Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dzień wszystkich świętych tłumnie obchodzimy
z kwiatami na groby z rodzinami jeździmy.
Znicze bliskim zapalamy i modlitwy odmawiamy.

Wieczorem alejkami cmentarnymi się przechadzamy
i blask od zapalonych zniczy podziwiamy.
Nieraz nad grobami się pochylimy
i ukradkiem łezkę uronimy.

Lecz to święto wszystkich świętych
czy naprawdę sądzimy że życie tak godnie
bliscy przeżyli i świętymi od razu się zrobili .

Czy my za bardzo się nie pysznimy
i dumni przez swoją zuchwałość się nie robimy.

Na drugi dzień Zaduszki w tym dniu prawdziwie
głębokie modlitwy ślijmy i o spokój dusz biednych
nam bliskim wypraszajmy łaski o zbawienie
i przebaczenie ich win.

Opublikowano

Witaj Danuto -  witaj na forum - mam nadzieje że ci tu będzie miło.

A wiersz niby wzniosły ale wydaje mi się że pisany na siłę.

To wszystko o czym mówi jest takie oczywiste - ja bym oczekiwał

czegoś ponad to - no ale to tylko ja więc się nie przejmuj.

                                                                                                                           Pozd.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Danuto, nie spieram się z Sylwestrem, tylko tak troszkę przekomarzam ;)

Oczywiście, że oba święta są ważne, ale podtrzymuję swoje stanowisko. Świętym nie są potrzebne nasze znicze, bo są samoświetlni. Palimy je przecież naszym bliźnim, jeszcze nieoświeconym, czy nie? 

Opublikowano

Iwonaroma jak wiesz jestem z Wami na poezji od niedawna dopiero się uczę ,więc mogłam się pomylić co do przekomarzania się.          Często odwiedzam i zapalam znicze moim bliskim ale w tym masz rację zmarłym nie są potrzebne kwiaty i znicze tylko nasze modlitwy a do świętych się modlimy o opiekę nad nami. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...