Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

EWO!

nie każ mi pisać wierszy
nie potrafię w dziurawą sieć złapać myśli
rozpierzchają się po szarych kątach minionego dnia
nie zawróci żaden błękit skradzionego pocałunku

nie każ mi łapać motyli
widzisz jak niezgrabnie biegnę
i dziwi się świat że czas to nie wata cukrowa
lecz nogi jak z waty krokiem niechcianym
podążają w nieskończoność

nie każ mi oswajać ciszy
kiedy na oślep jak dzika łania
po wykrotach gonię własny cień

wyciągam rękę zabliźnioną po złamaniu
w najgłębszą mroczność zaokienną
nie złapię złudnych promieni w potrzask
deszczowej nawałnicy migającej ślepym okamgnieniem


Nie każ mi pisać wierszy w zamotylowanej ciszy
mogę tylko złapać katar
przy lampce czerwonego wina
prosisz

*
dedykacja dla Ewy Kos
bo to z jej inspiracji powstał ten wiersz:)))

dziękuję, Cecylko!!!

Opublikowano

a ja się przyłączam do prośby Janusza,

pisz takie wiersze
dam ci siatkę na motyle
nieważne że dziurawą
"dziewczyna z siecią"! ktoś zawoła
słodka jak wata cukrowa smakiem
z dzieciństwa wrócisz oswoić
lisa różę
wypijmy za to!


no, cóż, Skrzydle...skrzydło do góry!
ho ho ho :))
:D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




tytułem mogłoby być samo zawołanie
w połowie wiersza miałam nadzieję, że w finale facet okaże się tetraplegikiem
co dodałoby grozy
ale może mam zbocznie na perwersję w poezji
:)
Opublikowano

Własnie go przeczytałam; znaczy wiersz, który przybrał formę listu:) Serdecznie dziękuję za dedykację.Nawet nie wiesz "Krzydełko" jakie to miłe.:)) Buźka! Cmok! Dziękuję bardzo:) E.K.

Opublikowano

. nie każ mi pisać wierszy
nie potrafię w dziurawą sieć złapać myśli
rozpierzchają się po szarych kątach minionego dnia
nie zawróci żaden błękit skradzionego pocałunku

nie każ mi łapać motyli
widzisz jak niezgrabnie biegnę
i dziwi się świat że czas to nie wata cukrowa
lecz nogi jak z waty krokiem niechcianym
podążają w nieskończoność

nie każ mi oswajać ciszy
kiedy na oślep jak dzika łania
po wykrotach gonię własny cień

wyciągam rękę zabliźnioną po złamaniu
w najgłębszą mroczność zaokienną
nie złapię złudnych promieni w potrzask
deszczowej nawałnicy migającej ślepym okamgnieniem


Ten fragment bardzo mi się podoba, jak widzisz, to i tak większość.
Może warto robić "zakazy", jeśli są takie efekty.
Pozdrawiam Złamane Skrzydełko... :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • „Musimy zdecydować, kto w naszym domu Nosi spodnie – ja, od poniedziałku do piątku, Ty w soboty kręcisz się w spódnicy, A w niedzielę możesz ganiać sobie w slipach.   Zrozumiano? kto jest przeciw? kto się wstrzymał? Nie widzę – grafik już szykuję szminką na lustrze.” Szast! tabelki już gotowe, a w nich same wykrzykniki. „Zabawimy się, słodziutki, w malowane cielę.”   Poniedziałek – budzi mnie czyjeś chrapanie, Burczenie w trzewiach jak u słonia. O, Ewka, zwlekając się z wyra, bąka puściła I szura w dziurawych kapciach do łazienki.   Drzwi nawet nie zamknie i klnie do lustra. Po sutym śniadaniu, beknięciem zakończonym, Ruszyła w moich spodniach odprasowanych Do stoczni budować statki dalekomorskie.   Wtorek – dostałem z liścia z półobrotu Za nieumyte gary i zupę przesoloną, Kurz na półkach i śmieci niewyniesione. A na dokładkę w koszu do prania wylądowałem.   Środa – jestem na OIOM-ie, nic nie pamiętam, Pewnie wałek do ciasta poszedł w ruch. Widzę ciemność, oczy zapuchnięte, Kaszką manną karmiony proszę o dokładkę.   Czwartek – do domu wracam po ciemku W szpitalnym wdzianku i podkulonym ogonem. Drzwi nie zaryglowane, pewnie pułapka. Hyc, cichutko – i w wannie znajduję schronienie.   Piątek – dzień szczęśliwy, pani domu po wypłacie Padła na wersalkę ululana – co za spokój! W końcu przed telewizorem plazmowym Mogę podrapać się i poklepać po brzuchu.   Sobota – dzień imprezowy, koleżanki się zleciały Na miotłach, kankana tańczę na stole Przy dzikich piskach i chichotach widowni. Skaczę jak głupi pod sufit w nadziei na brawa.   Niedziela – mamusia na obiad się zapowiada. Ewunia fartuszek zakłada w kwiatuszki, Tłuc będzie nie mnie, lecz schabowego. „Mężu, skarbeńku, czy podać ci drugie piwo?”
    • @Waldemar_Talar_Talar podpisuję sie pod tym wierszem. Jest jeszcze kilka takich tytułów, które nigdy nie będą niemodne i zawsze, niezmiennie warte przeczytania. Ja ostatnio czytam Lalkę po wielu latach wróciłam do tej książki. Takie powroty to coś wspaniałego

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

          Pozdrawiam serdecznie! 
    • @lena2_ cierpliwość i miłosierdzie Boga, nie mają granic. Piekna, szczera rozmowa z Panem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @andrew a jeszcze jak się załatwi różowe okulary to już w ogóle gra i buczy

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję pięknie za czytanie @Simon Tracy tomik mojej poezji?  Oj nie Nie jestem aż tak dobra niestety 
    • @Migrena Ledwie trochę odpocznę i znów  mi zakręcasz te łzy w oczach.  Chyba nikt tak nie potrafi uderzać w czułe struny duszy. Masz ten dar. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...