Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

najpierw jest fajnie, cieplutko,
serducha biją sobie szybciej, zdrowo,
oczyska spijają z siebie portrety,
za oknami - miasta, paski, wstążki,
o, kosmyk włosów spadł na czoło, ładnie.
nie poprawiaj. piękna jesień.
dobrze mi obok.

dodajesz mnie po kropli do,
oddaję cię po łyczku od,
i jesteś nade mną.
mnie pod tobą nie ma,
już poleciałam w noc,
już obieram ze skórki jabłko
w kolorze dłoni.
na pół.

nagle dłoń sięga po telefon.
nie do mnie, nie ode mnie.
i zima. potrafisz, jak nikt.

Opublikowano

jak dla mnie jeden z lepszych Twoich Aniu, i treścią i formą. i ten tytuł, wiele mówiący, albo raczej wiele chcący powiedzieć. bo czyż da się powiedzieć coś ważnego "zaimkowo"... poza tym nastrój: nie wżynający się w odbiorcę ale delikatnie wkręcający...:)
pozdrawiam Aniu.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ładne :-) I przyznam, że to "najpierw jest fajnie"
aż nadto wynagradza wszelkie potem. Przynajmniej moim zdaniem ;-)



wisi mi wiszący most
życie na włosku
wiszące ogrody
nawet miecz Damoklesa
drogie ciuchy
i pasażer na stopniach
bo ona od wczoraj na telefonie


Opublikowano

Babo (ależ ksywkę sobie wybrałaś, ...) Dzięki piękne! Trzeba uczynić atut z "odpadów", które często oddajemy do utylizacji! Zaimki - do zaimkowa, i już jest wartość. jej, mam nadzieję, że jest! Dzięki piękne. Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jest a nie jest, jak Twój genialny zaimkowy tytuł
który bije IM - zakochanym jak dzwon, który gra nam wszystkim jak... biały fortepian:


Istnieje w jesieni punkt, punkt jak skrzyżowanie dwóch prostych
równoległych względem siebie, znany tylko idiotom i poetom
którzy nie ulegli jeszcze stylowym salonikom.
W takim, wszędzie tym samym jesiennym punkcie, na opustoszałych polach
zbierają się wieczorem czarne fortepiany w olbrzymie gromady
i każdy gra to, co zapisały przez całe jego koncertujące życie
palce pianistów dotykające klawiszy.

Na odległość szpili mrozu przed pierwszym śniegiem
pojawia się wśród nich biały fortepian,
ten, który po ostatnim koncercie Chopin wypuścił na wolność
i unosząc się nad polami z czarnymi klawiszami miedzy
zapowiada śmierć tego świata. Świata, który grały zwykłe fortepiany
w rozsypanych dmuchawcach i błyskawicach majowej burzy
lub kiedy ciężki kamień lipcowego upału rzucony do stawu rozpychał trzciny
i brzegi. Biały fortepian gra dalej, tam gdzie czarne coś kończyły
gra to wszystko, co pominęły ręce pianistów. Gra prawdziwie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Interpretacja   na zajęciach przerabialiśmy Słowackiego później był Beckett   profesor wspominał konteksty kto z kim zazdrość kochanka niechciany syn   profesor miał okulary i uważał że dobrze widzi a my na widowni siedzieliśmy  mało widzieliśmy mniej zrozumieliśmy   to była uczta  mieliśmy czasem doktoraty ale ucztę znaliśmy głównie  z kuchni   jedno zostało  ludzie umierają   słowa żyją dopóki w pamięci  
    • bywa słodki   i ten jest wówczas gorszy niż gorzki    
    • Lata mijają czemu niby mam to tlić  Choć smutek dopada mnie, to chyba tak musi być Mija kolejny rok, ja dalej nie mam nic Jestem coraz bardziej pusty, jestem coraz bardziej zły   Nasze sprawy? Chyba co najwyżej wasze Telefonu nie odbieram, kłamię, że tracę zasięg Na starcie dławię się, łzy są moją metą Miałem głębię oceanu dzisiaj jestem płytką rzeką   W oczach moich obojętność, życie ma cel jaki? Aż się dziwię, że ten smutek nie dał mnie rady już zabić Ambrozja za pięć patoli, serio bliski paranoi jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Jakbym iskrę w sobie miał, to nie wchodziłbym na dach Patrzę w górę, co na dole jest to już dobrze znam Życie z dnia na dzień ucieka, niczego nie jestem pewien Czeka na mnie ogień piekła, a może czeka już Eden?   Tego nic już nie zasłoni, mam w sobie tylko gorycz Miałem w sobie kiedyś iskrę, teraz o niej nie ma mowy Nie mam głowy, żałosny jak wydmuszka jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Schylasz wolno głowę, to chyba się skończy źle Dwie świeczki w salonie w końcu dogaszają się Łzy po twym policzku schludnie poruszają się, już wiem Myślałaś, że ukryjesz to w swoich okularach Chanel.
    • @truesirex to miłe dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Może masz podobną wrażliwość to by wiele wyjaśniało Zdrowych Spokojnych Świąt 
    • Pijanych aniołów zgubione pióra kołyszą powietrzem   Pijanych zimą, jak wina białego chłodnym szeptem   Iskier zamarzłych trupi pląs, pióra i śnieg   i lęk motyli o rychłą śmierć, i brzeg   W zimowym akcie napuchłe mrozem pękły mi oczy   Sny skrzepły nagle, jak sople lodu wiszą u okien   Czekam na lek, na Ciebie, na oddech i śmiech   W wełnianą torbiel czekam owinięty czekam pęknięty   przezroczysta broczy krew  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...