Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tak, to nie przypadek, żadne prawo serii czy inne zbiegi okoliczności - to jest poezja skupiona na każdym szczególe od kogoś, kto już odnalazł swoją ścieżkę i wie, że to jest ta właściwa. Chapeau bas! Za tryptyk i całą resztę. Pozdrawiam noworocznie :)

Opublikowano

Myszkino:

Dzięki za swego rodzaju podsumowanie. Pora na to. "Rzeczywiście, tak jak Księżyc, ludzie znają mnie tylko z jednej... strony". Na pewno się wszystkim przejadła.
Pora na nową odsłonę Pary ;)

Cieplutko.

Opublikowano

To ja dowody uznania składam, a tu się deklaruje zmianę fazy twórczej? ;)
Nie wiem, jak teraz będzie, ale to, co zdążyłam poznać nie znużyło mnie ani przez chwilę, Anno :)
Dalszej płynności i łatwości w formułowaniu myśli życzę :)

Opublikowano

1/3 już oceniałem , pozostają dwa pierwsze wątki . Też bardzo na tak , w ogóle w Twojej poezji czyta się stawanie okoniem temu co niesie wyzute z sumień tempo życia , odwoływanie się do tego co głębokie i niezaprzeczalne , ujmujesz to w dodatku w piękne poręcze , o które warto się wesprzeć . Szymborska przy tobie to ... Chyba w poprzednim wcieleniu uczyłaś ją , jak się pisze wiersze ;-)

Opublikowano

Cezary!?

Zaskoczyłeś mnie... Tak, masz rację. Dziś czuję się tak stara, że mogłabym być nauczycielką Szymborskiej. Oczywiście - żartujemy sobie... niemniej - dziękuję pięknie. Prawdziwy Czaruś!
Dziękuję pięknie za komentarz.

Cieplutko, Para;)

Opublikowano

Myszkino, droga Imienniczko:

serdeczności, ogromnie mi miło, bo mam w Tobie wierną Czytelniczkę.
Zapowiadam zmiany, bo Muza sobie poszła... Teraz będą z rzadka, więc sporadycznie pojawią się tu tylko starocie z szuflady. Mam nadzieję, że sprostają Twoim gustom.

Cieplutko, Para;)

Opublikowano

Dobra jesteś jak śpisz, macocho - lubię te punkty zaczerpnięte z mądrości ludowych bo przypominają mi izbę rodzinną, i wiążą plecenie o "niczym" z otaczającą nas rzeczywistością;
życzę Ci aby w nowym roku muza opusciła Cię nie na zadługo i pociągała jak najczęściej za rękaw, i wiodła na manowce
rozpusty
pozdro

NB. Wczoraj widziałem program w tv o ekperymencie cofniecia sie w czasie.
Rzekomo nasza podswiadomość i siła woli moze spowodować wzmocnienie systemu genetycznego odpowiedzialnego za nasz szkielet i mięśnie nim poruszające. Przypadkowo jestem ofiarą takiego eksperymentu i Twoje lęki o starości można łatwo wyleczyć o ile tego bardzo pragniesz. W rezultacie będziesz znowu mogła się cieszyc i wyglupiać jak nastolatka na lekcjach profesor Szymborskiej
pozdrawiam cieplutko

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...