Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

taki zwyczajny
że aż niezwykły
święty

twoja miłość utrzęsioną miarą
nawet dla nieprzyjaciół
a od siebie wymagałeś najwięcej

iskrą miłosierdzia można rozpalić
nawet spopielałe głownie
i odnowić zwątlałego ducha

umiałeś słuchać z dobrocią
małych i wielkich tego świata
otwierać zatwardziałe dusze
bez względu na opcje zawsze
w centrum - człowiek

rozpalaj tę ziemię by wytrwała
w powołaniu - świętymi bądźcie
pomóż nam bez lęku wybrać szlak
do wspólnego domu

2014-10-12

Opublikowano

Witaj Krysiu :)

Mnie dziś też tak jakoś o miłości, niesłychanej
niepojętej dla człowieka, choćby nie wiem jak chciał pojąć
za to właśnie Go kochamy i za świętą zwyczajność.

rozpalaj tę ziemię by wytrwała
w powołaniu - świętymi bądźcie
pomóż nam bez lęku iść za tobą
do wspólnego domu


Ludzie obawiają się tej drogi i to jest wprost irracjonalne
przecież lepiej wiedzieć gdzie się idzie
niż ślepo, bez wiary a więc bez sensu.

Wiara, Pan Bóg jest jak najbardziej pięknym tematem
dla poetów :)

Serdecznie pozdrawiam Krysiu :))

Opublikowano

@teresa943
jak dla mnie ani poezja ani współczesna. nawet księża z mojej parafii unikają takiej wzniosłości.

Opublikowano

@Zbyszek_Dwa
Cóż? Ludzie obawiają się, ponieważ brakuje autentycznych świadków wiary, którzy własnym życiem ewangelizują. J. Paweł swoim świadectwem wiary pociągał miliony i ... nadal pociąga.

Dziękuję, Zbyszku, za komentarz i serdecznie pozdrawiam :)

Opublikowano

@teres
Witam serdecznie w ten piękny dzień - tak aktualnie jest tu gdzie mieszkam.
Wiersz przemyślany - Krysiu ja uwielbiałem uwielbiam i zawsze będę
uwielbiał tego boskiego człowieka jakim był Jan Paweł .
Akurat przypadają dni papieskie - wspomnienia wróciły
łezka się zakręciła.

Ślę pokłony i pozdrowienia

Opublikowano

@Waldemar_Talar_Talar
Tak. Właśnie wczoraj zrodził się ten wiersz na gorąco zanim jeszcze obejrzałam koncert zatytułowany "Świętymi bądźcie'. Naprawdę byłam zdumiona natchnieniem kilka godzin przed... Dla mnie J. Paweł II to ktoś, kto bardzo zaważył w moim życiu osobistym od chwili, gdy spotkałam go bardzo blisko; do dziś czuję dotyk jego palców na mojej dłoni... Być może trudno to zrozumieć, że świadomość, iż spotkało się świętego "moich czasów" i to na żywo, przemienia człowieka od wewnątrz i pozwala dostrzegać świat lepiej, dalej i głębiej...i bardziej kochać oraz przebaczać.

Dziękuję Waldku i pozdrawiam pięknym jesiennym słońcem :-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wołam twoje imię  W deszczu    Modląc się  O twój powrót    W pogodne dni    Bo iskierka miłości  Wciąż się we mnie tli    I wciąż czekam i czekam i czekam  A godziny mijają...
    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...