Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przewijam dni cierpliwie
wyczulam słuch na czyjeś wołanie
za murem

nieraz trzeba podzielić serce
z zamkniętymi oczami
nakarmić cudzy niedostatek

mówią - niełatwo odjąć od ust
kęs z siebie za dziękuję
ale nie wiedzą ile w zamian

bycie człowiekiem to coś więcej
niż litość

pro domo sua

Opublikowano

[center]pro domo sua

więcej niż bycie
wszak wytrwanie znaczy
szlachetne życie
pasmo czynów znaczy

bycie człowiekiem
nie łatwa to sprawa
chrześcijaninem
to już nie zabawa

miłość cierpliwa
nigdy nie zazdrości
wszystkim życzliwa
nie przejawia złości

wszystkiemu wierzy
i wszystko wybaczy
cną miarą mierzy
nie sprawi rozpaczy

nadzieję żywi
Słowem niczym chlebem
dobrocią dziwi
podzieli się Niebem

Opublikowano

Droga Krysiu nie tylko w wierszu ale także w realu żyjesz nie tylko- pro domo sua !

:"...nieraz trzeba podzielić serce
z zamkniętymi oczami
nakarmić cudzy niedostatek "...

A to najważniejsze !
No i ta piękna wymowna puenta!
Uściski!
Hania

Opublikowano

Rozumiem szlachetne przesłanie, Krysiu, i podoba mi się zapis, ale zgadzam się z uwagą dotyczącą "superego", bo jeśli czyta się je w znaczeniu obiegowym, to wiersz traci sens. Nie wiem, może to rozbuchane ego mogłoby się nazywać "mega ego"?
Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


witaj Kolos94 :)
"superego" w znaczeniu "ja" czyli to, co dla mnie tak cenne, ale...pierwotnie było "kęs siebie", wciąż zastanawiam się, czy nie powrócić do pierwszej myśli?

dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Stempelku, dziękuję za piękny wiersz-komentarz

pokochaj tułacza
pod tym samym niebem
na pielgrzymich szlakach
miłość uczyń chlebem

posmaruj dobrocią
z krzyną zrozumienia
miej nadzieję w oczach
bądź mu pokrzepieniem

nie rozdzieraj rany
nie osądzaj człeka
nikt nie jest bez plamy
miłosierdzia czeka

serdecznie pozdrawiam :)
Krysia




Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Haniu, fakt! Bardzo trudno mi przejść obojętnie wobec ludzkiego nieszczęścia. Czasami pełne zrozumienia spojrzenie i słoneczny uśmiech są dla potrzebującego człowieka kromką chleba. Żeby pomagać innym, niekoniecznie trzeba być bogatym czy "super" sprawnym (wiem coś na ten temat). Wystarczy po prostu...kochać!

Dziękuję Ci z całego serca i ściskam:)

Krysia
Opublikowano

przechodniem obecnie
poprzez przykry padół
tak trudno żyć zacnie
wśród zrzędliwych gaduł

miłość wszystko znosi
wszelkie zło przetrzyma
spełni co kto prosi
siłę ma olbrzyma

w niedoskonałości
sposobność tę widzi
przeoczać słabości
gdy się bliźni trudzi

czego sama pragnie
innemu tak czyni
choć prawa nie nagnie
zła też nie uczyni

miłość wszak posila
biorcę oraz dawcę
cenna życia chwila
miłość w każdej dawce

:)

Miło mi było i jest Krysiu... odwzajemnić także serdeczności :) w miłości agape

Opublikowano

"bycie człowiekiem to coś więcej
niż litość"
- zgadzam się z pointą w stu procentach. Litość jest poniżaniem drugiej osoby, a człowieczeństwo - to coś więcej, coś ponadto, coś, co stawia nas w miejscu drugiej osoby - ponad podziałami.
Serdeczności, Krysiu.

Opublikowano

Krysia, ten tak, w całości... to b.dobry test, dla każdego, bo nie każdy potrafi wsłuchać się w wołanie zza muru,
no i to w zamian, co zostaje w nas, bez zbędnego blichtru, który czasem wygląda jak karykatura.
Pozdrawiam... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Aniu, wyżej wyjaśniłam (Kolosowi94), o co mi chodziło. A więc doradź: czy "kęs siebie" będzie lepiej? Taki był pierwszy zapis...

Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
Krysia

Krysiu, mnie gra "kęs (z) siebie", ale wszystko będzie lepsze niż ten strażnik moralności ;)
Pozdrawiam raz jeszcze :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rozczulasz mnie, Stempelku..."gdybym mówił językami ludzi i aniołów a miłości bym nie miał, byłbym niczym";
miłość jest sensem życia, które jest tak krótkie; zatem "śpieszmy się kochać..." prawdziwie!

Dziękuję za kolejny wiersz (wytrząsasz je z rękawa?:)

Serdeczności, Stempelku :)
Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...