Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pozory - Opowiadanie nr 1 z serii Po Tamtej Stronie Rzeczywistości


Wyglądała normalnie. Ot dziewczyna krocząca późnym popołudniem ulicami miasta. Wiatr rozwiewał jej długie czarne, lekko kręcone włosy. Twarz miała pogodną. Urodę nieco cygańską. Ciężki ciemny makijaż postarzał ją, nadając jej tajemniczego wyrazu. Szła swobodnie, aczkolwiek po bliższym przyjrzeniu się, można było stwierdzić, iż ta lekkość jest pozorna.
Obserwowałam ją, dobrą godzinę. Jakbyśmy maszerowały tą samą drogą. Ona przede mną, ja za nią. Ona z boku, ja tuż przed nią. Spacerowałam bez konkretnego celu, po prostu wyrwałam się z domu, z mojego małego prywatnego piekła. Chciałam odpocząć, nacieszyć swobodą, świeżym ciepłym, wiosennym powietrzem. Moje przygnębienie pomalutku mijało. Fascynowała mnie za to nieznajoma. Przez całą godzinę, odkąd za nią chodziłam, ani razu na mnie nie spojrzała, a mogę się założyć, że doskonale zdawała sobie sprawę z mojej obecności.
Czas mijał, a Ona szła przed siebie. Zwinnie mijała przechodniów, czasami przeglądała się w witrynach sklepowych. Oglądała coś z zainteresowaniem, po czym po chwili wahania, ruszała dalej, w sobie wiadomym kierunku. Chwilami traciłam ją z oczu. Słońce igrało ze mną, oślepiając moje wrażliwe oczy. Po paru sekundach, gdy źrenice zdążyły się odpowiednio zmniejszyć, znów ją dostrzegałam. Szła spokojnie, nadal przed siebie. Podążałam za nią.
Starałam się nie myśleć, pozwoliłam mojej świadomości błąkać się razem ze mną ulicami miasta. Razem z Nieznajomą. Byłyśmy tylko my dwie. Naglę tą harmonię przerwało jej dziwne zachowanie. Stanęła. Stanęła jak wryta. Niespodziewanie zatrzymała się po środku skrzyżowania. Nie zważała na poszturchiwania innych przechodniów. Po prostu stała tak, jakby na coś czekając. Zanim zdążyłam dojść do niej, Ona już się odwróciła. Spojrzałam w jej oczy. Piękne i zarazem straszne oczy. Fala gorąca odebrała mi poczucie czasu. Białe światło wybuchło w mojej głowie igiełkami bólu. Z nieskazitelnej bieli wyłoniła się nagle mała dziewczynka, o tych samych zielonych oczach co nieznajoma. Jej czarne włosy były lepkie od krwi. Z jej ust ściekał cieniutki strumyczek śliny wymieszany z posoką. Na ubrudzonych policzkach, widniały świeże ślady łez. Poczułam jej ból, jej strach, jej rozczarowanie. Tak, to ojciec tak ją pobił, nawet nie wiedziała za co. Chciała się tylko napić herbaty. Niepotrzebnie wchodziła do kuchni.
Obraz nagle zniknął, by zastąpić go nowym. Ona miała już parę naście lat. Śmiała się. Boże, cóż to był za piękny śmiech. Taki czysty, perlisty, naiwny. Radość szybko minęła. Poczułam ból. Znowu oberwała. Tym razem to nie był ojciec. To On. Zawsze jak wypił, stawał się brutalny. Teraz przesadził. Chciał jej, chciał mnie. Chciał nas obie. Wziął co mu się należało. Brutalnie, bez emocji.
Ciemność.
Znowu biel. Nie świetlista, lecz szara, zwykła szpitalna biel. Zobaczyłam ją. Leżała na łóżku. Zmasakrowana twarz, nie wydawała się być ludzką. Napuchnięte powieki, napuchnięte wargi. Ręcę spazmatycznie zaciśnięte na prześcieradle. Kostki zdarte do żywego mięsa. To wszystko widziałam. Czułam cała sobą, jej udrękę, jej niesamowity ból i poczucie upokorzenia. Chciałam wyciągnąć do niej dłoń, chciałam złączyć się w jej cierpieniu, ale obraz nagle uciekł. Pojawił się nowy.
Dziewczyna siedziała przy biurku. Na uszach miała słuchawki z których dobiegały ogłuszające dzwięki. W ręce trzymała igłę. Cięła się. Raz za razem, poprawiała już rozdartą do tkanki tłuszczowej, skórę. Nie płakała. Czuła radość. Czuła ból. Normalny fizyczny, pozbawiony emocjonalnego tła, ból. Spokój spłynął na nas równocześnie. Osiągnęła spełnienie, ja za to podjęłam decyzję.

Pisk opon wyrwał mnie z transu w jaki wpadłam. Zobaczyłam jak samochód uderza w nieznajomą, wyrzucając jej ciało parę metrów w górę. Ciche dudnięcie oznajmiło mi to co zdążyłam już zarejestrować gołym okiem. Upadła. Mgiełka krwi wymknęła się z jej rozchylonych ust. Podeszłam do niej. Uklęknęłam w kałuży krwi. Chwyciłam za rękę i przytuliłam do serca. Jej wielkie zielone oczy pomału traciły barwę. Mrugała powiekami starając się mnie wyraźniej dojrzeć. Próbowała coś powiedzieć, ale zmiażdżone gardło odmówiło jej posłuszeństwa. Zajrzałam do jej myśli. Zmartwiałam. Ona chciała żyć.

Znów się pomyliłam, pomyślała Śmierć i ponownie wyruszyła na poszukiwania...


" ... nawet Śmierć się myli, więc i Wy nie dajcie się zwieść pozorom..."

Opublikowano

niesamowite zakończenie
parę zdań może lekko szemrało, ale reszta miło, cichutko płynęła,
sporo emocji zawarłaś w tak krótkim tekście, rozochociłaś na więcej :)

Serdecznie pozdrawiam
Natalia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Krzyk Długi, głuchy krzyk Rozrywa mi płuca Zgniata mi serce Wyżera od środka martwy już mózg Ale na zewnątrz nie słychać nic Duszę się swoją niemocą Duszę się bólem Na gardle czuję podeszwę istnienia Które coraz głębiej wbija swoje kolce w moją krtań Nie umiem wstać Nie umiem podać ręki słońcu Parzy mnie współczucie A poczucie winy wypala znamię na mej duszy Zapadam się I czuję jedyne kojące ciepło Dziewiątego kręgu piekła Gdzie witają mnie zdrajcy godności I na tronie zakładają mi koronę cierniową.
    • @Corleone 11 Pewne jest to i zacytuję Google.com:     "Tak, świat bez drzew zaginąłby lub stałby się miejscem skrajnie nieprzyjaznym dla życia, ponieważ drzewa są kluczowe dla produkcji tlenu, regulacji klimatu (pochłanianie CO2), utrzymania bioróżnorodności, stabilności gleby i zapobiegania erozji. Ich całkowity zanik doprowadziłby do globalnego ocieplenia, masowego wymierania gatunków i załamania ekosystemów, czyniąc planetę niezdatną do życia.  Kluczowe role drzew: Produkcja tlenu i pochłanianie dwutlenku węgla: Drzewa poprzez fotosyntezę produkują tlen, którym oddychamy, i pochłaniają CO2, główny gaz cieplarniany, co zapobiega smogowi i globalnemu ociepleniu. Równowaga klimatyczna: Regulują temperaturę, cieniując i parując wodę, a ich brak pogłębiłby efekt cieplarniany. Siedlisko życia: Są domem dla milionów gatunków, a ich utrata powoduje masowe wymieranie. Ochrona gleby i wody: Korzenie stabilizują glebę, zapobiegają erozji, a lasy regulują cykl wodny, oczyszczają wodę i powietrze. Zmniejszanie hałasu: Działają jak naturalne bariery akustyczne, co jest ważne zwłaszcza w miastach.  Konsekwencje globalnej utraty drzew: Nieodwracalne zmiany ekologiczne: Powrót do stanu sprzed zniszczenia byłby praktycznie niemożliwy. Kryzys egzystencjalny: Świat stałby się niezdatny do życia, prowadząc do głodu, chorób i konfliktów, zgodnie z przysłowiem: "Gdy ostatnie drzewo zostanie wycięte, ostatnia rzeka zatruta, ostatnia ryba złowiona, odkryjemy, że nie można jeść pieniędzy". 
    • :))))) (końcówka) pozdrawiam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Berenika97 Myślę, że człowiek po prostu dąży do poznania Wszechświata, przecież jest tyle pytań bez odpowiedzi i według mnie takie tematy są jak studnia bez dna, można czerpać z niej przez wieki, a dno coraz bardziej głębokie.
    • A raca i mumia cara?   Asem to ta i mumia Totmesa?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...