Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

retrospekcje johna younga


paper_doll

Rekomendowane odpowiedzi

nigdy nie chciałem zostawać w domu sam -
wtedy koszmary stają się rzeczywistością.
chowałem się pod kocem w pokoju ojca i z latarką
czytałem komiksy marvela.

mój tato jest supermanem. ma w oczach laser
i potrafi na jednym palcu podnieść ciężarówkę.
tato nigdy na mnie nie krzyczy. wiem, że mnie kocha
ostatnio częściej to powtarza.


żona urodziła mi syna. jack. cholerne nazewnictwo.
przynajmniej pospolite imię nie pozwoli rówieśnikom wytykać go palcami.
jack boi się ciemności. wstaję do niego każdej nocy i piszemy wiersze.
jack zasypia.

tato dziś mnie uderzył. pierwszy raz zapłakałem pełen zrozumienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się uchwycić w pełni zamysł jaki zawarty jest w tym wierszu. Odnoszę wrażenie, że pod pozornie prostymi słowami dążysz do przekazania - no właśnie czego? Poza zrozumiałymi i uwypuklonymi relacjami wydaje się być coś jeszcze, coś istotniejszego, a może to tylko ja doszukuję się któregoś tam dna.
Słowo "nazewnictwo" odrobinę wybija się dyszkantem ponad całość, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy po kilku czytaniach. To tyle jeśli chodzi o uwagi :]
Bardzo zadowolony z czasu spędzonego nad lekturą wiersza, pozdrawiam.
Alex.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"chwilami trudno oprzeć się wrażeniu, że wiersz rysuje rozdwojenie jaźni"

I byłoby to chyba jedynym usprawiedliwieniem/ uzasadnieniem dla wersu wywracającego moją wiedzę na temat nocy, ciemności i dziecięcych lęków :

"jack boi się ciemności. wstaję do niego każdej nocy i piszemy wiersze"

;)






Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 3 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Oj tam, oj tam :) Ale spokój by był z kolejnymi pytaniami :) Miałam na studiach kolegę, który na wykładzie z chemii organicznej, kiedy prowadząca powiedziała o tym, że etanol źle wpływa na połączenia nerwowe odpowiedzialne za erekcję powiedział: Dlatego go nie piję!  I owszem, cała sala w śmiech, ale i wszystkie dziewczyny (a u nas na roku to istny babiniec był :)) zauroczone :) Czy ja wiem? Ciąża na etapie biochemicznym się broni ;) Można być w ciąży, a później spontanicznie poronić. I tak parokroć ;) Chociaż z często imprezującymi to faktycznie jest problem.  No to dobrze :)))   :)
    • Sytuacja wyglądała tak, że nad zmasakrowanymi zwłokami, pod lampą przypominającą tę nad stołem chirurgicznym, stał były lekarz, kardiochirurg, i czekało go złączenie dwóch kawałków człowieka w jedno. To jak leczenie, ale wyglądu. Na dworze błysnęło. Spojrzał w kierunku okna. Wiatr się wzmógł, łamał małe gałęzie, a deszcz się tak rozpadał, że po szybie spływała gruba warstwa wody. Było ciemno, zupełnie jakby już zapadł zmierzch. Zagrzmiało. Aż zatrzęsły się szyby. Spojrzał na zwłoki. Zmarły miał otwarte oczy. Nie wiadomo, czy otworzyły się dopiero chwilę wcześniej, czy cały czas były otwarte. Wydawało się, że samobójca patrzy na Marka, człowieka, który przeszedł na martwą stronę życia, i błaga o cud. Marek poczuł się jak doktor Frankenstein. Dreszcz przebiegł mu po plecach. Natychmiast sięgnął do oczu zmarłego i zamknął mu powieki. Przez chwilę wydawało mu się, że wiatr na zewnątrz śmieje się z niego. Wicher gwizdał w gałęziach, zaułkach i na krawędziach budynków, jakby kibicował niemożliwemu: wskrzeszeniu umarłego. Ciało nagle drgnęło. Jakby spięły się mięśnie. Światło zamigotało. Odskoczył. Ale natychmiast oprzytomniał. Oto on, Marek Olkuń, kiedyś pan życia, a teraz pan śmierci. Szukał swojej przeszłości. Zdawało mu się, że słyszy wydobywający się z czeluści śmiech. I echo, które temu towarzyszyło. Wszystko wybrzmiało razem: śmiech, wycie wiatru i dźwięk uderzającego pioruna. Marek opadł bezsilnie na stojący obok stołek. Zaczerpnął głęboko powietrza. I odczekał dłuższą chwilę. W końcu za pomocą grubych nici chirurgicznych połączył dwa fragmenty ciała tak dobrze, jak to było możliwe.
    • Tylko mi tu nie pucuj Gdzie wysiądziesz Z pęcherzem pełnym Pośród zgliszcz Nie oszukiuj mnie Gdzie zajdziesz wśród pachnących tępo Wśród sztucznej nocy Wysiadam Nic nie czuję   W końcu 
    • Witam - walczyć o miłość zawsze warto - wiersz na tak -                                                                                                            Pzdr.
    • Oj dziękuję @Leszczym widzę odkopujesz mnie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...