Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wzruszający obrazek (Tristan i Izolda) - z wiersza emanuje ogromna czułość. być może Peel od wewnątrz siebie jako Izolda przemawia tak czule do zewnętrznego Tristana, którym jest dla świata...ale chyba za daleko się zagłębiam, wybacz...

serdecznie pozdrawiam, Czarku :)
Krysia

Opublikowano

cztery wersy poruszające czułą strunę szczerością i nieskrywaną głębią ojcowskiej miłości.
pomoc i oparcie dla dziecka wiąże zaufanie z poczuciem bezpieczeństwa. a rodzic - dostrzega płacz, mimo, że pojawia się rzadko.
zauważy każdy grymas, by nic nie przesłaniało "oczu słonecznych".

piękny wiersz, Cezary. Czyste emocje, prosty przekaz, spokojny nastrój. upodobałam.

pozdrawiam serdecznie,
in-h.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak szybciutko bo z czasem cieniutko ( poprawię się za jakiś czas ) : Tristan to mój pięcioletni syn :-))
teraz rozumiem. niestety, bez tego komentarza wiersz był dla mnie nieczytelny. myślę, że gdybyś dał mu tytuł 'synowi', wiersz by nic nie stracił, a zyskał uniwersalność i... większą czytelność dla ogółu, bo, niestety, imię Twojego synka przesuwa spekulacje interpretacyjne w obszary zasugerowane przez Krysię. tak było w moim przypadku, ale nie mogłem jakoś tego posklejać.
pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

No właśnie, bez znajomości tego faktu jest to utwór kompletnie niezrozumiały, można by nawet rzec - bezsensowny. Przez to jest moim zdaniem nieco nietrafiony, nawet najwięksi poeci pozwalają sobie na publikowanie takich utworów tylko wtedy, gdy nie dość, że sami są znani, to jeszcze adresat wiersza jest łatwo identyfikowalny.

Jako miniaturka moim zdaniem sprawdza się średnio. Czemu?

"rzadko płaczesz wolę cię inaczej"
Wyszło dość dziwnie, można nawet powiedzieć - niezrozumiale.

"przytulam twój ból by zgasł w moich rękach"
Moim zdaniem śliczne.

"łzy drążą zaufanie ocieram ciepłą dłonią"
Cóż to oznacza? Łzy są testerem zaufania? A możę łzy wspomagają zaufanie? To dlaczego w takim razie są ocierane? W ogóle bez jakiejkolwiek interpunkcji wers ten niezbyt mi podpasuje, nawet jeśli znajdzie się dobre wytłumaczenie :)

"szczęśliwe dziecko ma oczy słoneczne"
A tutaj tak całkowicie odjechałeś, zupełnie nie pasuje wers do całej reszty wiersza - jakoś tak wydaje się inny, nieprzystający. No i porównanie szczęśliwych oczu do słońca nie jest chyba najbardziej oryginalnym zabiegiem.

Ogólnie krótkie formy mają to do siebie, że powinny być doskonałe, wymuskane i wypolerowane. Tutaj tego nie widać, jeden świetny wers ginie w przeciętności trzech pozostałych.

--
Pozdrawiam
Michał Małysa
http://www.mojwierszownik.pl

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia Ojejku, jak miło :))))  Ale mi niestety natchnienie ostatnio nie służy,  za późno chyba :)))   Umykam do spania :)   Dobrej nocy :)))   Deo 
    • @Deonix_  Dzięki za lekturę. Podziel się próbką swojego wiersza, który trzymasz w zanadrzu... a ozłocę Cię pogodą ducha...
    • @Berenika97 Pewnie będzie cd. Ciekawe co było dalej :)
    • @infelia No wybacz, zapomniała ja...  Oprawa muzyczna również oczywiście wskazana :)   D.
    • To było w pierwszej klasie. Święta - nie pamiętam już, czy Wielkanoc, czy Boże Narodzenie - ale wiem, że jechaliśmy do dziadków. Mama, tata, moi bracia i ja - całą rodziną, nocnym pociągiem, tym sypialnym. Ach, jaka to była atrakcja! Przedziały z łóżkami, wszystko pachniało inaczej niż zwykle. Spałam na górnym łóżku, cicho słysząc stukot kół i rozmowy zza ściany. Dziadkowie mieszkali w Łodzi, na Piotrkowskiej, w starym piętrowym domu. Klatka schodowa była ciemna i pachniała kurzem - trochę się jej bałam, a trochę lubiłam ten dreszczyk. Dziadkowie mieli piec kaflowy, starą kredensową kuchnię i mnóstwo zakamarków, w których można było buszować. I właśnie tam, w jednym z zakamarków, trafiłam na skarb. To nie były zwykłe koraliki. Nie takie z plastiku, sklepowe. Te były... inne. Koraliki zrobione z wysuszonych ziaren ogórka, zafarbowane - chyba atramentem - i nawleczone na nitkę. Niby byle co, a dla mnie to było coś absolutnie wyjątkowego. Takie korale, jakie mogły mieć tylko lalki z baśni, albo bardzo eleganckie panie. Zapytałam babcię, czy mogę je sobie zabrać. - Ależ dziecko, to przecież byle co… Ale jak ci się podobają, to bierz - powiedziała, machając ręką. Więc je wzięłam. Zawinęłam w papier i schowałam do kieszonki. I już wiedziałam, co z nimi zrobię. Dam je pani Bogusi - mojej wychowawczyni. Ona była taka ciepła, elegancka, mówiła do nas miękko i z uśmiechem. Bardzo ją lubiłam. Dam jej w prezencie. Następnego dnia w szkole podeszłam do niej i wręczyłam zawiniątko. - To dla pani - powiedziałam dumnie. Pani Bogusia rozwinęła papier, spojrzała na moje korale i… uśmiechnęła się. - Ojej, jakie śliczne! - powiedziała. - Dziękuję, Alu - i pogłaskała mnie po głowie. Byłam przeszczęśliwa. Tylko... przez następne dni wypatrywałam ich na jej szyi. No bo jak to - skoro śliczne, skoro prezent - to przecież powinna nosić, prawda? Ale nie nosiła. Mijały dni. Mijały tygodnie. A ja codziennie patrzyłam. Aż w końcu, któregoś dnia nie wytrzymałam i... zapytałam. Przy całej klasie. - Proszę pani, a dlaczego pani jeszcze nigdy nie ubrała moich korali? Zapadła cisza, wszyscy spojrzeli na panią Bogusię. A ona się tylko uśmiechnęła - tak jak to tylko ona potrafiła  - i odpowiedziała: - Wiesz, Alu… nie mam jeszcze sukienki do nich. Ale jak kupię, to od razu założę. Uśmiechnęłam się. I z jakiegoś powodu - bardzo się wtedy ucieszyłam. Dzisiaj, kiedy sobie to przypominam, robi mi się ciepło na sercu. I trochę wstyd. Nie wiedziałam wtedy, co to znaczy „wstyd”. Dopiero po latach zrozumiałam, że ta sukienka - to było najpiękniejsze wyjście z sytuacji, jakie mogła mi dać. I do dziś, kiedy patrzę na dzieci, które wręczają komuś coś zrobionego z miłości - zawsze widzę te moje ogórkowe korale. I uśmiech pani Bogusi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...