SOR. Następnego dnia. Złamanych dziewięć żeber i obojczyk. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale też nikt nie ostrzegał, że będzie aż tak... dramatycznie. Wszystko zaczęło się klasycznie: chłopaki ze wsi, kilka piw, rozmowy o sporcie, narzekania na politykę, grill, karkówka, steki, kiełbasa z nutą dymu i testosteronu. Po kilku godzinach - piątka na pożegnanie. Do domu miałem niedaleko, z górki. I właśnie ta górka okazała się zdradliwa.  Spadł deszcz, droga śliska, a mój telemark wyglądał bardziej jak taniec godowy pingwina. Padłem. Usłyszałem chrobot żeber. Zakląłem. Nie mogłem wstać - ból jakby Chuck Norris kopnął mnie w klatkę piersiową z orbity. Wstałem, zrobiłem kilka kroków i… znów gleba.  Kolejny chrobot. Tym razem obojczyk. Ale o tym dowiedziałem się dopiero na SOR-ze. Proces wstawania przypominał narodziny żółwia z betonu, ale udało się. Ból nieziemski, ale cóż to dla młodego mężczyzny 60+? Dałem radę. Do domu miałem 300 metrów. Zakomunikowałem żonie, że wszystko wyjaśnię rano, umyłem zęby i poszedłem spać. Rano - konsternacja.  Nie mogę wstać z łóżka.  Po kilku godzinach prób, okraszonych przekleństwami i jękami godnymi opery, zrezygnowałem. Rodzina wezwała posiłki - czyli karetkę. Ratownicy po wstępnych oględzinach uznali, że kręgosłup jest cały, i pomogli mi usiąść, używając siły, której nie powstydziłby Hulk. Nie było to przyjemne, ale przetrwałem i nawet nie zawyłem z bólu. Jak już usiadłem, okazało się, że mogę też chodzić - czyli do karetki doszedłem sam, jak bohater filmu akcji klasy B. Kilka godzin oczekiwania na swoją kolej. Indywidualny spacer do RTG, zdjęcie i potem zdziwienie personelu: siedem żeber z prawej, dwa z lewej, obojczyk z przemieszczeniem. Dostałem zakaz chodzenia, więc dalsze procedury już na wózku, pchanym przez pielęgniarza, który wyglądał jakby właśnie wrócił z maratonu. W końcu wylądowałem na sali, gdzie leżało dziesięciu takich połamańców jak ja, czekających na decyzję, co dalej. Obok mnie turysta z Tajlandii z pęknięciem czaszki -pobity przez turystów z Chin. W pierwszym odruchu przeprosiłem go za Polaków, bo myślałem, że to nasi pokazali „gościnność”. Tak zaczęła się moja rehabilitacyjna przygoda.  A wieczór kawalerski?  Cóż... niech będzie przestrogą dla wszystkich, którzy myślą, że po piwie z górki to tylko zjazd do domu.  Czasem to zjazd do ortopedy.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      On jest nie tylko tutaj. On jest w wielu miejscach. Zapytaj go, czy ma tego świadomość...  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Gąska Balbinka ;-)   Pzdr :-)
    • No ja mam inny pogląd ;-)   (Czy on wie, że jest tutaj?)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...