Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Skąd ja znam ten motyw (myszka w pazurkach)?
Sytuacja lekko stresująca, jak widać, dobrze robi; mysz wytresowana nie "drze" niczego, wiersz - ograniczony do komunikatu (bez wielosłowia). Różne takie tam na wodzy... Pełnia. Tak proszę trzymać.
Pozdrawiam

Opublikowano

wiersz napisany ładnie, gładko się czyta i obraz buduje się sam, ale jakos - to moje zdanie - brakuje mi (nie moge znaleźć) jakieś większej głebi poza opisem (co rzecz jasna może być moją winą :) albo jej nie ma bo to po prostu opisowy wiersz :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



myszy się wyniosły, zapewne niedaleko - do sąsiadki?
może jej kota pożyczyć na stałe, zrekompensować sobie to i owo przygarniając psa, za ziemniaki z sosem gwarantowane bezpieczeństwo w domu i dozgonna wierność Wando?
serdecznie pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


sytuacja napięta... kosztowało czasu ukrycie emocji.
spojrzenie typowo reporterskie.
szkic w tym wypadku bardzo wskazany.
czytelnik może swobodnie interpretować obraz używając swojej wrażliwości... udało się w pełni, doceniam.
serdecznie pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wina (lubię czerwone;))
- szukasz mojej głębi i moich emocji, a tu tym razem ich brak.
taki reporterski szkic.
smutny... pozostawiony dla wrażliwości odbiorcy.
myślę, że teraz głębia się wylała poza ramy, jeśli nie to mój błąd i moja porażka.
serdecznie pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wina (lubię czerwone;))
- szukasz mojej głębi i moich emocji, a tu tym razem ich brak.
taki reporterski szkic.
smutny... pozostawiony dla wrażliwości odbiorcy.
myślę, że teraz głębia się wylała poza ramy, jeśli nie to mój błąd i moja porażka.
serdecznie pozdrawiam
Opublikowano

Gdyby usunąć z tekstu kota i mysz, traktowałby on rzeczywiście o bezradności wobec codzienności gwałtu. Skoro jednak są, bezradność ustępuje miejsca naturalnemu porządkowi rzeczy - prawem kota rozkładać pazury, prawem myszy siedzieć cicho...
Psychologicznie dwuznaczne.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...