Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
z kilku zdań złożona rozmowa
kończy się zawsze na miękkiej materii


pochyl się nade mną
zamknij w uścisku
jak płyn w szczelnej butelce
zakorkuj
poczujesz przeniknie ciepła
upijemy się
wyłączona z rzeczywistości
uwierzę że świat ma kolor i kształt

noc zamknie swój rozdział
kiedy zaśniemy
sen zatoczy koło
w milczeniu
uciekać będzie z nas życie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


właściwie tylko ostatnia, bo z początku to nie wiadomo o co chodzi,
druga strofka nie koresponduje bowiem z kursywą ani tym bardziej z następną. chodzi mi szczególnie o ten wers: poczuj przeniknie - jest trochę od czapy i może znaczyć cokolwiek
trzeci dwuwers jest zaś trochę banalny.

no to skoro pomarudziłem, mogę teraz z przyjemnością
Cię pozdrowić, bo też dawno Cię nie czytałem Skrzydlata :)
zatem
Pozdrawiam
Adam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


właściwie tylko ostatnia, bo z początku to nie wiadomo o co chodzi,
druga strofka nie koresponduje bowiem z kursywą ani tym bardziej z następną. chodzi mi szczególnie o ten wers: poczuj przeniknie - jest trochę od czapy i może znaczyć cokolwiek
trzeci dwuwers jest zaś trochę banalny.

no to skoro pomarudziłem, mogę teraz z przyjemnością
Cię pozdrowić, bo też dawno Cię nie czytałem Skrzydlata :)
zatem
Pozdrawiam
Adam
och, Ada-mie, jak miło, a marudzenie też całkiem do rzeczy :)
bo prawdę rzekłszy, Ciebie też dłuuugo nie było na orgu...
cmook
Opublikowano

:))))))))
bo większość takich rozmów kończy się na miękkiej materii

przepiękny erotycznie wiersz miłosny
wszystko ze sobą koresponduje
ale subtelności mogą usłyszeć jedynie...subtelni ;P
;D
brawo, Skrzydlu!
buziak!
:))

Opublikowano

No proszę: w godzinę zmienił prawie całkiem oblicze. Cieszę się, że zajrzałam ponownie, za Magdą, bo teraz zostawi po sobie znacznie więcej niż:

"wyłączona z rzeczywistości
uwierzę że świat ma kolor i kształt"

Bardzo kobiece, z dużym wdziękiem to Twoje napisanie :) Pozdrawiam :)

Opublikowano

Nie wytrzymalem i znow zajechalem na Forum, wiec musze byc juz uzalezniony...

Piekny erotyk i tak jak na tratwie...
Na moj gust ostatnia zwrotka psuje nastroj (tak przeciez nie lubicie kiedy zasypiamy...)
Euforia szczytowania uratowala by Twoje Skrzydla (" smooth as raven's claws")

bardzo lubie...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...