Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kiedy usypiasz, drogi bracie,
nocami żona twoja miła
wpija się, wsysa, wwęża, wżmija,
przez twój koszulek, w gacie, w szmacie!

Nie czujesz krwawych jej przymilań,
lecz gdy się budzisz do roboty,
to w czaszce krążą dwa U-boty,
boli cię szyja, mózg się zwija!

A ona ciągle lata, zrzędzi,
a ona zawsze ma swój power!
Zaparzy coś, zgotuje, spali,
i sprząta, sprząta, wiecznie, wszędzie!


(Inspirowane wierszem niejasnym Eli Ale - wielkie dzięki!)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a tak sie piknie zacynało
tak piknie zarło
i zdechło

krwi kciołek krwi
a mie tu kaj kołek
ze pospsontane
a niech to
;)
Oxy, no niestety, przychylam się do bacy, pointa ikry nimo za gros.
Pozdrawiam
Opublikowano

Tytuł spowodował, że przybiegłam "poza kolejnością"... a tutaj.. żmijowato.
Zgodzę się, że kazda, dosłownie każda kobieta ma swojego.. powera.. ale ta powyżej
"męczy" się nocami i do tego.. zrzędzi.. Całość wywołała uśmiech, traktuję wiersz
z przymrużeniem oka. Pozdrawiam Oxyvio... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki wielkie, mój przemiły Cyklopie!
No podobno jestem kobietą, ale widocznie nie stosuję zasad babskiej solidarności. ;-)
A przynajmniej nie zawsze. Wiem przecież, że oprócz niewiast-anielic (Anielek i Andżelik) są również baby-vampirie (i to czasami o mylących imionach anielskich). Znam takie i sama się ich boję, i nie udaję, że ich nie ma.
Ale... czy takie żony jak ta tutaj Vampiria są naprawdę złe? A przyjrzyj się jej z bliska...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a tak sie piknie zacynało
tak piknie zarło
i zdechło

krwi kciołek krwi
a mie tu kaj kołek
ze pospsontane
a niech to
;)
Oxy, no niestety, przychylam się do bacy, pointa ikry nimo za gros.
Pozdrawiam
A nimo, bo i nie miało mieć. :-)
HAYQ, to nie miał być horror wampirski, a tylko portret żony. I to wcale nie najgorszej żony w gruncie rzeczy. trza się tylko wczytać.
Fajnie, że byłeś. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, nareszcie Jedna Czytelniczka, która rozumie męki biednej żony z powerem i potrafi jej współczuć! Nato, dziękuję Ci w jej imieniu! :-)
Pozdrowionka ciepłe.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, nareszcie Jedna Czytelniczka, która rozumie męki biednej żony z powerem i potrafi jej współczuć! Nato, dziękuję Ci w jej imieniu! :-)
Pozdrowionka ciepłe.
oj, a ja już myślałam, że to o mnie MUrmych zrzędzi :P
świetnie Oxy!!!
masz całusa od mUrmyszki:)
Opublikowano

Dość osobliwa historia :) Może się nie znam, ale nie wydaje Ci się, Oxyvio, że więcej jest sytuacji odwrotnych, kiedy to żona wchodzi do sypialni na palcach, by tylko nie zakłócić równego oddechu męża byle szmerem?

Na dowód:

www.youtube.com/watch?v=VOlzHrqaF4o

Pozdrawiam :)

Opublikowano

hehe, oj Ty Wiedźmo Droga!, oczami wyobraźni najpierw zobaczyłam kudłatą co miesza w garze wśród oparów w półmroku tajemne mikstury z soków wyciśniętych z mężusia...
ale tak naprawdę zobaczyłam Matkę Polkę co zasuwa, gdy mężuś śpi- pierze, prasuje, gotuje..., power musi mieć! wielowymiarowe i takie pikantne:)
pozdrawiam:))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kobiety częściej są jak Vampirie:
energię mają wprost niespożytą -
w łóżku ogniste oraz przymilne,
w domu od rana już pracowite.

Dlaczego zrzędzą? Otóż, Panowie,
któż nie narzeka na życie w domu,
jeżeli w seksie senni mężowie,
za dnia nie mają też siły pomóc?


Bolku, dziękuję serdecznie za wiersz, jak zwykle!
Niestety_zepsuła_mi_się_klawiatura_albo_komputer,_w_każdym_razie_nie_działa_klawisz_spacji,_więc_już_dzisiaj_nikomu_nie_odpiszę._Wybaczie!
Pozdrawiam_Ciebie,_Bolku,_i_Wszystkich,_którzy_do_mnie_tu_napisali.
Opublikowano

Pożyczyłam mysz od córki, więc jednak odpisuję miłej Myszkinie. :-)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No i tu mamy tzw. drugą stronę medalu, bo zawsze są dwie! :-)
Nie będę się w to wgłębiać, Aniu, tylko z kolei odeślę Cie do kawału i sytuacji, które z lekka opisałam pod wierszem Henryk Jakowca pt. "Impotent".
A tutaj może opowiem jeszcze inny kawał na ten sam temat:

Po dwudziestu latach małżeństwa para leży w łóżku i nagle żona czuje, że mąż zaczyna ją pieścić, co już się bardzo dawno nie zdarzało. Jego palce zaczęły od jej szyi, biegły w dół delikatnie wzdłuż kręgosłupa do bioder. Potem pieścił jej ramiona, dotykał piersi, by zatrzymać się powyżej podbrzusza. Potem kontynuował, umieszczając swą dłoń po wewnętrznej stronie jej lewego ramienia, znów pieścił lewą stronę jej biustu i obsuwał dłoń wzdłuż jej pośladków, uda i nogę, aż po kostkę. Kontynuował po wewnętrznej stronie lewej nogi, unosząc pieszczoty aż do najwyższego punktu uda. Och... W ten sam sposób delikatnymi ruchami dłoni pieścił jej prawą stronę i gdy żona czuła się już rozpalona do ostatnich granic... Nagle przestał. Przekręcił się na plecy i zaczął oglądać telewizję.
Żona ledwie łapiąc oddech zapytała słodkim szeptem: "To było cudowne, dlaczego przestałeś?"
"Znalazłem pilota" – odpowiedział.

Albo jeszcze inny (już trzeci, traktujący o tej samej typowej sytuacji):

Przychodzi facet do lekarki i powiada: "Mam nieustającą, permanentną erekcję - da mi pani coś na to?" A lekarka: "Tak, dam: codzienne utrzymanie, pranie, gotowanie, sprzątanie, prasowanie, 500 zł kieszonkowego..."

Życzę Ci, Myszkino, żebyś nigdy nie poznała tej strony medalu!
Opublikowano

dobrze, że ze mnie żaden wampir.
Wiek już nie ten, chociaż czasem
mam ochotę kogoś postraszyć, a
i pracować ponad, też mi się nie chce.
mimo to wiersz bardzo przylega
do rzeczywistości; ktoś baaardzo
wyrafinowany powiedziałby, że wiersz
ma drugie dno, do czego skłonna jestem się przychylić:))))
Pozdrawiam Oxywio! Buziak! EK.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...