asher Opublikowano 8 Listopada 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2004 R. siedział na brzegu morza i ciskał siecią w otchłań fal. Na ogół bezskutecznie. Los jakby się zawziął i wcale nie chciał pomóc mu w niedoli. R., zanim został rybakiem, imał się wielu zajęć: był akwizytorem od ubezpieczeń, uczniem szkoły biznesu, dealerem kredek szkolnych, pomywaczem u Mac Donaldsa i właścicielem kiosku Ruchu. Nic mu w życiu nie wyszło. Co dnia, bladym świtem wyruszał z domu, zarzucał sieć i nie wyławiał niczego. Praca ta nie gwarantowała pełnego żołądka, a już tym bardziej pełnego portfela, bo po tym samym morzu pływało wiele dużych jednostek, które odbierały mu możliwość godziwego zarobku. Płakał więc gorzko, klął siarczyście i czekał, sztachając się skrętem z najpodlejszej machory. Za którymś jednak razem zauważył na dnie sieci trzepoczącą się panicznie, maleńką rybkę. Zęby błysnęły mu drapieżnie, ślina ciurkiem popłynęła po brodzie, a w jego duszy zagościła świąteczna radość. Wyciągnął zdobycz na brzeg i dokładnie obejrzał. Złote łuski aż lśniły w blasku słońca. - Dobre i to, kiedy w brzuchu burczy - stwierdził. I nagle stała się rzecz dziwna. Rybka przemówiła. - Nie zabijaj mnie, biedny rybaku - poprosiła piskliwym głosem R. w pierwszej chwili złapał się za głowę. - Co jest? Ty gadasz?! - Mało tego! - wykrzyknęła z dumą rybka - Nawet mam czysty akcent. A poza tym znam jeszcze szwedzki, duński, niemiecki i kilka rybackich narzeczy. Nigdy nie wiadomo kto cię złowi. R. słuchał tego wywodu z otępiałym wyrazem twarzy. - Nic z tego nie rozumiem - wzruszył w końcu ramionami - Chce mi się jeść. - Zobacz - rybka nie dawała za wygraną - Jestem taka mała. Sama skóra i ość. Wypuść mnie, a zwabię ci do sieci wielką rybę. R. rozmyślał przez chwilę, po czym puknął się w czoło. - Nie jestem taki głupi. Wypuszczę cię, a ty mnie oszukasz. - Trzeba sobie ufać - pisnęła rybka. - Dość tych bredni - machnął ręką – Zjem cię i koniec. - Nie! Zaczekaj!!! Jeżeli mnie wypuścisz spełnię twoje trzy życzenia!!! R. znowu się zadumał, tyle że tym razem trwało to o wiele dłużej. Szczypnął się przy okazji tu i tam, żeby się przekonać, że to nie sen. Rybka patrzyła na niego bystro. - Gdzieś już o tym słyszałem - zamruczał wreszcie - Trzy życzenia mówisz? - Jak w mordę strzelił! - krzyknęła zdenerwowana rybka. - Po pierwsze... Chcę, żeby było dobrze... - Ojej - zirytowała się - Konkrety poproszę. - No dobrze. Chcę, żeby wróciła Komuna - wypalił spontanicznie rybak, przypominając sobie argumenty niektórych znajomych, którzy daliby się pokroić, że dawniej żyło się lepiej. Rybka spojrzała, jak na idiotę i wzruszyła płetwami. Potem pomamrotała coś pod nosem i powiedziała: - Spójrz. Oto spełniło się... I rybak spojrzał. A tam ulicami jeździły czołgi, chodziły gorące manifestacje i biegali opancerzeni Zomowcy. Dalej stały niemiłosiernie długie kolejki do sklepów z pustymi półkami i właśnie zaczynano robić zapisy na sznurówki, które miały przyjść za tydzień. - O nie! - krzyknął przestraszony R., przypominając sobie, że niektórzy chwalą obecne czasy i żyje im się całkiem nieźle - Tylko nie to! Chcę, żeby wrócił Kapitalizm. Rybka znowu pomamrotała swoje sekretne zaklęcia i rzekła znużona : - Proszę bardzo... R. spojrzał. A tam pod murami leżeli żebracy, nieopodal zaczynano budowę slumsów dla tych, których nie było stać na wykupienie mieszkania, zaś do Urzędów Pracy stały takie same kolejki, jak niegdyś do sklepów. Chodziły także manifestacje, tylko teraz czasem towarzyszyły im kontrmanifestacje. Poza tym milicja była policją i trzymała się z boku. - Nie - skrzywił się rybak - To też nie. - Jeszcze raz - zachęcała rybka - Pośpiesz się. - Ale ja nie wiem. Wszystko źle. - A co mnie to obchodzi?! - zirytowała się rybka - Masz jeszcze minutę. - Co to jest, teleturniej? - oburzył się R. - No, co by tu. Faszyzm, stalinizm, monarchia absolutna, może jakaś junta wojskowa albo religijna. Nie. Nie wiem. Nigdzie nie ma miejsca dla normalnego człowieka. - Czas minął - rzekła triumfalnie rybka - Przepadło... - Ożesz ty oszustko !- wściekł się rybak. Złapał rybkę i odciął jej głowę, a z reszty zrobił sobie saute. Złote łuski zaś sprzedał u złotnika po cenie złomu i kupił sobie butelkę wina. Treściwie napełniwszy żołądek, położył się do łóżka i śnił o lepszych czasach. To był udany dzień.
asher Opublikowano 9 Listopada 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 9 Listopada 2004 Kurde, nikt nie lubi zabójców bajek. I jak tu do konkursu stawać :(
natalia Opublikowano 9 Listopada 2004 Zgłoś Opublikowano 9 Listopada 2004 hmm, takie sobie... czytałam lepsze Twoje, nie zdąrzyłeś w tej miniaturce mnie przekonać do tej bajki, może i pomysł ciekawy, ale czegoś mi tu brak :) do następnego asher pozdrawiam Natalia
Konrad Ciok Opublikowano 10 Listopada 2004 Zgłoś Opublikowano 10 Listopada 2004 jezykowo nie wiele masz do przekazania. czytaj wiecej. slaby warsztat. tresc pewnie przyjdzie sama z czasem, ale umiejetnosci musisz nabyc. pozdrawiam
natalia Opublikowano 10 Listopada 2004 Zgłoś Opublikowano 10 Listopada 2004 ojej Konrad... a Ty czytałeś coś więcej ashera? "umiejętności nabyć"?! - proszę Cię poczytaj sobie np "Podstawionego", wszystkie części i potem się wypowiadaj na temat warsztatu ashera ok? normalnie mnie rozśmieszyłeś swą opinią :) słonecznie pozdrawiam :) Natalia
Leszek_Dentman Opublikowano 10 Listopada 2004 Zgłoś Opublikowano 10 Listopada 2004 Sprawdziłem.Konrad pisze poezje. Widocznie dlatego nie potrafi docenić prozy ashera. Poczytaj coś więcej Konradzie, bo Twoja krytyka nie ma żadnych podtaw. Ja natomiast spróbuję zapoznać się z twoją twórczością.
asher Opublikowano 10 Listopada 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 10 Listopada 2004 Strasznie mam dzis ch... dzień. Serdeczności za te apologie. Baja stara, ale chciałem wypróbować, czy się nada. Miałem nadzieje nabyć trochę umiejętności od krytyka, ale jak, skoro nic nie wrzuca... A swoją drogą nie wszystko wszystkim się musi podobać. Buziaki, Nata, piątka, Leszku...
Michał_Zawadowski Opublikowano 10 Listopada 2004 Zgłoś Opublikowano 10 Listopada 2004 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. powaliło mnie:))))))) widzisz asher, więcej czytaj;) a tak na serio, w tym opowiadaniu podoba mi się kilka sformułowań (np. dealer kredek szkolnych:)). poza tym całość - patrząc z socjologicznego punktu widzenia - mogłaby odzwierciedlać postawę wielu mieszkańców tego mniej lub bardziej pięknego kraju. pozdrawiam MZ
asher Opublikowano 10 Listopada 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 10 Listopada 2004 Dajcie chłopakowi spokój. Mnie powalił Almanach... Dzięki Michał :)
zwykła Opublikowano 13 Listopada 2004 Zgłoś Opublikowano 13 Listopada 2004 podoba mi się, pomysł jest drobnostki: "mizerną siecią ciskał" - może ciskał mizerną sieć "ani rusz" i "baldym świtem" - szczegół, ale może warto poszukać mniej wytartych sformułowań "dawali się pokroić, żeby dawniej żyło się lepiej" - że dawniej żyło się lepiej, albo żeby żyło się lepiej jak dawniej
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się