Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kiedy pot znajduje drogę
między łopatkami,
nęka bardziej niż ród muszy
słońcem otępiały.
Wkurza bezruch wśród gałęzi
i sąsiad kosiarką,
równo z sójką, która w przerwach
drze ciszę i gardło.

Chociaż, jak się zastanowić,
trafia w rzeczy sedno,
skrzecząc nowe wciąż wymówki,
mnie natchnęła jedną:
ona wybrać się nie może,
krzykaczka, za morze,
ja - przez upał - obowiązki
domowe położę.

Opublikowano

Od dawien dawna nie czytałam Twojego rymowania.

To jest żartu i skargi pełne. Żart lubię; skargę powielam - upał trudno znieść. Trudniej niż musze docinki.

Spodziewałam się pod koniec, że jednak wyprzedzisz i zawstydzisz sójkę uciekając nad morze. Obowiązki przekładając. :-))) Nie - kładąc;-)

Rymy - niech niektórzy się uczą, jak powinny wyglądać.

Serdeczności - E.

Opublikowano

U mnie drze się sąsiadka na 3 psy i małą wnuczkę, więc chyba podróży z tego nie będzie. Przyjmuję wiersz z humorem i uśmiechem i życzę miłego pobytu u syna na obczyźnie.
Pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję, Novo, i łączę się w bólu - nie znoszę głośnych niechcianych dźwięków.
Pozdrawiam :)

PS
Syn, w odróżnieniu od córki, jeszcze dość długo nieletni, ale baaardzo konsekwentny, więc wycieczka się odbędzie ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ta pani śpiewa dla Ciebie tak:

Das ist Berlin

Die Stadt Berlin hat mancher schon besungen
der längst heut liegt tief unter'm grünen Gras
Für uns sind das bloß noch Erinnerungen
als ob uns Mutter was aus Märchen las
Der eine liebt sie, andre wieder lästern
Manches verging, das einmal Staub gemacht
Doch manches ist noch heute so wie gestern
- das ist Berlin, wie's weint und wie´s lacht

A poniżej moje tłumaczenie:

Nie jeden już co o Berlinie śpiewał
od dawna śni głęboko zieleń traw
Dla nas to tylko jeszcze są wspomnienia
jak matki głos pozwalał baśniom żyć
Czy kochasz, czy przeklinasz swoje miasto
Przeminiesz jak opadający kurz
Lecz pozostanie to, co było wczoraj
bo to Berlin, od płaczu aż po śmiech

Miłego pobytu w Berlinie!
Marlene.
Opublikowano

...sójką być
to nieszczęście
drze się to to
od lata do lata

a za granicę nie wylata... ;-))))

mimo wstążki
obowiązki , obowiązki....zazwyczaj tak bywa...jeśli się położą
to z pewnością nie zapomną ,dowiozą
i dołożą

więc jeśli już na plażę czy do kina
jedź , jedź Anno czym prędzej po wtóre do Berlina...........

............................................................................

lekko i zwiewnie...miło się czytało..hihi

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • idzie pan za panem  kopsa w pupę kolanem! waniliowe pola falują na wietrze na planecie Ardanis zakrzywiam czasoprzestrzeń i odmierzam  parseki mojej wędrówki Drogę Mleczną  znam jak własną kieszeń kosmiczny tramp włóczęga i wagabunda idę piechtami w różowe dale czy się boję ? hmmm... wcale a wcale!
    • @Annna2 ...bo człowiek nie wszystek umiera. 21 gramów przechodzi na drugą stronę.  Dziękuję.  @Robert Witold Gorzkowski To miło, dziękuję. 
    • @Starzec Prawda to :)) Pozdrawiam. 
    • I. WEJŚCIE Najpierw pachnie smarem. To jest zapach chrztu, w którym topisz ręce, zanim jeszcze poznasz imię nowego Boga. Drzwi zamykają się jak powieki, świat zostaje na zewnątrz - przepalony neonem, niepotrzebny jak jezyk w ustach automatu. Patrzysz na linię - jest prosta, bez końca, jak zdanie, którego nigdy nie dokonczysz. Za chwilę sama nauczy cię alfabetu: klak-klak-klak - to „A”, klik-klik - to „B”. Po roku będziesz znał tylko te dwie litery: AB - jak ABRAKADABRA, zaklęcie, które zamienia ludzi w śruby. Kiedyś miałeś w sobie światło, teraz trzymasz w dłoniach cień, wypolerowany tak długo, że odbija tylko profil brygadzisty. II. TRANS Słyszysz muzykę maszyn, jej refren to ból w nadgarstkach, jej zwrotki - szum wentylatorów, które kręcą się szybciej niż twoje serce. Wchodzisz w rytm jak w narkotyk, a on rośnie w tobie jak nowy organ. Taśma to żyła, a ty - strzykawka. Pompujesz w system to, co zostało z człowieka. Myśli zaczynają migotać jak świetlówki, jedna gaśnie, druga się tli. W pewnym momencie zapominasz swojego imienia, bo nie jest w normie ISO, nie ma go w tabeli, więc nie istnieje. Nad tobą, zamiast nieba - sufit, pełen oczu kamer. Mrugają czerwienią, jakby chciały powiedzieć: „Twoje marzenia zostały nagrane. Zostaną zutylizowane.” Śmiejesz się bezgłośnie. Nawet twoje usta działają na prąd stały. III. ROZPAD Po latach nie odróżniasz snu od zmiany. Noc to dzień, dzień to noc, a w środku - czarna dziura halogenów, która wysysa z ciebie resztki kolorów. W głowie rosną cięte w kawałki godziny. Słyszysz je w uszach: klik, klik, klik. To nie jest dźwięk maszyn. To twoj mózg się zwija w spirale, jak wąż, który gryzie własny ogon. Taśma wślizguje się w twoje żyły. Czujesz, jak przesuwa się w krwiobiegu, delikatna, jak stalowy wąż, który liże twoje serce. Teraz ono bije w rytmie normy. Teraz jesteś idealny. Na końcu snu stoisz przed lustrem. Patrzysz - nie ma twarzy. Tylko gładka powierzchnia, doskonała jak produkt po kontroli jakości. A ktoś z głośnika powtarza: „Dziękujemy za współpracę. Twój czas został w pełni wykorzystany.” Potem cisza. I to jest najgłośniejszy dzwięk, jaki kiedykolwiek usłyszysz.    
    • a wiesz, teraz to widać zupełnie inaczej :)  sorki, już nie ma tekstu.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      teraz faktycznie jest lekki, o i tym bardziej mówię, że jest ok. :) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...