Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano



pierwsze kroki

nasz ulubiony park w centrum miasta
pełno tam dymu i psich kup
a ja przerażona
nie wiem czy mój poeta jest wrażliwy
na zapachy i strasznie się pocę
gdy przechadzamy się jak starzy znajomi
albo para kochanków
pod pachę

siadamy na ławce
on rozkłada się wygodnie na moich kolanach
a ja przerażona
ściskam się w sobie z nadzieją że mnie dotknie
od środka i czekam
co ciekawego dziś opowie

na pożegnanie pogłaszcze ostatnim wersem
nie spotkamy się jutro z przyczyny końca poezji

może zaczniemy od nowa

I pomyśleć:
Ilu tu słów by znowu trzeba.*


jestem przerażona
znowu?
w coś wdepnęłam





zauroczenie

ulubiony park w centrum miasta
na ławce mój poeta
z niedokończonym wierszem w butonierce
kartka
przeciążona światłem między literami. po ostatnim rozstaniu
zapomnieliśmy o ulubionych scenach z aktu
ucztowania. głodna słowami

(a pisał dla mnie tak bezczelnie zrozumiale)

gnałam za słodyczą poznania, oddając się grzesznie
owocom jego ogrodów. zasmakowałam
w szeptanych zaklęciach, nie chciałam zostać uciekinierką
własnych potrzeb

dziś. wyjątkowo milczy nowymi wierszami
skulony, może po jakimś czasie
otworzy się przede mną. na początek zaproponuję

nawiązanie kontaktu wzrokowego
zanim zatoniemy w treści porzuconej księgi
przeżyjemy oddalenie. świadomi siebie nawzajem
znowu mamy powinność się wydarzyć




*Stanisław Grochowiak

  • Odpowiedzi 45
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Byłby fajny cykl, gdyby to pociągnąć dalej. Interesujący wiersz i nawet
uśmiałem się szczerze w dwóch miejscach:

siadamy na ławce
on rozkłada się wygodnie na moich kolanach


Przypomniałaś mi "Sanatorium pod Klepsydrą" Bruno Schultza, a potem wyobraziłem sobie Nowickiego, jak rozkłada się bezczenie na tej ławce, znaczy kolanach pl-ki ;)
Świetne i odbieram naprawdę pozytywnie.

natomiast drugi kawałek, nieco bym zmienił,
jakoś niespecjalnie tu gra z resztą, ale za to wypowiedziany w "Seksmisji" przez Stuhra byłby całkiem niezły ;)

na początek zaproponuję
nawiązanie kontaktu wzrokowego


Oczywiście mogę się mylić, bo to może być celowa konwencja, z ukrytym skrzętnie niezłym poczuciem humoru Autorki :)
Całość bardzo dobra, czuje się wyważone pióro.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Czytając, widzę park, jest zielony. Widzę też osobę mówiącą. I widzę poetę (wygląda identycznie jak Salvador Dali). Bardzo chciałabym wiedzieć, co się wydarzyło w utworze, czym jest śwatło między jego słowami. Ale nawet nie wiedząc, czytam z przyjemnością i stwarzam je sobie sama :) Pozdrawiam!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Myślałam o cyklu, tryptyku na ten przykład, ale zgodnie z zamysłem poprzednich - ostatnia część - musiałaby oznaczać "stabilizację", która jeszcze nie nastąpiła, wciąż trwa zauroczenie, więc może kiedyś... :)))
Tymczasem to "niedokończony tryptyk", może nawet dołożę jako podtytuł?
Cieszy mnie bardzo, że zauważyłeś poczucie humoru - i słusznie - bardziej w pierwszej części, bo do tego, co w niej, mogę już teraz z dystansem, nie jak kiedyś "z nerwem", a to oznacza chyba emocjonalne postępy:)))

Scenki dopasowałeś niczego sobie, teraz uśmiecham się jeszcze bardziej:)
Za taki odczyt, ogromne podziękowania.
pozdrawiam.
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie mylisz się, Aniu. Na W poleciały jako dwa wiersze, teraz je scaliłam, wydaje mi się, że tego chciały :)))
Dziękuję, że pamiętasz i rozumiesz, jak to jest... wdepnąć :))
Dziękuję za czytanie.
Pozdrawiam serdecznie, Grażyna,
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Agnieszko, światło - miejsce do wypełnienia, tylu słów jeszcze trzeba...
Teraz Ty mnie zainteresowałaś: "stwarzam je sobie sama" - uchylisz rąbka tajemnicy???
Pliiiis!
Przyjemnie było przeczytać Twój komentarz.
Pozdrawiam.
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Alicjo, a Twoje słowa zapadły głęboko we mnie.
Jest w nich przekaz emocjonalny, który odbieram jako pozytyw dla wiersza, chociaż z pobudek niekoniecznie pozytywnych...
Ale cóż, życie!
Uściski dla Ciebie, Grażyna.
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Widzę rozstanie i powrót, podoba mi się to, że jest widok na ławekę, na której najpierw są dwie osoby, a potem jedna. Potem mówię sobie, że to zbyt banalne i staram się odkryć coś więcej, ale nie wychodzi :(
I lubię język, jakim piszesz. Pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Widzę rozstanie i powrót, podoba mi się to, że jest widok na ławekę, na której najpierw są dwie osoby, a potem jedna. Potem mówię sobie, że to zbyt banalne i staram się odkryć coś więcej, ale nie wychodzi :(
I lubię język, jakim piszesz. Pozdrawiam :)
Baaardzo dziękuję, że wróciłaś i roztajemniczyłaś swoje słowa :))
Odpozdrawiam.
:)
Opublikowano

tak jakoś jeden za bardzo podobny do drugiego klimatem a przede wszystkim narratorem - w obu przypadkach "ona". a gdyby tak wskoczyć w skórę poety w drugiej odsłonie "ulubionego parku"...?
pozdrawiam Grażynko :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy wspomniana w tytule łączy się z czasem? Odpowiedź wydaje się być oczywistą. Popatrzmy zatem razem, Czytelniku. Najpierw w przeszłość, a kto wie - może zarazem do innego wymiaru? Tak czy inaczej: spójrzmy do świata istniejącego "Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... " George Lucas najprawdopodobniej celowo pominął innowymiarowe odniesienie, chociaż Gwiezdna Trylogia jest cyklem filmów, stworzonych przede wszystkim z myślą o Przebudzonych. Co oczywiście nie przeczy prawdzie, że i Nieprzebudzeni mogą je oglądać.     Popatrzywszy, przenieśliśmy się zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Moc samoukryta istotowo tak w jednym, jak w drugiej, skierowała nas na Courusant, stolicę Republiki, gdzie Zakon Jedi miał swoją Świątynię, a Galaktyczny Senat swoją siedzibę. Jesteśmy na jednej z ulic miasta, zajmującego - czy też obejmującego - je całe. Zgodnie ze słowami Mistrza Jedi Qui-Gon Jinna, skierowanych w jednej ze scen "Mrocznego widma" do Anakina Skywalkera: "Cała planeta to jedno wielkie miasto". Rozglądamy się,  widząc...      Widząc wspomniane miasto, złożone przecież nie z czego innego, jak z przejawów kultury architektonicznej właśnie. Wieżowców, które nawet przy wysokim poziomie technologii budowlanej uznalibyśmy za niesamowite. Jesteś, Czytelniku, pod sporym wrażeniem. Może dlatego, że to Twoja pierwsza tutaj wizyta? Ja jestem pod trochę mniejszym; wędrowałem już z Przewodnikiem po światach-planetach jego galaktyki.    Gdziekolwiek sięgnąć spojrzeniem, wokół czy do  góry po ścianach budynków, jest bardzo czysto. Na wysokości piętnastego piętra znajduje się pierwszy - najniższy - poziom ruchu pojazdów powietrznych. Przesuwają się powoli, niemalże dostojnie, jeden za drugim w tę samą stronę w zbliżonych odstępach. Przeciwny kierunek ruchu urzeczywiatniany jest pięć pięter wyżej, na wysokości dwudziestego. Jeszcze wyższy, biegnący ukośnie do wymienionych, to już dwudzieste piąte piętro. Dźwięki emitowane przez ich napędy są tu, na ulicy, prawie nie słyszalne. Idąc  kilkadziesiąt kroków w prawo od miejsca, w którym znaleźliśmy się, a przyłączywszy się jakby pochodu wytwornie ubranych ludzi, docieramy do imponującego gmachu jednego ze stołecznych teatrów. Najwidoczniej trafiliśmy do świata kultury wysokiej, chociaż - co jest nie tylko możliwe, ale wręcz prawdopodobne - są tu też sfery (przestrzenie? dzielnice?) zamieszkałe przez osoby kultury niższej. Nadchodząca z przeciwnego kierunku postać o charakterystycznie zielonej skórze wydaje się być Mistrzem Yodą. Zatrzymuje się przy nas.     - Udajecie się na przedstawienie? - pyta głosem, brzmiącym dokładnie tak, jak we każdym z epizodów. Gdy tylko odpowiedzieliśmy, Moc - najpewniej według sobie tylko znanego powodu - przenosi nas bądź przemieszcza na Endor. Do porastającej całą jego powierzchnię puszczy, zamieszkałą z dawien dawna przez Ewoków. Których kulturę trudno, z racji etapu ich cywilizacyjnego rozwoju, zaliczyć do wyższej. Wygląda na to, że w naszej podróży mamy więcej szczęścia niż swego czasu Luke ze Hanem i Leią: napotkany tubylec okazuje się należeć do starszyzny miejscowego plemienia. Rozmowa przy ognisku, po wzajemnych prezentacjach, opowiedzeniu skąd pochodzimy i po ich, hałaśliwych co prawda, relacjach z niedawno stoczonej bitwy ze imperialnymi  szturmowcami, przechodzi do tematu kultury zwierząt.    - Zwróćcie uwagę na przykład na ptaki - zagaja jeden ze Starszych. - Trudno odmówić im pewnych zwyczajów, a nawet rytuałów, prawda? Taniec godowy... sposób budowy gniazd przez określone gatunki... ozdabianie tych pierwszych według osobistych pomysłów - których pojawianie się oznaczać może albo wyobraźnię, albo impulsy Mocy... wspólne dbanie o pisklęta..  wreszcie szacunek samców do samic - czy nie stanowią one przejawów kultury?                       *     *    *      Teraz spójrzmy w przyszłość. Odległą z naszego - obecnego punktu widzenia - bowiem rok dwa tysiące trzysta pięćdziesiąty minął sto dwadzieścia trzy lata temu, mamy więc dwa tysiące czterysta siedemdziesiąty trzeci. Śmierć jako jednostka chorobowa przestała istnieć,  a wraz z nią - czy też raczej przed nią - wyeliminowano starzenie się organizmu. Ludzie żyją jako wiecznie młodzi. I nieśmiertelni. Wizja z filmu "Seksmisja" została daleko w tyle. Setki, jeśli nie tysiące godzin badań i technologie medyczne doprowadziły do  przełomu, umożliwiając zaistnienie takiego właśnie świata. Bez względu jednak na to, czy jest to utopia, której istnienia pilnują członkowie specjalnie wyszkolonych oddziałów, czy taki świat może rzeczywiście zaistnieć - a może już zaistniał - w jednym z askończonej ilości wymiarów, kultura tamtejsza wyrasta wprost z ówczesnej - naszej. Wyrasta jako przejaw części ludzkiej natury, azależnej od czasu i przestrzeni. Od planety.  A nawet od wymiaru, o ile kultura stanowi cząstkę także ludzkiego - umysłu, ale i duszy. Azależnej od jakiegokolwiek organizmu, mało tego: wpływającej nań energią przeżytych doświadczeń.    Minął świat - a może jednak trwa? - przedstawiony w gwiezdnowojennych Trylogiach. To samo pytanie można postawić, albo żywić wątpliwość, odnośnie do starożytnych światów: chińskiego, hinduskiego, grecko-rzymskiego, lechickiego czy też słowiańskiego wreszcie. A może nie tylko ich?     Jakkolwiek jest, kultura płynąca z tego samego źródła, od którego pochodzą czas i przestrzeń, zdaje się mieć metafizyczny - w dosłownym znaczeniu tego wyrazu - charakter. Dlatego łączy z istoty swojej natury. I dlatego dzieli; tak samo jak prawda, z tego samego powodu. Światy duchowe, materialne i te funkcjonujące na przenikalnej przecież granicy. Świat ludzi i świat tych zwierząt, których poziom świadomości kieruje do tworzenia i utrzymywania zorganizowanych społeczności, jak na przykład pszczoły, bądź czy też oraz do zakładania rodzin.     Bowiem czy łączenie i dzielenie nie stanowią dwóch stron tej samej całości?      Kartuzy, 25. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Smutek  Otwiera każde drzwi    A miłość  Ukrywa się    W leśnej gęstwinie    Co jest między nami  A co przeminie    Nigdy nie poznasz prawdy    Bo już nie otworzysz Żadnych drzwi   
    • jak to jest nikt nie wie do jednych kobiet stoi kolejka a innych nikt nie zauważa i mężczyzn powie pan tak to racja i mężczyzn   one takie zwykłe nijakie krzątają się w kuchni teatrze oni zwyczajnie przeciętni kran wymienią coś dokręcą cóż w nich jest takiego   inne na rzęsach stają tak długich że oczy zakrywają inni wciąż na siłowni twardzi prawie że ze stali mimo to kolejki nie ma   tylko ciągłe przyjęcie towaru
    • mam cię wszędzie, blisko, pewno, światłem, w mięśniach, dziś bez jutra. gdy bujamy się do techno, gdy szukamy czegoś w chmurach.   mam nadgarstki dogmatami rozświetlone słono, lepko. kogoś mamię? ktoś się mami, ktoś zlizuje z nich twą rześkość.   mam modlitwę rozpieszczoną pod językiem, a w niej ciebie. bliskość, pewność moją chłoną. zanim świt - pobędą w niebie.
    • @violetta czasami. Niektórzy. Dzięki za zajrzenie :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...