Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jestem rozpieprzony jak Drezno w 1945


Rekomendowane odpowiedzi

próbuje mnie zebrać w całość
ta pyszna wódka
ale dziś nic nie rozumie

dzwonię do ciebie o 2.30 w nocy
przy dźwiękach karetki pogotowia
uciekają zmęczone sygnały
drink drank drunk
telefon szuka drugiej strony

cholera
to znów ty
wiesz która jest godzina
zadzwoń rano

rozłączasz się

właśnie tego potrzebowałem
kilku dobrych słów

patrzę na butelkę
jest taka doskonała
ma kształt duszę i głębię
tak wielu ludzi
nie ma nawet tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 63
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Cóż, nie podoba mi się.
Może to moje zboczenie, ale wolę zwięźle, a treściwie. Tu pozbyłabym się w nocy - mimo wszystko treść wskazuje na to, że nie jest to 2 w południe. Dalej - pogotowia - to również, moim zdaniem, zbędne (i nieładne na dodatek, pleonazmiczne, bo jaka inna może być karetka?). Wtręt pt. "kobieta odbiera telefon" spalony, ile można? Generalnie - uciążliwie pretensjonalny, z wytartą pointą.

Pzdr,
P.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


spoko, że nie
noc jest istotna a godziny po gorzale często są niewidoczne
może być np. karetka więzienna droga czytelniczko
a koto ma odebrać telefon - goryl??, można do kobiet długo telefonować i jeszcze dłużej rozmawiać miałem rekordy po 4 godziny
przyjmuję na ryj komentarz, drugiego policzka nie nadstawię
pozdrawiam i thx za przeczytanie
r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Być może, ciężko mi się ustosunkować, nie znam z autopsji :)



To prawda, zwracam honor. Jednakże ciężko mi sobie takową wyobrazić w tym tekście.



Wtedy to by był Poe. Choć telefon musiałby odebrać orangutan.



Nie wątpię, co nie zmienia faktu, że to wyświechtane bardzo (w poezji).



:)
Cieszę się i pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Być może, ciężko mi się ustosunkować, nie znam z autopsji :)



To prawda, zwracam honor. Jednakże ciężko mi sobie takową wyobrazić w tym tekście.



Wtedy to by był Poe. Choć telefon musiałby odebrać orangutan.



Nie wątpię, co nie zmienia faktu, że to wyświechtane bardzo (w poezji).



:)
Cieszę się i pozdrawiam serdecznie.
orangutan też małpa, a Poe inaczej się pisze niż Grabiec
wyświechtane jak wylizane a to sprawia ogromną przyjemność, nieprawdaż
pozdrawiam
r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, naprawdę nie próbuję być złośliwa, ale... Przyciągnął mnie tutaj tytuł, który mną wstrząsnął. Bo Drezno zostało zrównane z ziemią niczym Warszawa: zburzone domy, zmiażdżone ciała, kawałki mięsa na ulicach, spłonięcia żywcem, powolne konanie pod gruzami, wrzask ginących dzieci i ich matek... To nie temat do żartów, Rafale.
Zwłaszcza pijackich. To porównanie pijanego faceta do zbombardowanego Drezna czy Warszawy, czy innego takiego miasta - to szczególnie mi nie pasuje.
No i jeszcze ta denerwująca pointa: złość czy potępienie, że ktoś odłożył słuchawkę, bo został obudzony nad ranem, gdyż pijany gostek akurat miał ochotę sobie pogadać z powodu swojej chandry i uznał, że osoba, którą budzi, ma obowiązek się nim zająć - nie, no to już jest kropla przepełniająca dzban!
Wybacz, Biały, ale nie może mi się podobać nic w tym wierszu, choćbym bardzo tego pragnęła. Bo nawet nie ma tu żadnej specjalnie ciekawej czy oryginalnej formy - zwykły, pospolity w budowie, najbielszy z białych wierszyk.
I naprawdę nie staram się być złośliwa, wierz mi (lub nie wierz - jak chcesz).
Pozdrawiam i życzę bardziej udanych dzieł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie bardzo dobry, wyrazisty wiersz taki autentyk. nie zgadzam się z Oxyvią, nie widzę nic niestosownego w tytułowym porównaniu. porównaniu a nie tożsamości z ofiarami bombardowań, bo tak odbieram. tym bardziej, że owo porównanie jest tylko w tytule, nie zostało rozwinięte w treści utworu.
jedno co mi się kłóci z realizmem to zwrot o "duszy" butelki. butelka nie ma duszy. dosłownie i w przenośni...
pozdrawiam Rafale :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



człowieku, co ty mi zrobiłeś tym wierszem, ha!
naprawdę to kwintesencja - dla mnie - męskiego sposobu myślenia
wiesz, że facet, popełniając samobójstwo, strzela sobie zawsze w głowę? najczęściej właśnie przez usta - mnie się kojarzy ten gest z piciem gorzały z butelki
natomiast kobieta zawsze strzela sobie w serce
generalnie my nie chcemy uszkodzić (zbrzydzić) sobie ciała - nawet po śmierci...

zdarzyło mi się kiedyś odebrać taki telefon w środku nocy
a bo to raz;)
ciekawe jest to, że uniwersalne doświadczenie spisałeś, nośny temat
nasuwa mi też na myśl "Zapach kobiety" z Alem Pacino
:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @aff U kręgowców - tak, jeszcze np. pierścienice mają taką niebieską/fioletową,  o ile mi się dobrze pamięta :))) Dziękuję bardzo :)   Deo  @Rafael Marius Piękne kwiatuszki macie :)  Dzięki i pozderki :))   Deo @iwonaroma Sorki :( Jakoś mi się do tej pory wiersze nie kleciły...  Ale miło mi bardzo i dziękuję :)))))))))))))   Deo 
    • Kiedyś gdy z zapamiętaniem surfując po internecie, Spędzałem całe godziny przed monitorem, Ujrzałem weń dumnego słowiańskiego wojewodę I skrzyżowały się zaraz spojrzenia nasze,   Dumny słowiański wojewoda, Rozsiadł się we wnętrzu mego monitora, Niczym niegdyś legendarny król Popiel, Zasiadł na swym zbudowanym z gigabajtów tronie…   Spojrzawszy na mnie z mego monitora, Ganić począł mego ukochanego powieściopisarza, Znaczące czyniąc Mu zarzuty, Rzekomej tyczące Jegoż niewiedzy,   Że uzbroił wczesnośredniowiecznych Słowian w młoty kamienne, A nie znane archeologom żelazne miecze, Niezawodne, niełamliwe, ostre i straszne, Niedorzecznymi bzdurami zapisując kolejną powieści kartę,   Że wsadził im w ręce drewniane kije, A nie śmiercionośne pioruny skrzące, Darem od gromowładnego Peruna będące, By wypalili nimi w ziemi Słowiańszczyzny granice,   Że nie odmalował w powieści słowiańskich wojów, Wiernym wizerunkom odkrytym w wnętrzach ich grobów, W trudzie i znoju polskich archeologów, Przeczących tychże niegdysiejszemu wyobrażeniu…   Zrazu zdezorientowany tymi zarzutami, Ku głębinom pamięci sięgnąłem wspomnieniami, Gdy po raz pierwszy w wieku dziecięcym, Dotknąłem nieśmiało niezwykłej tej księgi,   Kiedy to na starym strychu, Pełnym niezwykłych zapomnianych skarbów, W niewielkim domku mojej babci, Dotknąłem po raz pierwszy Starej Baśni…   A dumny wojewoda pogardliwie spoglądając z monitora, Ganił wciąż mojego ukochanego powieściopisarza, Iż piękni bohaterowie z kart Jego powieści, Śmią nie być posłuszni archeologa opinii,   Że ich nakreślone piórem powieściopisarza charaktery, Śmią nie hołdować współczesnych historyków wiedzy, Że nie wpasowują się w archeologów opinie, Wyobraźni pisarza pozostając jedynie posłuszne,   Że enigmatycznych tajemnic datowania radiowęglowego, Nie przewidział swym rozumem literata wrażliwego, Że śmiał nie przewidzieć w snach swoich, Najnowszych dociekań współczesnej archeologii,   Że najstarszej wzmiance o Słowianach, Zawierzył bez podejrzliwości wytrawnego badacza, Obnażając prostodusznego literata łatwowierną naturę, Niedorzeczną czyniąc zarazem powieści swej fabułę…   Mimowolnie oddałem się z dzieciństwa wspomnieniom, O niezwykłych chwilach spędzonych z starą tą księgą, Przypadkiem niegdyś na strychu znalezioną, W głębi mego serca rzewnymi wspomnieniami zapisaną,   I nieraz nieproszone pukają do mego serca, Tamte szczególne z dzieciństwa wspomnienia, Gdy z wypiekami na twarzy, Przewracałem wciąż kolejne Starej Baśni karty…   A usta zuchwałego wojewody, W coraz to mocniejsze uderzały tony, Coraz donioślejsze czyniąc zarzuty, Arcymistrzowi polskiej powieści,   Że tyle dobrego co i złego, Uczynił pociągnięciami pióra swego, Iż fałszywy obraz pradziejów, Nakreślił w wyobraźni swych czytelników,   Że poczynił On rażące błędy, Na kartach dziewiętnastowiecznej powieści, Odmalowując czytelnikom swą wizję Słowiańszczyzny, Tak różną od rezultatów odkryć archeologicznych,   Że uczynił On zbyt przyziemnymi, Dumnych synów rozległej Słowiańszczyzny, Od wyobrażeń panslawistów tak innymi, Od koncepcji mediewistów tak bardzo się różniącymi…   Cichutki szept koło serca, Rozkazał mi stanąć w obronie ukochanego powieściopisarza, Którego niezliczone piękne powieści, Kształtowały od dzieciństwa etapy mej wrażliwości,   Którego ponadczasowe mądre książki, W dorosłe życie mnie wprowadziły, A przez dorosłego życia ciernie i trudności, Swą niewidzialną mądrością za rękę przeprowadziły,   Przeto posłuszny podszeptom serca, Wbiłem swój gniewny wzrok w czeluście monitora, Niczym lśniący miecz ciśnięty w głębiny jeziora, By wyzwać strzegącego go wodnego demona…   I dumnego wojewodę zaraz wzrokiem przeszywam, Gestem tym chrobremu wojowi wyzwanie rzucam, A gniewne myśli ubieram w proste słowa… - Nie wyśmiewaj mojego ukochanego powieściopisarza!   – Wiersz zainspirowany powieścią „Stara baśń” autorstwa J.I. Kraszewskiego.   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…".    W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury.    Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem...
    • @Andrzej_Wojnowski       Nie na darmo jesteśmy Polakami! Lecz by po kolejnej nieprzespanej nocy, Gdy snem zamglone rozewrą się powieki, Rzucać się śmiało w wir codzienności.   I nie straszny nam podły świat Z wrogiem zawsze gotowiśmy w szranki stawać W obronie odwiecznych wartości śmiało oręża dobywać, Jak i przed wiekami kwiat polskiego rycerstwa…      
    • Mój bóg zapuścił długie włosy, Pije wódkę tam, gdzie są wyrzutkowie. Uśmiecha się, gdy gardzi się nim, bóg chaosu, nie królewskim syn.   Mieszka w squacie, co się rozpada, W świecie dymu, gdzie myśl odpada. Śmieje się z życia absurdalnej gry, Buntownik w chaosie, co stworzyliśmy my.   Bez złotych tronów, bez wielkiej wiary, Wspólny oddech to jego ofiary. Bóg szarości codziennych dni, Bez światła nieba, co w blasku lśni.   Ten mój bóg, tak daleki od prawdy, Istnieje w cieniach, w melancholii jawny. Lustro życia, które widzimy, bóg surowej rzeczywistości, w której żyjemy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...