Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swą rolę
Przez prarę godzin wygrawszy na scenie,
W nicość popada-powieścią idioty,
Głośną,wrzaskliwą, a nic nie znaczącą."

(W. Szekspir)



Otworzyłam oczy i zamrugałam w ciemności. Świadoma swej samotności wstałam i wykonałam wszelkie czenności, dokładnie tak samo jak każdego innego poranka. Ale to nie był ranek jak każdy inny, to nie miał być dzień podobny do pozostałych.
Czułam się słaba i chora. Spojrzałam w duże lustro zdobiące przedpokój mojego mieszkania. Wewnątrz kobieta bez twarzy łypnęła na mnie szyderczo. Znisłam to, nie ugiełam się pod szarością jej cery i posłałam tylko nizgrabny uśmich. Odpowiedziałą mdłym skrzywieniem.
Umyłam się, ubrałam i wyszłąm z łykiem zimnej, wczorajszej kawy w ustach.
Jeszcze ciemno, ale dzień szybko zlizywał ostatnie znamiona nocy. Ulica nie była pusta. Ludzie gdzieś się spieszyli, bo dla nich to był zwykły dzień, jak każdy. Mężczyzna na przystanku o coś mnie zapytał, nie odpowiedziałam na to banalne pytanie, którego nie zrozumiałąm.
Czułam się gorzej niż przed wyjściem. Pociłam się, moje tętno było nienaturalnie przyspieszone.
Wsiadłam do autobusu, pierwszego który nadjechał. Nie pasował mi. Przecisnęłam się między kłodami ludzi. Zatrzymałam się w bezpiecznym miejscu naprzeciw kobiety, w czerwonej rozpiętej kurtce, z dużymi obwisłymi piersiami.
Wiedziałąm już,że zaraz się zacznie, właściwie to zaczęło się już. Nie chciałam okazać słabości.Nie upadłam drażniona chorobą, która teraz wgryzła się we mnie niesamowitym bólem. Beznamiętnie wpatrywałam się wkobietę przede mną, która była niezadowolona z około połowy przeżytego wieku. Zazdrościłam jej, bo nie dożyłam nawet ćwierci wieku i nawet nie miałam z czego być niezadowoloną. Ona nieświadoma jak cenną rzecz posiada, nieświadoma,że dziewczyna naprzeciw właśnie umiera dumnie.
Słyszałam głuche uderzenia pustego serca. Nie było w nim krwi. Po prostu nie było. W żyłach gęstniała znieruchomiała czerwona ciecz.
Czułam, że jestem martwa. Wiedziałąm, że fakt iż stoję spowodowany jest ciągłymi rozkazami szarpiącego się mózgu. Coś usiłowało zmusić moje koło do ruszenia. Jednak byłam już martwa pośród obcych ludzi, dla których nic nie znaczyłam, którzy nie zauważą kiedy upadnę. Podepczą moją dumną śmierć i pospieszą tam gdzie codzień.
Zamknęłam oczy. Ciało wydało mi się miękkie i lekkie. Już nie bolało.
"Dlaczego Pani płacze? Czy coś się stało?". Nie wstałam już, a pasażerowie dziwili się, iż umarłam stojąc. Leżący futerał na duszę był już nawet chłodny...



Ps. Proszę o OSTRĄ krytykę,bo mnie coś nie gra w tym opwiadanku i sama już nie wiem co. Poza tym to tylko szkic jak na razie.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Tak wiem...sporo pracy i te moje literówki. Niestety taki już ze mnie człowiek. Od podstawówki się ze mnie śmieli,że musze być wiecznie głodna, bo mnóstwo literek zjadam. Nad tym jednak ciągle również pracuję.
Dziekuje za komentarz.
I życzę świętego w kominie i śniegu na choince.

Opublikowano

Literówki mnie osobiście bolą. Jest ich tutaj niestety sporo, polecam w celu uniknięcia tego typu błędów korzystanie z pewnego popularnego programu pewnej niekochanej firmy z Redmond.

W tekście rzuca się w oczy pewien rodzaj wyliczanki kolejnych czynności:
1. otworzyłam oczy
2. zamrugałam w ciemności
3. wstałam
4. wykonałam czynności
itd.
Tak drastyczna linearność w małym stopniu może zaciekawić czytelnika.

Poza tym "dzień zlizywał ostatnie znamiona nocy" - nieco przekombinowane, jakby na siłę. Zresztą brzmi oto dosyć dziwnie.

Wreszcie nie rozumiem, dlaczego bohaterka umarła. Nie widzę też powodu, dla którego "obcy ludzie" mieli by w szczególnym stopniu reagować na ten fakt. Ale to tylko taka uwaga na marginesie.

pozdrawiam prawie już świątecznie

MZ

Opublikowano

Jeśli zdanie :" dzień zlizywał ostanie znamiona nocy" jest przekombinowane to Becketta powinno się uznać za wariata, Słowackiego spalić na stosie a Sienkiewicza skazać na Sybir za propagowanie nędznej polskiej historii. To zdanie jest przepiękne szkoda, że reszta nie trzyma sie k... Pozdrawiam

Opublikowano

nie wiem czemu ale zbyt często to moje komentarze są komentowane zamiast meritum:/ niniejszym wyrażam lekką irytację.

becketta tak, owszem czytałem, co więcej bardzo go cenię. ale nie wydaje mi się, żeby to było zdanie w jego stylu. może bardziej słowackiego, ale zawsze trzeba uwzględnić kontekst.
kontekst jest zawsze niezbędny, każde dane bez kontekstu są bezużyteczne. to się tyczy także tego tekstu. jak nagle wyskakuje mi taki "kwiatek" na tle reszty, to musi być on przekombinowany. miarą przekombinowania jest słowo "zlizywał", szukałem nawet jakiegoś zamiennika, bo myślę, że wtedy bym to bardziej przeżył.
skończyłem.

Opublikowano

...dlatego, że uważam iż nie ma Pan racji. Co do treści zgoda. Ale gdy zagłębiam się w literaturę a robię to bardzo często, zdania tego typu wprawiają mnie w zachwyt. Poprostu. "Dzień zlizywał ostatnie znamiona nocy" nie trzeba szukać zamienników. Tak czasami bywa nad ranem, że dzień zlizuje ostatnie znamiona nocy.Brawo dla autorki. To wszystko co mam do powiedzenia w tej kwestii...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...